wtorek, 16 lipca 2013

Majowo-czerwcowe denko :)

Cześć Dziewczyny!

Znowu mnie przez chwilę nie było, ale obiecuję, że już się spinam i powoli wrócę na bloga! Najpierw byłam pochłonięta obroną, a później okazało się, że po obronie miałam tyle innych rzeczy do zrobienia, że odbijanie sobie stresu z ostatnich dni zajęło mi każdą wolną chwilę :) No, ale mam już wolne i dopóki do egzaminów wstępnych jest jeszcze trochę, mogę znowu poświęcić ciut więcej wolnego czasu na bloga! Jednocześnie chciałabym Wam jeszcze raz z całego serca podziękować za trzymanie kciuków za moje pisanie pracy oraz jej obronę! :*

Wracając do tematów stricte blogowych, pora najwyższe nadrobić denkowe zaległości! Przed Wami produkty, które wykończyłam w maju oraz czerwcu wraz z moją krótką opinią na temat każdego z nich :)


W ciągu ostatnich dwóch miesięcy udało mi/nam się zużyć ponad 20 produktów. Dużo i mało, jak na dwa miesiące. Tak naprawdę, większość z nich wykończyliśmy już w czerwcu, bo maj, był wyjątkowo słabym miesiącem do denkowania. Nie wszystkie z wykończonych produktów znalazły się na zdjęciach, ale na szczęście tylko jakieś 2-3 trafiły do kosza, zanim zdążyłam je przechwycić do mojej denkowej torby :)


1. Fiji Passionfruit - żel pod prysznic; Balea (250 ml; ok. 4zł).
2. Brazil Mango - żel pod prysznic; Balea (250 ml; ok. 4 zł).
Bardzo polubiłam się z żelami z Balea! Uwielbiam w nich duży wybór zapachów oraz to, że dobrze oczyszczają moją skórę i nie wysuszają jej przy tym. A do tego są śmiesznie tanie! :) Na pewno co jakiś czas będę do nich wracać w różnych wersjach zapachowych.
 
3. Discover Santrorini - żel pod prysznic; Oriflame (400 ml; ok.10 zł).
O żelach z serii Discover od Oriflame rozpisywałam się już kiedyś TUTAJ. Dotąd nie zmieniłam zdania, choć znudził nam się już trochę wybór zapachów, więc kupujemy je znacznie rzadziej. Podobnie jak żele z Balea, ten z Oriflame dobrze oczyszczał, nie wysuszał i oczywiście przyjemnie pachniał. Mam jeszcze jeden w zapasach, a czy kupię kolejne sztuki? Jeśli będzie okazja, to pewnie tak.
 
Następcy: żel po prysznic Hawaii Pinapple z Balea; żel pod prysznic Aromatherapy Eucalyptus & Spearmint z Bath & Body Works; żel pod prysznic Aromatherapy Vanille & Verbene z Bath & Body Works.
 

4. Sweet Secret - masło do ciała o zapachu szarlotki z bitą śmietaną i cynamonem; Farmona (225 ml; ok. 15zł).
To masło urzekło mnie szczególnie w okresie zimowym i tak naprawdę właśnie wtedy zużyłam jego większość, ale w duchu wykańczania zapasów, postanowiłam, że nie ma sensu trzymać takiej końcóweczki do kolejnej zimy. Moim zdaniem masło bardzo dobrze nawilżało i natłuszczało skórę, więc stosowanie go było naprawdę przyjemne. Produkt nie wchłaniał się przesadnie długo, choć w przypadku bardziej obfitej aplikacji trzeba mu było dać kilka minut. No i oczywiście zapach - czyli największy plus tego produktu! Obłędny, ciepły i otulający zapach najprawdziwszej szarlotki! Jeśli natknę się na ten produkt bliżej kolejnej zimy, to bardzo chętnie powtórzę zakup.
 
Następca: wykańczam resztki masła do ciała Pharmatheiss Granatapfel, a na co dzień stosuję balsamy
 
5. Z Apteczki Babuni - wygładzający peeling do ciała z ekstraktem z bzu; Joanna (300ml; ok. 10-15zł).
Ten produkt to jeden z przyjemniejszych peelingów, jakich ostatnio używałam! Nie dość, że skutecznie ściera martwy naskórek i nie rozpuszcza się pod wpływem wody, to jeszcze przepięknie pachnie najprawdziwszym bzem. Może nie jest to ten sam kaliber co peelingi cukrowe, ale moim zdaniem drobinki zawarte w tym produkcie są wystarczająco ostre, żeby przy regularnych zabiegach poradzić sobie z odpowiednim wygładzeniem ciała. Bardzo go polubiłam i już ponowiłam zakup :)
 
6. Sweet Secret - waniliowy scrub do mycia ciała; Farmona (225 ml; ok.13 zł).
Kolejny bardzo udany produkt od Farmony! Ten peeling przypadł mi do gustu na równi, z opisywanym wyżej peelingiem z Joanny. Bardzo skutecznie wygładzał skórę i ścierał martwy naskórek (chyba nawet mocniej, niż ten z Joanny), a do tego naprawdę przyjemnie pachniał wanilią. Owszem, nieco sztuczną, ale nadal bardzo przyjemną dla nosa. Podobnie jak masło szarlotkowo, świetnie sprawdzał się w okresie zimowym, ale nie wykluczam, że wrócę do niego wcześniej, po wykończeniu kolejnego słoiczka peelingu bzowego z Joanny.
 
Nastęca: peeling bzowy z Joanny.
 
 
7. Push Up - serum ujędrniające do biustu; Lirene (150 ml; ok.15 zł).
Z produktami ujędrniającymi do biustu mam dziwną relację. Nie bardzo wierzę w ich działanie, nie bardzo widzę ich efekty, ale mimo wszystko staram się dość regularnie używać, bo natura (i genetyka) dość hojnie mnie obdarowały i fajnie by było, gdybym na starość nie musiała potykać się o własny biust :P W przypadku tego serum, niestety również nie zaobserwowałam żadnego szczególnego ujędrnienia czy napięcia skóry, choć naprawdę starałam się używać go regularnie. Nie jest to jedyny produkt tego typu, który nie wywarł na mnie wrażenia, więc nie wiem nawet co na ten temat sądzić. Wiem, że u innych dziewczyn się sprawdza, ale ja dotąd nie natknęłam się na żaden specyfik tego typu, który dałby u mnie jakieś zauważalne efekty. Na razie nie planuję powrotu. A może u mnie nie ma co poprawiać? ;))
 
Następca: brak.
 
8. MaXSlim - balsam intensywnie ujędrniający; Lirene (400 ml; ok.12-17 zł).
Ten produkt jest dla mnie zagadką. Mi w sumie średnio przypadł do gustu i w sumie, podobnie jak w przypadku serum do biustu, średnio widzę jego efekty na mojej skórze, a mimo to kupuję kolejne butelki. Mało tego, produkt ten mocno przypadł do gustu mojemu Michałowi, który od dłuższego czasu jest jego stałym użytkownikiem. Bynajmniej nie chodzi o działanie ujędrniające, a raczej o przyjemny cytrusowy zapach, szybkie wchłanianie i niepozostawianie tłustego filmu na skórze. O ile ja używam go tylko w strategicznych miejscach, to Michał smaruje niż całe ciało, więc produkt dość szybko nam się kończy, dlatego... kolejna butla już jest w użyciu! ;)
 
Następca: ten sam produkt.
 
9. Seria C - żel-krem antycellulitowy o podwójnym działaniu; Pharmaceris (150 ml; ok.50zł).
O tym produkcie napisałam odrębną recenzję, do której przeczytania serdecznie Was zapraszam (KLIK). Tutaj wspomnę tylko tyle, że krem-żel bardzo przypadł mi do gustu i wyjątkowo skutecznie i zauważalnie napinał moją skórę, jednocześnie nieco ją wygładzając i zmniejszając widoczność cellulitu. Jeśli trafię na ten produkt w atrakcyjnej promocji, to na pewno chętnie do niego wrócę!

Następca: balsam antycellulitowy Lirene STOP Cellulit.
 

10. Cytrynowy krem do rąk WYGŁADZENIE; Lirene (75 ml; ok.7 zł).
Całkiem skuteczny i przyjemny krem do rąk, który dobrze sprawdził się jako tak zwany "torebkowiec". Moim zdaniem nie poradzi sobie z mocno przesuszoną skórą dłoni, ale do codziennej pielęgnacji będzie jak najbardziej wystarczający. Zadowalająco nawilżał i odrobinę natłuszczał skórę dłoni, ale równocześnie szybko się wchłaniał i nie zostawiał tłustej warstwy, dzięki czemu dobrze sprawdzał się w pracy. Tylko czasami, nie dawał rady przesuszowi spowodowanemu zmasowanym atakiem papieru i konieczna była podwójna aplikacja. Taki przyjemniaczek w korzystnej cenie. Może do niego wrócę, a może wypróbuję inną wersję. Bardziej przypadł mi do gustu krem z czerwonej serii - REGENERACJA.
 
11. Krem do rąk z kwiatem pomarańczy; Isana (100ml; ok.5zł).
Krem z Isany występował u mnie chyba w każdej z ról, najpierw mieszkał w torebce, później przy łóżku w sypialni, później na regale w salonie, aż ostatecznie znowu został zagarnięty do torebki. Mimo wszystko najlepiej sprawdzał się właśnie w domu, ponieważ o ile wchłanianie nie było zbyt uciążliwe, tak tłusta warstwka, pozostawiana na dłoniach już tak. Niby wykorzystałam tę końcówkę w pracy, ale nie był to najlepszy produkt w tym miejscu. Choć dla odmiany z wszelkimi objawamy suchości i szorstkości dłoni radził sobie o niebo lepiej, niż wyżej opisany Lirene. Ta wersja była limitowana, więc pewnie nie jest już nigdzie dostępna, ale i tak nie wróciłabym do niego.
 
Następca: wykańczam miodowy krem regenerujący z Lirene.
 
12. Hydrosense - nawilżająco-wygładzający jedwab do ciała; Oeparol (200ml, ok.15 zł).
No i co ja mam tutaj napisać? W sumie produkt był całkiem przyjemny, miał neutralny zapach, dobrze się wchłaniał i całkiem nieźle nawilżał skórę, ale po prostu nie zapadł mi specjalnie w pamięć. Dostałam, zużyłam, zapomniałam. Po prostu był ok, ale to trochę za mało, żeby do niego wrócić.
 
Następca: u mnie są to przede wszystkim balsamy z Bath & Body Works, w aktualnie używanym wariancie zapachowym.
 

13. Pielęgnacja Młodości - krem matująco-normalizujący; AA (50ml; ok.18-20zł).
Świetny krem do twarzy na dzień, który bardzo mocno przypadł mi do gustu! Nie tak dawna napisałam pełną jego recenzję, którą przeczytacie TUTAJ. Co mogę napisać w skrócie na jego temat? Świetnie matowił moją cerę, dobrze współpracował ze wszystkimi podkładami, nie podrażniał, nie zapychał i nie wysuszał cery! Zdecydowanie jeszcze się spotkamy! :)

Następca: emulsja energizująca Vitaceric Dr Irena Eris.

14. Dwufazowy płyn do demkijażu Awokado; Bielenda (100ml; ok. 6zł).
Wcześniej nie znosiłam dwufazówek, a odkąd wypróbowałam tę z Lirene, a później dwufazy z Bielendy, okazało się, że nagle wszystko mi się poprzestawiało i micele poszły w odstawkę! Zwłaszcza te, które do niczego się nie nadają! ;) Dwufazówka z Bielendy skutecznie sobie radziła z każdym makijażem, nie zostawiała na oczach efektu pandy i zmywała nawet wodoodporne kosmetyki. Zastanawiam się tylko, czy wystarczająco dobrze zmywa azjatyckie kremy BB (macie na ten temat jakieś przemyślenia?). Cenię w niej to, że nie podrażniała mi oczu oraz nie zostawiała tak zwanej mgły! Zdecydowanie do powtórki!

Następca: płyn dwufazowy Bawełna z Bielendy.

15. Żel pod oczy ze świetlikiem i herbatą; Flos Lek (15ml; ok.8zł).
Uwielbiam te żele! Zużyłam już dwie tubki i uważam, że są one totalnym must-have w mojej kosmetyczce! Świetnie koi zmęczone powieki i okolice oczu, a wyjęty prosto z lodówki, momentalnie odświeża spojrzenie i redukuje opuchnięcia! Oczywiście mam już kolejną tubkę! :)

Następca: żel pod oczy ze świetlikiem i aloesem.
 

16. Pianka do mycia rąk Sweet Pea; Bath & Body Works (259ml; od 19 do 29 zł).
Zgodnie uwielbiamy z Michałem ten wariant pianek do mycia rąk z Bath & Body Works i oboje bardzo doceniamy ich delikatność dla skóry. No dobra, Michał nie zwraca na to aż takiej uwagi, ale ja i owszem. W dodatku odkryłam, że po umyciu rąk z użyciem tej pianki nie czuję większej potrzeby stosowania kremu do rąk i często o tym zapominam, natomiast po użyciu zwykłego mydła w kostce bardzo często wybiegam z łazienki jak poparzona, łapiąc pierwszy lepszy krem do rąk ;) Ciąle wracamy do tych pianek! Więcej napisałam w recenzji TUTAJ.
 
Następca: pianka do mycia rąk Aloha Orchid z Bath & Body Works.
 
17. Zmywacz do paznokci z acetonem; Isana (250ml; ok.10zł?).
Nigdy więcej! To moja druga butelka tego zmywacza i o ile na początku całkiem mi odpowiadał, tak teraz koszmarnie przesusza mi paznokcie i zostawia paskudny, trudno zmywalny biały osad na paznokciach i skórze. Nie wiem nawet czy wykończę resztkę odlaną w mniejszą buteleczkę... Jakie zmywacze polecacie?
 
Następca: niestety ten sam produkt, na gwałt szukam czegoś lepszego!
 
18. Pasta do zębów; Himalaya Herbals (ok.12zł/szt.).
Zwykle nie pokazuję tutaj past do zębów, ale ta jest wyjątkowa! Doskonale rozumiem wszelkie zachwyty w blogosferze! Jest delikatna dla zębów i dziąseł, nie podrażnia, a nawet pomaga podleczyć wszelkie ewentualne skaleczenia, czy uszkodzenia (nie wiem, jak to ująć w słowa). Oboje z Michałem zauważyliśmy, że w czasie korzystania z tej pasty w ogóle nie mieliśmy problemów z krwawieniem dziąseł i generalnie nie borykaliśmy się z żadnymi podrażnieniami jamy ustnej (:D). Już mam kolejną tubkę!
 
Następca: ten sam produkt!
 

19. Krem do rąk z masłem shea' L'Occitane.
Pozwolę sobie zostawić moją opinię do czasu recenzji całego koszyczka ;)
 
20. Pomadka ochronna Soft Rose; Nivea (ok.10 zł/szt.)
Bardzo dobra pomadka ochronna, która dobrze nawilżała i natłuszczała moje usta i zabezpieczała je przed czynnikami zewnętrznymi. Nie przypadła mi do gustu tak bardzo, jak wersja Vitamin Shake, ale również ją lubię. Może jeszcze ją kupię.
 
Następca: Nivea Vitamin Shake i inne pomadki ochronne, porozkładane w torebkach i kieszeniach ;)
 
21. Podkład nawilżający Healthy Mix; Bourjois (ok.60zł/op.).
To chyba mój faworyt wśród wszystkich płynnych podkładów, których do tej pory używałam! Zresztą niejednokrotnie wymieniałam go wśród moich kolorówkowych ulubieńców! Mam nadzieję, że nowa wersja podkładu rzeczywiście różni się tylko opakowaniem, bo HM, który właśnie wykończyłam nie tylko bardzo zadowalająco krył (na większe niespodzianki i tak potrzebuję korektora), ale też zostawiał na twarzy ślicznie wykończenie (taki trochę glowy look), które matowiłam zwykle tylko tam gdzie potrzebowałam, czyli w strefie T. Bardzo dobrze trzymał się na mojej twarzy, nie ciemniał, nie robił plam. No po prostu świetny! Mam kolejną buteleczkę, mam nadzieję, że również się sprawdzi! :)
 
Następca: Rimmel Match Perfection.
 
22. Żel pod prysznic z werbeną; L'Occitance
Podobnie, jak w przypadku kremu, swoje wrażenia opiszę zbiorczo w poście "koszyczkowym".


23. Hydrosense - krem nawilżający do skóry mieszanej; Oeparol (50ml; ok.15zł).
Początkowo byłam bardzo zadowolona z tego kremu, bo naprawdę świetnie nawilżał moją cerę i szybko radził sobie z pokatarowymi przesuszeniami na nosie i innymi tego typu przygodami, a później nagle przestał mi wystarczać. Zupełnie nie wiem czemu, skoro wcześniej był ok, ale prawda jest taka, że ostatniej zimy moja twarz chyba zmieniła swoje przyzwyczajenia i przestała traktować nawilżanie jako zło konieczne, a zaczęła doceniać coraz większe jego dawki. Jak wspomniałam, większość kremu zużyłam zimą, dopóki nie zaczął być niewystarczający. Pewnie sprawdziłby się wiosną, bo był lekki i łatwo się wchłaniał, ale zauważyłam, że końcówka kremu zmieniła kolor, więc resztkę postanowiłam wyrzucić.
 
Następca: lekki krem głęboko nawilżający Pharmaceris A.
 
24. Odżywka podkładowa Foundation II; Nail Tek (ok.20zł/szt.).
Jak dla mnie ten produkt to totalna porażka! Nie wiem, czy ja po prostu nie lubię się z Nail Tekami, czy ta formuła nie była odpowiednia dla moich paznokcie, ale po każdym użyciu tej odżywki, miałam wrażenie, że moje paznokcie są w jeszcze gorszym stanie. Miałam 3-4 podejścia do tej odżywki i skończyło się na tym, że połowa leci do kosza! Teraz walczę z formułą III i choć jest trochę lepiej, to nadal nie jestem do końca zadowolona. Na pewno więcej nie wrócę do tej odżywki, bo choć wielu z Was pomaga, to dla mnie jest zwyczajnie koszmarkiem!
 
Następca: duet Nail Tek III
 
***
 
To by było na tyle, jeśli chodzi o moje majowo-czerwcowe zużycia! Poszło całkiem nieźle, ale biorąc pod uwagę niedawno otrzymaną ogromniastą paczkę od Lirene i Under 20, którą pewnie widziałyście na wielu innych blogach (ale u mnie też zobaczycie ;)), chyba i tak jeszcze sporo roboty przede mną w związku z "odgruzowywaniem" szafek z zapasów kosmetycznych :D
 
A jak prezentowały się Wasze zużycia w ostatnim czasie? Czy Wy też macie ochotę ujrzeć w końcu kawałek pustej szafki ;))
K.

94 komentarze:

  1. Ładne denko, ja muszę zacząć robić kwartalne, bo zauważyłam, że w miesiąc udaje mi się 3 produkty ostatnio zużyć.

    Z Nail Tekiem może wybrałaś złą formułę dla swoich paznokci? Też miałam II, ani nie zaszkodziła, ani nie pomogła.

    A z kremem Oeparol też się na początku polubiłam, jednak romans się skończył gdy upadł mi na podłogę i opakowanie było w kilku kawałkach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha 3 produkty to trochę mało w sumie... :)

      Sama nie wiem, najpierw używałam II, teraz III. Niby odrobinę pomaga, ale naprawdę nie jest to efekt, które oczekiwałam... Po odżywce Essie Nourish Me efekty widziałam prawie od razu i to tylko kładąc ją zamiast bazy. A tutaj smarowałam warstwę podkładowej, dokładałam przez kilka dnia bezbarwnej i słabiutko... :(

      Haha no to romans skończył się dość dramatycznie! Złamałaś mu jego małe kremowe serduszko ;)

      Usuń
  2. Całkiem spore to denko ;-) Ja ostatnio zastanawiałam się nad zakupem kremu Oeparol ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że na tę porę mógłby być odpowiedni. Niestety zimą szybko przestał mi wystarczać :(

      Usuń
  3. Duzo tego, ja nei potrafię tak zuuzyc kosmetykow. Krem z AA mialam- i nei polubilam sie z nim.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz że ja też nie lubię Nail Tek. Według mnie te preparaty nic nie robią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie rozumiem tego szału :/ Mi tylko trochę nawilżył płytkę, ale póki co zmywacz za każdym razem to niweczył :/

      Usuń
  5. No niezłe denko :) Widzę, że mamy podobne zdanie o Oeparolu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty chyba w ogóle nie byłaś z niego zadowolona, a u mnie na początku się sprawdzał ;)

      Usuń
  6. jejku, jak ty to robisz?bardzo pokaźne denko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Całkiem sporo tego. Zaciekawił mnie ten peeling z Joanny. Szkoda tylko, że zapachy mają nieciekawe - z tego co pamiętam to jest bez, miód i oliwka. Za żadnym z tych aromatów nie przepadam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze pamiętasz :) Niestety nie ma innych wersji do wyboru, więc to chyba bez sensu ;)

      Usuń
  8. Chyba muszę dorwać ten podkład Healthy mix, tyle pozytywnych recenzji o nim czytałam... jak będzie gdzieś jakaś przecena to kupię :) Mam puder prasowany z tej serii i jest całkiem całkiem. Muszę też wypróbować żele pod prysznic Balea, nie miałam ani jednego jeszcze nigdy! Czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem z niego baaaaardzo zadowolona! Mam nadzieję, że nowa wersja to tylko nowa buteleczka :)

      Usuń
  9. niezła kolekcja:)pamiętaj że niektóre kosmetyki mają bardzo krótki czas od otwarcia i trzeba spieszyć się z jego zużyciem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież ja właśnie zużycia pokazuję, więc nie bardzo rozumiem Twoją uwagę w tym miejscu. Choć oczywiście jest słuszna, to ja i tak zawsze staram się pilnować terminów.

      Usuń
  10. też jestem fanką podkładu HM, ale w wersji podstawowej. z serum nie jestem już tak zadowolona...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba podobnie pisała Agu, z tego co pamiętam. Klasyczna super, a serum podobno słabiutka ;) Ja na pewno nie skuszę się na serum po tylu złych opiniach :)

      Usuń
  11. Sporo! No i widzę kilka znanych mi kosmetyków :) I lubianych przeze mnie w dodatku!

    OdpowiedzUsuń
  12. No nieźle! ;)
    Tez lubię żele z Balei, miałam właśnie te 2, któe pokazujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze ten ananasowy i też jest super :)

      Usuń
  13. Ja bardzo lubię peelingi i masła Farmony.:) Spore to Twoje denko.:)
    U mnie Bielenda się w ogóle nie sprawdziła, z tym że ja miałam wersję "Bawełna".
    A podkład nawilżający Healthy Mix bardzo lubię, to bardzo udany produkt:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TEraz właśnie używam Bawełny i jestem z niej zadowolona tak samo, jak z Awokado. A kiedyś nie znosiłam dwufazówek. Może musiały trafić na swój czas ;)

      Usuń
  14. zmywacz tylko z inglota,reszta koszmarnie przesusza płytkę, a ten je natłuszcza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet dobra wiadomość! Dostałam miniaturkę do zakupów, więc chętnie wypróbuję! :)

      Usuń
  15. spore denko :) kilka fajnych produktów sobie wypatrzyłam :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Sporo się tego nazbierało. Ja muszę zużyć kilka produktów, bo za jakiś czas braknie dla mnie miejsca w pokoju:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahaha mam podobne odczucia względem moich zapasów :D

      Usuń
  17. Ogromne denko i kilka perełek które chętnie bym wypróbowała:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Duże denko, gratulacje:) Widzę kilka ciekawych produktów, które z chęcią bym wypróbowała:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślałam, że ten post nigdy się nie skończy, ale w końcu sięgnął dna :D:D
    Ja zamierzam zamówić jakieś żele Balea jak tylko wykończę zapasy (a teraz będzie to trudne jak mam BBW :P choć pewnie tę firmę będę mocno oszczędzać:) ). A ja masło szarlotkowe kupiłam w Rossie nie dawno:D I pewnie zostawię na jesień i zimę. Nie myślałam, że peeling z Joanny może być taki spoko.
    Co do produktów ujędrniających biust - idź do Michała, on Ci na pewno powie, ze nie musisz nic poprawiać :D I jeden kosmetyk z głowy!:P A tak na serio, wykończyłąm serum Eveline i do serum do biustu jakiegokolwiek na razie nie wracam. Bez sensu.
    Co do zmywacza, do ja polecam te Sensique i jeden z Essence jest podobno dobry. Ale niby nie ten co ja kupiłam osttanio ;) ten dobry chyba w Hebe jest razem z innymi zmywaczami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. No i gdzie nowości ja się pytam??????:D

      Usuń
    2. Podpisuję się :D NOWOOOOŚCI!

      Usuń
    3. Nowości i nowości :D Wstydzę się! Za dużo tego :D

      Usuń
  20. Miałam tę dwufazówkę z Bielendy - okropna była.
    Chyba żaden produkt tego typu, do tej pory, nie zostawiał tak tłustej warstwy na moich oczach ;/ Paskudztwo!
    Wersja z bawełną i czarną oliwką dużo lepiej się u mnie sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty? A ja nie widzę żadnej różnicy między Awokado i Bawełną ;)

      Usuń
  21. Ja po zmywaczu z Sensique to jestem na razie mocno zadowolona z tego rosmanowskiego... ale przestraszyłaś mnie :P Więc też jestem ciekawa polecanych, kurczę znaleźć porządny faktycznie jest trudno!

    Ładne zużycia, świetnie Ci to idzie ;D też się staram wykańczać napoczęte kosmetyki (i nie otwierać co już nowych), ale biorąc pod uwagę, że wielu nie chce mi się używać (leń), to tyle zużyć nigdy nie miałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, a ja wolę Sensique :D

      Usuń
    2. Sylwia, Ty wolisz też micele Lirene od Biodermy :P W tej kwestii Ci nie ufam xD

      Kasia, ja w tej chwili mam otwartych 8 balsamów BBW, ale już rozmawiałyśmy o tym, że one to prawie jak perfumy :) Są tak intensywne, że trudno ich używać z czymkolwiek innym, a nie zawsze muszę mieć ochotę pachnieć cały dzień balsamem ;)

      Usuń
  22. pooszalałaś z tym denkiem :):)

    OdpowiedzUsuń
  23. I tak sporo tych zużyć, jak na dwa miesiące! Ja też tak mam, że zawsze jeden miesiąc jest słabszy z denkowaniem, po to by podgonić z ilościami w następnym. Mam te seurm do biustu Lirene, bo też dostałam spore wyposażenie od natury, ale niestety w przeciwieństwie do Twojego, to u mnie definitywnie jest, co poprawiać ;) I jest to strasznie dziwne, bo po pierwszych użyciach tego kremu był efekt WOW, a potem jakby już brak :( Sama nie wiem, co myśleć. Mam też już chyba od dwóch lat miniaturę tej pasty Himalaye, ale jakoś bałam się jej spróbować przez tę naturalność, teraz widzę, że dużo tracę, zwłaszcza że się borykam z częstymi rankami w buzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem o co chodzi z tym serum, bo czytałam dużo pozytywnych opinii, a ja ani po tym, ani po żadnym innym nie widzę żadnej różnicy w napięciu skóry :/

      A pasty się nie bój, bo jest naprawdę świetna! :)

      Usuń
  24. Ogromne zużycia a te paczki od Lirene to przeogromniaste :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Peeling Joanny muszę w koncu wypróbować;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Sporo tego :D Z całości znalazłam dla siebie pastę Himalaya. Nie wiedziałam czy warto, więc nie kupiłam kiedy była w promo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też olałam ją, kiedy trwała promocja, a później i tak kupiłam z ciekawości. Moim zdaniem absolutnie warto! :)

      Usuń
  27. seria MaxSlim jest świetna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi znacznie bardziej od balsamu i serum przypadł do gustu peeling :)

      Usuń
  28. peeling o zapachu bzu bardzo polubiłam, pachnie obłędnie :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Czaje się na peeling bzowy :D piękne denko!

    OdpowiedzUsuń
  30. A nie chcesz spróbować na swoje pazurki tej odżywki Wibo z jedwabiem? Jest bardzo tania, więc dużo nie ryzykujesz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio już miałam ją w ręku i nie wiedzieć czemu odłożyłam, ale masz rację - te 8zł to właściwie żadne ryzyko, a skoro coraz więcej osób jest z niej zadowolone, to może i mi pomoże :) Choć myślę, że zmiana zmywacza i tak będzie konieczna. Aczkolwiek, mimo, że nadal nie jest najlepiej, zaczęłam znowu malować paznokcie! Chyba odrobinę się poprawiły, a mam wrażenie, że lakier dodatkowo lepiej je zabezpiecza od mechanicznych urazów, niż sama odżywka.

      Usuń
  31. między zdzieraniem peelingu Joanny a Farmony jest ogromna różnica! Joanna jest średnio-mocna, a Farmona bardzo mocno-mocna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy taka ogromna? Na pewno zdzierają inaczej, ale moim zdaniem oba z podobną intensywnością :)

      Usuń
  32. a więc miałaś rzeczy, które pięęknie pachniały! :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Witaj w świecie juz-nie-studentek:) Gratuluje obrony:)!

    OdpowiedzUsuń
  34. Wow spore denko :) Bardzo lubię żele pod prysznic Balea ;) Mam ten krem do rąk ISANA ;)

    w wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się zebrało, ale bywały już większe :)

      Usuń
  35. Balea niedawno pokazała się w moim "osiedlowym sklepiku z niemiecką chemią". Także chętnie wypróbuję na sobie te żele - tym bardziej, że polecasz :) A Nail
    Tekiem to wiele osób się zachwyca, ja co prawda nie próbowałam, ale często tak właśnie mam, że to, co sprawdza się u innych - u mnie niekoniecznie...

    W ostatniej notce moje denko jeszcze większe, 60 pustaków udało mi się nazbierać! Ale z 4 miesięcy, więc się usprawiedliwiam ;)

    Podoba mi się tu, zostaję na stałe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Zazdroszczę Ci! Ja znalazłam w Warszawie jeden sklepik z chemią niemiecką blisko mnie, ale ceny są jakieś kilka razy wyższe, niż w DM, a już na pewno 2x wyższe, niż na Allegro... :/

      60 to i tak super! Nawet jak na 4 miesiące! :)

      Zapraszam częściej! :)

      Usuń
  36. Widzę że denko równie owocne jak u mnie, ja używałam z tych produktów tylko kilka, np peeling z farmony ten waniliowy,ale na szczęście już mi się kończy, bo pomimo tego że był niezłą tarką , zapach mnie zabija w okresie letnim. Bardzo lubię też zmywacz z isany i kultowy bourjois. Mam rownież rimmel match perfection i ona moim zdaniem nawet do pięt nie dosięga healthy mixowi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz, że w lato jest nie do wytrzymania ta wanilia? Ja ją wykończyłam jakoś w maju jeszcze, a wtedy było jeszcze chłodno ;)

      Ja zmywacz z Isany również lubiła, ale niestety on przestał lubić mnie i moje paznokcie ;)

      Usuń
  37. Bardzo lubię efekt tej pomadki z Nivea na ustach :) Prócz tego cały czas kuszą mnie kremy z Lirene.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie świetnie sprawdziły się te z czerwonej serii :)

      Usuń
  38. Muszę się w końcu zebrać i wyprobować produkty Balea, wszyscy chwalą a ja jeszcze niczego nie sprawdziłam :)



    Zapraszam do siebie: http://www.mietowo-poziomkowe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  39. Odpowiedzi
    1. No tak, tyle, że to jest denko, a nie recenzja ;)

      Usuń
    2. Hahaha, ale mnie to rozbawiło :D

      Usuń
  40. No dobra, to od początku :)
    Chciałabym powąchać ten żel Balea Mango, ostatnio sięgam po wszystko co jest związane z tym owocem.
    Szarlotkowego masła Farmona mam jeszcze około połowę i postanowiłam zachować ją na zimniejsze miesiące, teraz jakoś ten zapach mi nie pasuje, choć w zimie go uwielbiałam.
    Też uwielbiam żele Flos-Lek i właśnie zużywam kolejną tubkę.
    Mam teraz na umywalce identyczne piankowe groszkowe mydło do rąk :D A zmywacz Isana bardzo lubię, mam zamiar kupić wkrótce kolejne opakowanie.
    Krem L'Occitane jest fajny, ale na pewno nie za swoją cenę, a podkład HM też jest fajny, ale mam swojego innego ulubieńca - krem BB od Catrice :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam już jedną taką blogerkę, co to wszystko o zapachu Mango musi mieć (Basket of Kisses :*). Było to tak naturalne, że aż się zdziwiłam, że Paula nie wzięła kawy czy tam smoothie z mango, jak byłyśmy w coffee heaven :))

      Ja też dziwnie się czułam używając go w cieplejsze dni, ale miałam go już tak mało, że wkurzało mnie to prawie puste pudełko ;)

      Ja teraz chwilowo odpuściłam groszkowej piance, bo obkupiłam się na wyprzedaży w limitowane wersje, które wyprzedawali. Ale na pewno jeszcze się spotkamy ze Sweet Pea w tej formie, a na razie przerzuciłam się na balsam, wodę toaletową i mgiełkę o tym zapachu ;)

      Oj tak, ten krem byłby warty uwagi, gdyby miał niższą cenę. A tak to niestety, ale znam tańsze i równie dobre, jak nie lepsze ;)

      Usuń
    2. Rok i dwa lata temu na wiosnę w CH było mangoccino - uwielbiałam je!!! Potem zniknęło, kilka razy udało mi się jeszcze je wybłagać, ale potem już skończył im się syrop i to był koniec :(

      Sama nie wiem, czy wrócę do tych mydeł w piance - wydaje mi się, że nie są zbyt wydajne no i ta cena...

      Usuń
  41. ciagnie mnie do produktow Oeparol, ale z Twoich wypowiedzi wynika, ze nie warto..... buuu :///

    OdpowiedzUsuń
  42. piekne denko!

    Żele Balei tez uwielbiam, za to dwufaza z bielendy mnie strasznie podrażnia. Cieszę się, że wypatrzyłam u Ciebie ten peeling Joanny, na pewno na dniach go kupię:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Ten podkład Healthy Mix używam od ok. ponad roku i teraz ta zmiana opakowania na szklane troche mi nie na ręke :/ , podkład jest ciężki (szczególnie czuć to w wakacyjnej kosmetyczce) dodatkowo dużo podkładu się marnuje bo pod koniec użytkowania dużo produktu zostaje w środku :/ poprzednie opakowanie było o wieeele lepsze .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz! :)

Jeśli chcesz zareklamować swój blog w komentarzu, to zanim zostawisz swój adres, przeczytaj ostatnią notatkę i wypowiedz się na jej temat nieco bardziej obszernie niż tylko "fajna notka". Jeśli sama piszesz bloga, to na pewno potrafisz wyrazić swoją opinię poprzez komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Blog template designed by SandDBlast