Cześć Dziewczyny!
Wiem, wszystko wiem! Koszmarnie ociągam się z pourlopowym powrotem na blog i pisałam już o tym we wcześniejszym poście. Chciałam Wam dać znać, że żyję i mam się dobrze, choć leniwie ;) Obiecałam Wam (i wieki temu Sylwii i Stefci), że w końcu coś napiszę, więc jestem. Z obiecanym już dobry tydzień temu moblie mixem numer 3 :)
MIX NOWOŚCIOWY
W lipcu ponownie przybyło mi mnóstwo kosmetyków i część z nich jest widoczna na powyższych zdjęciach. Po pierwsze, od Stefanii dostałam paczkę od serca, w której znalazłam przede wszystkim moją ukochaną maskę z LUSH, czyli Catastrophe Cosmetic. Stefi sprawiła mi również kilka innych niespodzianek, ale o tym wkrótce (moje magiczne, niedookreślone wkrótce :D) w nowościach.
Jak zapewne wiecie, w lipca, blogerki współpracujące z markami należącymi do Dr Ireny Eris, otrzymały dwie paczki, wypełnione kosmetykami Pharmaceris, Lirene i Under Twenty. Tę pierwszą również uchwycił mój telefon. Część produktów od razu poszła w obroty, ale najbardziej i tak ucieszył mnie mój ukochany krem głęboko nawilżający!
Niby wszystko mam i niczego nie potrzebuję, ale przed urlopem zrobiłam też małe zakupy w Super-Pharm, które zaowocowały m.in. nabyciem polecanej wody termalnej Uriage oraz pomadek Maybelline Color Whisper. W obu tych produktach jestem zakochana! :)
Niestety, lipiec obfitował też w małe "tragedie". Po pierwsze, mój ukochany puder z Maybelline (Dream Matte Powder) niebezpiecznie odsłonił dno. Jest on niestety dość trudno dostępny, a nie wszędzie są wszystkie kolory, więc póki jestem nieco opalona, kupiłam ciemniejszy odcień, a ten zostawiam sobie na zimę. Ponadto, przez własną nieuwagę roztrzaskałam najlepszy rozświetlacz świata, czyli Mary-Lou Manizer z TheBalm. Żal mi teraz używać, bo boję się go rozsypać, a prasować też mi go trochę szkoda. Że też nie chce się sam doprowadzić do stanu jak nowy...
Niedawno udało mi się również wygrać paczkę z produktami marki Kiwi. Nie jest to może kosmetyczny nabytek, ale na pewno ze sprawami urodowymi związany. Komplet wkładek (pod piętę, za piętę etc.) oraz dezodorant do butów i jedwab do stóp (zapobiegający obtarciom), wygrałam u Izy, czyli
BellaBeauty. Już dawno nie cieszyłam się tak bardzo z jakiejś wygranej :D
Ostatnia książka Cobena, czyli Zostań przy mnie, oraz trójka upatrzonych lakierów z Inglota, to mój prezent dla samej siebie z okazji imienin i obrony pracy magisterskiej. Wiem, że przeżywam to jak mrówka okres, ale tyle się to za mną ciągnęłam, że do tej pory cieszy mnie to, że w końcu mam z głowy! :)
Lipiec, to również nowości paznokciowe - nowy zmywacz, tym razem bez acetonu, olejek, polecany do moczenia paznokci, nowa odżywka i nowy wysuszacz! Wszystko oczywiście niezbędne! :) Poza tym od marki Rimmel otrzymałam najnowszy tusz, czyli Lash Accelerator Endless. Już go używam i wrażenia mam dość pozytywne, jednak to dopiero kilka dni, więc z opinią jeszcze się wstrzymam.
MIX BATH & BODY WORKS'owy
Powyższe zdjęcia to w dużej mierze efekt czerwcowo-lipcowych wyprzedaży w Bath & Body Works (tak długo nie robiłam MM ;)) oraz współpracy z tą marką. Wszystko pokażę z bliska w poście z nowościami (to, czego jeszcze nie pokazałam w czerwcowych nowościach), ale tutaj chciałabym Wam zwrócić uwagę na wiewiórę, która, zaopatrzona we wkład zapachowy Scentportable w wersji Tiki Beach, jest moim absolutnym samochodzowym ulubieńcem! Wiewióra wygląda uroczo na daszku pasażera, a samochód pachnie cały czas pięknie, intensywnie, ale nie nazbyt męcząco! :)
MIX ZWIERZĘCY
W lipcu i sierpniu mało bywam u mamy, więc mam też mniej zdjęć moich kudłatych koleżanek, ale ziewające zdjęcia Koty rozwalają wszystko! :D
MIX JEDZENIOWY
Ostatnimi czasy raczyliśmy się samymi smakołykami! Michał stał się mistrzem domowych burgerów, a mama podjęła się upieczenia pizzy, która wyszła obłędnie dobra! Do tego wszystkiego naleśniki ze świeżymi owocami i serkiem mascarpone, mleko z otrębami i świeżymi borówkami, standardowo mozarella podana w formie sałatki caprese i mój ukochany krem pomidorowy! A wszystko to okraszone ciastami z najlepszej cukierni świata (jeśli będziecie w okolicach Grodziska Mazowieckiego, to odwiedźcie Cukiernię Rzeczkowski) - porzeczkowiec i ciasto gruszkowe to niebo w gębie! Plus szarlotka z bitą śmietaną i malinami i mus malinowy z kremem stracciatella, przygotowany przez szwagra. Kulinarnie rozpieszczaliśmy się wszyscy, bez względu na diety :D
MIX ZMIKSOWANY
Powyższy mix to totalny misz masz, ale najważniejsze dotyczy on głównie mojej graduacji i imienin ;) Kolczyki i czerwone róże, to prezent imieninowym od ukochanego (z kolczykami nie rozstaję się już drugi miesiąc!), natomiast różowe róże, to obronowy wyraz uznania od rodziców ;))
W prawym górnym rogu widać też małego pirata drogowego - moją chrześnicę, którą udało mi się uchwycić w trakcie szalonego pędu na czterokołowym rowerku :D
MIX IGRASZKOWY
To, że nie wzięłam aparatu na Igraszki Kosmetyczne, nie oznacza, że nie zrobiłam żadnych zdjęć! Czujne oko telefonicznego aparatu utrwaliło nieco wspomnień, ujętych w powyższym mixie! :)
MIX URLOPOWY
Powyższy mix przedstawia mieszankę zdjęć z urlopu. Również i tym razem, choć miałam aparat, to nie wyjęłam go ani razu w innym celu, niż zrobienie zdjęć kosmetykom ;) Tym sposobem znowu to telefon stał się tym, który utrwalił wspomnienia z wakacji :)
I tak, na zdjęciach powyżej zobaczycie m.in. - upolowaną w małym sklepiki promocję - filtr z Kolastyny z przyspieszaczem opalania gratis (nigdy nie miałam czegoś takiego, a i tak chcieliśmy jeden niższy filtr, bo wykończyliśmy ten, który zabraliśmy); upolowane w tym samym sklepie nowe soki z Fortuny, które kojarzą mi się od razu z Kasią xkeylimex (z powodu jej humorystycznych zdjęć, które przyniosły jej wygraną w konkursie Fortuny :)); przepyszną pizzę, która smakowała nam o niebo lepiej, niż większość, które jedliśmy rok temu we Włoszech; moich towarzyszy wolnych chwil, czyli krzyżówki i prasę (tu akurat Elle); ciasteczka owsiane mojej roboty; ulubione piwo w wersji letniej i ...zimowej; ulubioną wakacyjną bransoletkę, czyli otrzymaną na Igraszkach neonowo-różową bransoletkę by Dziubeka; moje stopy (:D) z paznokciami pomalowanymi fantastycznym Jazz Funk od Rimmel oraz trochę widoczków znad jeziora :)
***
No i cóż! To by było na tyle! Jak widać, czas od lipca do połowy sierpnia kręcił się dla mnie przede wszystkim wokół magisterki (a raczej świętowania ukończenia studiów i obrony) oraz wakacji i jedzeniowej rozpusty! :D
Mam nadzieję, że zaspokoiłam nieco ciekawość tych z Was, które zastanawiały się co się u mnie dzieje :) Liczę też na to, że tym postem uda mi się na powrót rozkręcić blogową działalność :)
K.