Szczoteczki do czyszczenia twarzy
przez dłuższy czas były dla mnie całkowitą abstrakcją i przez długi czas nie
mogłam się przekonać do takiego rozwiązania. Zawsze byłam przekonana, że takie
urządzenie musi być strasznie drażniące i nieprzyjemne w użyciu. Gdyby nie
coraz większy szał na tego typu gadżety, pewnie nadal żyłabym w takim
przeświadczeniu, ale pierwsze publikacje na temat szczoteczki sonicznej Foreo
Luna nieco wyrwały mnie z tego mojego zaścianka.
Przyglądając się zdjęciom Luny,
stwierdziłam, że jestem w stanie uwierzyć, że szczoteczka silikonowa faktycznie
będzie delikatna dla mojej skóry i nie wyrządzi jej krzywdy. Przez pewien czas
tęsknie spoglądałam na publikacje koleżanek, aż w końcu i mi udało się dorwać
Lunę w swoje ręce!
Moja wersja szczoteczki, to Foreo
Luna Mini, która z założenia ma być bardziej mobilną i poręczną wersją
klasycznej wersji Foreo Luna. Mini jest odpowiednio mniejsza i przystosowana do
tego, żeby można ją było wrzucić do kosmetyczki i zabrać ze sobą w podróż. Mam
tę szczoteczkę mniej więcej od października i myślę, że udało mi się ją całkiem solidnie przetestować. W pierwszej chwili chciałam Wam o niej
napisać w połowie grudnia, ale dobrze się złożyło, że publikacja recenzji
przedłużyła się o miesiąc, ponieważ teraz jestem pewna moich słów na 100%!
Informacja od producenta:
Według obietnic producenta,
dzięki falom sonicznym T-Sonic, pulsującym w tempie 8000 razy na minutę,
szczoteczka Foreo Luna umożliwia dokładne oczyszczenie twarzy, wygładzenie i
napięcie skóry, poprawę wchłaniania się produktów pielęgnacyjnych, a także
wspomaga w ograniczeniu przetłuszczania się skóry, a także zwalcza powstawanie
suchych skórek.
JAK UŻYWAĆ SZCZOTECZKI:
Najpierw należy zwilżyć twarz
wodą i użyć ulubionego produktu myjącego. Ważne jest jednak to, żeby nie był on
na bazie glinki, silikonów, ani żeby nie zawierał granulek peelingujących!
Szczoteczka jest niezmiernie łatwa w użyciu, wystarczy jedynie wcisnąć guzik,
znajdujący się idealnie w miejscu, w którym kładziemy kciuk, podczas użytkowania
urządzenia i szczoteczka od razu zaczyna pracę. Przez 60 sekund myjemy twarz,
przesuwając szczoteczką po wybranych partiach. Co 15 sekund urządzenie daje
znać, że pora na zmianę oczyszczanego obszaru, więc właściwie można jej używać
nawet nie zastanawiając się nad tym zbyt mocno, a więc z pewnością jest to
gadżet dobry dla śpiochów! Po upływie minuty wystarczy wyłączyć urządzenie tym
samym przyciskiem. Pierwsze wciśnięcie powoduje zwolnienie tempa, natomiast
drugie całkowicie wyłącza urządzenie.
Tak naprawdę, nawet jeśli
zapomnicie wyłączyć szczoteczkę, albo jeśli uważacie, że minuta to za mało, to
urządzenie samo się wyłączy po upływie trzech minut. Ja, po upływie przepisowej
minuty, często wracałam do problematycznych partii twarzy, poświęcając im
więcej uwagi i „pucowałam się” aż do wyłączenia szczoteczki ;)
DODATKOWE INFORMACJE:
Bardzo ważne jest to, żeby nie
czyścić szczoteczki preparatami, zawierającymi w składzie alkohol, benzynę lub
aceton. Ja po prostu traktuję ją wodą z mydłem. Właśnie! Dobra wiadomość jest
taka, że Luna jest wodoodporna, wobec czego możecie ją zabrać nawet pod
prysznic – to też często mi się zdarza! Kolejną istotną informacją jest to, że
Luna jest opracowana tak, żeby nie trzeba było przy niej zbyt wiele majstrować.
Szczoteczka nie wymaga cyklicznej wymiany końcówek, ani nawet częstego
ładowania. Jest wykonana w całości z silikonu i bardzo łatwo się czyści, a raz
naładowana wystarcza podobno nawet na pół roku! W zestawie jest dołączony
niewielki kabelek USB, którym w razie potrzeby naładujecie swoje urządzenie.
Tak naprawdę, przez ostatnie trzy miesiące jeszcze ani razu nie miałam takiej
potrzeby, więc myślę, że w tej obietnicy jest sporo prawdy!
Pozwólcie jeszcze, że napomknę,
że szczoteczka ma dwie powierzchnie myjące – przednia, z drobnymi wypustkami,
jest przeznaczona do skór wrażliwych, natomiast tylna – z grubymi wypustkami,
jest przeznaczona do skór tłustych i mieszanych. Ja stosuję obie, ale znacznie
wygodniejsza i przyjemniejsza w obejściu jest wersja przednia.
MOJE ODCZUCIA:
Po pierwsze, warto używać
szczoteczki regularnie! Zauważyłam, że jeśli sięgałam po nią sporadycznie, to
efekty były znacznie mniej odczuwalne, niż przy codziennym lub prawie
codziennym stosowaniu. Cóż, taki los, trzeba cierpliwości i regularności, żeby
cokolwiek zdziałać, więc to dla mnie nic nowego J
Najszybciej zauważalnym efektem była niesamowicie gładka i miękka skóra. Tuż po
oczyszczaniu z użyciem Luny, moja twarz jest wyjątkowo przyjemna w dotyku,
sprawiając wrażenie, jakbym dopiero co wykonała solidny peeling. Drugą sprawą,
którą równie szybko zauważycie jest fakt, że skóra jest naprawdę dobrze
oczyszczona, nawet jeśli właśnie zmyłyście z siebie makijaż! Po przemyciu skóry
tonikiem najprawdopodobniej zauważycie czyściutki wacik :)
Ale o co mi chodziło z tą
regularnością? Otóż, zauważyłam, że jeśli przykładałam się do pielęgnacji i
sięgałam po Lunę codziennie (oczywiście w towarzystwie odpowiednich
kosmetyków), to moja skóra, dzięki lepszemu oczyszczeniu, rzadziej wypluwała z
siebie nieprzyjaciół, a jeśli mimo to pojawiały się nowe wypryski, to mam
wrażenie, że goiły się jakby nieco szybciej, niż zwykle.
Odniosę się jeszcze w dwóch
zdaniach do pozostałych obietnic – jeśli chodzi o zwężenie porów, no cóż, w
cuda nie wierzę i z tym szczoteczka sobie raczej nie poradzi, co do
ograniczenia przetłuszczania się skóry – tutaj zawsze musi iść u mnie w parze
mocny arsenał zarówno kosmetyków pielęgnacyjnych, jak i tych do makijażu.
Szczoteczka na pewno mi nie zaszkodziła, ale też raczej nie poprawiła sytuacji w
tych kwestiach. Z pewnością jednak prawdą jest to, że użytkowanie urządzenia
poprawia wchłanianie się nakładanych później kosmetyków pielęgnacyjnych – to po
prostu oczywista sprawa – zawsze kiedy stosujemy dodatkowy masaż, to składniki
aktywne kosmetyków mają szansę lepiej zadziałać. Zgadzam się również ze
stwierdzeniem, że poranne stosowanie szczoteczki sprzyja „ściąganiu” opuchnięć
po nocy.
CO GDZIE I ZA ILE?
Szczoteczki soniczne Foreo Luna
pojawiły się pod koniec ubiegłego roku w Perfumeriach Douglas, dzięki czemu
również i Polki zyskały łatwy i wygodny dostęp do tych urządzeń. Oprócz tego,
szczoteczki możecie zakupić na oficjalnej stronie producenta www.foreo.com. W ofercie znajdziecie zarówno
moją piękną różową Foreo Lunę Mini (jest aż 5 kolorów do wyboru) –499 zł, ale
również klasyczną Foreo Lunę (w wersjach dla cer wrażliwych, normalnych lub
mieszanych) – 719 zł, a także wersję czarną dla mężczyzn – 719 zł.*
Czy kupiłabym tę szczoteczkę
sama? Na pewno byłby to dla mnie duży wydatek, ale rozważając za i przeciw, a
także porównując oferty różnych producentów, Foreo i tak wychodzi
najkorzystniej. Ogromnym plusem jest fakt, że szczoteczka nie wymaga wymiennych
końcówek, co już samo w sobie znacznie ogranicza koszty, dodatkowo nie trzeba
jej co chwilę ładować. A co jeśli Wasza Luna się zepsuje? Przez 2 lata
szczoteczka jest objęta gwarancją, natomiast przez 10 lat obowiązuje tzw.
gwarancja jakości, co oznacza, że jeśli Wasza szczoteczka zepsuje się po
upływie gwarancji, to następny produkt możecie zakupić z 50% rabatem! Biorąc to
wszystko pod uwagę, jeśli planowałabym zakup szczoteczki sonicznej, to z
pewnością sięgnęłabym właśnie po Foreo Lunę!
Karotka
*ceny w sklepie Douglas.pl
Zastanawiam sie nad nia, ale nei jestem pewna czy tyle warto wydac.
OdpowiedzUsuńW tej kwestii nie jestem w stanie już nic więcej podpowiedzieć ;)
UsuńWygląda bardzo fajnie i przyciąga wzrok. Fajny gadżet, ale cena kosmiczna. W życiu bym tyle nie wydała na tego typu produkt.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ja też pewnie bym się zastanawiała, ale mając wiedzę jak sporo robi dla mojej cery jej regularne stosowanie, pewnie mimo wszystko prędzej czy później skusiłabym się na jej zakup :)
UsuńOglądałam ją ostatnio, dobrze wiedzieć, jak działa "w praktyce".
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam rozjaśnić ten temat :)
Usuńmam 'dużą' wersję w niebieskim kolorze dla cery mieszanej. kocham ją miłością największą! ;) podchodziłam do niej na początku z dużą rezerwą, nie spodziewając się jakichś spektakularnych rezultatów i czytając recenzje z dużą rezerwą. ale teraz, przyznaję bez bicia, nie wyobrażam sobie bez niej wieczornej pielęgnacji! (rano nie mam potrzeby jej stosować). cudownie domywa makijaż, nawet po EL DW nie ma śladu! a funkcja masująca po aplikacji kremu albo serum to mój obowiązkowy rytuał. nobla temu, kto wymyślił lunę!! ;)
OdpowiedzUsuńJa też sięgam po Lunę głównie wieczorem, rano zwykle nie mam czasu, ale czasami warto poświęcić te trzy minuty, bo pięknie budzi skórę po nocy :)
UsuńMam ją trochę ponad tydzień i póki co jestem zachwycona;) mam nadzieje, że tak zostanie;) Mam jednak jedną wątpliwość odnośnie tego, że nie można jej czyścić preparatami z alkoholem. A jeżeli jakiś żel do twarzy ma w składzie alkohol to nie będzie można go używać z Luną?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to również wyklucza używanie go łącznie z Luną.
UsuńMyślę nad nią intensywnie, ale kwota jaką trzeba na nią przeznaczyć mocno mnie przeraża :) Założyłam na ten cel skarbonkę, zobaczę ile uda mi się do niej wrzucić i wtedy pomyślę nad zakupem. Ale Twoja opinia kusi strasznie :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Trzymam kciuki za pomyślne oszczędzanie :D
Usuńprzyznam się bez bicia, że wiele razy widziałam na Instagramie właśnie to cudo i... nie miałam pojęcia, co to tak naprawdę jest :) ktoś w końcu mi to wyjaśnił! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam pomóc :D
UsuńWygląda dość futurystycznie :) Ja mam zbyt wrażliwą cerę i nie odważę się na Fureo czy Clarsonici i inne miki ;) ale lubię pooglądać nowości :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, chociaż nie wydaje mi się, żeby Luna miała podrażniać wrażliwą cerę. Szczególnie ta przednia warstwa jest bardzo delikatna i naprawdę nie uważam, żeby jakkolwiek "szorowała" buzię, ale Ty znasz swoją cerę najlepiej, więc nie będę Cię przekonywać na siłę :)
Usuńbardzo mi się marzy ta szczoteczka, ale chyba poczekam jeszcze na jakąś promocję w douglasie :)
OdpowiedzUsuńWarto sprawdzać też promocje online :)
Usuńtaaaaakie zazdro! To moje marzenie, ale nadal rozkładam ręce nad ceną.. :(
OdpowiedzUsuńNiestety trudno sobie na nią pozwolić tak z marszu ;)
UsuńWciąż się zastanawiam, czy takie cudo naprawdę jest mi potrzebne... ale po Twojej recenzji mam ochotę wypróbować tę szczoteczkę.
OdpowiedzUsuńJa mam Clarisonic ale teraz gdybym kupowała szczoteczkę to musiała bym się porządnie zastanowić:)
OdpowiedzUsuńLuna ma dla mnie zdecydowaną przewagę, jeśli chodzi o finanse (niższa cena i brak wymiennych części), ale pod względem działania nie jestem w stanie ich porównać, bo zwyczajnie nie miałam do czynienia z Mią :)
Usuńzastanawiałam się ostatnio nad jej zakupem... tylko nie wiem czy wersję mini czy tą więkaszą
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, mini jest zupełnie wystarczająca, ale jeśli masz możliwość porównać je w Douglasie stacjonarnie, to dla pewności warto sobie obejrzeć je obie :)
UsuńWszystko super, tylko nie ta cena ;))
OdpowiedzUsuńNo niestety, coś za coś ;)
Usuńmarzę o niej odstrasza mnie jak na razie cena
OdpowiedzUsuńNo bywa i tak ;)
Usuńniestety cena bardzooo odstrasza ;(
OdpowiedzUsuń:(
UsuńJa już na nią zbieram, ale się wciąż zastanawiam czy nie kupić tej 'duzej; wersji....
OdpowiedzUsuńLuna Mini znalazła się na mojej tegorocznej chciejliście i mam nadzieję, że już niebawem uda mi się ją kupić :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym ją przetestowała, ale cena mnie naprawdę odstrasza, może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście styl posta jest super :D Ja ostatnio używam jej rzadko, bo rano się spieszę, a w pracy mam urwanie głowy i wieczorem już padam. Ale jak używałam jej regularniej, to rzeczywście widziałam efekty w postaci mniejszej ilości nieprzyjaciół w newralgicznych dla mnie strefach. Wydaje mi się też, że pory troszkę były jakby mniej widoczne ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym jej spróbowała ale jestem tak bardzo zadowolona z Clarisonica, że pewnie nieprędko ją zmienię :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią zrobiłabym jakieś małe porównanie.
Ta szczoteczka kusi, ale cena mnie troche odstrasza... póki co działam z biedronkową :)
OdpowiedzUsuń