Cukrowy scrub Milk & Honey. |
Na pierwszy ogień idzie mój wieloletni ulubieniec z firmy Oriflame, czyli cukrowy scrub do ciała z serii Milk & Honey. Ten scrub pojawił się w katalogu kilka lat temu w okresie świątecznym i od razu stał się hitem konsultantek. Początkowo miał być w świątecznej edycji limitowanej wraz z balsamem do rąk, na szczęście po jakimś czasie te produkty weszły na stałe do oferty. I bardzo dobrze, bo gdyby nie to, to zupełnie przegapiłabym taki genialny produkt! Kupiłam go już w sprzedaży regularnej i pokochałam od pierwszego użycia! Dlaczego? Dlatego, że efekt wygładzenia skóry jest widoczny natychmiastowo po jego użyciu!
Tuba peelingu mieści 200 ml produktu umieszczonego w bardzo wygodnym opakowaniu, które umożliwia wykorzystanie scrubu niemal do końca, po spłynięciu żelu w opakowaniu zostaje tylko trochę drobinek. Tuba ma standardowy otwór, przez który na samym początku może wylewać się trochę zbyt dużo produktu, ale zazwyczaj problem ten mija po pierwszych dwóch/trzech użyciach.
Konsystencja scrubu. |
Peeling zawiera całe mnóstwo ziarenek, które wyglądają jak lekko roztopiony cukier zatopiony w miodowym żelu. Konsystencja tego scrubu, to dosyć gęsty żel, co sprawia, że nie wylewa się z dłoni w trakcie aplikacji, ale rozprowadza się dokładnie tam, gdzie chcemy go wmasować. Drobinki są jednocześnie ostre i delikatne, trudno mi to inaczej określić ;) Ostre, bo bardzo, bardzo dobrze peelingują skórę, natychmiastowo pozostawiając ją miękką i gładką, a delikatne ponieważ nie podrażniają skóry i nie powodują efektu nieprzyjemnego drapania... Dla mnie ideał!
Kolejnym ogromnym plusem tego produktu jest delikatny, miodowo-mleczny, słodkawy, ale nie mdły. Na mnie działa relaksująco i odprężająco.
Niestety nie jestem w stanie wypowiedzieć się w kwestii wydajności tego scrubu, bo wiem, że dosyć często podkrada mi go mama, a ponieważ lubię jak w szafeczce stoi kolejna, zapasowa tubka tego peelingu i kupuję go niemalże zawsze, kiedy tylko jest w promocji, to nie potrafię się zorientować czy mama podmieniła już tubkę na nową, czy nadal używam tego samego ;)
Następną istotną kwestią jest cena. I tutaj niestety bywa już gorzej, bo w cenie regularnej za ten produkt trzeba by zapłacić 26,90 zł, co moim zdaniem, jest ceną nieco zbyt wysoką. Chociaż ja go bardzo lubię i przypuszczam, że będąc "na głodzie" byłabym w stanie zapłacić za niego i tyle ;) Natomiast jego cena promocyjna waha się pomiędzy 15 a 20 zł.
Produkt ważny 12 miesięcy od otwarcia.
Podsumowując:
+ zapach
+ konsystencja
+ widoczne wygładzenie
+ wygodne opakowanie
+/- cena (zależy czy kupujemy w promocji)
SKŁAD:
AQUA, POLYETHYLENE,GLYCERIN, SODIUM LAURETH SULFATE, COCAMIDOPROPYL, BETAINE, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, MEL, PARFUM, PEG-7 GLYCERYL COCOATE, SODIUM HYDROXIDE, METHYLPARABEN, BENZOPHENONE-4, LINALOOL, SUCROSE, SINE ADIPE LAC, HEXYLL CINNAMAL, 2-BROMO-2-NITROPROPANE-1,3-DIOL, CI 47005, CI 14700,CI 42090
Kocham ten scrub! Za zapach, za konsystencję, za wszystko !
OdpowiedzUsuńdziekuje bardzo i takze zycze wszystkiego najlepszego :) scrubu nie mialam, ale kiedys moja mama intensywnie uzywala z tej serii kremu do ciala :)
OdpowiedzUsuńJa już po samym oglądnięciu zdjęcia i przeczytaniu nazwy chciałabym mieć :P
OdpowiedzUsuńten scrub naprawdę warto wypróbować :)
OdpowiedzUsuń@Agu - dziękuję ;) ogólnie uważam, że ta seria jest bardzo udana, zwłaszcza pod względem zapachowym, więc nie dziwię się mamie :)
Użyłam go zaledwie raz, a już uważam że jest genialny :D
OdpowiedzUsuń