Cześć Dziewczyny,
Kiedy w październiku starałam się dogonić nadrabianie zaległości (jak widać - daremnie :D), ktoś mi prorokował, że w tym tempie nowości wrześniowe pokażę w grudniu. No cóż, jak widać - nie mylił się :D Nie przedłużając, przed Wami nowości z września. Znowu nowości, bo post denkowy jest tak obszerny, że nawet pisząc go na raty końca ciągle jeszcze nie widać... ;)
Zawartość paczki od Ani z Lirene i Under Twenty mogłyście podziwiać na wielu blogach, więc dla przypomnienia pokazuję jedynie zbiorcze zdjęcie. Wśród nowości znalazło się sporo produktów wartych uwagi, których recenzje z pewnością pojawią się na blogu - szczególnie polecam Wam żele pod prysznic (różany!) oraz produkty odżywiające skórę z serii Emolient! Zarówno różany żel, jak i balsam Emolient znalazły się wśród moich ulubieńców i były na tyle udane, że przewiduję częste powroty do mojej łazienki! :)
We wrześniu miałam też możliwość po raz pierwszy zapoznać się z bliska z produktami marki Seboradin. Balsam przeciwko wypadaniu włosów już dawno dla Was zrecenzowałam (KLIK), natomiast seria do pięlęgnacji włosów ciemnych nadal jeszcze czeka na swoją kolej, ponieważ w międzyczasie otrzymałam jeszcze inną serię, po którą sięgnęłam wcześniej i to właśnie o tej innej seri przeczytacie u mnie wcześniej.
Od dwóch miesięcy mam też ten śmieszny przyrząd do wykonywania masażu antycellulitowego - jest to kubeczek CelluBlue, wykonany z medycznego silikonu i działający na podobnej zasadzie co bańki chińskie. Na początku trudno mi się było do niego przyzwyczaić, ale z czasem nieco się oswoiłam i powoli widzę efekty wykonywanego masażu. Niedługo z pewnością napiszę o nim więcej!
Nie pamiętam takiej serii z Ziaji, która zrobiłaby na blogach taki szum, jak seria Liście Manuka, przeznaczona do cer problematycznych. Początkowo zupełnie nie byłam nią zainteresowana, ale ogrom pozytywnych opinii skutecznie zmienił moje nastawienie. Kiedy więc zastałam niemal pełną linię w Rossmannie i to w bardzo atrakcyjnych - jak to Ziaja - cenach, postanowiłam dać jej szansę. Jak na razie nie używałam jeszcze tylko kremu na dzień, natomiast pozostałe produkty są mi już dobrze znane. Wiem, że na blogach największy szał robi pasta oczyszczająca, ale moim prywatnym hitem jest mikrozłuszczający krem na noc. Muszę przyznać, że działa na moją cerę jak mało co i choć nie zawsze uspokaja ją tak bardzo, jakbym sobie tego życzyła, to nie zmienia to jednak faktu, że bardzo szybko rozprawia się z większością niespodzianek, które mi wyskakują na twarzy. Pozostałe produkty również są udane, choć niekoniecznie wejdą na stałe do mojej pielęgnacji. Więcej szczegółów z pewnością ujawnię w recenzjach :)
We wrześniu miałam okazję zamówić za pośrednictwem koleżanki kilka produktów z Avonu. Postanowiłam wypróbować maski z serii Planet Spa, które od dłuższego czasu krążyły mi po głowie - wybrałam maskę glinkową, peel-off oraz błotną.
Długo polowałam też na nową wersję emulsji do mycia twarzy marki Alterra. Bardzo lubiłam starą wersję z dziką różą, dlatego też mocno niecierpliwiłam się za każdym razem, kiedy w moim Rossmannie widziałam jedynie puste miejsce po nowej wersji z granatem. W końcu jednak ją dorwałam i na pewno wezmę ją w obroty jak tylko wykończę niesamowicie wydajny żel z Ziaji.
Balsam do ciała w sprayu z marki Vaseline był typową zachcianką. Gdzieś kiedyś coś o nim słyszałam na YT i jak tylko zobaczyłam go na półce w Rossmannie, to wrzuciłam go do koszyka. Nie żałuję, bo jest świetny zawsze wtedy, kiedy mam lenia i nie chce mi się pieczołowicie smarować każdego fragmentu ciała. Wtedy sięgam po Vaseline, spryskuję się trochę tu i tam i na oślep macham rękami, żeby to "tu i tam" nieco rozsmarować. Nie jest to może najlepszy nawilżacz świata, ale na pewno pomaga mi utrzymać skórę w jako takiej kondycji. Zwłaszcza, że lenia w kwestii smarowania, to ja mam ostatnio akurat często... ;)
Antyperspiranty Nivea, to ostatnio moi ulubieńcy, jeśli chodzi o formę dezodorantu. Trochę znudziłam się już stosowaniem kulek, bo mam wrażenie, że zaczęły podrażniać mi skórę pod pachami, natomiast forma sprayu jest dla mnie znacznie bardziej znośna i odczuwanie delikatniejsza. Tym razem zaufaniem postanowiłam obdarzyć markę Nivea i muszę przyznać, że jestem zadowolona. Wersję Calm & Care miałam już kilka miesięcy wcześniej, natomiast Pearl Beauty pamiętam jeszcze sprzed kilku lat. Obie skutecznie chronią przed nadmiernym poceniem, a jednocześnie są nieco delikatniejsze dla mojej skóry, niż antyperspiranty w kulkach.
O różanym zestawie Barwy Harmonii marki Barwa napisałam już co nieco TUTAJ. Generalnie jestem urzeczona dosyć realistycznie oddanym zapachem róży! Właściwości kosmetyków również są całkiem przyzwoite, więc zdecydowanie mamy tu opcję przyjemne z pożytecznym. Na facebooku marki mignęło mi, że można te kosmetyki kupić teraz w specjalnych zestawach świątecznych, w znacznie bardziej atrakcyjnej cenie, niż pojedynczo, więc jeśli jesteście nimi zainteresowane, to warto się nad tym teraz zastanowić.
Wracając jeszcze do zamówienia z Avon - ponownie skusiłam się na kredki z serii Glimmerstick. Tym razem wybrałam brąz i czerń w wersji matowej, a także błyszczący fiolet z serii Glimmerstick Diamonds. O kredkach z Avonu też już co nieco pojawiło się na blogu (KLIK) i choć nie dotyczyło to akurat tych kolorów, to i tak moją opinię spokojnie mogę rozciągnąć również i na nowe odcienie :)
We wrześniu miałam ochotę wybrać się na targi kosmetyczne, tym bardziej, że dostałam na nie zaproszenie, ale po dokładnym przemyśleniu za i przeciw zdecydowałam się odpuścić. Nie potrzebowałam niczego konkretnego, a o trzy rzeczy na których zależało mi najbardziej, poprosiłam niezawodną Sylwię. W ten sposób w moje ręce trafił kolejny lakier Orly (odcień Darkest Shadow), a także dwie kredki do oczu z Paese - brązową i fioletową. O brązowej również całkiem niedawno co nieco napisałam na blogu (KLIK).
Ostatnimi nowościami są pomadki Velvet Matte z Golden Rose w kolorach 8 i 9. Dobrałam sobie do nich odpowiednie konturówki Dream Lips i w końcu, w końcu próbuję się przekonać do tego elementu makijażu ust. Szminki uwielbiam nie od dzisiaj, natomiast zawsze dotąd ignorowałam rolę konturówek. Póki co ćwiczę, ale szczerze przyznam, że nadal jeszcze często o nich zapominam ;))
***
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o wrześniowe nowości, to by było na tyle. A przynajmniej tyle znalazłam w odpowiednim folderze :)
Jak zawsze jestem ciekawa Waszych opinii, szczególnie w kwestii pomadek Velvet Matte i serii Liście Manuka! Znacie je? Lubicie? :)
Karotka
bardzo ciekawe nowości ale szkoda że z września :D
OdpowiedzUsuńNie widzę w tym żadnego problemu :)
Usuńposzalałaś:)
OdpowiedzUsuńNie sądzę :)
UsuńZ liści manuka uwielbiam pastę oczyszczającą, niezły zdzierak z niej ;).
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest bardzo udana :)
Usuńu mnie Manuka się bardzo dobrze sprawdziła, pomadek z GR Ci strasznie zazdroszcze, jakoś sama się nie mogę zebrać, żeby wreszcie je kupić :)
OdpowiedzUsuńOj ja też długo nie mogłam się sprężyć i ich kupić, bo ciągle mi było nie po drodze, aż w końcu natknęłam się na stoisko i to jeszcze podczas trwania promocji na ten pomadki, więc była okazja, żeby w końcu je kupić :)
UsuńSzminki z Golden Rose są świetne, uważam, że fakrycznie blisko im do szminek Mac zwlaszcza w takiej różnicy cenowej ;)
OdpowiedzUsuńNo proszę, kolejna bardzo dobra opinia :)
UsuńTakimi nowościami to bym nie pogardziła :D Wszystko mi się podoba, zaczynając od żeli pod prysznic, a na tym dziwacznym kubeczku kończąc. Seria Liście Manuka mnie również skusiła. Przyłączam się wielbicieli pasty oczyszczającej, ale tylko dlatego, że nie probowałam jeszcze kremów :)
OdpowiedzUsuńKrem na noc jest absolutnie rewelacyjny! :)
Usuńsuper nowosci! :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńnazbierało Ci się tego! super nowości :D
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz nazbierało...
UsuńNaprawdę sporo tych nowości. Niech ci dobrze służą :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nie uważam, że było tego szczególnie dużo :)
UsuńŚwietne nowości. Muszę zakupić te żele z Lirene oraz pomadki z GR, bo zbierają same pozytywne recenzje :)
OdpowiedzUsuńŻele szczególnie polecam - obłędnie pachną! :)
UsuńJakie szaleństwo - też ostatnio w końcu dorwałam tą emulsję z Alterry i sama sie skusiłam i niebawem wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńBez przesady z tym szaleństwem :)
UsuńTak jak Ty przez całe swoje "makijażowe życie" ignorowałam konturówki do ust i uważałam je za zbędny krok. Ostatnio zaczęłam jednak bawić się jedyną konturówką jaką mam i jestem zachwycona jej działaniem. Usta mają dużo lepszy kształt, a szminki trzymają się na niej bajecznie. Z niecierpliwością wyczekuję recenzji kredek GR :)
OdpowiedzUsuńTo prawda - jednak makijaż ust z użyciem konturówki wygląda dużo lepiej!
Usuńkredki Avon sa najlepsze, a seboradin bardzo by mi się przydał
OdpowiedzUsuńUwielbiam kredki z tej serii! Ostatnio tylko Exaggerate z Rimmel tak samo mocno mnie zachwyciły, choć pierwszy kontakt tego nie zapowiadał :)
UsuńIle nowości! Widzę, że jak kupujesz to od razu całą serię :D
OdpowiedzUsuńNie robiłabym z tego reguły, po prostu zdarzyło się Ziają i nie widzę w tym nic takiego dziwnego :)
UsuńAleż cudowne NOWOŚCI - tylko pozazdrościć...
OdpowiedzUsuńEee tam, czego tu zazdrościć :)
UsuńTa różowa maseczka z Avonu jak dla mnie jest bublem totalnym ;/
OdpowiedzUsuńOjej, to paskudnie :(
UsuńSzalona musisz pokazać resztę przed końcem roku :P
OdpowiedzUsuńZ ziaji mam tylko pastę i bardzo ją polubiłam :)
Listopad i grudzień były skromne, więc powinno być łatwiej ;)
UsuńZiaja Manuka, to jedno z cudownych dobrodziejstw jakie ostatnio spotkałam na swojej drodze :))) A ten balsam z Vaseline muszę kupić przy najbliższej wizycie w Rossmannie :)) będzie rewelacyjny dla mnie, bo nie mam nawyku smarowania ciała balsamami czy masłami (chociaż mam ich w domu do wyboru, do koloru...)
OdpowiedzUsuńCzasami mam podobnie - maseł pod dostatkiem, a ja sięgam po to, z czym będzie najszybciej, czyli Vaseline ;)
UsuńTe żele z Lirene pachną obłędnie! Na pewno je kupie, ale najpierw muszę zmniejszyć zapasy, bo już nic mi się w komodzie nie mieści, a samych żeli to mam chyba z 10 :)
OdpowiedzUsuńOj, znam to skądś :D
UsuńWolę błyszczyki od pomadek, ale matowe szminki GR są poza konkurencją. Jakościowo świetne, fajne kolory i ten efekt na ustach...:)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie bardziej wolę pomadki, chociaż do błyszczyków też na powrót zaczynam się przekonywać. Na razie mam dwa - z Gosh i Pat&Rub, ale oba bardzo lubię :)
UsuńDużo samych fajnych rzeczy :) Orly wygląda przepięknie! Czekam na prezentację na paznokciach. Jestem za to bardzo ciekawa kremów do stóp z Lirene - nie przepadalam do tej pory za kosmetykami tej firmy. Z Seboradinem również się zapoznaję coraz mocniej, aktualnie używam maski i szamponu z komórkami macierzystymi. Przyjemnego używania i recenzowania :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
I jest piękny, ale cholernie nietrwały, już na drugi dzień mam odpryski :(
UsuńNajbardziej podoba mi się zestaw od Lirene, bardzo lubię tę markę. Miłego uzywania :)
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńTroszkę się tego uzbierało trzeba przyznać. Emolient i ta cała seria Lirene i do mnie trafiła w ostatnim czasie, natomiast pastę Ziaji w końcu sobie kupiłam :)
OdpowiedzUsuń