Marka TheBalm gości w mojej kosmetyczce już od niemal trzech lat. Swego czasu dużo jej było też na blogu, bo róże tej marki notorycznie pojawiały się w moich comiesięcznych ulubieńcach. W tej kwestii właściwie niewiele się zmieniło, bo TheBalm nadal jest jedną z moich ulubionych marek, a produkty, kupione na początku mojej przygody z tą firmą, nadal dzielni mi służą. Przez dłuższy czas nie sięgałam po żadne nowości, choć kilka miałam na oku, ale w końcu, mnie więcej od grudnia ubiegłego roku, na nowo rozkochałam się w tej uroczej, pin-up'owej stylistyce i z wielką radością przygarnęłam kilka nowych produktów. Jedynym z nich była stosunkowo nowa minipaletka Autobalm Hawaii, która z miejsca urzekła mnie zarówno kolorystyką, jak i swoją kompaktowością. I choć kupiłam ją przede wszystkim z myślą o wyjazdach, to okazało się, że od trzech miesięcy sięgam niemal wyłącznie po tę paletkę.
Paletka ma niewielki rozmiar i właściwie jest niewiele większa od zwykłych, kwadratowych karteczek Post-It, co niewątpliwie jest jedną z jej zalet. Paletka takiej wielkości sprawdzi się w szczególności u osób, które często podróżują i nie chcą ze sobą zabierać zbyt dużej ilości kosmetyków, ale myślę, że będą z niej zadowolone również te z Was, które potrzebuję czasami zabrać ze sobą kilka podręcznych kosmetyków na wypadek poprawek. Na przykład, jeśli planujecie jakieś wyjście do teatru czy ważną randkę tuż po pracy czy szkole :)
Oczywiście to są tylko przykłady, bo równie dobrze paletka sprawdzi się w codziennym użytku. Ja sama kupowałam ją z myślą o weekendowych wypadach do rodziny czy na działkę, a okazało się, że odkąd ją mam, to sięgam po nią prawie codziennie! :)
Opakowanie paletki Autobalm jest typowe dla kosmetyków TheBalm - jest wykonane ze sztywnej tekturki, która jest - wbrew pozorom - bardzo trwała (sprawdzone na kilkunastu kosmetykach TheBalm!). Paletka zamyka się na bardzo mocny magnes i istnieje raczej znikome ryzyko, że sama otworzy się w kosmetyczce. Gdyby jednak moje zapewnienie Wam nie wystarczyło, to pozwólcie, że dodam, że całość zapakowana jest jeszcze w dodatkowy zsuwany kartonik, który dodatkowo zabezpiecza paletkę przed nieplanowanym otwarciem.
Całość utrzymana jest w typowej dla TheBalm, uroczej stylistyce pin-up. Paletki z serii Autobalm (jest jeszcze jedna wersja, bardziej brzoskwiniowa - Autobalm California) mają dodatkowo design, wzorowany na amerykańskim prawie jazdy.
W obu paletkach Autobalm znajdziecie róż, rozświetlacz i dwa cienie, dzięki którym będziecie w stanie wykonać podstawowy makijaż. Ja wybrałam wersję Hawaii, ponieważ zawiera ona chłodniejsze odcienie, w których czuję się znacznie korzystniej. Wersja California zawiera odcienie cieplejsze, idące bardziej w kierunku brzoskwini i ciepłych brązów.
Róż, który znajdziecie w paletce, ma piękny, chłodny, cukierkowo-różowy odcień. Sprawia, że twarz nabiera dziewczęcego rumieńca i wygląda bardzo zdrowo. Jest naprawdę nieźle napigmentowany i warto zachować umiar w jego aplikacji. Myślę, że jakościowo w ogóle nie odbiega od pełnowymiarowych róży marki, ponieważ z powodzeniem trzyma się na twarzy przez większą część dnia (lub cały, jeśli nie dotykacie twarzy tak często jak ja - staram się z tym walczyć, ale z różnym skutkiem).
Rozświetlacz traktuję przede wszystkim jak cień do powiek, ponieważ moim zdaniem, zdecydowanie bliżej mu do matowego cielaczka, niż do typowego rozświetlacza. Szczerze powiedziawszy, nie widzę w nim żadnych drobinek, które mogłyby cokolwiek rozświetlić, więc może powinnam się go doszukiwać wyłącznie w kolorze, który ma po prostu rozjaśnić makijaż. Tak czy inaczej, cielaczek świetnie sprawdza się zarówno jako cień bazowy, jak i jako cień do rozcierania. Jest bardzo dobrze napigmentowany i ładnie wyrównuje koloryt powieki, dzięki delikatnie żółtej tonacji. Tak na marginesie - wcześniej stosowałam go na bazie ArtDeco, a teraz używam bazy z Urban Decay i choć obie są dobre, to jednak ta druga znacząco podbija jego kolor.
Pozostałe dwa cienie są równie dobrze napigmentowane. Są miękkie i świetnie się aplikują na powiekę, aczkolwiek zauważyłam, że najlepiej radzą sobie z nimi pędzle z syntetycznego włosia. Jaśniejszy cień, to coś w rodzaju starego złota z chłodnym połyskiem. Cień zdecydowanie nie należy do matowych, ale po roztarciu, błysk na oku jest bardzo ładny i niezbyt nachalny. Na pewno też nie zauważyłam żadnych problemów z tzw. wędrującymi drobinkami.
Ciemniejszy cień, to znowu mat. Tym razem mamy do czynienia z kolorem gorzkiej czekolady, wymieszanej z solidną kropelą śliwkowego fioletu. Świetnie i szybko podkreśla załamanie powieki i łatwo nadaje charakter makijażowi. Bardzo szybko można by z jego pomocą przerobić dzienny makijaż na ten nieco bardziej wieczorowy. Ja lubię stosować go właśnie w załamaniu i przy podkreśleniu dolnej linii rzęs, ale jeśli tylko lubicie robić kreski cieniem, to myślę, że w tej roli sprawdzi się równie dobrze.
Paletka kosztuje 62,90 zł i jest dostępna w większość sklepów internetowych - swoją kupiłam w Minti Shop. Wiem też, że TheBalm pojawiło się pod koniec ubiegłego roku w niektórych Douglasach, ale uważajcie na ceny, bo niestety D. narzucili dość sporą marżę i nie wszystkie produkty opłaca się kupować u nich stacjonarnie.
Co sądzicie o mojej nowej ulubienicy? Czy uważacie, że taka paletka przydaje się podczas wyjazdów, czy może tak czy inaczej macie z zwyczaju zabierać ze sobą większą ilość produktów kolorowych (pomijając oczywiste rzeczy typu podkład czy tusz do rzęs)? A może taka paletka z zupełności wystarczyłaby Wam do codziennego makijażu? :)
Karolina
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo miłe dla oka kolorki, ale samodzielnie by mi nie wystarczyła bo czego jak czego, ale cieni do powiek lubię mieć dużo. W podróży też:).
UsuńJa też lubię mieć dużo cieni, ale w podróży ostatecznie i tak zwykle sięgam po najłatwiejszy i najbardziej sprawdzony zestaw. Teraz miałam tę paletkę na tygodniowym wyjeździe i świetnie się sprawdziła :)
UsuńHehehe, wczoraj zrobiłam na blogu recenzję tej samej paletki i mam bardzo podobne odczucia do Twoich :) Też używam jej praktycznie codziennie i jeszcze nie mam dosyć ;) Jak chcesz się zapoznać z moją opinią o Hawaiiiii The Balm, to zapraszam serdecznie do mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Yenn
W takim razie przybij piątkę! Widziałam Twój wpis - jesteśmy wyjątkowo zgodne :)
UsuńPrzyjemne kolory ;) na co dzień w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńJa zwykle i tak ograniczam się do dwóch, góra trzech kolorów w codziennym makijażu, więc ta paletka tym bardziej w zupełności mi wystarcza, jeśli zależy mi na szybkim makeupie :)
UsuńOjj malenstwo...za malo dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOoooj tam :)
UsuńIdealne kolorki!!!
OdpowiedzUsuńNa co dzień są świetne! :)
UsuńŚwietna paletka, z pewnością korzystałabym ze wszystkich kosmetyków, ponieważ ich kolorystyka w pełni mi odpowiada;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też w końcu mam kosmetyk, z którego korzystam w 100%. Żadne okienko nie leży odłogiem ;)
UsuńFajna ta paletka:))
OdpowiedzUsuńBardzo zgrabna i bardzo przydatna :)
UsuńBardzo fajna paletka, myślę że byłaby dobrym uzupełnieniem mojego makijażu :)
OdpowiedzUsuńTo takie fajne bazowe kolory, łatwo nimi o szybki makijaż, a w razie potrzeby można je szybko uzupełnić czymś bardziej szalonym :)
UsuńTen cień na powiekę jest obłędny, rozświetlacz wygląda porządnie, ale ten paskudny róż i czerniawy brąz wyrzuciłabym w kosmos.
OdpowiedzUsuńNo coooo Ty?! Róż i ciemny Ci się nie podobają? Ja je uwielbiam! Są piękne! :)
UsuńFajna paletka, ładne ogólnie opakowanie, szata graficzna i kolorki. :)
OdpowiedzUsuńSzata graficzna to zdecydowanie mocna strona marki :)
UsuńFajna uniwersalna paletka, na wyjazdy idealna :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie miałam szansę sprawdzić ją przez ostatni tydzień na wyjeździe! Niczego mi nie brakowało! :)
Usuńto cudo jest takie sliczne :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię taki design i takie kolory :)
UsuńŁadne kolory, na wyjazdy w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tę paletkę zabrałam na ostatni tygodniowy wyjazd i sprawdziła się idealnie :)
Usuńpiękne kolory i rzeczywiscie takie bardzo poytrzebne na codzien do codzienngeo makijazu :)
OdpowiedzUsuńrozgladne się za nią :)
Jest jeszcze wersja z cieplejszą tonacją, też bardzo ładna :)
UsuńŁadne kolory :) Teraz czekam na jakiś makijaż na blogu! :)
OdpowiedzUsuńOj, makijażu to raczej nie będzie, bo moje makijaże są wybitnie nieskomplikowane, a do tego nie umiem robić im zdjęć ;)
UsuńMyślę, że jest to bardzo uniwersalna paletka dla większości kobiet. The Balm znowu kusi swoimi perełkami.
OdpowiedzUsuńTa marka ma naprawdę mnóstwo udanych produktów. Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na TheBalm, jeśli chodzi o jakość ich kosmetyków :)
UsuńBardzo fajna mini paletka:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńŚwietna ta paletka, jestem bardzo ciekawa produktów z the balm :)
OdpowiedzUsuńPóki co, żaden mnie nie zawiódł :)
UsuńPiękna paletka, choć niestety nie umiałabym jej wykorzystać ;(
OdpowiedzUsuńCzemu? Nie malujesz się cieniami?
UsuńTak, nie maluję się. A jak już się maluję to używam tylko 1 koloru i czasem kredką robię kreskę.
UsuńNo tak, to faktycznie nie na wiele by Ci się zdała... :)
UsuńBardzo minimalistyczna ale fajna :)
OdpowiedzUsuńChciałam czegoś małego, co mogłabym zabierać na weekendowe wyjazdy. Mam mnóstwo większych palet, ale nie potrzebuję za każdym razem zabierać ze sobą 12 różnych kolorów :)
UsuńNa swatchach paletka prezentuje się zdecydowanie lepiej niż w opakowaniu :D Aż się zaczęłam zastanawiać nad kupnem :D Kusicielko!
OdpowiedzUsuńKupuj! Jest genialna! :D
UsuńOstatnio jak sprawdziłam na żywo Hot Mamuśkę to byłam bardzo zauroczona kolorem ;)
OdpowiedzUsuńO tak, Hot Mama też jest świetna! :)
UsuńTheBalm absolutnie uwielbiam i ich cienie należą do jednych z moich ulubionych, a różami jestem wręcz zachwycona. Bardzo mi się podoba Twoja paletka, idealny zestaw zarówno na wyjazdy, jak i do stacjonarnego użytku :)
OdpowiedzUsuńJa również jestem szalenie zadowolona z produktów tej marki :)
UsuńBardzo minimalistyczna, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Taki był mój cel - kupić coś małego na wyjazdy :)
UsuńTen jaśniejszy cień jest cudowny! Generalnie, bardzo fajny pomysł no i wzór prawka też pomysłowy :)
OdpowiedzUsuń