Od mojego pierwszego spotkania z marką Lush minęły już prawie trzy lata, a przez ten czas ta marka nadal jeszcze nie pojawiła się w Polsce. Z tego powodu, nadal jeszcze nie znam oferty tego sklepu tak dobrze, jak bym chciała, ale staram się to nadrabiać przy okazji zagranicznych wyjazdów. Jednym z produktów, które są flagowe dla marki Lush, są świeże maseczki. Wcześniej kilkukrotnie używałam rewelacyjnej Catastrophe Cosmetic, ale w końcu postanowiłam wypróbować coś nowego. Tym razem padło na przepięknie pachnącą maskę Cupcake! :)
DZIAŁANIE:
Kiedy szukałam w internecie opinii o produktach z oferty Lush, które trzeba wypróbować, maska Cupcake była jednym z tych, które pojawiały się wśród poleceń najczęściej, ze szczególnym wskazaniem na posiadaczki cer tłustych i mieszanych, tak jak moja. Cupcake, zgodnie z założeniami producenta, okazała się naprawdę skutecznym produktem oczyszczającym. W moim odczuciu, maska daje nieco rozgrzewający efekt, ale dzięki temu faktycznie sprawia, że twarz jest dobrze oczyszczona i staje się przyjemnie miękka. Jednocześnie, mam wrażenie, że po zastosowaniu tej maski, wszystkie zanieczyszczenia wychodzą na wierzch, przez co może się wydawać, że na twarzy pojawili się nowi nieprzyjaciele, jednak w moim odczuciu, zastosowanie Cupcake tylko przyspiesza to, co nieuniknione i jednocześnie sprzyja szybszemu gojeniu się.
KONSYSTENCJA I ZAPACH:
Cupcake, dzięki zawartości masła kakaowego, cudownie pachnie czekoladą, co znacząco umila wykonanie zabiegu. Sama aplikacja maski jest raczej bezproblemowa, ponieważ jest to gęsta pasta, którą bardzo łatwo rozsmarować na twarzy. Na szczęście nic nie spływa i przez te 10-15 minut, wymagane dla skuteczności zabiegu, trzyma się na twarzy. Zmycie jej z twarzy również nie należy do najbardziej uciążliwych, pomimo zawartości glinki rhassoul.
WYDAJNOŚĆ:
Świeże maski Lush należy zużyć w ciągu miesiąca od ich wyprodukowania. W rezultacie, od momentu zakupu mamy zwykle około 2-3 tygodni na zużycie produktu. Dla mnie to zwykle za mało, więc przeciągam korzystanie z maski na kolejne dwa tygodnie, trzymając ją jednak przez cały czas w lodówce. Przez ten czas naprawdę warto używać maski szczodrze i często, ponieważ produkt jest zaskakująco wydajny. Zwykle wystarczy nawet na 3 zabiegi tygodniowo! :)
OPAKOWANIE:
Maski Lush pakowane są w czarne, plastikowe opakowania o pojemności 75 ml. Takie rozwiązanie pozwala na zużycie produktu do ostatniego okruszka, więc jak najbardziej oceniam je na plus! :)
Warto oczywiście wspomnieć, że po zgromadzeniu pięciu opakowań po dowolnych produktach Lush, można zanieść je do sklepu i w zamian wybrać sobie którąś ze świeżych masek zupełnie za darmo. Ja zamierzam wkrótce po raz drugi skorzystać z tego rozwiązania, kiedy w kwietniu odwiedzę Wiedeń!
SKŁAD:
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Maska Cupcake, to jednorazowy wydatek 6,50£ lub 11,95€. Produkty Lush niestety nie są dostępne stacjonarnie w Polsce, ale jeśli jesteście ich mocno ciekawe, to możecie skusić się na zakupy ze sklepu online, który wysyła również do Polski (warto zebrać się w kilka osób, żeby rozłożyć koszty przesyłki). Jeśli chodzi o europejskie kraje, w których zaopatrzycie się w kosmetyki Lush, to z pewnością kupicie je w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech, Austrii czy Włoszech. Pełną listę znajdziecie na stronie LUSH.
Moim hitem wśród maseczek Lush nadal pozostaje Catastrophe Cosmetic, którą uwielbiam za to, że twarz po jej zastosowaniu jest nie tylko fantastycznie oczyszczona, ale również pięknie wygładzona i rozjaśniona. Gdybym jednak zaczęła swoją znajomość tej kategorii produktów od maski Cupcake, to jestem pewna, że pokochałabym ją znacznie bardziej. Póki co, nie wykluczam, że po tę czekoladową przyjemność jeszcze zdarzy mi się sięgnąć :)
Moim hitem wśród maseczek Lush nadal pozostaje Catastrophe Cosmetic, którą uwielbiam za to, że twarz po jej zastosowaniu jest nie tylko fantastycznie oczyszczona, ale również pięknie wygładzona i rozjaśniona. Gdybym jednak zaczęła swoją znajomość tej kategorii produktów od maski Cupcake, to jestem pewna, że pokochałabym ją znacznie bardziej. Póki co, nie wykluczam, że po tę czekoladową przyjemność jeszcze zdarzy mi się sięgnąć :)
A jakie są Wasze doświadczenia z produktami Lush? Miałyście już okazję wypróbować coś tej marki? Czy macie swoich ulubieńców spośród oferty Lush? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! :)
Karolina
Nie miałam jeszcze nic z Lusha :)
OdpowiedzUsuńNie miałaś okazji, czy nie byłaś zainteresowana tą marką? :)
UsuńBardzo żałuję, że Lush nie jest dostępny u nas, nie miałam nic tej marki i czekam z niecierpliwością aż pojawi się u nas :)
OdpowiedzUsuńJa również czekam! Kiedyś już pojawiały się ogłoszenia szukające ludzi do pracy w Lush i to na oficjalnej stronie, ale chyba kurcze nic nie wyszło :(
Usuńmniami mniami :D wygląda apetycznie i jeszcze ta czekolada w tle :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że zdjęcie się udało ;)
UsuńSzczerze mówiąc nigdy nie miałam nic z tej firmy
OdpowiedzUsuńA znałaś ją wcześniej?
UsuńCzytałam, że dziewczyny je mrożą :)
OdpowiedzUsuńTak, wiem. Też o tym czytałam, ale ja na bank bym zapomniała o niej, gdybym nie miała jej na widoku :D
UsuńNie miałam jeszcze kosmetyków tej marki, ale okropnie kuszą. Może jak zużyję trochę swoje zapasy to złożę jakieś zamówienie :) A co do maski to brzmi ciekawie i będę miała ją na uwadze. Tym bardziej, że jestem mieszańcem i kosmetyki tego typu to dla mnie podstawa.
OdpowiedzUsuńWarto zwrócić też uwagę na Catastrophe Cosmetic, która też ma działanie oczyszczające. To moja faworytka! :)
UsuńMmmmm czekoladka :) fajny kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńJuż sama nazwa brzmi neisamowicie apetycznie! :) Niestety nie miałam nigdy kontaktu z marką Lush, ale przy okazji wyjazdu na pewno spróbuję ją znaleźć! :) Tego typu świeża maska mogłaby być dla mnie świetna, zmusiłaby mnie do systematycznego jej stosowania, żeby wyrobić się przed końcem daty ważności ;)
OdpowiedzUsuńJa też czasami potrzebuję takiego bacika w postaci daty ważności ;)
UsuńAh! Zazdroszczę. Z wielką chęcią bym się na nią skusiła, wygląda strasznie zachęcająco. :) Gdyby ktoś organizował takie grupowe zamówienia kosmetyków lush to bym się zgłosiła. ;)
OdpowiedzUsuńTakie grupowe zamówienia są organizowane co jakiś czas na Wizażu :)
Usuńhttp://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=363834
Uwielbiam ją, ale zamawiam bardzo rzadko i zawsze przez kogoś, kto jest za granicą, bo w zeszłym roku przesyłka szła tak długo, że minął termin ważności maseczek :(
OdpowiedzUsuńAle poporcjowałam, zapakowałam w słoiczki i woreczki i zamroziłam. i nic się z nimi nie stało :)
Pochwal się co kupiłaś na targach :)
No właśnie ja robię podobnie, niestety zamawianie masek ze strony mija się z celem właśnie z powodu krótkiej daty przydatności... Mrożenia jeszcze nie próbowałam, bo jestem przekonana, że wtedy na pewno zapomniałabym ją zużyć ;)
UsuńPokazywałam zdjęcie na insta :) Kupiłam OPI Hey Baby, Morgan Taylor Ella Of A Girl i Watch Your Step Sister oraz trzy Zoye Brigitte, Sansa i Dita :)
Ten kosmetyk wygląda bardzo smakowicie ;) Miałam w planach kiedyś zrobić zamówienie z UK z koleżanką ale najbardziej kusiły mnie maseczki a słyszałam właśnie o ich krótkim terminie ważności.
OdpowiedzUsuńNo właśnie akurat maski są ryzykownym wyborem, jeśli chodzi o zakup online, bo przychodzą tuż przed końcem terminu ważności. Zdarzyło mi się używać ich o miesiąc dłużej, niż to jest wskazane, ale wiadomo, że jest to jednak ryzyko. Lepiej poprosić kogoś, kto jest za granicą, żeby nam przywiózł. Ewentualnie, jeśli ktoś znajomy mieszka za granicą, to jeśli uda mu się upolować maskę o początkowym terminie ważności, to do Polski powinna dotrzeć w miarę szybko i miałabyś około 2 tygodni na zużycie. Ewentualnie część można zamrozić, tak jak podpowiadają dziewczyny w komentarzach powyżej :)
UsuńDobra... Już wiem co kupię w Rzymie :D Jestem zbyt dużym łasuchem, aby obojętnie przejsć koło takiej czekoladki ;)
OdpowiedzUsuń