Cześć Dziewczyny!
Kontynuując denkowanie i nadrabiając zaległości, przedstawiam Wam moje styczniowe denko! I tym razem poszło mi całkiem nieźle, ponieważ w styczniu wykończyłam 13 produktów, zatem ponownie zapraszam Was na serię minirecenzji zużytych kosmetyków!
Jeśli lubicie czytać o moich denkach, a przegapiłyście ostatni megadługaśny post, to zapraszam Was na podsumowanie czteromiesięcznych zbiorów - TUTAJ :)
1. Szampon żurawinowy; Barwa Naturalna (300 ml; ok.5 zł).
Ten szampon został już zrecenzowany na blogu TUTAJ i zdobył sobie moje uznanie. Bardzo dobrze oczyszczał włosy, nie podrażniał skóry głowy i przepięknie pachniał jabłuszkiem! Do tego był naprawdę wydajny - sama przyjemność, gdybym tylko nie miała ogromnych zapasów do wykończenia, to z pewnością skusiłabym się na powtórkę lub inny wariant szamponu z Barwy.
Aktualnie używam: szampon z 20% zawartością aloesu z Equilibra;
2. Odżywka do włosów suchych; 3-Minute Miracle Reconstructor; Aussie (250 ml; ok.30 zł).
Ta odżywka, to chyba najbardziej znany produkt z oferty Aussie - swego czasu obiekt pożądania, który okazał się być bardzo zwykłą odżywką... Przyznam szczerze, że w ogóle nie czuję się uwiedziona ofertą Aussie - żaden z trzech wypróbowanych produktów nie rozkochał mnie w sobie, choć odżywka 3-minutowa i tak wypadła najlepiej. Podobało mi się to, że po jej użyciu włosy były naprawdę miękkie i nieco wygładzone, a do tego nawet nieźle się układały. Jednak jestem świadoma, że spora w tym zasługa silikonów, a te wartościowe składniki, którymi szczyci się marka są niestety daleko w ogonku w dość długim składzie. Dla mnie to zdecydowanie zbyt wysoka cena za niezły produkt o przeciętnym składzie. Nie kupię ponownie.
3. Maska regeneracyjna z efektem laminowania z mango i awokado; Love2Mix Organic; Pervoe Reshenie (200 ml; ok.25-30 zł).
Jeśli już mówimy o maskach i odżywkach w okolicach 30 zł, to ten produkt jest zdecydowanie bardziej wart swojej ceny! Maska z Love2Mix (recenzja TUTAJ) była stosowana przeze mnie właściwie jak klasyczna odżywka, czasem trzymałam ją na włosach krócej, czasem dłużej, ale za każdym razem efekt był naprawdę dobry! Maska ładnie wygładzała włosy, sprawiała, że były miękkie, nawilżone i odżywione, nie elektryzowały się i nie puszyły. Jestem bardzo, bardzo na tak i na pewno nie raz do niej wrócę! Ogromnym plusem jest skład, który zaczyna się od ekstraktu z mango i oleju z awokado!
Aktualnie używam: maska z awokado i winogronami z Alverde;
4. B.B. Multifunkcyjny balsam do ciała 10 w 1 z masłem kakaowym; AA (400 ml; ok.15 zł).
To drugi balsam z tej serii, który miałam okazję używać. Kupiłam go z myślą o sobie i moim facecie, więc celowałam w bardziej neutralny zapach i tu na pewno trafiłam. Zapach balsamu był przyjemny i nienachalny, a jego właściwości nawilżające na naprawdę dobrym poziomie. Produkt dobrze rozprowadzał się na ciele, ale czasami miałam wrażenie, że balsam jest dla mnie zbyt treściwy, więc nie sięgałam po niego codziennie. Mój facet również był zadowolony, ale on stosował znacznie mniejsze ilości, niż ja - ze mnie zawsze się śmiał, że ta sama ilość balsamu, której używam do jednego smarowania, jemu wystarczyłaby na trzy :D Być może jeszcze do niego wrócę, ale raczej w sezonie jesienno-zimowym.
Aktualnie używam: balsam do ciała Lirene Intensywna Regeneracja;
5. Żel pod prysznic Aromatherapy z wanilią i werbeną; Bath & Body Works (295 ml; cena regularna 49 zł).
To zdecydowanie jeden z moich ulubionych produktów do kąpieli z BBW! Żel fantastycznie pachnie słodką wanilią, przełamaną świeżą, lekko cytrusową nutą werbeny i genialnie sprawdza się przez cały rok. Nie jest ani zbyt otulający, ani zbyt świeży. Cena regularna jest grubą przesadą, ale na szczęście często trafiają się na niego promocje podczas wyprzedaży, więc wtedy robię zwykle mały zapas. A uwielbiam do niego wracać! :)
6. Żel pod prysznic z kokosem i nektarynką; Balea (300 ml; ok.1 euro).
Kiedy tylko mam okazję, robię mały zapas żeli z Balea. Tym razem padło na wersję kokosowo-nektarynkową, która miała naprawdę przyjemny zapach. Właściwości pielęgnacyjne tych żeli również mi odpowiadają - dobrze oczyszczają moją skórę i nie wysuszają jej. Od żeli więcej nie wymagam.
7. Płyn micelarny do delikatnego oczyszczenia i demakijażu twarzy T; Sebo-Micellar; Pharmaceris (200 ml; ok.23-25 zł).
To moja drugie opakowanie tego płynu i o ile pierwsze nie zrobiło na mnie większego wrażenia, tak to jakby podziałało na moją skórę znacznie lepiej. Warto jednak zaznaczyć, że nie używałam tego produktu jako płynu micelarnego, a raczej jako toniku, ponieważ przemywałam nim twarz już po zmyciu makijażu żelem, a Sebo-Micellar ewentualnie domywał jego resztki. Mam wrażenie, że moja cera dzięki niemu wyglądała zdrowiej, a do tego - oczywiście w połączeniu z innymi produktami pielęgnacyjnymi - szybciej goiły się na niej wszelkie niespodzianki. Nie jestem pewna, czy w tej chwili nie zmieniono czegoś w składzie, ale nawet jeśli, to być może ponownie skuszę się na ten produkt. Szerzej pisałam o nim TUTAJ, ale pamiętajcie, że wtedy nie byłam z niego najbardziej zadowolona.
Aktualnie używam: tonik nawilżająco-oczyszczający z Lirene;
8. Dwufazowy płyn do demakijażu; Eucerin (125 ml; cena regularna wg KWC - ok.40 zł).
Dwufazówka z Eucerin, to skutek ogromnej promocji w Super-Pharm - stwierdziałam, że za 10 zł warto by wypróbować coś aptecznego, ale mimo, że produkt był niezły, to jednak nadal nie przebił mojego ulubieńca, czyli płynu dwufazowego z Lirene. Eucerin dobrze sobie radził ze zmywaniem zarówno podkładu, jak i tuszu, czy kredki, ale wymagał trochę cierpliwości, ponieważ rozpuszczał makijaż znacznie wolniej, niż wspomniany Lirene. Z tego powodu (oraz z powodu absurdalnie wysokiej ceny) nie planuję powrotu. Plusem było to, że nie robił mi mgły na oczach i nie był jakoś przesadnie tłusty.
Aktualnie używam: płyn dwufazowy z Lirene;
9. Suchy szampon do włosów, Tropical; Batiste (50 ml; ok. 8zł).
Suche szampony Batiste, to już niemal podstawowy produkt w mojej łazience i kosmetyczce. Wielokrotnie już ratowały mnie w opresji, albo pozwalały na dodatkowy dzień lenistwa w kwestii mycia włosów. Nie tylko odświeżają włosy w tempie wręcz ekspresowym, ale pomagają nieco ułożyć fryzurę, dodając im objętości :) Więcej napisałam o nich TUTAJ.
Aktualnie używam: przez chwilę nie miałam już żadnej miniaturki, ale niedawno kupiłam zestaw mini Batiste, z którego na pierwszy rzut poszła wersja Wild :)
10. Antyperspirant w kulce; Biorythm; Rexona (50ml; ok.10 zł).
Jeśli chodzi o antyperspiranty, to Rexona niezmiennie sprawdza się u mnie najlepiej. Najdłużej neutralizuje ewentualny przykry zapach i zapewnia mi komfort, a przy tym nie podrażnia skóry i raczej nie robi plam na ubraniach. Tyle mi wystarczy, żebym regularnie do niego wracała :)
Aktualnie używam: antyperspirant Rexona w innej wersji zapachowej
11. Baza pod cienie Cashmere; Dax (ok.25 zł/szt.).
Ta baza służyła mi spokojnie około 1,5 roku i nawet przy codziennym korzystaniu nie udało mi się jej zużyć do końca, więc to denko jest takie trochę naciągane, no ale skoro termin ważności już upłynął, to wolałam nie ryzykować dalszego korzystania z niej. Baza generalnie sprawdzała się naprawdę dobrze! Znacznie wydłużała trwałość cieni, nieznacznie podbijała ich kolor i zapobiegała rolowaniu się cieni w kącikach. Myślę, że jest duża szansa na ponowne spotkanie, bo bardzo ją lubiłam :)
Aktualnie używam: baza pod cienie ArtDeco
12. Tusz do rzęs Lash Accelerator Endless; Rimmel (ok.25-30zł/szt.)
Nie napiszę tutaj zbyt wiele, bo po prostu muszę napisać jego pełną recenzję. Czytałam trochę recenzji na jego temat, część była nieco negatywna, część umiarkowanie pozytywna, a dla mnie ten tusz był naprawdę genialny! Uważam, że sprawdził się na moich rzęsach znacznie lepiej, niż uwielbiany przeze mnie do tej pory Maybelline One by One. Już kupiłam kolejne opakowanie!
Aktualnie używam: tusz do rzęs Catchy Eyes od Gosh
13. Kredka do oczu Glimmerstick Cosmic w kolorze Moonlit Brown (ok.10-15 zł/szt.).
To już moja kolejna zużyta kredka z serii Glimmerstick z Avonu i muszę przyznać, że jestem z nich bardzo zadowolona! Mam jeszcze czarną, fioletową i niebieską - każda z nich jest równie udana, ale bez użycia bazy może się nieco rozmazywać, jeśli użyć ją na linię wodną, jednak na bazie trzyma się świetnie cały dzień. Na pewno będę do nich wracać, kiedy tylko trafi mi się okazja :)
Aktualnie używam: konturówka do oczu z Paese - oczywiście brązowa :)
***
Jeśli chodzi o styczniowe pustaki, to by było na tyle! Nie ma szału, ale jest dobrze i jak na razie moje zużycia pozostają mniej więcej na podobnym poziomie. Ale co zużyłam i co uważam na temat tych kosmetyków dowiecie się w swoim czasie :))
Oczywiście jak zwykle, jeśli znacie któreś z moich zużyć, piszcie jak się u Was te produkty sprawdziły! :)
K.
Bardzo ładne denko :) Odżywka Aussie czeka u mnie na swoją kolej. Mam nadzieję, że u mnie sprawdzi się nieco lepiej ;)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę :)
UsuńJak ja uwielbiam posty denkowe :D Karotko, jak zawsze wykończyłaś sporą gromadkę 'gagatków' ;) Żeli Balea mam całkiem spory zapas bo zawsze jak mi się nadarza okazja to je kupuję - za taką cenę, zapachy i nie wysuszanie mi skóry to grzech nie kupić ;) Teraz jest już limitka letnia i żel o zapachu melona pachnie obłędnie, identycznie jak ten z limitki bodajże 2 lata temu :) No i oczywiście suche szampony Batiste to i mój niezbędnik w domu :)
OdpowiedzUsuńNatalko, uwierz, że każdy post denkowy piszę z myślą o Tobie :))
UsuńŚwietna informacja! Ostatnio mi się przypomniał ten żel i żałowałam, że to była limitka, a tu jest okazja upolować podobny! :)
Karotko, nawet nie wiesz jak bardzo jest mi miło :))
UsuńGratuluję denka ;-) a produktów które zuzylas niestety nie znam :-S
OdpowiedzUsuńNa tę serię antystresową z BBW czaje się od dawien dawna i mam nadzieję, że już niedługo coś z tej kolekcji wpadnie w moje łapki ;))
OdpowiedzUsuńZnam ten żel z Balea i też bardzo go lubię :) Za miesiąc jadę do Berlina więc już chyba wiadomo co wpadnie w moje łapki? :>
Warto polować albo na promocje, albo na wyprzedaże, bo ja kupiłam go ostatnio za 14 zł :)
UsuńNo raczej :D
Rexone niebieską sama mam i faktycznie jestem zaskoczona pozytywnie - a kredki z AVON z tych serii po prostu uwielbiam :) Niestety innych produktów nie miałam okazji używać oczywiście żel Balea z kokosem mnie zaciekawił i balsam do ciała z AA :)
OdpowiedzUsuńTe kredki są naprawdę genialne! Ja pierwszą dostałam od koleżanki blogerki, inaczej pewnie prędko bym się na nie nie natknęła ;)
UsuńFajny pomysł z tym dopisywaniem czego aktualnie używasz, nie pogniewasz się jak ściągnę? :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten żel z BBW, jak będę miała okazję to muszę spróbować :)
Częstuj się do woli ;))
Usuńantyperspiranty z rexony też są moimi ulubionymi :) z ausie miałam tylko szampon, ale podobnie jak u Ciebie, nie zachwycił mnie na tyle, zeby do niego wrócic i probowac innych produktów ;( a szamponu z Barwy wciaz nie moge upolowac ;(
OdpowiedzUsuńJa miałam i szampon i odżywkę i tę niby-maskę i niestety było średnio - na pewno nie tego oczekiwałam od produktu za 30 zł ;)
UsuńŚwietne zużycia :-) Mnie także Aussie do siebie nie przekonało.
OdpowiedzUsuńNo to piątka ;))
UsuńAussie też nie porwało serca mego :) mam minitaurkę maski i używam jej rzadko, na wyjazdach, gdy chce włosięta trochę dociążyć. Maska z efektem laminowania marzy mi się od dawna, wzięłam się za zużywanie zapasów, żebym mogła z czystym sumieniem sobie ją kupić :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, szału nie ma niestety ;)
UsuńA maska u mnie sprawdziła się naprawdę bardzo dobrze i chętnie do niej wrócę :)
maska z mango i awokado brzmi cudownie, zwłaszcza jak wspomniałaś o początku składu ;) na pewno ją w którymś momencie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńWprawdzie to jest "Aqua with infusions of", no ale tak czy inaczej te ekstrakty tam są. Nie znam się jakoś szczególnie na składach, więc nie zamierzam się wymądrzać ;)
UsuńŻel pod prysznic Aromatherapy z wanilią i werbeną - ta kompozycja zapachowa mnie ciekawi, chętnie bym powąchała i wypróbowała u siebie. :)
OdpowiedzUsuńKurczę, może przy okazji następnej wyprzedaży kupię coś na rozdanie, bo ta wersja jest genialna! :)
Usuńlubiłam żel Balea, zresztą lubię je prawie wszystkie:)
OdpowiedzUsuńdoskonale Ci poszło
Muszę dorwać nową letnią limitowankę! :)
UsuńŁadne denko:) Chętnie bym wypróbowała ten żel waniliowy pod prysznic:)
OdpowiedzUsuńJest świetny! Zachęcam, jeśli tylko będziesz miała okazję:)
UsuńMoim zdaniem wynik bardzo dobry :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie szamponem z Barwy. Zapach jabłuszka brzmi bosko, a moje włosy potrzebują bardzo porządnego oczyszczania. Będę musiała się skusić :)
To chyba najlepiej, żebyś szukała w marketach, bo w drogeriach bywa różnie z dostępnością :)
UsuńSzampon Barwy mnie zaciekawił. Muszę "odczepić" się od pokrzywowego szamponu tej marki i przyjrzeć się reszcie oferty :)
OdpowiedzUsuńTo mówisz, że pokrzywowy jest taki dobry? :D
UsuńŁadnie Ci poszło, aż mam ochotę na te żele pod prysznic z Balea.
OdpowiedzUsuńJa mam wiecznie ochotę na jakiś :D
UsuńMam w zapasach ten żel z Balea i micel Pharmaceris. Żel zostawiam sobie na cieplejsze dni - wydaje mi się, że wtedy będę mogła w pełni rozkoszować się jego zapachem :) A micelowi zamierzam dokupić towarzystwo - krem na dzień i na noc oraz peeling i wtedy dopiero zacząć używać całej serii.
OdpowiedzUsuńO! Peeling to i ja bym wypróbowała! :)
UsuńBatiste uwielbiam :) odżywka z Aussie również mnie rozczarowała. Oczekiwałam czegoś zupełnie innego. Tylko zmiękcza, nie regeneruje nic a nic ;/ też żel z wanilią i werbeną mnie zaintrygował :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a za takie złudne wrażenie zdrowych włosów, to ja nie zamierzam płacić 30 zł ;)
UsuńKurde, jesteś moim miszczem :D Nie wiem komu chciałoby się nadrabiać denka z tylu miesiecy :) Jestem bardzo zadowolona, że namówiłaś mnie na ten żel pod prysznic z B&BW. Używam go kilka dni i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńStyczeń nie był tak dawno temu :D Jeszcze został luty i marzec jako aktualne zużycia (ale tu jeszcze mam kilka rzeczy na wykończeniu) i będę na bieżąco :D
UsuńCieszę się bardzo! :)
Nic identycznego nie miałam, ale Batiste uwielbiam no i zapachy Balea - miód malina :D
OdpowiedzUsuńNic identycznego nie miałam, ale Batiste uwielbiam no i zapachy Balea - miód malina :D
OdpowiedzUsuńbardzo mnie zaciekawiłaś tym tuszem z rimmela, bo ja również bardzo lubiłam one by one z mny ;) muszę go w końcu otworzyc :)
OdpowiedzUsuńRexona - również pozostaje jej wierna. Lubię testować inne rzeczy, ale do niej zawsze wracam do podkulonym ogonem - niezaprzeczalnie najlepsza!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kredkę z Avonu glimmerstick to dla mnie są one troche za twarde... ;/
Ja bardzo polubilam Aussie, świetnie spisuje się u mnie 3 minutowa odżywka do długich włosów, chętnie wypróbuję też inne ;) Natomiast nie sprawdziła się u mnie baza DAX, straszny glutek z niej był.
OdpowiedzUsuńMam 2 i 10 i bardzo lubię...moje włosy kochają odżywkę z aussie;D
OdpowiedzUsuńten tusz też będe musiała kupić, bo u mnie wszystko sie sprawdza o u innych nie " ) a batiste to wiadomo że kocham! : )
OdpowiedzUsuńStyczniowe? No to masz niezłe zaległości :D
OdpowiedzUsuńSzampon Barwy miałam, co prawda w innej butli (ciekawe czy to to samo?) i też go lubiłam :)
Żele Balea też lubię, aktualnie mam w zapasach ten z mandarynką :P
Tusz Rimmela też czeka na swoją kolej, ciekawe czy pobije mojego ulubionego Catchy Eyes :D
Coś Aussie nie ma u nas dobrej prasy, rzadko czytam pozytywne opinie na temat produktów tej marki. Za to na maskę z efektem laminowania mam szczerą ochotę :)
OdpowiedzUsuńcałkiem niedawno sama miałam okazję używać tego żelu Balea w wersji zapachowej z kokosem i nektarynką. Zapach jest obłędny :)
OdpowiedzUsuńGratuluj zużyć, mi idzie opornie ostatnio :(
OdpowiedzUsuńŻel Balea pięknie pachnie mam jeszcze jedno opakowanie w zapasie a tą maskę z efektem laminowania muszę kupić, miałam szampon i bardzo go lubiłam :)
Uwielbiam tę wersję szamponu Batiste. A jeżeli chodzi o żele Balea, to uwielbiam te kremowe z dodatkiem olejków.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przetestować ten suchy szampon Batiste :) Poza tym nieźle Ci poszło z denkowaniem w styczniu ;)
OdpowiedzUsuńMaskę mam w planach już od dawna :) Dziewczyny tak kuszą :)
OdpowiedzUsuń