Cześć Dziewczyny!
Wybaczcie mi moje lenistwo! Znowu mnie dopadło i nawet mi nie wstyd - w ostatnich dniach drzemka na kanapie wydaje się być szczególnie kusząca, więc to chyba znak, że idzie wiosna! Od pewnego czasu reaguję wzmożoną sennością na zmiany pór roku, więc może chociaż tym razem będzie to zwiastunem dobrej pogody i jeszcze cieplejszych dni :)
Tymczasem - mimo wiosennej oprawy recenzji - zostaniemy jeszcze na moment w zimowym klimacie, ponieważ chciałabym w końcu napisać Wam kilka słów o moim nowym faworycie z Lush, czyli o czyściku do twarzy Let The Good Times Roll z corocznej świątecznej edycji limitowanej! :)
EDIT: Czyścik LTGTR od pewnego czasu jest już w stałej oferci Lush i nie trzeba czekać na niego aż do Świąt! :)
EDIT: Czyścik LTGTR od pewnego czasu jest już w stałej oferci Lush i nie trzeba czekać na niego aż do Świąt! :)
Let The Good Times Roll - skład |
KONSYSTENCJA:
Produkt ma gęstą konsystencję pasty, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie dosyć gładkiej, jednak w dotyku czuć, że znajdują się w niej ścierające drobinki (czy ktoś umie rozszyfrować jaki składnik odpowiada za ścieranie? Czy to kwestia Cinnamon Powder? ;)), mimo, że wyglądają niepozornie, to okazały się być niezłymi zdzierakami. Pasta jest zwarta, ale bardzo łatwo rozprowadza się na lekko zwilżonej skórze i, co ważne, nie odpada kawałkami od twarzy podczas mycia :)
UWAGA: W środku możecie znaleźć ziarenka uprażonego popcornu :D
DZIAŁANIE:
Produkt rewelacyjnie się sprawdził w roli delikatnego peelingu. Na tyle delikatnego, żebym nie bała się po niego sięgać raz dziennie lub co drugi dzień, a zarazem na tyle mocnego, żeby odczuć dość znaczącą różnicę w gładkości skóry. Daleko mu do nijakiego działania peelingujących żeli myjących, które zazwyczaj bywają po prostu mało udanymi produktami, których przeznaczenia trudno odgadnąć. Let The Good Times Roll sprawdzi się w mojej opinii zarówno w roli codziennego wieczornego oczyszczacza, jak i pelingu, stosowanego 2-3 razy w tygodniu. Bardzo dobrze oczyszcza cerę z pozostałych po wstępnym demakijażu zanieczyszczeń, a dodatkowo - jak odniosłam wrażenie - pielęgnuje ją. Skóra, nawet po dokładnym zmyciu wodą, jest mięciutka i gładka, a do tego sprawia wrażenie pokrytej kropelką olejku. Absolutnie nie jest to uczucie tłustej skóry, a jedynie takiej dobrze wypielęgnowanej, odżywionej i nawilżonej. Czasami szkoda mi było ścierać ten film wacikiem nasączonym tonikiem, więc tylko spryskiwałam twarz wodą termalną i nakładałam krem nawilżający :)
Nie zaobserwowałam u siebie jakichkolwiek podrażnień, ani tym bardziej innych niepożądanych reakcji. Nie zauważyłam również, żeby w trakcie stosowania produktu wzmogło się pojawianie się niespodzianek na mojej skórze. Właściwie to było wręcz przeciwnie, ale byłabym ostrożna z przypisywaniem tego efektu akurat czyścikowi, bo krem z kwasami i kosmetyki mineralne nie mogły pozostać w tym punkcie bez znaczenia.
ZAPACH:
To, zaraz obok działania, największa zaleta tego produktu! Let The Good Times Roll pachnie fantastycznie i działa na mnie bardzo relaksująco! Kojarzy mi się z ciasteczkami maślanymi i pachnie tak apetycznie, że mogłabym go zjeść! W zasadzie rano, kiedy jestem zaspana, różnie mogłoby być... :D
WYDAJNOŚĆ:
Czyścik, ze względu na użyte składniki i brak konserwantów, jest ważny jedynie przez trzy miesiące od daty produkcji, co przy regularnym korzystaniu jest optymalnym czasem na zużycie produktu do dna. Początkowo trochę mi było go szkoda, więc korzystałam z niego dużo rzadziej, niż teraz, dlatego zużywałam go nawet jeszcze miesiąc po terminie. Nawet wtedy nie zrobił mi krzywdy, ale jeśli widzicie, że nie zdążycie zużyć produktu w terminie, to może bezpieczniej będzie zamrozić część :)
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Jak już wspomniałam, produkt jest dostępny w sklepach Lush jedynie w okresie świątecznym, dlatego, jeśli wpadł Wam w oko, to wpiszcie go na listę i czekajcie cierpliwie do listopada ;)) Sorry, taki mam zapłon z recenzowaniem produktów :D Cena to prawdopodobnie ok.6,5 funta.
***
Nie wiem czy znacie już Let The Good Times Roll, ale to mój absolutny ulubieniec ostatnich miesięcy i zdecydowanie mogę Wam go polecić! Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu i jestem pewna, że jeszcze nie raz do niego wrócę, jeśli tylko będę miała okazję! Na taką zimę, to ja mogę czekać! :)
Jakie macie doświadczenia z produktami Lush? Czy macie jakiś ulubieńców wśród produktów tej firmy, czy może kosmetyki Lush leżą póki co w strefie marzeń z racji trudnej dostępności w Polsce? :)
K.
Choć produkt jest kuszący, to niestety (a może na szczęście), choć pewnie i tak nie byłabym w stanie go zużyć, bo takich produktów nie używam częściej niż raz w tygodniu.
OdpowiedzUsuńEe tam, przez trzy miesiące da się go zużyć, a nie jest na tyle ostry, żeby nie używać go częściej :)
Usuńmialam z lusha tykko kulke do kapieli , ale najchetniej wziełabym wszystko , teraz gdy bede miecd okazje napewno wezme to cudenko
OdpowiedzUsuńA ja bym bardzo chciała wypróbować kule, ale nie mam wanny :((
Usuńszkoda, ze nie jest dostepny w Polsce, chętnie bym go wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńZawsze są na to sposoby :)
UsuńDziewczyny czy jest już Lush w Warszawie jako sklep stacjonarny? Albo jakieś plany otwarcia? Gdzie zamawiacie produkty Lush'a? Skusiłabym się, ale problematyczna jest dostępność...
OdpowiedzUsuńLush nadal nie ma żadnego sklepu w Polsce, więc trzeba skorzystać z któregoś z poniższych sposobów:
Usuń1. zakupy grupowe na Wizażu,
2. zorganizować samemu zakupy grupowe z rodziną i koleżankami i zamówić kosmetyki z lush.co.uk :)
3. skorzystać z uprzejmości znajomych, mieszkających za granicą,
4. skorzystać z okazji do zakupów będąc za granicą gdzieś, gdzie jest Lush
:D
Asortyment LUSH bardzo kusi.
OdpowiedzUsuńPodczas następnych grupowych zakupów zamówię ten czyścik.
Podoba mi się jego konystencja :)
Nie wiem jak to w końcu z nim jest, bo zawsze był limitowany i był dostępny tylko w okresie Świąt, ale widzę, że są pojedyncze głosy, że wprowadzono go na stałe do oferty. Na pewno warto sprawdzać stronę :)
UsuńU mnie ich produkty znajdują się obecnie w strefie marzeń, ale będę musiała skusić się kiedyś na jakiś zakup, a ten czyścik wpisuję na listę. Lubię peelingi do codziennego stosowania :)
OdpowiedzUsuńLush mam trochę perełek w ofercie:) Sama znam niewielki jej ułamek, ale dotąd całkiem nieźle trafiałam :)
UsuńMi też ostatnio strasznie chce się spać, najchętniej całą noc i pół dnia :)
OdpowiedzUsuńLush kusi, szkoda, że krucho z dostępnością, chętnie wypróbowałam któreś myjadło do twarzy.
To prawda, szkoda, że nie jest łatwiej dostępny, ale na szczęście zawsze można coś wykombinować, jeśli nam bardzo zależy :)
UsuńNiestety nic z Lusha jeszcze nie miałam, ale dzielnie czekam na sklep w Polsce (przydałby się też online;)))
OdpowiedzUsuńTo prawda! To aż dziwne, że do tej pory jeszcze nie ma ich w Polsce!
UsuńNie miałam jeszcze nic z Lush, a tak bardzo chcę!!! Niestety ich dostępność wyklucza mi możliwość używania :(
OdpowiedzUsuńZawsze warto poprosić znajomych, jeśli wybierają się gdzieś, gdzie jest Lush :)
UsuńLush przez jego popularność wstawił go stałej oferty swojego sklepu ;)
OdpowiedzUsuńSerio? Na stronie był niedostępny, więc myślałam, że to tylko plotki ;)
Usuńu mnie jest dostępny i z tego co widze na stronie UK to tez ;)
UsuńNo to musiałam trafić na brak, albo czegoś nie doczytałam :D Świetna wiadomość! :D
UsuńWcześniej poznałam inną recenzję tego produktu i również była bardzo pozytywna.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że chciałabym spróbować takiego czyścika. Brzmi jak stworzony dla mojej cery.
Mam nadzieję, że Lush w końcu do nas zawita. Już były kilka razy takie plany, ale ta firma jest bardzo wymagająca i jak widać wszystko rozeszło się po kościach. Szkoda, mieliby niezłe utargi ;)
Pamiętam, że kiedś pojawiły się nawet ogłoszenia, że szukają pracowników, a później wszystko ucichło :(
UsuńAch ten Lush, kusi mnie i kusi. Woła - wydaj pół tygodniówki na nasze kosmetyki w sklepie, a ja ciągle twardo się opieram ;) W głowie jednak mimowolnie tworzy się lista zakupów. Na pewno pojawi się któryś z czyścików, maska do twarzy i produkty do włosów :)
OdpowiedzUsuńHahaha :D A co trafiło na Twoją listę zakupową? Tak konkretnie :)
Usuńa znalazłaś tam jakieś ziarenko tak serio?:D
OdpowiedzUsuńNawet ze dwa :D Tylko jak robiłam zdjęcia, to chyba już zdążyłam je wyrzucić :D
UsuńJa mam teraz LUSH pod nosem i ciągle mam ochotę kupować coś nowego. Tego czyścika kupiłam jako pierwszego i już dawno go nie mam, ale wspominam bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńA jest coś, co mogłabyś polecić, bo tak bardzo się zakochałaś? :)
UsuńMój czyścik nr jeden wśród wszystkich, zaraz po nim jest Aqua marina i BdN :)
OdpowiedzUsuńAqua Mariny jeszcze nie używałam, ale mam w planach :)
UsuńPolecam jest fantastyczna ;)
UsuńWygląda jak masło orzechowe xD
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie trochę :D
UsuńSzkoda ze u nas go nie ma.Mimo iz mozna go zdobyc wolalabym wszystko pomacac:)
OdpowiedzUsuńPomacać zawsze fajnie, ale Lush ma to do siebie, że kusi nawet przez stronę ;)
UsuńSzkoda że taki drogi - ale ciekawi mnie jak diabli :)
OdpowiedzUsuńNo niestety, ceny są dość wysokie.
Usuńbardzo chciałabym spróbować czegoś z LUSH:)
OdpowiedzUsuńZawsze można kogoś poprosić o pomoc w zdobyciu :)
Usuńbardzo chciałabym spróbować czegoś z LUSH:)
OdpowiedzUsuńMoże trafi Ci się w końcu okazja :)
Usuńja też śnięta jakaś chodzę, cóż taka pogoda ;/ ale czyścik od razu daje kopa ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już mi się skończył ;P
UsuńO Boże, Ty mi tu o ciastkach (znaczy zapachu kosmetyku:P), a ja siedzę przed monitorem i powstrzymuję się, żeby nie rzucić się na lodówkę :P A ja mam Catastrophe Cosmetic i no kurczę jakoś mnie nie ujął, mimo że to podobno jeden z kultowych produktów Lush.
OdpowiedzUsuńTeż tak często mam :D Ostatnio na IG wszyscy wrzucali zdjęcie pizzy, myślałam, że wyrzucę telefon przez okno :D
UsuńNo ja sama zachwalałam CC i nadal uważam, że to genialna maseczka. Widać masz inne potrzeby i na Ciebie działa inaczej. Bywa i tak :D