Cześć Dziewczyny!
Dwa dni temu pokazałam Wam bliżej jeden z lakierów z kolekcji, stworzonej przez Ritę Orę dla marki Rimmel. Midnight Rendezvous okazał się być mocniejszym ogniwem tej kolekcji, czego zdecydowanie nie mogę powiedzieć o bohaterze dzisiejszego posta - lakierze Lose Your Lingerie!
KOLOR:
Lose Your Lingerie, to piękny jasny pastelowy róż, który z pewnością można nazwać majtkowym :) Jest z pewnością bardzo urokliwy i zdecydowanie dziewczęcy. Lakier jest wyposażony w drobny shimmer, który połyskuje trochę na srebrno, trochę na niebiesko, ale jest to widoczne głównie w buteleczce. Na paznokciach jest to niemal niezauważalne.
PĘDZELEK:
Byłam przekonana, że zrobiłam mu zdjęcie, ale najwyraźniej zapomniałam... No cóż, możecie go sobie podejrzeć w poście o kolorze Midnight Rendezvous. W moim egzemplarzu LYL pędzelek jest raczej dobrze przycięty, jest płaski i dobrze rozkłada się na paznokciu, ale szczególnie przy tym lakierze problemem było dla mnie to, że między włosie wchodzi zbyt dużo produktu przez co trudno kontrolować to, gdzie akurat aplikuję lakier. Także tego... Zazwyczaj jestem zadowolona z szerokich pędzelków w lakierach, ale tym razem Rimmelowi trochę nie wyszło...
KONSYSTENCJA:
I tu zaczynają się już całkiem konkretne przeszkody... Lakier jest po prostu gęsty! O ile pierwsze pociągnięcie idzie całkiem sprawnie, tak już wszelkie próby poprawek często skazane są na porażkę, bo każde kolejne pociągnięcie pędzelka roluje poprzednią warstwę lakieru lub - w lepszym wypadku - tworzy prześwity... Najlepiej byłoby pokryć paznokieć od razu jedną warstwą, ale wtedy nakłada się zbyt dużo produktu przez co całe skórki są uświnione... Mam wrażenie, że lakier zastyga w gluta już na pędzelku, a jednocześnie nie przekłada się to w ogóle na schnięcie produktu na paznokciach, bo LYL wsparty wysuszaczem potrafił się odgnieść (a w jednym miejscu nawet zrobić dziurę...) jeszcze dwie godziny po malowaniu...
KRYCIE:
Lakier kryje raczej po nałożeniu trzech warstw... Próbowałam nakładać dwie i zresztą tyle mam też na niektórych zdjęciach, ale po przyglądnięciu się stwierdziłam, że trzecia warstwa z pewnością by nie zaszkodziła, bo gdzieniegdzie miałam prześwity...
TRWAŁOŚĆ:
Kolejna porażka... Po jednym dniu noszenia pojawiają się pierwsze drobne wypryski i pęknięcia, a całość wytrzymuje na moich paznokciach nie więcej niż 3 dni.
ZMYWANIE:
Tu na szczęście jest łatwiej, bo lakier nie wymaga zbyt dużo uwagi przy zmywaniu. Nie odbarwia płytki i nie brudzi skórek... #tylewygrać
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Lose Your Lingerie znajdziecie w większości drogerii z szafami Rimmel i zapłacicie za niego ok.10-11 zł. Tym razem jednak nie warto... Znacznie lepiej kupić jego brata - Midnight Rendezvous z tej samej serii ;)
Moim zdaniem Lose Your Lingerie wymaga ode mnie stanowczo zbyt dużo uwagi i cierpliwości podczas aplikacji, a efekt - niestety - nie jest tego wart. Lakier wygląda ładnie, ma piękny i urokliwy kolor, ale całą radość z koloru odbierają problemy z malowaniem. Bez porządnego wysuszacza, który jednocześnie wyrównałby wady lakieru, ani rusz!
Dajcie znać, czy macie ten lakier i czy miałyście z nim takie problemy? Jakie w ogóle macie doświadczenia z serią lakierów 60 Seconds? Moje wrażenia są jak na razie pół na pół, ale już teraz uważam, że seria Salon Pro Lycra wyszła Rimmelowi znacznie lepiej! ;)
Karotka
O tym właśnie Karolciu mówiłam, że te lakiery są niesamowicie gęste i nałożenie ich ładnie i równo graniczy z cudem :/ U mnie wszystkie 3 egzemplarze takie są i jak na nie patrzę to nawet nie chce mi się ich nakładać. Mam zamiar potraktować je rozcieńczaczem do lakierów, może coś pomogą ;)+
OdpowiedzUsuńNo właśnie wiem... MR był super, ale ten doprowadza mnie do szału i też aż mi się nie chce go używać... Za pierwszym razem myślałam, że jakoś niedbale pomalowałam paznokcie, ale za drugiem było dokładnie to samo...
UsuńNie mój kolor. Nie przepadam za różami, a szczególnie tymi pastelowymi.
OdpowiedzUsuńZ serii 60s nie mam ani jednego lakieru. Mam za to czerwień z Salon Pro. Aplikuje się świetnie i trzyma na pazurach około 4 dni.
Seria Salon Pro, to zupełnie inna bajka! To bardzo dobre jakościowo lakiery i mam ich kilka, z czego praktycznie każdy jest bardzo udany :)
UsuńNie lubię lakierów, które wymagają zbyt dużo uwagi przy nakładaniu, a do tego długo schną. Manikiur robię zazwyczaj wieczorem lub wczesnym rankiem i w ciągu godziny musi być suchy i twardy jak kamień. Raczej się nie skuszę. A odcień bardzo zbliżony do Essie Fiji :) Tak na moje oko ;)
OdpowiedzUsuńTak, coś jest w tym podobieństwie do Fiji, tyle, że Essie jest totalnie kremowy, a Rimmel przez zawartość shimmera ma jednak taki bardziej mokry efekt. Tak czy inaczej, jeśli chodzi o jasne róże, to ja też zostanę przy Fiji :)
Usuńuwielbiam te lakiery z tej serii :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że u Ciebie sprawdzają się lepiej :)
Usuńkolor piękny ale ja nigdy nie przepadałam za lakierami z serii 60 sec :)
OdpowiedzUsuńA ja ich wcześniej chyba nie używałam chociaż mam jakieś dwa inne... ;)
UsuńUf ! Już myślałam, że tylko mój jest taki upierdliwy ! Wprawdzie schnie całkiem szybko i nie najgorzej się trzyma, ale ta aplikacja doprowadza mnie do szału. Szkoda, bo kolor jest naprawdę ładny.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ta aplikacja tak mnie zniechęca do tego egzemplarza, że aż mi się nie chce więcej po niego sięgać :/
UsuńCzytałam gdzieś że właśnie te lakiery mają kiepską trwałość także ja się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńTo chyba zależy od koloru... LYL bardzo szybko mi odpryskuje, a już z MR jest już lepiej, choć nadal nieidealnie, ale u mnie mało co poza Essie trzyma się powyżej 3 dni ;)
Usuńno, mówiłam, że słabe te lakiery ;p a sam kolor fajny, taki dziewczęcy i cukierkowy :)
OdpowiedzUsuńNo nie wszystkie, MR jest niezły :) Ale generalnie szału nie ma z tą serią, Salon Pro jest lepsza :)
UsuńKolor jest ładny, ale gęstość i wymaganie 3 warstw nie są dla mnie. Może po kropli rozcieńczacza by się poprawił? Ale raczej postaram się znaleźć ładny zamiennik, który będzie sprawiał mniej problemów.
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować z tym rozcieńczaczem. Może ułatwiłby trochę konsystencję i byłoby łatwiej z aplikacją... :)
UsuńMam dokładnie to samo podejście. Jeżeli aplikacja jest męcząca, ale efekt WOW- to ok, niech mu będzie. Raz na jakiś czas jestem w stanie się 'przemęczyć' ale jeśli gra nie jest warta świeczki, to dziękuję bardzo ;)
OdpowiedzUsuńDoookładnie tak!
UsuńMam o nim podobne zdanie... granat jest zdecydowanie najlepszy... ale bialy to w ogóle porażka :-)
OdpowiedzUsuńNie strasz mnie! Białym jeszcze nie malowałam, ale też go mam... :P
Usuńkolor jest urzekający, ale reszta... tak jak przy tym moim z paskudniku z Revlona, podpisuję się pod Twoimi słowami :D
OdpowiedzUsuńAle żeśmy trafiły :P
Usuńpiękny jest, ale ciężko się je obsługuje :/ ja mam kolor Orgasm i też ciężko się nim maluje ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam o tym kolorze na jednym z blogów i widzę, że Oragasm też niestety należy do tych bardziej problematycznych :(
UsuńSłabiutkie krycie w takim razie jeśli wymaga tyle warstw, nie lubię. :(
OdpowiedzUsuńNiby dwie kryją, ale jak się przyjrzeć, to są delikatne prześwity...
Usuńładny, delikatny, choć sama rzadko takich używam ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię takie kolory, ale niestety jakość pozostawia wiele do życzenia...
UsuńSzkoda, że jest tak problematycznych w aplikacji, bo odcień jest piękny :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie... :(
UsuńWłaśnie te lakiery są bardzo specyficzne;/ Strasznie też farbują mi płytkę paznokcia(kolor morski) nawet jeśli wcześniej nałożę bazę.
OdpowiedzUsuńKurde no, większość niestety nie wyszła Rimmelowi najlepiej :(
UsuńLakier śliczny, ale skoro taki mały diabeł w butelce to na pewno go nie kupię ;) Może gdyby był tańszy...
OdpowiedzUsuńNie jest znowu taki drogi, ale za taką marną jakość to i tak za dużo :P
UsuńŁeeeeee! I tak z Essie są podobne, więc płakać nie będę ;) Ale sesję zrobiłaś mu ładną, zwłaszcza to zdjęcie z naszyjnikiem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńŁadniutki ;)
OdpowiedzUsuńładny pastelowy róż. podoba mi się jednak sama nigdy takich kolorów nie wybieram bo zbyt jasne i zbyt ciemne źle wyglądają na moich paznokciach . nie miałam jeszcze lakierów z tej serii
OdpowiedzUsuńNaprawdę? A może po prostu źle się w nich czujesz? :)
UsuńTa kolekcja jakoś do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńBywa i tak :D
UsuńJak dla mnie kolor jest po prostu przepiekny ! Szkoda, że z resztą jest tak słabo :(
OdpowiedzUsuńNo więc właśnie... :)
UsuńNie zapoznałam się jeszcze z serią Rity, ale sugerując się ocenami na blogach raczej się nie zapoznam. Chociaż szkoda, bo kolorki są całkiem przyjemne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kolory są śliczne, ale skoro są takie problematyczne, to ja też sobie daruję dalsze próby. Chociaż jak już wspominałam - z Midnight Rendevous jestem zadowolona :)
UsuńJasne odcienie lakierów średnio wyglądają na moich paznokciach. Szkoda, że im nie wyszły, bo ta normalna seria 60 sec nie od Rity jest całkiem fajna :) Tamtejszy ciemnoczerwony jest moim ulubieńcem od dawna :)
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować w końcu z tą normalną, bo mam dwa lakiery, ale nie pamiętam już jakie mam o nich zdanie :P
UsuńMnie ta seria Rimmel (od Rity) jakoś nie pociąga.
OdpowiedzUsuńOt, ładne, ale jak czytam, mocno problemowe.
Podziękuję zatem.
No właśnie większość zdaje się być mocno problematyczna :(
UsuńKolor ma przepiękny ale to fakt jego aplikacja jest dość kłopotliwa
OdpowiedzUsuńNo właśnie :(
Usuńśliczny kolor, ale skoro to taki glut to zostanę przy swoim Essie Fiji, kolor jest podobny, a pracuje się z nim bardzo bezproblemowo ;)
OdpowiedzUsuńFiji jest ładniejszy ;)
UsuńKolor śliczny, ale jak piszesz o tych kłopotach to sie cieszę ze go nie kupiłam!!
OdpowiedzUsuń:))
UsuńJak dla mnie zbyt kredowy, wolę bardziej transparentene, mleczne, róże.
OdpowiedzUsuńJa lubię i takie i takie :)
UsuńA ja go bardzo lubię i u mnie wystarczą dwie warstwy by pokryć płytkę :) lubię go i ładnie się prezentuje na paznokciach :) wiadomo, tego typu lakiery potrafią robić psikusy podczas aplikacji w postaci smug czy bąbelków ale lubię go i już :)
OdpowiedzUsuńAle z Ciebie szczęściara :)
UsuńKolor bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńJa w sumie nie narzekam na tą serię, choć zdania na temat tych lakierów są bardzo podzielone:)
To chyba wszystko zależy od koloru :)
Usuńte jasne rimmelki od rity to istne koszmarki choć na pazurkach wyglądają efektownie
OdpowiedzUsuńAle ile wymagają cierpliwości :|
UsuńEfekt na paznokciach mi się podoba, jestem fanką pastelowych róży ale odpuszczę zakup bo wiele dziewczyn narzekało, że kiepsko się nimi maluje.
OdpowiedzUsuńNiestety tego koloru nie mogę polecić :(
UsuńKolor jest wspaniały i początkowo byłam na niego strasznie napalona, jednak z gęściochami wyjątkowo się nie lubię, więc sobie daruję ;)
OdpowiedzUsuńTym razem niestety nie warto :(
UsuńU mnie ten lakier sprawuje się tak samo koszmarnie, ale kolor podoba mi się bardzo:)
OdpowiedzUsuńNo kurczę, kolor jest świetny!
UsuńKolorek cudowny, ale go nie kupię, skoro tak źle się rozprowadza....
OdpowiedzUsuńStrasznie dziwnie się u Ciebie zachowuje :( Ja jak nie przepadam za tą serią lakierów, to akurat LYL mi całkiem przypasował. Dalej konsystencja mogłaby być rzadsza i mniej klejąca, ale było ok. Dwie cienkie warstwy, pierwsza szybko schnęła, całość utrwalałam Essie GTG i szybko można było powrócić do życia po malowaniu paznokci. Do trwałości też nie mogę się przyczepić, kupiłam go na okres przeprowadzki i wytrzymywał kilka dni bez odprysków, podczas niej, sprzątania, malowania :) Dla mnie to dobry dupe Fiji, chociaż oczywiście lakier od Essie ma nienaganną konsystencję i nakłada się go bajecznie, ale przy ograniczonym budżecie LYL, to według mnie dobry wybór :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, że nie masz z nim takich problemów, jak ja! Kolor jest piękny, ale dosłownie dostaję szału kiedy po niego sięgam... :(
UsuńLubię tą serię za pędzelek, cena nie jest wygórowana, kolorki są urocze. Jednak właśnie ta seria Rity - fiolet jak najbardziej na tak, właśnie mam go na pazurkach, ale ten LYL grr!!!##!!#
OdpowiedzUsuńMalowałam jeszcze paznokcie różowym Don't Be Shy i ten ma świetną jakość :)
UsuńYyy... No to raczej go sobie nie kupię. A miałam ochotę! Bo kolor mi odpowiada, no ale cóż, nie ma co się później pieklić!
OdpowiedzUsuńNiestety jest duże prawdopodobieństwo, że klęłabyś podobnie jak i ja... ;)
UsuńKolor jest świetny, nie miałam go, natomiast z kolorem Pillow Talk mam bardzo dobre doświadczenia, nie mogę narzekać na to jak się rozprowadza, jedynym problemem jest to,że nie zaschnął w 60sec ;) reszta super, teraz widziałam,że jest promocja w super pharm na Rimmel by Rita
OdpowiedzUsuńWłaśnie kilka dni temu skusiłam się na Pillow Talk! Jest prześliczny i mam nadzieję, że będzie przyjemniejszy w aplikacji :)
UsuńKolor ma sliczny ale u mnie rozbil straszne smugi i schnął bardzo długo.
OdpowiedzUsuń