Cześć Dziewczyny!
Przeglądając moje zasoby kosmetyczne, doszłam do wniosku, że jednym z najważniejszych kosmetyków kolorowych, które przewijają się w moim makijażu, a zaraz takim, po które sięgam codziennie są kredki do oczu. Mam ich całe mnóstwo, ciągle jakieś dokupuję, ciągle jakieś zużywam. Po niektóre z nich sięgam z ogromną ochotą, inne lubię, ale mogłabym się bez nich obyć. Zdarzają się też takiej, które zdecydowanie nie są warte uwagi. Ponieważ trudno byłoby mi rozwodzić się nad każdą z nich w osobnych postach (po prostu byłoby to nudne!), postanowiłam zrobić serię zbiorczych postów z krótkimi opiniami na temat poszczególnych kredek. Wszystkie kredki z pierwszej części są dostępne w drogeriach, więc jeśli któraś wpadnie Wam - nomen omen - w oko, to nie powinnyście mieć problemów z ich zakupem :)
Chociaż kredki, to must have w moim makijażu, musicie wiedzieć, że nie przepadam za intensywną kreską na górnej powiece, nawet tą rozmazaną (do malowania tych wyraźniejszych kresek używam linerów). Stosuję kredki przede wszystkim do podkreślenia dolnej powieki, a na górnej powiece zagęszczam jedynie linię rzęs (wtedy sięgam raczej po czerń lub brąz), dosłownie wkładając kredkę pomiędzy poszczególne rzęsy. Brzmi dziwnie, ale ten zabieg wygląda naturalnie i przyjemnie przyciemnia oko.
Lubię siebie w takim makijażu i - jak każdej kobiecie - zależy mi na jego trwałości, dlatego od pewnego czasu zaczęłam sięgać po bazę pod cienie, która utrwali kredkę na dolnej linii rzęs. Jeśli całość pociągnę jeszcze cieniem, to zazwyczaj mogę cieszyć się przyjemnym podkreśleniem praktycznie przez cały dzień. To znacząco przedłuża trwałość makijażu, a zarazem moje lepsze samopoczucie. Co jak co, ale oko lubię mieć podkreślone ;)
***
Rimmel - seria Exaggerate
262 Blackest Black
240 Aqua Sparkle
Seria Exaggerate całkiem niedawno pojawiła się na rynku wśród produktów marki Rimmel. W serii znajduje się kilka kolorów kredek automatycznych o różnych wykończeniach. Za pośrednictwem marki, w moje ręce trafiła klasyczna, kremowa czerń oraz piękny turkus z połyskującymi drobinkami. Obie kredki mają przyjemnie miękki grafit, który przyjemnie sunie po powiekach, nie drapiąc ich, ani nie powodując konieczności nachalnego naciągania skóry. Czerń jest zdecydowanie trwalsza i spokojnie mogę ją nosić przez cały dzień, natomiast turkus niestety znika gdzieś w ciągu dnia i po kilku godzinach mam na powiekach jedynie mgiełkę koloru. Na szczęście drobinki w nim zawarte nie mają tendencji do wędrowania wokół oczu.
Kredki są wyposażone w gąbeczkę, którą można rozetrzeć kreskę. Ja zazwyczaj nie korzystam z takich bajerów, więc mogę powiedzieć tyle, że gąbeczka jest miękka i zwarta, przypomina mi pacynki, dołączane do paletek Sleeka. Jeśli wyciągnięcie gąbeczkę, to znajdziecie również mini temperówkę, która pozwoli Wam zaostrzyć grafit w razie potrzeby.
Cena - 19,99 zł (wg Rossnet)
***
GOSH - Smokey Eye Liner
03 Smokey Plum
04 Smokey Blue
Kredki Gosha okazały się dla mnie naprawdę świetnymi produktami! To obecnie jedne z moich ulubionych kredek! Mają miękkie, nieco maślane grafity, które gładko rozprowadzają się po powiece, od razu zostawiając na nich intensywny kolor. Lubię w nich to, że są mimo wszystko dosyć ciemne, więc świetnie zastępują mi ukochany brąz lub klasyczną czerń. Ten mały kolorowy akcent wystarczy, żeby nieco ożywić codzienny makijaż. Kredki są naprawdę trwałe i świetnie się trzymają nawet bez wspomagaczy. Chętnie skuszę się na kredki z tej serii również w innych wariantach kolorystycznych, bo granat i śliwkowy fiolet są jak dla mnie genialne!
Te kredki należy temperować, ale na szczęście dobra temperówka świetnie sobie z nimi radzi. Kredki na szczęście nie łamią się zbyt łatwo i bez problemu nadacie im pożądany kształt i ostrość.
Kredki Smokey Eye Liner również zostały wyposażone w gąbeczki do rozcierania. Są one dosyć dziwne, bo sprawiają wrażenie mokrych i lekko tłustych, ale jednocześnie nie zostawiają widocznych śladów na skórze. Są znacznie bardziej zwarte, niż gąbeczki w kredkach z Rimmel, ale jednocześnie nadal są bardzo miękkie i raczej delikatne dla skóry.
Cena - 32,99 zł (wg kochamkosmetyki.pl)
***
Catrice - Eyebrow Lifter - 010 Lift Me Up, Scotty!
Pierre René - Eye_matic 2 - 02
Eveline - Eye Max Precision - Brown
Kredka Catrice Eyebrow Lifter, to właściwie kredka pod łuk brwiowy, ale czasami stosuję ją również jako rozświetlacz do wewnętrzego kącika oka lub na dolną linię wodną. Nie jest to najbardziej trwałe rozwiązanie, nawet pomimo użycia bazy, ale szczerze powiedziawszy mam ten problem z większością jasnych kredek, więc nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie. Podoba mi się to, że kredka z Catrice jest całkowicie kremowa, a jej kolor, to nieco różowawy odcień beżu - dosyć naturalny. Jako że produkt jest przeznaczony pod brwi, grafit jest mięciutki, a sam produkt bardzo łatwo rozetrzeć do pożądanej intensywności. Również i w tym przypadku mamy do czynienia z kredką, którą należy temperować, ale korzystam z niej na tyle rzadko, że nigdy jeszcze nie miałam potrzeby tego robić...
Cena - 13,90 zł (wg KWC)
Kredka z Pierre René okazała się dla mnie czarnym koniem tego zestawienia. Otrzymałam ją ponad rok temu na jednym ze spotkań blogerskich, odłożyłam do pudełka i zapomniałam o niej, dopóki nie wykończyłam wszystkich brązowych kredek. Eye_matic 2 okazała się być naprawdę świetnym produktem i cieszę się, że miałam okazję ją przetestować. Jak tylko będę miała okazję, to z pewnością kupię ją ponownie ze względu na piękny, dość oryginalny odcień brązu. Odrobinę rudawy, choć nie przesadnie ciepły, a do tego wyposażony w mikroskopijne drobinki, połyskujące od czasu do czasu na złoto.
Kredka jest automatyczna, ale przez cały czas jej użytkowania nie czułam potrzeby, żeby ją zatemperować. Grafit jest miękki i delikatny dla oka.
Cena - 10,99 zł (wg ladymakeup.pl)
Kredka z Eveline niestety, ale zupełnie się u mnie nie sprawdziła. Pełna nadziei na kolejny hit (po Eveline sięgnęłam po wykończeniu kredki z Pierre René), sięgnęłam po Eveline i koszmarnie się zawiodłam. Kredka zupełnie nie chce się trzymać na moich powiekach, całkowicie spływa już po godzinie od wykonania makijażu i za nic ma to czy użyję bazy, czy utrwalę kreskę cieniem. Nic to, za każdym razem Eveline, zerkając w lustro, przekonywałam się, że kredkę owszem nadal miałam na sobie, ale niestety całkowicie pod oczami. Dla mnie to po prostu bubel, więc czym prędzej odłożyłam ją do pudełka, ale nie wiem czy sięgnę po nią nawet w tak zwaną czarną godzinę, bo jej stosowanie całkowicie mija się z celem... Jakby tego było mało, grafit kredki jest dość twardy i choć nakłada się ją nienajgorzej, to jednak komfort użytkowania jest znacznie niższy, niż w przypadku wyżej opisywanych kredek.
Eye Max Precision (o losie!) również wyposażono w gąbeczkę, ale ta jest twarda, sztywna i raczej nie przebije jakością pozostałej części produktu... ;)
Cena - 10 zł (wg KWC)
***
Poniżej zbliżenie na kolor każdej z kredek. Jak już wspominałam - moimi faworytami z poniższych są Pierre René oraz Gosh. Każdy z tych kolorów szalenie mi się podoba i po tę trójkę sięgam najchętniej spośród zaprezentowanych dzisiaj konturówek...
Jakie są Wasze ulubione kredki do oczu? Czy używałyście któryś z zaprezentowanych dzisiaj przeze mnie konturówek? Jak zawsze czekam na Wasze opinie, a sama postaram się wkrótce przygotować drugą część zestawienia, obejmujące m.in. produkty z Avon, Oriflame, Paese czy Misslyn.
Karotka
Z tej gromadki mam tylko kredki Rimmela ( o identycznych kolorach) i muszę przyznać, że bardzo je lubię :-)
OdpowiedzUsuńPrzyjemniaczki z nich :) Nie wykluczam, że przygarnę jeszcze beżową i fioletową :)
UsuńOstatnio jakoś nie używam kredek ;) Chociaż również moją ulubioną funkcją dla kredek jest naturalne pogrubienie rzęsy ;)
OdpowiedzUsuńW sumie to nazwałabym to raczej optycznym zagęszczeniem, niż pogrubieniem, ale wiadomo o co chodzi :))
UsuńBardzo lubiłam kredkę Exaggerate :)
OdpowiedzUsuńSuper, a jaki miałaś kolor? :)
UsuńMam kredkę z Pierre Rene, którą używam już od jakiegoś czasu, ale raczej na siłę niż z przyjemności. Nie wiem czy jest to ta sama seria, którą Ty masz, musiałabym sprawdzić. Niestety czerń w ogóle nie jest głęboka i muszę się nieźle "najeździć", aby czerń na linii wodnej była widoczna. Ej, ej, a co z kredką Paese z targów? Zainteresowałaś mnie kredkami GOSHa :)
OdpowiedzUsuńPS. Rany, jak Ty teraz trzaskasz te posty!
Aa, to pierwsza część przeglądu, teraz mi się przypomnialo :D może dlatego nie ma Paese ;)
UsuńAj tam trzaskam, nie jest tego wcale tak dużo, ale staram się trochę nadrobić :) Po takiej przerwie aż się chce przysiąść i coś napisać :)
UsuńA co do Paese, to spokojna głowa, będzie w drugiej części! Byłam z niej bardzo zadowolona, więc koniecznie muszę o niej wspomnieć! Mało tego, mam nadzieję, że uda mi się kupić ją znowu na targach, a jak będzie, to skuszę się też na fioletową :)
Właśnie! Ostatnio Gosh też był na targach! Może tam też kupię brąz! Muszę sobie to wszystko zapisać! :D
A mi się właśnie chce obecnie czytać, a nie płodzić posty :D Trzaskasz! Aż Ci tej weny zazdroszczę :D
UsuńAaaa, no dobrze, dobrze :) ja jeszcze jej nie użyłam, wiec raczej zakup na targach sobie daruję :)
OOo! To na Gosha w takim razie może i ja się skuszę! Też sobie zapiszę :D
A co do Pierre Rene to niestety i ja mam Eye matic, ale czarna jest do kitu :(
Eee tam trzaskam... Chociaż w sumie całkiem nieźle mi idzie jak na ten rok, jak tak sobie zerknę do archiwum... :P
UsuńGoshowe kredki są naprawdę fajne, warto przygarnąć chociaż jedną :)
A z tą Eyematic to śmieszna sprawa, aż dziwne, że aż tak się różnią jakościowo!
Z Twoich nie mam żadnej, a bardzo lubię kredki i spodobał mi się brąz z Pierre Rene :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam tę kredkę, ale ostatnio już ją wykończyłam :)
UsuńTe kredki z Rimmel bardzo mnie kuszą, turkusowa jest super:)
OdpowiedzUsuńMa naprawdę ładny odcień :)
UsuńZ GOSH mam piękny brąz, który po roztarciu to istny taupe! :) Lubię ją jako bazę czy na linię wodną, niestety w roli linera kredki raczej się u mnie nie sprawdzają. Eye matic z Pierre Rene lubię bardzo, one mimo wszystko nie są zwykłymi kredkami, bo zastygają i trudno je potem ruszyć ;D To polecam Ci też lip matic, do ust rzecz jasna - bardzo przyjemne i trwałe cacka ;)
OdpowiedzUsuńChętnie zerknę na te konturówki do ust, tym bardziej, że przydałyby mi się ze 2-3 w najczęściej używanych przeze mnie odcieniach, dzięki za polecenie Ambasadorko :))
UsuńTen fiolet z Gosha, to spełnienie moich marzeń! Właśnie takiego koloru poszukuję, zbliżony do czerni, ale ma fioletowy pigment. Muszę zużyć swoją kredkę z Lovely i będę jej szukać! :)
OdpowiedzUsuńSuper! Cieszę się, że dzięki mnie znalazłaś kandydata na ideał :)
UsuńTe z Gosha faktycznie są piękne! Ja za kredkami szczerze mówiąc nie przepadam. Mam jedną z Avonu (metaliczny fiolet), Maybelline (zieloną) oraz czarną z Make Up For Ever. A no i jedną beżową na linię wodną. No niby nie za bardzo lubię, ale kilka mam. Tak to już jest :D
OdpowiedzUsuńNiby nie lubisz, ale jednak kilka się uzbierało :)) Tak to jest :))
UsuńKiedyś używałam namiętnie kredek, obecnie poszły w odstawkę. Przestałam zaznaczać mocno dolną linią rzęs i podkreślam tylko ciemniejszym cieniem. Podoba mi się odcień Catrice i chyba nawet miałam w planach jej zakup, jednak doszłam do wniosku, że pod łuk brwiowy tym bardziej nie potrzebuję.
OdpowiedzUsuńU mnie cieni nie trzymają się dolnej powieki, gdyby było inaczej, to pewnie robiłabym podobnie, jak i Ty :)
UsuńKredka Catrice, w jej podstawowym przeznaczeniu, faktycznie jest raczej gadżetem, niż tzw. muszmieciem :) To fajny bajer, ale to samo można zdziałać jasnym cieniem :)
Właśnie tak patrzę, że nie masz żadnej kredki z Avonu, a jednak będą w drugiej części ;) Bo właśnie chciałam pisać, że je polecam. Poza tym tanie i dobre są Golden Rose Emily, spory wybór kolorów, na pewno byś coś dla siebie znalazła.
OdpowiedzUsuńA śliczny ten turkusik z Rimmela! :)
Będą, będą! Glimmersticki zużywam na potęgę, więc po prostu muszą się tutaj pojawić, ale dobrze, że trzymasz rękę na pulsie :)
UsuńWłaśnie! Zawsze zapominam o tych kredkach Emily, a faktycznie spotkałam się już z wieloma dobrymi opiniami na ich temat! Muszę sobie jakąś kupić! Może od razu wypróbuję te słynne matowe szminki, które miał już chyba każdy poza mną... :D
Podoba mi się kolor kredki z ceatrice :)
OdpowiedzUsuńJest przyjemny, to prawda :)
UsuńTe z Rimmel wyglądają ciekawie :)
OdpowiedzUsuńI są całkiem udane :)
UsuńGoshe są przepięknie matowe! muszę się im przyjrzeć :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te kredki, naprawdę szczerze je polecam :)
UsuńJa prawie nie używam kredek jedynie czasem beżowej na linię wodną :D
OdpowiedzUsuńAle Ty masz za to opanowaną obsługę linera! I to do perfekcji! :)
UsuńMam kredki GOSH. Czarna jest moja, dość trwała, jednak sprawdza się tylko na górnej powiece. Na dolnej zaraz się rozmazuje i zostawia nieładne prześwity. Ale i tak wolę eyeliner.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? No proszę, aż mnie zdziwiłaś! Może to kwestia utrwalenia cieniem?
Usuńte z gosha są ciekawe! z kredek najbardziej lubie duochrome od bourjouis : )
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam Bourjois od tej strony i szczerze powiedziawszy nie zwracałam nawet uwagi na to, że mają jakieś kredki w ofercie ;)) Dobrze wiedzieć!
UsuńKuszą mnie te z Gosha bardzo :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem są naprawdę udane :)
UsuńBardzo spodobały mi się te z Gosha :) Sama często sięgam po kredki, ostatnio kupiłam taką wykręcaną z Essence, Gel cośtam w nazwie ma i zaskczyła mnie kolorem i trwałością :)
OdpowiedzUsuńJa miałam jakieś dwie z Essence, ale temperowane i w sumie były tragiczne, więc od tej pory nie sięgałam po ich kredki, ale skoro mają jakieś ciekawe, to może zbadam temat bliżej :)
UsuńZ tych kredek nie znam w ogole rzadnej, ale mam zwykle kredki w drewnie z Pierre Rene i jestem nimi zachwycona!
OdpowiedzUsuńMając wybór, wolę jednak te automatyczne, a skoro Eyematic się u mnie sprawdziła... Ale dobrze wiedzieć :)
Usuńuwielbiam te kredki Rimmel Exaggerate - mam Aqua Sparkle i Deep Ocean i na pewno sięgnę po inne kolory ;)
OdpowiedzUsuńO proszę :) Muszę zerknąć na tę Deep Ocean :)
Usuń