Cześć Dziewczyny!
Dawno już nie pisałam o tuszach do rzęs, a w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy przewinęło się przez moje ręce kilku naprawdę świetnych kandydatów na tusz idealny. Dzisiaj przedstawiam Wam pierwszy z nich - tusz do rzęs Lash Accelerator Endless od Rimmel.
EFEKT/DZIAŁANIE:
O moich rzęsach nie mogę powiedzieć nic złego, ponieważ są z natury dość długie, aczkolwiek mają bardzo jasne końcówki, których bez tuszu po prostu nie widać. Wydawałoby się, że ich umalowanie to prosta sprawa, przeciągamy szczoteczką i voila - rzęsy do nieba, a mimo to większość tuszy nie potrafi sprostać temu wyzwaniu i bardzo często sprawiają, że wyglądam jakbym miała trzy cienkie rzęsy na krzyż... W makijażu rzęs stawiam więc przede wszystkim na wydłużenie, ale lubię też, kiedy tusz oblepia po trochu każdą z rzęs i sprawia, że wyglądają one na grubsze, bo wierzcie mi, że długie, a cienkie rzęsy, to też nie jest wcale przyjemny, ani nawet efektowny widok ;)
Lash Accelerator Endless naprawdę świetnie sobie radzi z podreślaniem moich specyficznych rzęs i rewelacyjnie je wydłuża, a przy tym nieco pogrubia - dokładnie tyle, ile lubię. Tusz jest naprawdę trwały i trzyma się na swoim miejscu przez cały dzień. Nie osypuje się, nie kruszy i nie rozmazuje zbyt łatwo. Nigdy też nie podrażnił mi oczu.
Jest jeden drobny minusik, który jest bardzo popularny dla tego typu produktów - maskara musi troszeczkę odleżeć, ponieważ od razu po otwarciu jest zbyt mokra. Warto dać jej tydzień, maksymalnie dwa, żeby zobaczyć na co naprawdę ją stać. Oczywiście to nie jest tak, że nie można jej w tym czasie używać! Po prostu przez pierwsze kilka czy kilkanaście dni od otwarcia maskary, efekt na rzęsach będzie raczej dzienny i mało efektowny, choć nadal ładny. Na początku zdarzało mi się też, że zanim tusz podeschnął, to czasami odrobinę sklejał rzęsy, ale nie na tyle, żeby nie można było sobie z tym poradzić szybkiem przeczesaniem rzęs grzebykiem, czy czystą szczoteczką po starym tuszu. W późniejszym okresie użytkowania tusz praktycznie zupełnie nie sklejał mi rzęs.
SZCZOTECZKA:
Kolejnym ogromnym plusem tej propozycji Rimmela jest wygodna, silikonowa szczoteczka. Jeśli jesteście ze mną dłużej, to być może pamiętacie, że staram się wybierać właśnie takie aplikatory, bo uważam, że znacznie lepiej i szybciej radzą sobie z moimi rzęsami. W tym przypadku to rozwiązanie również okazało się być najskuteczniejsze, dzięki czemu rzęsy wyglądają dobrze nawet po dwóch szybkich przeciągnięciach szczoteczką. Jeśli jednak macie kilkanaście, czy kilkadziesiąt sekund więcej, to warto poświęcić je na dokładne wyczesanie każdej kępki rzęs, ponieważ efekt, który daje LAE można budować w zależności od potrzeb, bo szczoteczka pozwala na dość precyzyjne podkreślenie oka bez sklejania pojedynczych rzęs.
WYDAJNOŚĆ:
Tusz jest bardzo długo zdatny do użytku. W tej chwili jest to moje drugie opakowanie i tym razem ciekawość spowodowała liczne skoki w bok w trakcie stosowania tej buteleczki, a i tak za każdym razem, kiedy wracam do aktualnego egzemplarza LAE, to jest on nadal mokry i daje w pełni zadowalające mnie efekty. Wiem, że niektóre z Was szybciej wyczuwają różnicę w formule ulubionego tuszu, ale jak dla mnie ten produkt jest świeży spokojnie do pół roku od otwarcia.
OPAKOWANIE:
Tusz umieszczono w ładnym, smukłym opakowaniu w neonowo żółtym odcieniu. Na pewno nie sposób go przegapić w kosmetyczce, czy półce sklepowej. Co tu dużo gadać, po prostu mi się podoba.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Tusz kosztuje ok.30 zł, ale często można go upolować w cenie promocyjnej, obniżonej nawet do 20 zł. Niezależnie od tego w jakiej cenie go traficie, uważam, że jest warty każdej z tych kwot ;)) Z pewnością nie będziecie miały problemu z jego dostępnością, ponieważ znajdziecie go w każdym Rossmannie, Naturze, Super-Pharm czy Hebe :)
Na koniec jeszcze szybki podgląd na rzęsy. Wybaczcie mi brak PhotoShopa i znieście widok mojej niedoskonałej cery. Taka jest i niewiele na to poradzę, bo prędzej zostałabym mistrzem Painta, niż PS :D
Jak zwykle czekam na Wasze opinie! Czy podoba Wam się efekt, który Lash Accelerator daje na moich rzęsach? Czy same miałyście już okazję korzystać z tego tuszu i czy Wam również przypadł do gustu tak bardzo, jak i mi? Jakie tusze należą obecnie do Waszych ulubionych? :)
Karotka
Bardzo ładnie wytuszowane i podkreślone rzęsy - wogóle masz bardzo ładne te swoje rzęsiska, takie długie :).
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie wpadł jeszcze w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto się za niego zabrać :)
UsuńPrześliczne rzęsy a efekt mi się tak spodobał,że następnym razem po niego sięgnę.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny efekt pozostawia na rzęsach :)
OdpowiedzUsuńJestem z niego bardzo zadowolona :)
UsuńEj, ale masz ładne rzęsory Karolku! Super wygląda ten tuszor na nich! To, że musi odleżeć, to w sumie żaden minus, bo większość tuszy tak ma, jak sama zauważyłaś :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak mi się wydaje, że to dość powszechna cecha ;)
UsuńDziękuję :*
efekt mi się podoba, szczotka też, coraz bardziej przekonuje się do mascar rimmel ;)
OdpowiedzUsuńNiektóre są naprawdę warte uwagi :)
UsuńMam podobny problem z rzęsami, z wiekiem ich końcówki bardzo mi jaśnieją i przez to stają się znacznie mniej widoczne. Byłam ciekawa tego tuszu, ale jakoś ominęłam to, że ma silikonową szczoteczkę, które u mnie się zazwyczaj nie sprawdzają - zdecydowanie wolę tradycyjne, dość duże szczoteczki.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie umiem sobie radzić takimi włochatymi szczoteczkami i zwykle jestem cała umazana, tylko nie tam, gdzie potrzeba ;)
UsuńWow, ale rzęsy! *.*
OdpowiedzUsuńLubię tusze z takimi szczoteczkami, więc niewykluczone, że kupię go sobie kiedyś. Na razie mam napoczęte chyba ze trzy maskary, więc najpierw muszę je zużyć :D
Ja ostatnio też naotwierałam kilka tuszy z ciekawości, więc znam ten ból ;)
UsuńCałkiem fajny efekt daje, a Ty to masz rzęsy do nieba!
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi :)
UsuńU mnie mało który tusz z Rimmel daje radę.
OdpowiedzUsuńWiem, że one są specyficzne, ale ten akurat bardzo mi pasuje :)
Usuńlubię takie szczoteczki, więc polubiłambym się z nim
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe :)
UsuńOj, rzes to Ci zazdroszczę, masz naprawdę ładne firanki :) U mnie problem jest nieco złożony - potrzebuję czegoś co mi rzęsy wydłuży pogrubi, ale też i ładnie rozczesze :D Niestety z tym ostatnim obecnie nie do końca radzi sobie Sexy Pulp, którą upodobałam sobie zaraz po Catchy Eyes... Ale cóż, wszystkiego mieć nie można :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńCzytałam trochę dobrego o Sexy Pulp, ale nie przekonuje mnie jego szczoteczka, więc zostanę raczej przy LAE i Catchy Eyes ;)
Brak PS akurat się chwali :) Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich firanek. Efekt jest świetny, rzęsy są pięknie wydłużone i rozczesane, a tego przede wszystkim szukam w tuszach.
OdpowiedzUsuńW takim razie spokojnie możesz dać szansę temu Rimmelowi :)
UsuńPodoba mi się efekt na rzęsach, ale mam wątpliwości czy polubiłabym się ze szczoteczką :) Jak na razie nie mam żadnych doświadczeń z tuszami Rimmela, ale w zapasach czeka na mnie pomarańczowy Scandaleyes - zobaczymy za jakiś czas co z tego wyniknie :)
OdpowiedzUsuńScandaleyes nadal jeszcze nie używałam, bo przeraża mnie ta gigantyczna szczota :D
UsuńZaciekawiłaś mnie nim, nie jestem wybitną fanką tuszy Rimmel, zawsze jakoś cieplejszym uczuciem darzyłam Maybelline ( nie umiem wytłumaczyć czemu tak jest ). Może jednak się skuszę bo mam podobnie jak Ty - wszyscy zawsze mi mówią , że mam piękne rzęsy i że pewnie każdy tusz na mnie dobrze wygląda, a wcale tak nie jest bo tak jak Ty mam jasne końcówki, a do tego moje rzęsy są jakieś takie "kudłate i poczocharne", wcale nie łatwo nadać im ładny wachlarzyk :)
OdpowiedzUsuńJa również zwykle chętniej sięgałam po Maybelline, ale ten Rimmel jest naprawdę udany i zdecydowanie mógłby się równać z moim ukochanym One by One :)
UsuńPiątka! W końcu ktoś, kto mnie rozumie ;)
Bardzo dobrze się prezentuje ;) jeszcze go nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńA masz jakiegoś ulubieńca? :)
UsuńUwielbiam go :) Jeden z lepszych tuszów jakie dane mi było używać.:)
OdpowiedzUsuńSuper! Cieszę się, że ma więcej fanek :))
UsuńZazdroszczę rzęs ;>
OdpowiedzUsuń:*
UsuńJuż widze, że szczoteczka nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńhttp://zdrowotnieiradosnie.blogspot.com/2014/10/recenzja-pyn-do-demakijazu-oczu-nivea.html - zapraszam na recenzję :)
Nie przepadasz za silikonowymi?
UsuńBardzo mi się podoba efekt! Świetny!
OdpowiedzUsuńNo i szczoteczka - jestem jak najbardziej na tak :)
Ja od kilku miesięcy jestem wierna Lovely i wersji Pump Up.
Ale kto wie, może następnym razem postawię na Rimmel :)
A właśnie! Tyle dobrego naczytałam się o tej maskarze z Lovely, ale jakoś nigdy nie zdecydowałam się na jej wypróbowanie. A z drugiej strony i tak mam za duże zapasy tuszowe, żeby coś jeszcze kupować ;)
UsuńAle masz długie rzęsiska :D
OdpowiedzUsuńJa jakoś nigdy nie lubiłam tuszy Rimmella, miałam kilka i były mocno średnie :/
Szczerze powiedziawszy czytałam o nich sporo marudzenia, ale jak dotąd nieźle się u mnie sprawdzają. Ten jest moim ulubieńcem, a Wonder'full też po przeschnięciu coraz bardziej mi się podoba :)
Usuńspoglądając na szczoteczkę mógłby mi przypaść do gustu, może jak będzie promocja -40% w rossku to się skuszę a mam nadzieję, że taka będzie :P
OdpowiedzUsuńChodzą słuchy, że ma się coś dziać w listopadzie :)
UsuńMi się efekt strasznie podoba ! A sam tusz widze po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? A mi się wydawało, że swego czasu było go pełno na blogach ;)
Usuńjestem pod wielkim wrażeniem Twoich rzęs :)
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję :)
Usuńtakie szczoteczki lubię:)
OdpowiedzUsuńNo i super :)
UsuńLubię silikonowe szczoteczki,więc myślę że polubilibyśmy się z tym tuszkiem ;))) Miałam kiedyś z Rimmla ulubiony tusz,który jakoś już od 2 lat jest wycofany ze sprzedaży a szkoda :( Może ten okaże się dla mnie jego zamiennikiem :)???
OdpowiedzUsuń