Cześć Dziewczyny!
Obiecałam Sylwii, że skoro i tak przesuwam lutowe denka i zdobycze, to po serii pomadkowej dorzucę jeszcze jeden post lakierowy - i oto jest! :)
Dzisiaj lakier, który, mimo swojej niewątpliwej urody, nieco mnie zawiódł. A mowa o lakierze z wiosennej kolekcji OPI Euro Centrale, fioletowym You're Such a Budapest.
KOLOR: You're Such a Budapest, to pastelowy, lawendowy fiolet, który - w zależności od światła - lubi udawać błękit. Jest raczej kremowy, choć w buteleczce są widoczne delikatne drobinki, to na paznokciach są już niemal niedostrzegalne.
PĘDZELEK: Z racji tego, że posiadam miniaturkę tego lakieru, pędzelek który mam jest też odpowiednio mniejszy. Niestety jest on dla mnie zbyt mały, ponieważ zupełnie nie radzi sobie z odpowiednim rozprowadzeniem lakieru przy jego dość gęstej konsystencji. W tym przypadku tylko większy pędzelek, taki jak w pełnowymiarowej buteleczce, miałby szansę na bardziej precyzyjną aplikację lakieru.
KONSYSTENCJA: Niestety, ale gęsta. I nie jest to kwestia tylko mojego egzemplarza, bo czytałam, że dziewczyny, które również kupiły ten lakier, również mają ten problem. Lakier bardzo szybko schnie, uniemożliwiając dobrą aplikację lakieru, przez co zostawia smugi, a wszelkie próby poprawek, nawet od razu po oderwaniu pędzelka od paznokcia, kończą się niestety glutem na paznokciu. Aplikacja tego lakieru była dla mnie istną tragedią, w szczególności w połączeniu z takim pędzelkiem. Lakier powinien być nieco rzadszy, wtedy pędzelek nie sprawiałby aż takich problemów.
KRYCIE: Lakier potrzebuje dwóch grubszych (co jest mocno problematyczne), albo trzech cieńszych warstw. I nawet nie jest to kwestią prześwitów, z tym dwie warstwy świetnie sobie radzą, ale niestety smugi nie znikają już tak łatwo i nawet top nie radzi sobie z tym tak, jak potafi.
TRWAŁOŚĆ: Lakier nosiłam na paznokciach około 4-5 dni, ale wszelkie niedociągnięcia w aplikacji strasznie mnie wkurzały i gdyby nie to, że nie miałam czasu na zmianę lakieru, to pozbyłabym się go z paznokci wcześniej. Trwałość jest bardzo przyzwoita i tu właściwie nie mam większych zarzutów.
ZMYWANIE: Bezproblemowe. Lakier bardzo łatwo się zmywa, nie barwi paznokci (oczywiście nakładam pod spód bazę), ani nie maże się po skórkach.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: Lakier kupiłam w zestawie miniaturek na targach kosmetycznych, cały zestaw kosztował 50zł; lakiery te są dostępne przede wszystkim online - na stronach takich jak kupkosmetyk.pl czy Victoria's Beauty;
Jeśli chodzi o kolor, to czułam się w nim bardzo dobrze, ale sądzę, że Lavender z My Secret jest bardzo zbliżonym kolorystycznie odcieniem. Niestety, stawiając na OPI, liczyłam przede wszystkim na dobrą jakość, ale tym razem nie wyszło. Na razie odstawiam go do pudełka i jestem obrażona. Wrócę do niego za jakiś czas i jeśli między nami się nie poprawi, to potraktuję go rozcieńczalnikiem.
A jak Wam podoba się ten piękny i humorzasty fiolet? Miałyście już lakier z tzw. wyższej półki, który tak bardzo zawiódł by Was jakościowo?
K.
Uwielbiam takie kolory :) Jest śliczny. Szkoda, że konsystencja jest taka nieciekawa. Posiadam jedną miniaturkę z OPI (nie ma niestety nazwy), jeszcze jej nie używałam, ale mam nadzieję, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńJa mam kilka miniaturek, ale te, których używałam, były w porządku, więc niezbyt miło się zaskoczyłam :(
UsuńOoo jest dla mnie post!:D Dziękować :* Sam w sobie kolor lakieru jest śliczny, ale jestem niemile zaskoczona Twoją opinią o glutowatości lakieru. Co jak co, ale OPI raczej powinno być ok. Zobaczymy jak sprawdzi się u mnie, będę musiała chyba sprawdzic się w swoich umiejętnościach aplikacji i dodawać warstwy z prędkością światła:D
OdpowiedzUsuńJutro będzie drugi post dla Ciebie ;)
UsuńCiekawa jestem, czy Twój będzie ok, bo mnie dawno żaden lakier tak nie wkurzał :/
Naprawdę?:D:D Nawet nie wiesz jak poprawiłaś mi humor w tę okropną pogodę!
UsuńZobaczymy :)
Rzeczywiście podobny do Lavender :)
OdpowiedzUsuńLavender jest chyba minimalnie bardziej niebieskawy, ale jest to ledwo zauważalne dla nielakieromaniaka, a tym bardziej dla aparatu ;)
UsuńBardzo ładny kolor, szkoda że z konsystencją jest słabo
OdpowiedzUsuńW tej kwestii mocno się zawiodłam :(
UsuńNie lubię takich konsystencji! Tzn. lubię gęste lakiery, które jednak mimo wszystko dobrze się rozprowadzają. Myślę, że to kwestia pędzelka. Może spróbuj z innym? Kup jakiś tani lakier z fajnym pędzelkiem, którego dokładnie wyczyść zmywaczem do paznokci i próbuj właśnie nim nakładać. Może będzie lepiej...?
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że tutaj przydałby się spory pędzelek, który byłby w stanie pokryć jednorazowo prawie całą płytkę, ale niestety moja miniaturka ma zbyt wąską szyjkę na taki pędzelek ;)
UsuńAle pomysł jest dobry, więc popatrzę co tam mam w swoich zbiorach, a jak nie znajdę zastępstwa, to albo poszukam - jak mówisz - jakiegoś tanioszka, albo kupię rozcieńczacz do lakierów...
ja bardzo lubię ten lakier :) u mnie OPI fajnie się trzymają :)
OdpowiedzUsuńJa też nie narzekam na trwałość, ale aplikacja też nie powinna sprawiać problemów, a tutaj niestety jest źle :(
UsuńAleż świetny odcień! Ciekawe czy odrobina rozcieńczalnika pomogłaby na konsystencję
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję!
UsuńPiękny <3
OdpowiedzUsuńKolor jak najbardziej :)
Usuńkolor fajny :) u mnie wszystkie opi mają dobrą konsystencje ale nigdy nie miałam miniaturek więc nie mam porównania a reszta lakierów z zestawu też ma
OdpowiedzUsuńNie wiem co z nim nie tak, ale Sonja też miała z nim problemy, a ma pełny wymiar...
UsuńMam właśnie Lavender z My Secret i moim zdaniem są identyczne :)
OdpowiedzUsuńJa mam oba i wydaje mi się, że Lavender ma w sobie odrobinę więcej błękitu, ale to bardzo drobna rozbieżność.
UsuńKolor jest przepiękny.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
Kolor zdecydowanie urzeka :)
UsuńKolor sam w sobie jest bardzo przyjemny, ja niestety nie widzę go u siebie na paznokciach :))
OdpowiedzUsuńNie lubisz fioletów? ;>
UsuńKto Ci robił taki śliczny nagłówek?
OdpowiedzUsuńBlogerka Catastrophe Cosmetic :)
Usuńhttp://catastrophe-cosmetics.blogspot.com
Jaki piękny lilaczek :) ja bym dorzuciła coś na niego.. jakoś tak nago wygląda :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że srebrny brokat byłby fajny :)
UsuńKolor jest uroczy:) Mam ten lakier w pełnowymiarowej wersji i jego konsystencja jest dla odmiany za rzadka, ale smugi i tak są:( Cóż i OPI nie jest idealny:)
OdpowiedzUsuńJuż chyba wolałabym za rzadki, sama nie wiem ;)
UsuńNo niestety, tym razem do ideału mu daleko :(
Szkoda, że okazał się tak kłopotliwy, ale na zdjęć nie widać żadnych niedociągnięć. Za to kolor sam w sobie jest świetny, właśnie czegoś takiego brakuje mi w moich lakierach i wydaje się mi, że namierzyłam go w MUA. Sama podobny zawód drogim lakierem przeżyłam z Nails INC, totalna beznadzieja za duże pieniądze, na szczęście ja go kupiłam z angielskim Glamour.
OdpowiedzUsuńPamiętam ten post o tych lakierach. Szkoda kasy!
UsuńA niedociągnięć nie widać, bo zdjęcia są z lepszego 'profilu' ;)
Szkoda, że aplikacja jest taka problemowa bo kolor wygląda naprawdę ślicznie. Mam co prawda tylko jeden lakier z OPI ale też trafiłam na taki sobie jeśli chodzi o krycie i nie jestem z niego do końca zadowolona.
OdpowiedzUsuńTen kryje akurat całkiem dobrze, ale samo nałożenie tych dwóch warstw jest ogromną gimnastyką. Pewnie lepsze byłyby trzy cienkie, ale do tego trzeba by mieć anielską cierpliwość ;)
UsuńJa na X lakierow z OPI mam 2, które sa takie sobie - pewnie tez wszystko zalezy od 'modelu'. Sam kolor moze nie do konca moj.
OdpowiedzUsuńSwoja droga, jak kosmetyczny-przekladaniec, tez przezylam najwiekszy zawod z Nails INC, kiepski , drogi i przereklamowany produkt
Ja mam taki jeden lakier z Essie, który zawiódł mnie na całej linii, ale to i tak dobrze na te x lakierów, które mam z tej marki. Z OPI to pierwszy taki zawód i mam nadzieję, że ostatni.
UsuńWidzę, że te lakiery Nails inc są chyba naprawdę jakieś słabe, bo sporo osób na nie narzeka. I jeszcze tak się cenią!
a już chciałam pisać, żebyś go potraktowała rozpuszczalnikiem :]
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to nie będzie najlepsze wyjście :)
UsuńBardzo mi się podoba, bardzo lubię pastele wiosną i będę musiała zdobyć coś podobnego :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zerknij na Lavender od My Secret. To praktycznie to samo :)
UsuńPiekny kolor.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, blog o odchudzaniu i nie tylko. Obserwujemy?
Jakaś sugestia z tym odchudzaniem? :P
Usuńpodoba mi się bo lubię lilakowe kolory ;)
OdpowiedzUsuńJa też je lubię, zwłaszcza wiosną :)
UsuńAle odcień piękny! To ja popaczę na te lawendowy z My Secret lepiej ;)
OdpowiedzUsuńPopatrz, bo jest równie piękny i prawie identyko :)
UsuńOdcień rzeczywiście bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSzkoda, że gęsty, bo kolor bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńMuszę coś z tym zrobić :/
Usuńosz to przebiegły typek! na zdjęciach wygląda świetnie i tak grzecznie! ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, że to taki łobuz przy aplikacji :/
Łobuz z niego straszny! ;)
UsuńKolor jest piękny. Ledwo się powstrzymałam przed jego zakupem. Szkoda, że tak ciężko się go aplikuje :/
OdpowiedzUsuńNo nie jest to najłatwiejszy lakier :/
UsuńI ja się skusiłam na zestaw miniaturek :)
OdpowiedzUsuńA widziałam właśnie :)
UsuńBardzo śliczna, mleczna lawenda, takie kolory mnie koją :)
OdpowiedzUsuńAplikacja do kojących nie należy niestety :P
Usuńta kolekcja okrutnie mi się podoba i przypomina mi o jednym - muszę ogarnąć swoje pazury!
OdpowiedzUsuńNo to do roboty Agu :)
UsuńI dobrze się nosi, tylko ten koszmarek przy aplikacji to prawdziwa katorga... :P
OdpowiedzUsuńwyjątkowo chyba nie mój kolor :)
OdpowiedzUsuńSerio? A mi kolor akurat bardzo się podoba :)
Usuń