Cześć Dziewczyny!
Być może zauważyłyście, że w marcu bardzo mocno ociągałam się z postem denkowym, tak mocno, że ostatecznie postanowiłam połączyć denka z dwóch miesięcy. Bynajmniej nie dlatego, że w lutym było tego mało, o nieee... Nazbierało się tego całkiem sporo, a marzec tylko dopełnił dzieła, bo przez te dwa miesiące zużyłam łącznie 38 produktów!
Wobec powyższego nie chcę Was zbytnio zanudzać długimi opisami produktów, które były już recenzowane, dlatego odeślę Was do gotowych już recenzji tych kosmetyków. A teraz - nie przedłużając - przejdźmy do rzeczy :)
1. Balsam intensywnie ujędrniający MaXSlim; Lirene (500ml; ok.20zł).
Względem tego produktu mam dość mieszane uczucia, bo szczerze powiedziawszy nie zauważyłam większych efektów. Wielokrotnie powtarzam, że sam balsam nie jest w stanie niczego zmienić, no ale cokolwiek, tak na zachętę, naprawdę by nie zaszkodziło ;) Więcej planuję napisać wkrótce w poście, który przybliży Wam nieco trzy produkty z serii MaXSlim. Na razie nie planuję powrotu.
Następca: brak;
2/3. Żel + oliwka pod prysznic mango; Lirene (250ml; ok.8zł).
Jednym słowem - ulubieniec! Więcej w recenzji KLIK. Na pewno do niego wrócę!
Następcy: imbirowy żel pod prysznic The Body Shop; żel pod prysznic Bath & Body Works Twilight Woods; żel pod prysznic żurawina i biała herbata Isana;
4. Szampon do włosów Smooth Relax; Syoss (500ml; ok.10-12zł).
Z tego szamponu więcej korzystał mój chłopak, ale i ja wielokrotnie mu go podkradałam. Obojgu nam przypadł do gustu, nie plątał włosów i ładnie je wygładzał. Włosy mojego chłopaka były bardzo miękkie, pomimo tego, że nie stosuje on żadnych odżywek i po powrocie do sprawdzonego wcześniej szamponu jednoznacznie stwierdził, że ten był o wiele lepszy. W ogóle nagle zrobił się wybredny, jeśli chodzi o szampony, więc to więcej niż pewne, że wrócimy do tej wersji Syoss'a :)
5. Szampon do włosów z aloesem; Equilibra (250ml; ok.20zł).
Świetny szampon! Nie tylko dobrze oczyszczał włosy i skórę głowy, ale i bardzo skutecznie łagodził działanie detergentu (ALS), dzięki wysokiej zawartości aloesu (drugie miejsce w składzie). Najlepiej sprawdzał się w duecie z maską z pięciu alg i masłem shea z Bingo Spa. Mam jeszcze jedną butelkę i z przyjemnością do niego wrócę :)
6. Szampon z aloesem i hibiskusem; Alverde (200ml; ok.2 euro).
Kolejny dobry szampon, który dobrze się u mnie sprawdził, mimo wszystko wolę jednak używać szamponów, które nie zawierają alkoholu tak wysoko w składzie. Mam wrażenie, że przy dłuższym używaniu wzmagają one swędzenie skóry, więc staram się nie używać ich na co dzień, tylko co drugie, trzecie mycie. Poza tym, moim zdaniem ta wersja niewiele się różni od szamponów z Alterry. Dobry, ale niekoniecznie must have. Na razie nie wrócę do niego.
Następca: Nivea 2w1 (jego szampon); Natura Siberica Objętość i Nawilżenie (mój szampon);
7. Kuracja z aloesem i hibiskusem; Alverde (150ml; ok.2 euro).
Świetnie nawilża włosy i sprawia, że są niesamowicie mięciutkie. Bardzo ładnie po niej błyszczą i dość dobrze się układają. Mam ochotę na więcej! :)
Następca: maska z pięcioma algami i masłem shea Bingo Spa;
8. Olejek antycellulitowy brzoza i pomarańcza; Alterra (100ml; ok.18-20zł).
Od tego olejku zaczęłam przygodę z olejowaniem włosów, ale nie stosowałam go tylko w tym celu. Na włosach sprawdzał się dość dobrze, ale tak naprawdę najprzyjemniej sprawował się do masażu i do nawilżania ciała. Uwielbiam jego energetyczny, pomarańczowy zapach! Chętnie bym do niego wróciła, ale mam jeszcze kilka olejków i oliwek, które muszę zużyć, dlatego na razie nie, ale nie mówię mu nigdy! ;)
Następca: olejek z jaśminem z Orientany;
9. Wcierka do włosów i skóry głowy Jantar; Farmona (100ml; ok.10zł).
Bardzo dobra i skuteczna wcierka do skóry głowy. Naprawdę widzę po niej wysyp baby hair i czuję, że łagodzi wszelkie podrażnienia skóry głowy i przynosi mi odczuwalną ulgę, dlatego chętnie ponowiłam ten zakup! :)
Następca: ten sam produkt;
10. Oczyszczający żel peelingujący do mycia twarzy Pielęgnacja Młodości; AA (150ml; ok.15-18zł).
Całkiem dobry produkt, choć ja traktowałam go bardziej jako żel pod prysznic, niż jako peeling, choć przy odrobinie energii dawał radę. Więcej przeczytacie w recenzji KLIK. Nie wrócę do tego produktu, głównie dlatego, że nie przepadam za takimi hybrydami.
Następca: pianka do mycia twarzy z serii Pharmaceris A;
11. Płyn micelarny; Bourjois (250ml; ok.13zł).
Bardzo lubię ten micel i chętnie do niego wracam. Tej butelki używałam wspólnie z mamą, której też ten produkt przypadł do gustu. Niedługo dodam na jego temat swoje trzy grosze, więc nie będę się teraz zbytnio rozpisywać. Po prostu warto po niego sięgnąć, bo może być świetną i wydajną alternatywną dla Biodermy. Już korzystamy z kolejnej butelki i na pewno będziemy kupować kolejne.
Następca: ten sam produkt;
12. Oczyszczający żel do mycia twarzy; AA Eco (125ml; ok.25zł).
Z tego żelu korzystałam kiedy chciałam potraktować moją twarz łagodnie i nie narażać ją na codzienne tarcie peelingiem (patrz nr. 10). Produkt dobrze oczyszczał i odświeżał twarz, ale obok ogórka, to on niestety nawet nie stał. Niedługo napiszę o nim więcej, bo wiem, że niektóre z Was były go ciekawe. Niestety, nie wrócę do tego produktu z kilku względów, o których wkrótce.
Następca: pianka do mycia twarzy z serii Pharmaceris A;
13. Czyścik Angels on Bare Skin; LUSH (100g; ok.6 funtów/10 euro).
Bardzo fajny i przyjemny czyścik do twarzy, który dobrze oczyszczał i jednocześnie pielęgnował cerę. Na pewno warto poznać ten produkt, ale nie do końca rozumiem, na czym polega jego fenomen. Więcej napisałam w recenzji KLIK. Na razie nie wrócę do niego, bo i nie mam jak, ale nawet w razie możliwości zakupu skuszę się raczej dla odmiany na coś innego.
Następca: pianka oczyszczająca z serii Pharmaceris A;
14. Krem złuszczający z 5% zawartością kwasu migdałowego Sebo-Almond Peel 5%; Pharmaceris T (50ml; 30-40zł).
To był naprawdę świetny krem, który nie dość, że poradził sobie z wysypem podskórnych gul, to jeszcze trzymał moją skórę w ryzach przez większy czas, kiedy go stosowałam. Pod koniec skóra jakby trochę się przyzwyczaiła, a dodatkowo zimą zmieniły się jej potrzeby, dlatego póki co robię sobie od niego przerwę, ale na pewno do niego wrócę! Piekielnie wydajny produkt! Używałam go tylko na noc, prawie codziennie przez pół roku! Więcej napisałam w recenzji KLIK.
Następca: najpierw krem nawilżający dla cery normalnej i mieszanej Oeparol Hydrosense, a obecnie Pharmaceris A lekki krem głęboko nawilżający oraz punktowo Effaclar Duo z La Roche-Posay;
15. Krem przeciwtrądzikowy matująco-normalizujący Sebostatic Dzień; Pharmaceris T (50ml; 30-40zł).
Kolejny świetny produkt z serii T! Świetnie radził sobie z utrzymaniem odpowiedniego nawilżenia skóry, jednocześnie mając lekki wpływ na opóźnienie świecenia się twarzy. Przyznam szczerze, że trochę za nim tęsknię, choć obecnie stosowany krem również jest dobry, to jednak mam wrażenie, że ten odrobinę lepiej trafiał w potrzeby mojej skóry. Więcej napisałam w recenzji KLIK.
Następca: najpierw krem matująco-nawilżający z AA Pielęgnacja Młodości, a obecnie Dr Irena Eris energizujący krem na dzień dla cery tłustej i mieszanej z serii Vitaceric;
16. Krem pod oczy odżywczo-nawilżający Ultra Odżywianie; AA (15ml; ok.15-20zł).
Pamiętam, że kupiłam ten krem trochę w ciemno, ponieważ Rossman wycofał mój ulubiony krem pod oczy z Alterry. Szukałam wtedy czegoś, co miałoby treściwą, kremową konsystencję i co obiecywało jakieś odżywienie skóry - szczególnie przy stosowaniu na noc. W większości trafiałam na same żele, a w tej kategorii już mam swojego ulubieńca z Flos-Lek, a ten krem z AA wpadł mi w ręce przypadkiem, ale przekonał mnie do siebie prawie od razu. Wprawdzie efekty stosowania nie są jakieś spektakularne, ale podobała mi się zarówno konsystencja, jak i jego delikatne działanie. Nie podrażniał skóry wokół oczu, ani samych oczu, nie tłuścił skóry, ale sprawiał, że była miękka, dobrze nawilżona i przyjemnie napięta. Świetnie sprawdzał się też pod makijaż, a ponadto był szalenie wydajny! Stosowałam go niemal codziennie na noc, czesto również na dzień, aż od czerwca ubiegłego roku!!! Aktualnie mam kilka kremów pod oczy w zapasie, ale gdyby nie to, to na pewno kupiłabym go jeszcze raz!
Następca: nawilżająco-rozjaśniający krem pod oczy Wrażliwa Natura 20+ od AA;
17. Imbirowe masło do ciała; The Body Shop (50ml; 20zł).
To masło należało do limitowanej świątecznej kolekcji, więc prawdopodobnie nie jest już dostepne, ale mimo to warto o nim wspomnieć. Jeśli chodzi o zapach - wiadomo, nie wszystkim przypadnie do gustu, mi się podobał, ale sięgałam po nie dość nieregularnie, bo na co dzień mnie męczył. Co do właściwości pielęgnacyjnych - było dobrze, ale nie powalająco. Masło dobrze nawilżało skórę, ale miało jak dla mnie zbyt zbitą konsystencję i trzeba było się nieźle nagimnastykować, żeby dobrze je rozprowadzić na ciele, bo dość ciężko się rozsmarowywało. Gdybym nie wypróbowała wcześniej kilku próbek masła z shea, to stwierdziłabym, że ten rodzaj produktów z TBS zupełnie nie jest warty swojej ceny, a tak - sądzę, że wszystko zależy od wersji zapachowej i właściwej jej konsystencji. Nie wróciłabym do tego produktu, nawet gdyby był dostępny w regularnej ofercie.
Następca: wykańczam masło do ciała z granatem Pharmatheiss Granatapfel i szarlotkowe masło do ciała Sweet Secret z Farmony;
18. Peelingujący żel pod prysznic z imbirem; The Body Shop (75ml; brak informacji o cenie).
Przyznam, że liczyłam na to, że ten kosmetyk będzie raczej peelingiem, niż żelem, ale niestety trochę się zawiodłam. Owszem, produkt posiadał drobinki ścierające, ale nie były one na tyle ostra, żeby porządnie złuszczyć martwy naskórek. Dla mnie to był raczej żel z drobinkami masujacymi, który spokojnie można by stosować codziennie. Tym razem zapach był odpowiednio wyważony i kąpiel z tym produktem nie była męcząca i dość chętnie sięgałam po ten żel. Niestety produkt ma jeszcze jedną wadę - jestem świadoma, że to miniaturka, ale nawet jak na miniaturkę produkt skończył się bardzo szybko. Wolę kupić albo żel, albo peeling, dlatego nie kupiłabym tego produktu.
Następca: wykańczam peeling szarlotkowy Sweet Secret z Farmony;
19. Krem regenerujący do stóp z 30% zawartością mocznika; Lirene (100ml; ok.10zł).
Ten krem darzę wyjątkowo mieszanymi uczuciami - z jednej strony doceniam jego działanie, a z drugiej do szału doprowadzają mnie jego wady, sprawiające, że jego stosowanie bywa zwyczajnie upierdliwe. Zamierzam go wkrótce zrecenzować, ponieważ mam jeszcze około połowy drugiej tubki, otrzymanej w ramach współpracy. Szczerze powiedziawszy, nie mam zielonego pojęcia, czy jeszcze go kiedyś kupię, czy może postawię na coś innego.
Następca: ten sam produkt;
20. Krem do rąk RATUNEK z 10% zawartością masła shea; Lirene (50ml; ok.8zł).
Ten krem zasługuje na osobna recenzję, bo moim zdaniem jest naprawdę świetny! Bardzo mi pomógł, kiedy miałam przesuszoną i popękaną od mrozu skórę. Jego zalety docenił również mój M. Na pewno do niego wrócę!
Następca: brak następcy w celach ratunkowych ;)
21. Krem do rąk Kwiat Hibiskusa; L'Occitane (30ml; 29zł).
Ze wszystkich kremów z L'Occitane, jakie miałam okazję dotąd wypróbować, ten był według mnie najlepszy. Bardzo żałuję, że znajdował się w edycji limitowanej, ponieważ cudownie pachniał hibiskusem - bardzo intensywnie i kwiatowo, a ponadto bardzo dobrze nawilżał skórę. Był dużo lepszy, niż jego młodszy brat z serii Magiczne Kwiaty recenzowany TUTAJ. Niestety nie jest już dostępny.
Następca: wykańczam krem do rąk REGENERACJA z Lirene;
22. Mydło w płynie róża i jogurt - uzupełnienie; Isana (500ml; ok.5zł?).
Przyjemne, dobrze oczyszczające mydełko. Miało ładny zapach i robiło, co miało robić, ale moim zdaniem jest naprawdę słabo wydajne - cały wkład wykorzystaliśmy w ciągu 1,5 miesiąca i bardzo szybko było widać ubytek w butelce z mydłem. Pewnie kupię jeszcze inne warianty, bo jest to tani produkt, ale nie darzę go większymi uczuciami ;)
Następca: aloesowe mydło OnLine;
23. Mydło w piance Sweet Pea; Bath & Body Works (259ml; 29zł).
Nasze ulubione mydełko! Świetnie oczyszcza dłonie, pięknie pachnie i nie wysusza dłoni. Uwielbiam w nim to, że po umyciu rąk bardzo długo czuć zapach. Wprawdzie produkt swoje kosztuje, ale po pierwsze jest w wiecznej promocji za 19-20zł, a po drugie jest naprawdę wydajny. U nas stoi w WC i wystarcza nam zawsze na około 2 miesiące. Ciągle kupujemy ten sam wariant! Pełna recenzja TUTAJ.
Następca: ten sam produkt;
24. Zmywacz do paznokci z acetonem; Isana (250ml; ok.5zł).
Bardzo dobry i naprawdę skuteczny zmywacz paznokci. Nie wysusza szczególnie ani płytki, ani skórek i dobrze sobie radzi ze zmywaniem każdego lakieru. Czego więcej chcieć? Mam już kolejną butelkę.
Następca: ten sam produkt;
25. Antyperspirant w kulce; Dove (50ml; ok.10zł).
Dość dobry antyperspirant. Miał przyjemny zapach i dość dobrze chronił przed poceniem, jednak czasami, kiedy byłam dłużej poza domem, miałam wrażenie, że mi nie wystarcza, dlatego nie wrócę do niego.
Następca: moim zdaniem najlepsze są antyperspiranty z Rexony, teraz mam wersję z aloesem;
26. Tusz do rzęs False Lash Effect Fusion; Max Factor (50zł/szt.).
Jeden z moich ulubionych tuszy do rzęs! Bardzo lubię efekt, jaki daje na moich rzęsach i używam go właściwie na co dzień. Jedyne czego mi w nim brakuje, to możliwości zbudowania mocniejszego efektu, do makijażu wieczorowego. Pełna recenzja TUTAJ. Na pewno jeszcze do niego wrócę.
Następca: tusz do rzęs One by One Satin Black; Hean Maxxi Lash Flexi;
27. Tusz do rzęs Growing Lashes; Wibo (10zł/szt.).
Ten tusz miał być ideałem i faktycznie niewiele mu zabrakło, bo efekt, jaki dawał na rzęsach bardzo mi się podobał, niestety ma jedną cechę która go dyskwalifikuje i raczej do niego nie wrócę. Niedługo postaram się napisać o nim więcej.
Następca: tusz do rzęs One by One Satin Black; Hean Maxxi Lash Flexi;
28. Brązowa kredka do powiek Smooth Definer; Oriflame (22zł bez promocji).
Moja ulubiona kredka po wielu, wielu miesiącach użytkowania w końcu dokończyła żywota. Uwielbiam ją za kolor, który jest ciemnym brązem, zbliżonym do gorzkiej czekolady, ponieważ świetnie podkreślał oczy, nie będąc jednocześnie tak oczywistym i mocnym akcentem, jak czerń. Na pewno jeszcze do niej wrócę!
Następca: brązowa kredka Glimmerstick Diamonds z Avonu, którą dostałam od La Frambuesy;
29. Pomadka ochronna; Oeparol (ok.6zł/szt.).
Dość dobra pomadka ochronna, która dbała o moje usta zimą. Nie mam do niej żadnych zastrzeżeń, choć z pewnością nie powaliła mnie też na kolana i nie rozkochała tak, jak Nivea Vitamin Shake. Po prostu - dobry produkt ochronny na co dzień. Nie wiem, czy jeszcze po nią sięgnę.
Następca: w kieszeni mojej kurtki zadomowiła się teraz pomadka ochronna Noni Care;
30. Odżywka do paznokci Nourish Me; Essie (36zł/szt.).
To moja ukochana odżywka i jednocześnie baza pod lakier! Używałam jej praktycznie za każdym razem, kiedy malowałam paznokcie i wystarczyło mi jej dokładnie na 11 miesięcy! Świetnie dbała o moje paznokcie, a największą różnicę zauważyłam na samym początku, kiedy to właściwie momentalnie przestały się rozdwajać. Później jej moc jakby spadła, ale nadal dość dobrze się sprawowała i zawsze wracałam do niej z podkulonym ogonem, kiedy inne "cud" odżywki okazywały się robić spustoszenie. Na pewno jeszcze do niej wrócę!
Następca: Sally Hansen odżywka Green Tea & Bamboo;
31. Maska z naturalnego jedwabiu z algami filipińskimi i aloesem; Orientana (15zł/szt.).
Bardzo podobało mi się działanie tego produktu. Twarz była wyraźnie nawilżona, ale nie lepiąca. O wadach i zaletach takiej formy maski rozpisywałam się TUTAJ. Być może wrócę do niej raz na jakiś czas w ramach maseczki "bankietowej".
32/33. Maseczka aktywnie oczyszczająca z białą glinką; AA (10ml; ok.5zł).
Z tego produktu nie byłam zbytnio zadowolona. Szczerze powiedziawszy nie zauważyłam zbytnio efektów. Nie wrócę do niej.
34/35. Bibułki matujące; Beauty Formulas (50szt./ok.11zł).
Bibułki kupiłam w dwupaku ponad rok temu, ale na początku używałam ich dość sporadycznie. Dobrze ściągały nadmiar sebum i nie ingerowały zbytnio w makijaż, ale w kryzysowych sytuacjach nie mogło się obejść bez użycia pudru, ponieważ inaczej mat nie trwał zbyt długo. Na razie wypróbuję inne produkty tego typu.
Następca: bibułki matujące z Marion;
36/37. Szampon przeciwłupieżowy ELESTABION T; Flos-Lek (ok.3zł za saszetkę z dwoma porcjami).
Tego szamponu używałam w lutym raz w tygodniu w ramach kuracji. Nie mam raczej problemów z łupieżem, ale moja skóra głowy bywa podrażniona i zdarzają się czasem drobne ranki i podejrzane farfocle ;) Ten szampon całkiem fajnie spisywał się w łagodzeniu podrażnień i okiełznaniu skóry głowy. Ciekawa jestem jak sprawdziłby się stosowany regularnie.
38. Maska nawilżająca; AA (ok.5zł/szt.).
Ta maska niestety również niezbyt przypadła mi do gustu, myślę, że za sprawą parafiny w składzie była dla mnie zbyt tłusta i zamiast nawilżająco, działała raczej natłuszczająco, a tego moja cera zdecydowanie nie potrzebuje.
+ próbka kremu rozświetlającego i odlewka bogatego balsamu do dłoni z Pat&Rub.
No cóż, pewnie nie trzeba być jasnowidzem, żeby stwierdzić, że kwiecień pewnie będzie dość słabym miesiącem, jeśli chodzi o zużycia. Niemniej jednak jestem szalenie dumna z tego, ja dużo kosmetyków udało nam się wykorzystać do dna przez ostatnie dwa miesiące :)
A jak tam Wasze denkowanie? :)
K.
Pierwsza myśl: gdzie Ty przechowujesz tyle opakowań? ;-)
OdpowiedzUsuńPomarańczowy olejek z Alterry to mój ulubiony olejek tego typu - używam go głównie do twarzy, do maseczek z glinkami - lubię jego zapach.
Wszystko upycham do torebki papierowej z Under 20 ;)) i całość przechowuję w szafie obok odkurzacza :D
UsuńZrobiłam tak raz, ale mąż popatrzył na mnie jak niespełna rozumu :DDD i dałam sobie spokój z takimi akcjami. W taki oto sposób chęć zrobienia denka spełzła na niczym :)))
UsuńNie żałuję jakoś specjalnie, bo widzę ile pochłania to czasu i wkładu. Doceniam takie posty u Ciebie i kilku innych dziewczyn, bo wiem, że są dopracowane w każdym calu.
Jantar mnie kusi od dawna, fajnie, że u Ciebie działa
OdpowiedzUsuńmydła z Isany są fajne, ale fakt słabo wydajne, u mnie 3 tygodnie i koniec
Działa, działa! Tym bardziej, że stosowałam go przede wszystkim na tzw. "zakolach" i naprawdę widziałam efekt i baby hair :)
UsuńJestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńOliwko-żel z Lirene już wpisałam na listę :)
My zużyliśmy już dobre 5-6 butelek :D
UsuńSporo tego ! ;) Gratulacje .
OdpowiedzUsuńPrzyłożyłam się ;)
UsuńŚwietne denko:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten fioletowy tusz z MF, tak samo olejek z Alterry:)
Wkrótce planuję kupić ten krem peelingujący z Pharmaceris, tylko zastanawiam się czy wybrać 5% czy 10%.W sumie teraz nie odpowiedni moment na kwasy, ale i tak się nie opalam i uciekam przed słońcem, więc jakoś dam radę...
Wiesz co, mam obie wersje, ale 10% stosuję sporadycznie, bardziej jako produkt punktowy, więc trudno mi powiedzieć, że już go przetestowałam. Za to 5% polecam jak najbardziej! U mnie poradził sobie z naprawdę sporym wysypem wyprysków i gul. Mało tego, nie przesuszał mi zbytnio skóry i nie robił na twarzy takiego spustoszenia, jak chwalony Effaclar Duo. Niestety, ale pewnie sama musisz przetestować i stwierdzić, co jest dla Ciebie lepsze ;)
Usuńo matko! zazdroszczę tak dużego denka ;-) bardzo lubię ten szampon Syoss!
OdpowiedzUsuńMój M. też stwierdził, że teraz to żaden inny nie dorasta Syossowi do pięt i mam nakaz powtórzyć ten zakup, jak tylko wykończy aktualny szampon. Nie wspominając już o tym, że tego, który mu dałam z zapasów nie chciał stosować, bo za bardzo mu włosy po nim skrzypiały :D
UsuńWybredny się chłopak zrobił, a kiedyś wystarczyło po prostu, żeby na butelce był napis "szampon" :D
Mam podobne zdanie o pomadce Oeparol. A kremy z L'Occitane są genialne :D
OdpowiedzUsuńCo do kremów z L'Occitane mam nieco inne zdanie, owszem, są dobre, ale do genialnych im moim zdaniem daleko ;)
UsuńCiekawi mnie ta odżywka Essie...moja Micro Cell powoli się kończy więc musze szukać jej jakiegoś zamiennika ;)
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdziła się naprawdę świetnie, wiadomo - nie naprawiła moich paznokci w 100%, ale nie da się pominąć faktu, że ja też im nie pomagam nie rezygnując z obcinacza... Nie znoszę pilników i nie jestem w stanie ich używać. Od razu mnie trzęsie, a niestety pilniki są podobno dużo lepsze dla zdrowia paznokci... ;)
UsuńWow!! Ale mega denko :)
OdpowiedzUsuńNono, bardzo dużo wydenkowałaś, brawo! To teraz możesz się brać za nowe produkty :) Sama chętnie kupiłabym ten szampon Equilibra, który mi polecałaś, ale w SP w Arkadii nie widziałam go na półce z szamponami i odżywkami. No nic, na szczęście i tak na razie mam pełno szamponów ;)
OdpowiedzUsuńHahaha nie wytrzymam :D Kochana, to się trzeba dobrze rozglądać, bo to jest jak z maskami Bingo Spa, nie takie oczywiste, żeby stało sobie po prostu z szamponami :D Otóż Equilibra ma w SP osobną półkę, bo mają dosłownie 5 kosmetyków na krzyż i pewnie dlatego szampon nie stoi z szamponami, żele z żelami itp Musisz się rozejrzeć albo zapytać, bo w każdym SP stoją w innym miejscu ;)
UsuńNo znów się ze mnie śmiejesz ;P:P
UsuńCzasami człowiek musi ;)
UsuńKarotko, mega ogromne denko, tylko podziwiać należy :)
OdpowiedzUsuńJa czekałam na Twoje lutowe denko, już myślałam, że go nie zamieścisz ale na szczęście zamieściłaś :)
Ten żel pod prysznic z Lirene wpisuję już na listę :)
A krem Ratunek u mnie się sprawdzał ale niestety na krótko.
Tak się ociągałam z tym lutowym denkiem, że stwierdziłam, że łatwiej będzie je połączyć z marcowym, bo pomieszały mi się już produkty z obu tych miesięcy ;)
UsuńŻel bardzo lubię, a raczej lubimy! Schodzi u nas jak woda :))
Kremu Ratunek używałam zazwyczaj w ramach kuracji i w ten sposób sprawdzał się bardzo dobrze :)
ładne zużycie :) właśnie szukam jakiegoś kremu pod oczy a skoro tak go zachwalasz to chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCudów nie działa, ale jest bardzo dobry, jeśli oczekujesz od kremu pod oczy po prostu nawilżenia i odżywienia :)
UsuńZaszalałaś :-)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku, to raczej dobrze :)
Usuńwow ale poszlo! ja tez mysle ze rexona ma najlepsze antyperspiranty, u mnie akurat nazywa sie sure ale produkt ten sam.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nawet design mają ten sam i ten charakterystyczny znaczek w logo :)
UsuńKarotko jak tego dużo:) Ciekawi mnie ta oliwka pod prysznic Lirene- muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńNazbierało się :) Starałam się pilnować, żeby pozużywać w końcu niektóre produkty. Niby staram się wszystkiego używać na bieżąco, ale i tak zdarza mi się otworzyć kilka różnych produktów tego samego typu z ciekawości ;)
Usuńjejku, jak dużo wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńzaciekawił mnie olejek pod prysznic z Lirene, idę czytać recenzję :)
To mój ulubieniec, prawie od roku :)
UsuńMISIEK Z TBS JEST PRZESŁODKI
OdpowiedzUsuńChyba ciastek :P
UsuńMoim ulubieńcem ze wszystkich antyperspirantów również jest Rexona:) Bardzo zaciekawił mnie mnie żel pod prysznic Lirene:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Rexona jest najskuteczniejsza :)
UsuńSporo tego:) Ja przymierzam się do napisania takiej notki.
OdpowiedzUsuńChętnie podejrzę co Ci przybyło :)
Usuń*ubyło :P
UsuńBardzo lubię ten tusz z Wibo. Olejek z Lirene miałam dawno temu, ale nadal pamiętam jego cudowny zapach, muszę go kupić ponownie:)
OdpowiedzUsuńJa też polubiłam ten tusz, ale niestety strasznie mi się osypuje :(
UsuńDobra, jak Ty to robisz? Moje denko to maks 7 produktów, więc moje denka z pół roku może by dorównały Twojemu dwumiesięcznemu!
OdpowiedzUsuńHaha no nie wiem, jakoś tak wychodzi :) Staram się nie otwierać więcej, niż dwóch kosmetyków tego samego rodzaju, a do niektórych rzeczy, tak jak szampon, żele, czy balsamy mam często wspólnika :) Reszta jakoś sama idzie :)
UsuńWow, denko z prawdziwego zdarzenia :) Koniecznie muszę wypróbować szampon Equilibra, mam tej firmy mgiełkę aloesową i bardzo ją lubię.
OdpowiedzUsuńJa mgiełkę aloesową (do włosów) robiłam sobie sama z półproduktów :)
Usuńszalona! jesteś moim idolę :D
OdpowiedzUsuńStri :D Senkju :D
UsuńWOW jakie dno! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńZnam i uwielbiam mydła w piance Bath and Body Works ❤. Od lat jestem im wierna.
Ja dopiero od 4-5 opakowań ;)
UsuńSporo tego! Zaciekawiłaś mnie żelem-oliwką Lirene. Muszę sobie taką sprawić :-)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
UsuńO ja Cię krecę ile tego:) Olejki Altery sa cudne, a tego mydła w piance BBW nie widziałam:P A co do The body shop wg mnie kiepskie kosmetyki:/
OdpowiedzUsuńJa nie używałam zbyt wiele kosmetyków z TBS, ale faktycznie nie specjalnie mnie zachęcają te, z którymi już miałam do czynienia. Zdecydowanie bardziej podoba mi się Bath & Body Works :)
UsuńMuszę kupić tą oliwkę z Lirene :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńAle dużo rzeczy udało ci się zużyć. Muszę sobie krem z liren sprawić.
OdpowiedzUsuńKtóry? Do rąk, do stóp? :)
Usuńmuszę koniecznie spróbować te włosowej kuracji z hibiskusem- pierwsze łowy w DM za mną (dzięki aalimce!) i mam ochotę na więcej!
OdpowiedzUsuńimponujące denko.
Ta kuracja to zdecydowanie najmocniejsze ogniwo tej serii :)
UsuńMatko jedyna ile zużyć!
OdpowiedzUsuńU mnie całkiem nieźle.
:))
Usuńulala, nazużywałaś tego całkiem sporo ;) u mnie marzec był pod tym względem dosyć kiepski
OdpowiedzUsuńU Ciebie?! Aż nie wierzę! :D
UsuńCzuję się zawstydzona i mam ochotę schować się ze swoim denkiem w jakiś kąt :D
OdpowiedzUsuńHahaha daj spokój Zoila, w maju spojrzysz na moje ochłapy kwietniowego denka z satysfakcją :D
UsuńMam ochotę na ten aloesowy szampon do włosów :)
OdpowiedzUsuńMoje denkowanie wolno, ale do przodu :D
Ważne, że są postępy :)
Usuńspore denko :) zainteresowały mnie kremy z Pharmaceris :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem są zdecydowanie warte uwagi! Po zużyciu ich do dna, doceniam je jeszcze bardziej, niż w momencie pisania recenzji :)
UsuńKarolina, ale zaszalałaś z tymi opakowaniami! :)
OdpowiedzUsuńNa bogato hahaha :D
UsuńJa przez ostatnie 2 miesiące zużyłam tylko 7 kosmetyków, ale jak na mnie to i tak dużo. :P
OdpowiedzUsuńSerio? :D Oszalałabym :D U mnie tylko żele pod prysznic, to zwykle dwie butelki na miesiąc :D
UsuńHoho jak tego dużo :)
OdpowiedzUsuńNazbierało się :)
UsuńKurczę,ale tego masz:)
OdpowiedzUsuńRaczej miałam :D
UsuńTak ogromnego denka jeszcze nie widziałam :O
OdpowiedzUsuńNo wyszło mi to tym razem :D
UsuńWielkie denko ;)
OdpowiedzUsuńMuszę zakupić sobie ten krem złuszczający ;)
Mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńDenko godne podziwu. Moje puste opakowania też czekają na swoją kolej i miejsce na blogu. Muszę Ci powiedzieć, że zupełnie nie wiem jak się za to zabrać. Trochę się tego nazbierało... ;)
OdpowiedzUsuńJa też zabierałam się do tego posta jak pies do jeża, w końcu pisałam to chyba 3 dni po trochu, bo nie chciało mi się na raz :P
UsuńTakiej ilości zużyć nie udałoby mi się uzbierać nawet przez trzy miesiące. Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńHaha dzięki :D
UsuńNastępca Twojego kremu pod oczy to mój ulubieniec, jak dla mnie jest idealny, przynajmniej dopóki nie zacznę szukać czegoś przeciwzmarszczkowego :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będę równie zadowolona :)
UsuńTa wersja kuracji Alverde z aloesem i hibiskusem również przypadła mi do gustu:) Niestety, wersja z winogronami i awokado nie spełnia moich oczekiwań. Spróbuję ją jeszcze jakoś stuningować;)
OdpowiedzUsuńGdy trafiłam na kilka słów poświęconych olejkowi Alterry, przypomniałam sobie o maseczce na bazie spiruliny, którą miałam nałożyć na włosy;)
Jestem ciekawa, dlaczego żel AA Eco nie przypadł Ci do gustu. Czekam na notkę poświęconą temu produktowi.
Krem pod oczy z Wrażliwej Natury przypadł mi do gustu. Zauważyłam, że przy regularnym i długotrwałym stosowaniu delikatnie rozjaśnia cienie pod oczami.
Ja póki co korzystałam tylko z tej jednej, ale zamierzam do niej wrócić :)
UsuńO Matko! Nienawidzę spiruliny w czystej postaci. Wiem, że to dobry składnik, ale śmierdzi tak niemiłosiernie, że nie jestem w stanie tego wytrzymać :P
Wow, gratuluję!
OdpowiedzUsuńMam Lushowy czyścik i go uwielbiam:)) Tusz MF też wielbię, ale dawno go nie używałam już..
Ja też polubiłam ten czyścik, chociaż nie zostanie ona raczej moim ulubieńcem ;)
UsuńTo się nie nazywa denko tylko DNO! xDDD
OdpowiedzUsuńCoś jest na rzeczy :D
UsuńO matko, ale DNO! :O A powiem Ci, że ja byłam nawet zadowolona z balsamu Lirene :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie czytałam o nim dobre opinie, a mi jakoś nie zrobił różnicy...
UsuńGratuluję denka giganta :)
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki :)
Usuńspore denko ;)
OdpowiedzUsuńWidzę ,że też lubisz kremy Pharmaceris ;D
Lubię :) Na 5, których dotąd używałam, tylko jeden jest taki sobie, a z pozostałych jestem/byłam bardzo zadowolona :)
UsuńWow, spore denko!
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny stwierdzam, że ja to się obijam ;)
Haha no to do dzieła! :D
UsuńWow to może podrzucę Ci trochę moich kosmetyków do zużycia tak dobrze Ci idzie;p
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, ledwo miejsce na półkach zrobiłam :D
Usuńdużo tego:] U mnie wcierka Jantar nie sprawdziła sie, choć żałuję,ze jej nie dalalm drugiej szansy. Może następnym razem jak bede w Pl to kupie ja ponownie.
OdpowiedzUsuńJa widziałam największe efekty na tzw. zakolach :) Ładne bejbiki mi wyrosły :)
UsuńOgromne denko:)
OdpowiedzUsuńświetne denko! :) muszę kupić ten szampon z aloesem, co do kremu AA pod oczy i Bourjois to podzielam Twoją opinię :) i muszę wypróbować koniecznie tą oliwkę pod prysznic Lirene ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam ten szampon :) Naprawdę ładnie dba o włosy :)
Usuńogromne denko, nawet jak na dwa miesiące!
OdpowiedzUsuńJakaś kumulacja ;)
UsuńOjoj! zaszalałaś!
OdpowiedzUsuńRozumiem, że wyrzucenie pustych opakowań to duża ulga :)
Żebyś wiedziała! Za niektórymi kosmetykami trochę tęsknię, ale aż miło popatrzeć, jak półki nieco przejaśniały ;)
Usuńale tego dużo! :)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście :)
UsuńChyba czas uzupełnić zapasy :D Uwielbiam posty denkowe. I jeszcze w takiej ilości! Szampon z Flos-lek jak pisała Red Lipstick podobno się nie sprawdził. Ciekawa jestem pianki z Pharmaceris :)
OdpowiedzUsuńOj zapasy, to ja mam takie, że jeszcze długo nie będę musiała ich uzupełniać ;)
UsuńSpore denko :))
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! :)
UsuńDenko ogromne, kilka z tych produktów miałam :)
OdpowiedzUsuńOgromniaste :D
UsuńO ja nie mogę toż to dno, a nie denko :D Ja się nie umiem na nowo zmobilizować do gromadzenia opakowań, a szkoda, bo to mnie bardzo motywowało do systematycznego zużywania. Od kiedy przestałam robić denkowe wpisy urosła mi liczba otwartych kosmetyków bo tak bardzo mnie kusiło, aby sprawdzić jak działają. Z Twoich zasobów znam Jantar, który kocham nad życie bo naprawdę uratował moją czuprynę. Micel z Bourjois to mój zdecydowany ulubieniec choć ostatnio trochę zdradzałam go z tym biedronkowym cudem, które również przypadło mi do gustu. Tusz z wibo byłby dla mnie świetny gdyby nie to, że szybko zaczyna się osypywać pod oczami. No i wielką ochotę mam na szampon equilibra, ale najpierw muszę właśnie zdenkować moje resztki :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie dlatego cały czas ciągnę ten projekt, bo to naprawdę motywujące i aż przyjemnie tak dokładać kolejne puste opakowania do torby :) Zachęcam, jak już zaczniesz, to pewnie szybko się rozkręcisz :)
Usuńogromniaste denko!
OdpowiedzUsuńwow mega dno :) nawet nie wiem co skomentować ;p
OdpowiedzUsuńmoże to, że Jantar u mnie chyba nic nie robi, a używam go już jakieś 2 miesiące :/
żel+oliwkę z Lirene też bardzo lubię i zmywacz Isany też :)
Na tusz z Wibo muszę się skusić, bo miałam jego różowego brata i lubiłam.
Ja na początku też nie wiedziałam za bardzo efektów, a później stosowałam go tylko na zakola i naprawdę po jakimś miesiącu zauważyłam różnicę :)
UsuńBardzo polubiłam ten olejek z Alterry, zostawiłam go na koniec z całego zestawu i dorwałam się jak tylko wróciłam do UK. Wspomaga moją pielęgnację, bo jak na złość teraz wyszły mi wszelkie problemy związane z suchą skórą :/
OdpowiedzUsuńBBW wpisał się na listę zakupową, jest miejsce w UK gdzie ich kupię :) ale najpierw muszę zająć się zapasami :D
Ja miałam go dość długo, ale nie sięgałam po niego zbyt regularnie. Nie jestem wielką fanką smarowania ciała produktami tego typu, ale miejscowo nawet lubię :) Na początku stosowałam go na włosy, ale nie widziałam większej różnicy :)
Usuńlubię takie denka ;)
OdpowiedzUsuńoliwko-żele lirene również uwielbiam.
Kusi mnie maskara z wibo, ale poczekam na tę dyskwalifikującą wadę ;)
Recenzja już się pojawiła, więc zapraszam :)
Usuń