Cześć Dziewczyny!
Dzisiaj obiecywana w poście denkowym recenzja tuszu Growing Lashes od Wibo, który zapowiedziałam jako tusz prawie idealny, gdyby nie jedna jedyna dyskwalifikująca go wada. Jesteście ciekawe? Zapraszam dalej! :)
Producent o produkcie:
"Najnowszej generacji maskara stymulująca wzrost rzęs z innowacyjną szczoteczką
-
pogrubiający i wydłużający tusz do rzęs
-
posiada właściwości zapobiegające obumieraniu torebek włosowych
-
stymulujące intensywny wzrost rzęs
Marzysz o znacznie dłuższych, grubszych i mocniejszych rzęsach?
Wypróbuj mascarę Growing Lashes Stimulator, która pielęgnuje i odżywia
rzęsy, a jednocześnie stymuluje ich wzrost, dzięki czemu zapewnia ich
ekstremalne wydłużenie. Zawarte w formule odżywcze proteiny jedwabiu,
D-Panthenol oraz kolagen dodatkowo wzmacniają, regenerują i chronią i
pielęgnują osłabione torebki włosowe a unikalne peptydy wspomagają
naturalny wzrost rzęs." (źródło: http://wibo.pl/oczy/tusz-do-rzes/growing-lashes)
EFEKT/DZIAŁANIE:
Tusz Growing Lashes bardzo ładnie wydłuża moje rzęsy, dość mocno je podkreślając i lekko pogrubiając. Jeśli dobrze z nim popracować, efekt nadaje się również do wieczorowego make up'u. Czerń jest głęboka i intensywna, więc oczy od razu są dominującym elementem całego makijażu, co dla mnie jest zawsze na rękę, bo mimo zamiłowania do intensywnych kolorów szminek, na co dzień wolę jednak podkreślić oczy.
Tusz raczej nie rozmazuje się, chyba zaczniemy intensywnie płakać (nie ważne czy od wiatru, czy z emocji ;)). Wtedy niestety lubi zostawić czarną smugę na policzku, ale który zwykły tusz tego nie robi? ;)
Niestety, ten produkt ma jedną znaczącą wadę, która dyskwalifikuje go w zawodach na najlepszy tusz. Na moich oczach, i z tego, co czytałam nie tylko moich, niestety nie trzyma się tak długo, jakbym sobie tego życzyła. O ile False Lash Effect Fusion (KLIK) trzymał się na moich rzęsach aż do demakijażu, tak Growing Lashes niestety jeszcze w pracy, czyli jakieś 7-8h o pomalowania, zaczyna się niemiłosiernie kruszyć i zostawia pod oczami całą gromadkę czarnych kropeczek. Mało tego, jak już zacznie, to nie przestaje aż do momentu, w którym nie zostanie po nim ani śladu na rzęsach. Oczywiście po drodze wpada do oczu i dość mocno je podrażnia, więc osoby wrażliwe czy noszące soczewki, raczej nie powinny w ogóle na niego zerkać w drogerii.
SZCZOTECZKA:
Szczoteczka jest bardzo mała i na początku zastanawiałam się jak w ogóle ma się nią umalować, ale okazało się, że jest bardzo precyzyjna i bardzo łatwo pomalować nią dokładnie każdą rzęsę. Ponadto znacznie ułatwiła malowanie dolnych rzęs, bo dzięki niej w końcu nie musiałam korygować patyczkiem śladów po tuszu na dolnej powiece ;)
Szczoteczka jest wykonana z silikonu, więc mimo obaw od razu jej zaufałam, ponieważ jest to moja ulubiony rodzaj grzebyków. "Włoski" są dość twarde, ale raczej trudno wydłubać sobie nimi oko, więc nie trzeba poświęcać wiele czasu na naukę bezpiecznej obsługi ;)
KONSYSTENCJA:
Tusz moim zdaniem od razu nadaje się do malowania i nie potrzebuje "odleżeć swojego". Nie jest ani zbyt gęsty, ani zbyt rzadki. Mi od razu pasował i nie zauważyłam, żeby wraz z upływem czasu tusz gęstniał (dopóki nie zasechł ;)).
ZAPACH:
Tusz moim zdaniem nie wyróżnia się żadnym specjalnym zapachem. Nie jest ani przykry, ani specjalnie porywający ;)
WYDAJNOŚĆ:
Tusz dość szybko zasechł w porównaniu do tuszy Maybelline, Max Factor lub Oriflame, których dotąd używałam. Z tamtych korzystałam około pół roku, z tego jakieś 2-3 miesiące. Mimo wszystko nie uważam tego za wadę, przy tak niskiej cenie można sobie na pozwolić na słabo wydajny tusz.
OPAKOWANIE:
Tusz opakowany jest w długą, dość cienką zieloną tubę. Nie jest to specjalnie eleganckie opakowanie, ale nie jest też brzydkie. Raczej takie całkiem wesołe. Nawet przypadło mi do gustu :)
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Tusz kosztuje 10zł bez promocji, natomiast ja kupiłam go za niewiele ponad 5zł w słynnej listopadowej promocji na kolorówkę w Rossmanie. Kosmetyki Wibo są dostępne tylko w Rossmanach.
***
Poniżej możecie zobaczyć efekty na oku. Na pierwszym zdjęciu mniej więcej jedna warstwa, na drugim mniej więcej dwie. Jak może pamiętacie, nie mam w zwyczaju nakładać osobno kolejnych warstw tuszu, tylko zazwyczaj maluję, dopóki nie osiągnę satysfakcjonującego efekty, więc doceńcie proszę moją gimnastykę ;)
Rzęsy są momentami sklejone, ale to już kwestia ich specyfiki, a nie tuszu, bo dokładnie tak samo wyglądają z każdym innych tuszem, czy też bez.
No nie wiem, jak Wam się podoba? Ja byłam zadowolona z ogólnego działania tego tuszu, ale niestety osypywanie się zdecydowanie go skreśla :(
Miałyście okazję używać tego tuszu? Jak się sprawował na Waszych rzęsach?
K.
Ja mam problemy z oczami i ciągle mi coś wpada do nich. Dramat. Rada na taki tusz mógłby być inny, wodoodporny jak drugą warstwa. To mogłoby być rozwiązanie. Ewentualnie jakiś preparat utrwalający..
OdpowiedzUsuńPytanie tylko, czy naprawdę chce Ci się tak kombinować, czy lepiej kupić tusz, który jest trwały? ;)
UsuńOczywiście, że tak, ale zauważyłam, że niektóre Dziewczyny używają, np dwóch albo trzech tuszów do rzęs w jednym makijażu. Tzn ja rozumiem np jeden do górnych i drugi do dolnych, ale bardziej top nie chciałoby mi się. To fakt.
UsuńO rany, jakie Ty masz piękne rzęsy! :* Nie miałam jeszcze żadnego tuszu Wibo, ale tyle o nich czytam, że koniecznie któryś kupię!
OdpowiedzUsuńMnie kusił tylko ten ze względu na szczoteczkę :)
UsuńDziękuję za komplement :*
nie był zły, chociaż szczerze ja nie zauwązyłam u siebie tego kruszenia więc nie wiem :P
OdpowiedzUsuńGdyby u mnie się nie kruszył, to bym go kochała całym sercem <3
UsuńEfekt jest zachęcający. Szkoda, że się kruszy :(
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak żałuję :(
UsuńZawsze się znajdzie jakieś "ale" ;] Kruszenia nie wybaczę, bo już ostatnio miałam podobne doświadczenia z maskarą od Eveline i to było szczypiące piekło. Wracając z pracy miałam już czerwone gały od tych drobinek ;] Za to teraz jestem oczarowana Clump Defy z MaxFactor, ale też znalazł się mankament ;)Chyba nie ma ideału :P
OdpowiedzUsuńNo ja wiem, że zawsze coś się znajdzie, ale taka wada jest nie do wybaczenia :(
UsuńClump Defy mocno mnie ciekawi, ale jeszcze trochę potrwa zanim go kupię, bo mam kilka sztuk w kolejce ;)
Mam taką samą opinię - byłby naprawdę bliski ideałowi, ale osypywanie się go dyskwalifikuje :(
OdpowiedzUsuńStrasznie żałuję :(
Usuńostatnio mam duże problemy z oczami i niestety tusz, który się kruszy w moim przypadku odpada, szkoda, bo efekt jest niesamowity!!! <3
OdpowiedzUsuńSądząc po tym, że nie jestem jedyna z taką opinią, myślę, że nie sprawdziłby się u Ciebie.
UsuńKusi mnie, przyznaję.
OdpowiedzUsuńAle po męczarni z osypującym się Eveline, mam dosyć tej 'przyjemności'.
Mówisz, że potrzebujesz trochę przerwy od tortur? ;)
Usuńuwielbiam go mój hit, to prawda, szybko zasycha;/
OdpowiedzUsuńZasychanie, to jeszcze nie taki problem, jak kruszenie :(
Usuńpodzielam Twoje zdanie! u mnie też sie osypuje mimo, że efekt na rzęsach mi się bardzo podoba ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :]
UsuńO, to będę musiała uważać, jak już napocznę. Jeśli się zacznie kruszyć, to nie ma zmiłuj, pożegnamy się.
OdpowiedzUsuńUważaj, bo na początku nieźle uwodzi, a potem pokazuje prawdziwe oblicze ;)
UsuńCo za przypadek.
Usuńsuper efekt, muszę go wypróbować, może u mnie nie będzie się kruszył - extreme lashes tego nie robił
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie sprawdzi się lepiej :]
UsuńA ja z kolei ostatnio chwaliłam tusz Eveline. Słyszałam, że ten Wibo ma mnóstwo zwolenniczek i ciekawa jestem dlaczego na jednych rzęsach wypada super, a na innych już nie...
OdpowiedzUsuńWiesz, sam efekt jest fajny, ale osypywanie się już nie... ;)
UsuńNie przepadam, za takimi szczoteczkami
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam! :]
Usuńefekt ładny - nawet bardzo :P miałam go kupić ale jak piszesz że się osypuje to rezygnuje mimo niskiej ceny.. u mnie większość tuszy się osypuje ;/
OdpowiedzUsuńNiektóre osoby twierdzą, że tego nie zauważyły, ale jest też spora grupa dziewczyn, które mają podobne zdanie, jak ja :(
UsuńObecnie używam, całkiem fajny, ale to osypywanie mnie irytuje :/ Pewnie dlatego więcej nie kupię. Wolę pozostać przy One by one Maybelline lub Wonder Lash Oriflame.
OdpowiedzUsuńJa też lubię One by One i Wonder :]
UsuńFajny efekt. A może tusz po prostu został w sklepie przez kogoś odkręcony i był nie świeży?
OdpowiedzUsuńTak sądziłam na początku, ale niestety nie ja jedyna marudzę na osypywanie się :(
UsuńMam dokładnie taką samą opinię na temat tego tuszu. Zdawał się być tanim ideałem, ale niestety jego kruszenie się doprowadza mnie do szału. Sięgnęłam więc po jego różowego brata i tutaj jestem już troszkę bardziej zadowolona, choć zdecydowanie nie jest to trwałość False Lash Effect Fushion od MF;)
OdpowiedzUsuńJa nie używałam innych tuszy tej marki, jakoś mnie nie ciągną. Największe zaufanie mam do Max Factor i Maybelline :)
UsuńŚwietnie prezentuje się na rzęsach ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMiałam. Ale szału nie zrobił.
OdpowiedzUsuńNo nie zrobił, ale jakością... :/
Usuńmi właśnie dosyć często sie osypuje, ale jest w porządku tak ogólnie :D
OdpowiedzUsuńDla mnie ta wada jest nie do zniesienia :/
UsuńMam i to moja ulubiona mascara ostatnio:)
OdpowiedzUsuńMój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMam ten sam problem z różowym tuszem Wibo. Osypuje się i kruszy podrażniając oczy. O dziwo z pierwszym opakowaniem rok temu nie miałam aż takich problemów... Teraz już raczej nie kupię żadnego Wibo. Oczarował mnie podkręcający z Lovely, ale jeszcze wstrzymam się z ostateczną opinią :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy jest to kwestia słabej jakości, czy niezabepieczonych kosmetyków, otwieranych miliony razy w sklepie, przez osoby, które chcą sobie pooglądać szczoteczkę... ;)
Usuńja już nie szukam ideału, wystarczy mi, że tusz będzie dobrze pogrubiał, a ten taki nie jest :O
OdpowiedzUsuńNo cóż, zależy co kto lubi. Ja nie mam w zwyczaju bardziej pogrubiać rzęs, bo skończyłabym pewnie z owadzimi nóżkami...
UsuńUwielbiam go !
OdpowiedzUsuńJa uwielbiałabym go dalej, gdyby tylko się nie osypywał :(
UsuńNiedawno chciałam go kupić, ale kiedy zobaczyłam jego szczoteczkę to się troszkę przestraszyłam :)
OdpowiedzUsuńMoże się przełamię, bo sporo pochwał otrzymuje :))
Ja myślałam, że ta szczoteczka będzie za mała, ale okazała się naprawdę dobra! :)
UsuńJeszcze nie miałam okazji go wypróbować, ale patrząc na efekt na Twoich rzęsach, to koniecznie muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Blond and wavy.
Efekt udany, ale szkoda, że nietrwały :(
UsuńTo mój ulubiony tusz, mam już 3 opakowanie. Faktycznie zaczyna znikać w ciągu dnia, ale daje na prawdę fajny efekt i jest przyjazny dla kieszeni.
OdpowiedzUsuńCena to jego zdecydowany atut :)
UsuńJa go bardzo lubię. Znika szybko, ale nie podrażnia moich oczu. Za taką cenę jest rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, że Cię nie podrażnia. Ja strasznie płaczę od ukruszonych kawałków tuszu...
Usuńróżowa wersja również lubi 'zniakać' jednak efekt fajny :)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam innych wersji, ale dobrze wiedzieć ;)
Usuńna poczatku pomyślałam i to ma być ten cały szał na ten tusz?? ! ale po kilku próbach zaczełam się do niego przekonywac a gdy usłyszałam " Czy masz sztuczne rzesy? " pokochałam <3
OdpowiedzUsuńNo za taki komplement można go pokochać :))
UsuńJa byłam bardzo, ale to bardzo zadowolona, w ogóle mi się nie osypywał, wytrzymywał do demakijażu i ani razu się nie rozmazał :) Jedynie miałam taki problem, że dziabałam się szczoteczką, co niestety niemiłosiernie bolało :/ I jest to pierwszy tusz, który po 3 miesiącach wyrzuciłam, bo po prostu mi się skończył :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że u Ciebie świetnie się trzymał! Haha no dziugnięcia szczoteczką nigdy nie są miłe, a już zwłaszcza tymi silikonowymi ;)
UsuńLubie takie szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńJa je wręcz uwielbiam :)
Usuńnie używałam, nie mogę się przemóc by zakupić tusz z silikonową szczoteczką ;)
OdpowiedzUsuńTo ja dla odmiany boję się zwykłych włochatych szczoteczek :D 100% przypadków dziabię się nią w oko i maluję całe oko, poza rzęsami :P
UsuńNaprawdę go lubię.
OdpowiedzUsuńJa lubiłam go tylko na początku :(
UsuńA już myślałam, że muszę go wpisać na moją listę zakupową..
OdpowiedzUsuńNiestety chyba nie tym razem ;)
UsuńOj, o ile efekt jest bardzo ładny, cena niska... to robi coś, czego wprost nienawidzę - kruszy się. Brr, dla mnie odpada :(
OdpowiedzUsuńJa też już po niego nie sięgnę. Chyba, że dla szczoteczki :P
UsuńNie miałam go nigdy ale osypywanie to rzeczywiście duża wada...
OdpowiedzUsuńNiestety :/
UsuńSłyszałam wiele dobrego na jej temat,może wypróbuje gdy skończę swój colosal ;)
OdpowiedzUsuńMożna zaryzykować, jednak mi do niego nie spieszno ;)
UsuńMasz piękne, długie rzęsy:) Czytałam, że Agusiak odnotowała podobny problem z osypywaniem. Podejrzewam, że kiepska wydajność tuszu ma związek ze specyfiką Rossmanna, w którym nikt nie zwraca uwagi na to, że klienci otwierają pełnowymiarowe kosmetyki...
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie!
UsuńWydajność, to jeszcze nie taka katastrofa, ale osypywanie się to masakra. Choć to też może wynikać z tego, że produkty są otwierane w sklepie...
Chyba muszę kupić ten tusz :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, zostawiam to do Twojej decyzji :)
UsuńJa też kiedyś bardzo go lubiłam, właśnie za działanie, ale osypywanie pamiętam mimo wszystko najbardziej, ponieważ był to tusz nietrwały.
OdpowiedzUsuńZa tę cenę warto spróbować, chociażby po to, aby na sobie wypróbować tę śmieszną szczoteczkę :)
Szczoteczka warta zapoznania, masz rację! :)
UsuńLubie efekt, jaki daje na moich rzęsach, ale faktycznie, sypie się bardzo mocno:(
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam ten efekt, ale zupełnie nie mogę na niego liczyć :(
UsuńSzkoda, że się osypuje..bo efekt jak dla mnie całkiem dobry.
OdpowiedzUsuńNo właśnie efekt jest dla mnie świetny, ale kurde no nie nadaje się nawet do pracy, bo nie jest w stanie wytrwać 10h bez szwanku :(
UsuńOja, wydłuża naprawdę bardzo! Ale i u mnie osypywanie by go zdyskwalifikowało;/
OdpowiedzUsuńBrutalne to, co nie? A już myślałam, że to tani ideał! ;)
UsuńEfekt fajny, podoba mi się ALE osypywanie dyskwalifikuje dla mnie tusz na całej linii. Ostatnio zaliczyłam podobną historię ze słynnym Pytonem HR, który jest przez wszystkich chwalony. Ostatecznej opinii nie wydałam jeszcze bo z tuszem jest dziwna historia, a ja mam jeszcze jedno opakowanie. Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńUważam dokładnie tak samo!
UsuńNo proszę, z pytonem masz takie przeboje? Ja chyba jeszcze nie spotkałam się z negatywną recenzją tego tuszu, a tu taka nieprzyjemna niespodzianka. Jestem ciekawa, czy go rozgryziesz...
Zaczęło się od tego, że kupiłam zestaw z tuszem w Douglasie. Od samego początku był dziwnie suchy, no i żadnej magii na rzęsach nie odczułam. Wręcz przeciwnie, jednak paragon wyrzuciłam i miałam trochę inne rzeczy na głowie niż reklamowanie. Nie miałam ochoty z nikim się dochodzić, wyciągu z banku itd. Kupiłam kolejny. Zobaczymy jakie będą moje wrażenia.
UsuńTrochę żałuję, że odpuściłam.... jednak w tamtym czasie moje funkcjonowanie było istną sinusoidą...
Szkoda, że się osypuje ;/
OdpowiedzUsuńNiestety :/
UsuńDobrze, że wpadłam do Ciebie, bo własnie miałam go kupić. Osypywanie się jest absolutnie dyskwalifikujące jeśli chodzi o tusz.
OdpowiedzUsuńPozrawiam
Też mnie to zawiodło, choć na początku był naprawdę w porządku!
Usuńmam podobne odczucia co do tego cudaka :)
OdpowiedzUsuń