Cześć Dziewczyny,
Dzisiaj długo obiecywana recenzja jednego z moich ulubionych tuszy (tuszów?) do rzęs, czyli False Lash Effect Fusion od Max Factor. Właśnie dobijam do końca drugiego już opakowania tego tuszu i cóż, trochę mi się już przejadł, więc chwilowo zrobię sobie od niego przerwę, ale polubiłam go na tyle, że z pewnością jeszcze do niego wrócę, pomimo pewnych zarzutów. Ale dość tych wstępów, o wszystkim przeczytacie poniżej :)
Producent ma do powiedzenia bardzo niewiele: "Oto maskara, która łączy mega wydłużającą formułę z naszą największą szczoteczką, w efekcie dając rzęsy bardzo glamour!"
EFEKT/DZIAŁANIE: Kupując tę maskarę liczyłam na efekt pogrubienia i wydłużenia, który mocno podkreśli moje spojrzenie, a ponieważ producent umieścił ten tusz w kategorii pogrubiających, myślałam, że trafię w dziesiątkę. No cóż, niestety jeśli chodzi o pogrubienie, mocno się zawiodłam. Ten tusz bardzo nieznacznie pogrubia rzęsy, choć przepięknie je wydłuża. I choć nie o taki efekt mi chodziło, to to wydłużenie w połączeniu z innymi zaletami tego produtku sprawiły, że False Lash Effect Fusion stał się moim ulubieńcem na dzień.
Jak już wspomniałam, tusz bardzo dobrze wydłuża rzęsy, nie sklejając ich przy tym. Oko jest bardzo ładnie podkreślone, ale efekt jest zdecydowanie dzienny, tym bardziej, że czerń nie należy do tych najbardziej intensywnych. Widać, że mam tusz na rzęsach, ale wygląda on dość delikatnie przy tak mocnym wydłużeniu.
To, co bardzo mocno cenię sobie w tym tuszu, to fakt, że nie osypuje się w ciągu dnia i trzyma się na oku niezmiennie przez kilkanaście godzin. Właściwie nie przypominam sobie sytuacji, żeby nie wytrzymał na oku aż do demakijażu, a wielkokrotnie noszę go na oczach od ósmej rano.
FLEF nie rozmazuje się ani sam z siebie, ani pod wpływem tarcia, ale lepiej, żebyście nie używały go idąc do kina na wzruszający film, bo tusz z kącików spłynie razem z łzami. Z tego też powodu nie polecałabym go na intensywny deszcz. Za to śniegi mu nie straszne, no chyba, że się rozpłaczecie. Szczerze powiedziwaszy, nie znam żadnego niewodoodpornego tuszu, który zniósłby łzy, więc nie uważam tego za zarzut.
SZCZOTECZKA: Szczoteczka należy do grupy moich ulubionych - silikonowych/plastikowych. Jest bardzo duża i zdecydowanie trzeba nauczyć się jej obsługi, ale warto. Warto, bo bardzo dobrze rozdziela rzęsy, nie plącze ich i bardzo równo rozprowadza tusz, nie zostawiając grudek.
Poniżej porównanie szczoteczki FLEF (w środku) ze szczoteczkami Wibo Growing Lashes (pierwszy od góry) oraz One by One od Maybelline.
KONSYSTENCJA: Tusz na początku jest umiarkowanie mokry. Nie odczuwałam potrzeby zostawiać go do przeschnięcia i właściwie nie zanotowałam większych zmian w konsystencji. Dopiero teraz, po pięciu, czy sześciu miesiącach użytkowania tusz powoli mi wysycha.
Warto dodać, że do niedawna miałam jeszcze buteleczkę poprzedniego egzemplarza, z której wyjęłam szczoteczkę, a na niej nadal były delikatnie mokrawe resztki tuszu, a więc nawet po 3/4 roku tusz nie skamieniał :)
ZAPACH: Typowy dla tuszu, ani nieprzyjemny, ani zachwycający.
WYDAJNOŚĆ: Tuszu używałam od września lub października prawie codziennie. W grudniu i styczniu wymieniałam go raz na jakiś czas z tuszem Wibo Growing Lashes, ale jednak chętniej sięgałam po False Lash Effect Fusion (niedługo napiszę dlaczego). Tego tuszu używałam więc ok.5-6 miesięcy i podobnie było w przypadku poprzedniego opakowania.
OPAKOWANIE: Masywna fioletowa tuba ze srebrymi napisami. Wygląda bardzo elegancko i no cóż, wygląda na swoją cenę. Widać, że nie kosztował 10zł (co nie musi być zarzutem do właściwości, ale często cenę widać po opakowaniu). Zdecydowanie przyjemnie się na niego patrzy i jest ozdobą kosmetyczki.
CENA: Tusz zwykle kosztuje ok.50zł, ale bardzo często można go kupić w promocji za około 35-40zł.
DOSTĘPNOŚĆ: Prawdopodobnie wszystkie drogierie - na pewno Rossman, Hebe, Super-Pharm.
Poniżej możecie zobaczyć jak moje rzęsy wyglądają umalowane tym tuszem. Od razu zaznaczam, że ja nie za bardzo potrafię się malować tuszem dzieląc jego aplikację na kolejne warstwy, ponieważ zwykle moja "jedna warstwa" obejmuje przeczesanie rzęs do momentu, w którym wyglądają na rozdzielone. Co za tym idzie, zanim skończę dopracowywać pierwszą warstwę, zwykle jestem na tyle zadowolona z efektu, że już niczego nie poprawiam :D
Mimo to próbowałam, naprawdę próbowałam, więc teoretycznie na pierwszym i trzecim zdjęciu powinno być po jednej warstwie tuszu (takiej prawdziwie jednej), a na zdjęciach drugim i czwartym po dwie. Ale wyszło, jak wyszło i ja różnicy zbytnio nie widzę, ale popatrzcie sobie ;)
Oko jest nietknięte jakimkolwiek innym produktem, co by nie zaburzać odbioru. Zwykle jednak dodatkowo podkreślam linię rzęs w zewnętrzym dolnym kąciku, używając brązowej kredki lub ciemnego cienia (lub obu).
Ktoś może napisać, że coś jest nie tak z tym moim malowaniem, ale ja tak lubię. Jak bardzo będziecie marudzić, to może spróbuję inaczej, ale moje rzęsy i tak żyją własnym życiem i niektóre z nich zachowują się jak trojaczki syjamskie, a ja dawno zaakceptowałam ten stan rzeczy, który trwa niezależnie od używanych tuszy, grzebyków i innych cudów... ;)
No, to piszcie teraz, czy lubicie FLEF, czy w ogóle lubicie gamę False Lash Effect od Max Factor (i który jest najlepszy). A jak macie swoich pogrubiających ulubieńców (moje rzęst wszystko tylko wydłuża :/), to piszcie koniecznie! Może w końcu znajdę ideał do wieczorowego makijażu :)
K.
Lubię duże szczoteczki w tuszu do rzęs:)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie tyle duże, co właśnie silikonowe lub plastikowe :)
UsuńŁadnie podkreśla Twoje rzęski. Są długie aż do nieba, na prawdę! ;)) Ja nie znalazłam jeszcze swojej ulubionej mascary ;(
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! :*
UsuńUu, jak nie pogrubia to chyba bym się z nim nie polubiła... Muszę mieć do moich krótkich rzes tzw."full wypas". A między zdjęciami widzę różnice:) Nawiasem mówiąc, teraz w którejś z drogerii (za nic nie pamiętam której) jest promocja na ten tusz.
OdpowiedzUsuńA jaki tusz daje u Ciebie efekt full wypas? Podziel się opinią :D
UsuńWydaje mi się, że teraz jest na niego promocja w Super-Pharm i chyba w Rossmanie :)
GOSH :D
UsuńUlubieńca w tej kwestii mam już, więc zamiennika nie szukam.
OdpowiedzUsuńAle uczciwie przyznaję, że uzyskany efekt bardzo mi się podoba.
Dziękuję :) A jaki jest Twój ulubieniec? Nie kryj się :D
UsuńW życiu bym się nie zdecydowała na zakup tej maskary. Nie lubię tak wielkich szczoteczek i nie cierpię kiedy są plastikowo-silikonowe. Koszmar. Zawsze mam pokaleczone powieki i płaczę przy każdej aplikacji...!
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie cierpię klasycznych, włochatych szczoteczek. Zawsze mam tusz wszędzie na około, tylko nie na rzęsach... Kwestia preferencji :)
UsuńMa ciekawą szczoteczkę :) Z tuszy z silikonowymi szczoteczkami najbardziej mi podpasował One by One Waterproof, a ze zwykłymi Volume Express, oba z Maybelline. Z tuszami Max Factor nie miałam jeszcze do czynienia...
OdpowiedzUsuńMam wodoodporny One by One, ale moim zdaniem klasyczny daje dużo lepszy efekt. Wodoodpornego używam tylko dla tej jednej właściwości, bo mogę go użyć na basen, czy na wakacjach, albo po prostu jak wiem, że mocno wieje, na co zwykle reaguję załzawionymi oczami :)
Usuńbardzo lubię ten tusz :)
OdpowiedzUsuńMnie teraz ciekawią pozostałe wersje, ale mam mały zapasik maskar, więc najpierw wezmę w obroty to, co mam :)
UsuńAle masz długie rzęsy, wow! Jednak z tą mascarą chyba bym się nie polubiła. Lubię jak moje rzęsy są pogrubione i maksymalnie wydłużone :)
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję! :)
UsuńA jakiego tuszu używasz, żeby osiągnąć taki efekt?
Ależ Ty masz piękne rzęsiska! Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.
Mam ochotę go w końcu przetestowac :)
OdpowiedzUsuńChyba nawet jest teraz w promocji w Super-Pharm i Rossmanie :)
UsuńTusze Max Factor od dawna mnie ciekawią. Muszę je wreszcie przetestować!
OdpowiedzUsuńJa też mam kilka wersji na oku do wypróbowania, ciekawe czy będę jeszcze bardziej zadowolona :)
UsuńTwoje recenzje są niesamowite! :)
OdpowiedzUsuńja już znalazłam swój ideał i na szczęście nie muszę już szukać.
Dziękuję ślicznie! Nawet nie wiesz, jak miło mi to czytać! :)
UsuńPodziel się koniecznie nazwą tego tuszu! :)
Miałam go kiedyś, jak był dostępny w zestawach świątecznych. Lubiłam, ale nie będzie on tuszem do którego będę wracać :)
OdpowiedzUsuńJa czaiłam się rok temu na zestaw świąteczny, ale niestety nie zdążyłam, więc dorwałam samą maskarę dopiero około kwietnia czy maja :)
UsuńZawsze chciałam wypróbować jakiś tusz Max Factor, bo dużo dobrego o nich słyszałam. Efekt jest śliczny. Uwielbiam wydłużone i rozczesane rzęsika. Muszę się rozejrzeć za nim w jakiejś promocji, bo cena regularna troszkę odstrasza. ;)
OdpowiedzUsuńTeraz chyba są na te tusze promocje w Super-Pharm i Rossmanie. Co jakiś czas się powtarzają, więc warto poczekać i nie wykosztowywać się w cenie regularnej :)
UsuńSzkoda, że nie pokazałaś efektu przed, ale widzę, że ładnie prezentuje się na Twoich rzęsach, które z natury masz długie a maskara stawia kropkę na "i" w dobrym wydaniu.
OdpowiedzUsuńNie znam tej wersji, utknęłam przy klasycznym FLE. Ostatnimi czasy wracam do MF 2000 Calorie a bardzo byłam/jestem zadowolona z wersji podkręcającej. Niestety w ostatnich tygodniach moje rzęsy są bardzo niewdzięcznym materiałem i wróciłam na nowo do bazy Shiseido, bo inaczej efekt opłakany :(
Wiesz, że nawet chciałam? Ale z tego co pamiętam, to żadne ze zdjęć bez tuszu nie wyszło odpowiednio wyraźne, bo mój aparat nie chciał złapać ostrości na rzęsy. Jak dorwę swój komputer, to mogę jeszcze zerknąć co z tego wyszło, ale chyba właśnie dlatego je odrzuciłam ;)
UsuńJa 2000 Calorie próbowałam od mamy, ale mimo przyzwoitego efektu nie zaprzyjaźniłabym się z nim, bo nie przepadam za włochatymi szczoteczkami. Umiem się malować tylko silikonami ;)
Silikonowe mają to do siebie, że jednak dużo łatwiej rozczesać i wyczesać rzęsy więc doskonale Cię rozumiem.
UsuńSama nie wiem, który rodzaj szczoteczki lubię bardziej bo do tego dochodzi jeszcze formuła tuszu.
Może następnym razem będzie więcej szczęścia przy robieniu zdjęć :)
Ja zdecydowanie bardziej zwracam uwagę właśnie na szczoteczkę, niż na samą formułę tuszu. Chciałabym uzyskać pogrubienie, ale mało który tusz mi to daje, a wydłużenie też lubię :)
Usuńjakie rzęsiska! :) mnie się podoba efekt.. owszem trochę się pożeniły te rzęsy, ale nie uważam, żeby to źle wyglądało :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu :) Haha no bo one żyć bez siebie nie mogą, serio, nawet bez tuszu :D
Usuńuwielbiam w tuszach takie duże szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńJa też! Duże i silikonowe :D
Usuńno ależ masz piękne rzęsy ! marzenie :)
OdpowiedzUsuńja z max factorowych uwielbiam masterpiece max :)
OdpowiedzUsuńA tej jeszcze nie używałam, ale czytałam o niej sporo dobrego :)
UsuńJa korzystam z False lash effect wodoodpornej. Póki co, jest to moja ulubiona maskara :). Tylko niestety trochę skleja rzęsy i widzę, że u Ciebie daje taki sam efekt (albo obie mamy jakieś dziwne rzęsy, które zbierają się w kolonie :D)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za wersjami wodoodpornymi, więc rzadko po nie sięgam, ale czasami są niezbędne :)
UsuńMoje rzęst żyją własnym życiem i nie potrzeba im do tego tuszu :P
Nie używałam tego tuszu jeszcze, na razie męczę lovely spectacular me, bardzo fajny tusz, ale pogrubienia niestety Ci nie zapewni ;p
OdpowiedzUsuńMasz prześliczne rzęsy, taaakie długie ;)
Ja powoli żegnam się też z Growing Lashes, któremu blisko do ideału, gdyby nie jedna znacząca wada...
UsuńDziękuję! :)
Chodzi mi ta maskara po głowie...
OdpowiedzUsuńZnam klasyczną, ale wodoodporną FLE i właściwie wszystko mi w niej pasowało prócz szczotki, którą nie umiałam bez ubrudzenia sobie powiek umalować ;)
Zastanawiam się właśnie czy jest różnica pomiędzy tą czarną wersją a moją fioletową :) Ja lubię takie duże szczoty, jakoś łatwiej mi nimi manewrować, ja to zawsze się ubrudzę jak tylko wpadnie mi w ręce maskara o klasycznej włochatej szczoteczce ;)
UsuńTo jest mój ulubiony tusz. Tylko mam czarne opakowanie.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy różnią się formułą :)
UsuńŚwietny efekt ! Lubie takie "szczoty" :D
OdpowiedzUsuńMi efekt trojaczków na Twoich rzęsach się podoba :) Tuszu raczej mieć nie będę ze względu na niebotycznie wielką szczotę, nie umiem się taką malować ;P
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja lubię takie szczoty, łatwiej mi się nimi manewruje, za to tymi włochatymi zawsze się wymażę i posklejam rzęsy :D
Usuńtyle razy juz przechodzilam kolo tej maskary z zamiarem zakupu,no ale sama nie wiem..Ta szczoteczka jest chyba dla mnie za duza :)
OdpowiedzUsuńDla mnie rozmiar się nie liczy, tylko materiał :D:D:D
UsuńMasz piękne rzęsy <3
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze tej maskary. Uwielbiam silikonowe szczoteczki:)
Lubię w tuszu duże szczoty, ale klasyczne a nie te silikonowe. Twoje rzęsiory mają swój urok i mnie się podobają:)
OdpowiedzUsuńJa dla odmiany nie przepadam za klasycznymi :)
UsuńDziękuję Maniu :)
bardzo go lubię,ale szkoda mi trochę na niego kasy ;/
OdpowiedzUsuńZależy na co liczysz, zresztą w promocji jest dużo tańszy :)
Usuńuwielbiam tusze mf, ale tego jeszcze nie mialam, moze sie skusze ;)
OdpowiedzUsuńNo Asia, Ty nie miałaś jakiegoś tuszu? :D
UsuńJa tak myślałam, że bez pogrubienia u mnie ani rusz, ale przekonałam się, że i zwykły, wydłużający tusz może fajnie wyglądać, więc może kiedyś tego spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - ale fajne tło do zdjęć :D Myślałam nad zmianą swojego, ale nie mogę niczego fotogenicznego znaleźć :P
Dziękuję :) To pokrywka od pudełka :D
UsuńSzczoteczki mega! Tylko, ze po tym tuszu nie można mówić o efekcie wow.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jest to efekt sztucznych rzęs, ale podoba mi się, choć nie do końca o to mi chodziło :)
UsuńWow jakie rzęsy! Powinni z miejsca dać Ci jakąś rolę w reklamie. Nie byłoby tyle krzyku o podrasowanie zdjęć w PS.
OdpowiedzUsuńHaha no dziękuję :D
UsuńTusze z Max Factor są moimi ulubionym, ale marzy mi się wypróbować kiedyś Helenkę:)
OdpowiedzUsuńHelenkę też bym chętnie wypróbowała, tylko te szczoty mi nie do końca leżą ;)
Usuńale mega wydłużenie! :) chyba, że Twoje naturalne rzęsy są długie, to w takim razie ładnie je podkreśla :)
OdpowiedzUsuńJa z MF miałam kiedyś Masterpiece Max i go lubiłam (choć nie pamiętam dokładnie za co bo to już dawno było.) False Lash Effect zawsze mnie kusił i myślę, że w końcu go zakupię, chociaż ostatnio znajduję świetne, tanie tusze (np. Wibo extreme lashes).
A w ogóle to ja też zauważyłam, że wszystkie tusze u mnie raczej tylko wydłużają, ale nie narzekam, bo to lubię :p
Moje rzęsy nie są najkrótsze, ale mam jasne końcówki, więc to wydłużenie to takie pół na pół. Zarówno zabarwienie końcówek, jak i wydłużenie :)
Usuńteż bardzo lubię te maskarę na co dzień.w ogóle Max Factor ma całkiem dobre tusze do rzęs.:)
OdpowiedzUsuńPóki co używałam tylko tego i próbowałam jeszcze 2000 Calorie :)
UsuńSzkoda, że nie pogrubia bardziej :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale na dzień jest bardzo fajny :)
Usuńmasz piękne oczy! :) a tusz daje radę :)
OdpowiedzUsuńJa miałam czarną wersję tego tuszu. Z tego co wiem to była ta standardowa (ale już ze 3 lata temu, więc nawet nie do końca pamiętam :P). Bardzo bardzo mi przypadł do gustu. A szczoteczka była BOSKA :D nadal ją mam i używam jak jakaś inna szczota sprawia mi trudności.
OdpowiedzUsuńJa też trzymam szczoteczkę z poprzedniego opakowania :)
UsuńMnie tam się Twoje rzęsy podobają!! :) Szczoteczka tuszu wydaje się bardzo wygodna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńej no, ładnie jest! może nie jest to iście teatralny efekt, ale nie jest źle :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie uważam, że jest źle. Ja go bardzo lubię :)
Usuńbuu, ja na marce MaxFactor totalnie się zawiodłam (jeśli chodzi o pudry i podkłady), natomiast tusz prezentuje się świetnie na Twoich rzęsach!
OdpowiedzUsuńJa nie używałam z tej marki niczego poza tuszem :)
UsuńPodoba mi się efekt jaki daje ;)
OdpowiedzUsuńJa też go polubiłam :)
UsuńWow *.* ale śliczne masz rzęsy .
OdpowiedzUsuńtwoje rzęsy to faktycznie indywidualistki :) ale są śliczne. ja z tuszy MF używałam dłużej jedynie 2000 kalorii i bardzo mi pasował. chciałabym sprawdzić więcej tuszy tej firmy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ja używałam 2000 Calorie tylko przez chwilę, jak pożyczałam od mamy, ale nie zakochałam się, bo ja tam wolę silikonowe szczoteczki :)
Usuńz tymi warstwami mam to samo :DDD miałam kiedyś czarną wersję i byłam zadowolona, chyba go sobie niedługo sprawię:)
OdpowiedzUsuńHaha cieszę się, że nie jestem jedyna, bo już myślałam, że coś ze mną nie tak :D
UsuńJa doskonale rozumiem Twój problem. Moje rzęsy też żyją własnym życiem. Nachodzą na siebie, występują w grupkach itp. Nawet niepomalowane wyglądają na posklejane, więc trudno oczekiwać od tuszu, żeby nie podkreślił naszych trojaczków syjamskich;)
OdpowiedzUsuńMusze przyznac, ze na rzesach efekt bardzo mi sie podoba. Moze nie jest to efekt sztucznych rzes,ale na dzien jak najbardziej w porzadku;)
OdpowiedzUsuńNie miałam go :) Ale moje serce skradł inny tusz tej firmy :)
OdpowiedzUsuń