Witajcie Dziewczyny!
Nie wiem, jak Wam, ale mi ten tydzień zaczął się wyjątkowo marudnie i nerwowo. Wszystko dziś doprowadza mnie do szału, więc w ramach relaksu przyspieszyłam pisanie postów i zamiast pisać na jutro, dzielę się z Wami tym, co mam już dziś ;)
Dzisiaj zapoznam Was z produktem, który początkowo zupełnie nie zdobył mojego uznania, żeby później po cichaczu wkraść się do moich styczniowych ulubieńców, co zaskoczyło nawet mnie samą. Mowa o maśle do ciała z linii Granatapfel od Pharmatheiss Cosmetics, czyli kolejnym produkcie z paczki, którą otrzymałam do przetestowania w połowie listopada.
DZIAŁANIE: Masło dobrze nawilżała moją skórę, pozostawiając ją gładką i przyjemnie pachnącą. Moja skóra nie należy do najbardziej wymagających, ale raz na jakiś czas upomina się o bardziej treściwy kosmetyk. Nie mam również skłonności do przesuszeń. Pomimo tego, że produkt jest raczej przeznaczony do suchej skóry, moja również była zadowolona z jego działania.
Co najzabawniejsze, nie od razu się polubiliśmy. Na początku produkt nie zrobił na mnie większego wrażenia, ot kolejne przyzwoite mazidło. Najwyraźniej jednak wystarczyło kilka tygodni więcej, żeby sezon grzewczy i mrozy dały mojej skórze w kość. Masło świetnie koiło moje ciało po kąpieli i pozostawiało uczucie komfortu.
To, co na początku szczególnie zniechęcało mnie do tego produktu, to fakt, że masło bardzo długo się wchłania i bieli skórę, dlatego stosowałam je tylko na noc. Teraz jednak okazało się, że pomimo braku widocznych zmian, spowodowanych zmienną temperaturą i niesprzyjającą pogodą (typu przesuszenia etc.), moja skóra zaczęła łaknąć czegoś więcej, niż zwykły lekki balsam. Wraz z pojawieniem się tej potrzeby, wszystkie powyższe cechy, które wcześniej były dla mnie wadami tego produktu, okazały się być dużo mniej uciążliwe i zauważalne. Być może wszystko zależy od tego, jak bardzo Wasza skóra potrzebuje nawilżenia i odżywienia. Jeśli jest normalna, to to masło może być dla niej uszczęśliwianiem na siłę ;)
KONSYSTENCJA: Kremowo-maślana. Nie jest to typowe zbite masło, ale konsystencja jest zdecydowanie bardziej gęsta, niż konsystencja balsamu. Przejawia się to również we wspomnianym powyżej bieleniu skóry i wolnym wchłanianiu się produktu.
KOLOR/ZAPACH: Masło jest koloru białego, w tej kwestii nie ma żadnych szaleństw :)Producent teoretycznie sugeruje, że ten produkt pachnie granatem, jednak mi brakuje tu goryczki typowej dla tego owocu. Zamiast tego mam słodki, ale też nieco orzeźwiający, bliżej nieokreślony owocowy zapach, kojarzący mi się z kosmetykami naturalnymi.
OPAKOWANIE: Masła znajduje się w plastikowym słoiku o zawartości 300ml. Metalowa nakrętka dodaje mu uroku i utrzymuje produkt w stylistyce właściwej dla całej linii Granatapfel. Nie mam nic przeciwko słoiczkom, poza tym myślę, że przy tak gęstej konsystencji żaden inny rodzaj opakowania nie miałby racji bytu, a ze słoiczka łatwiej porcjować produkt, kontrolować jego zużycie, a przede wszystkim można go wykorzystać do ostatniej kropli.
WYDAJNOŚĆ: Moim zdaniem produkt jest bardzo wydajny, choć uczciwie przyznaję, że nie używam go codziennie. Zazwyczaj stosuję go zrywami, mniej więcej po dwa tygodnie ciągiem, a potem około tygodnia przerwy. Przy takim stosowaniu nadal mam jeszcze nieco ponad połowę opakowania, a sam produkt trafił do mnie w połowie listopada. Trudno mi obiektywnie oszacować jego zużycie przy codziennym stosowaniu, jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa określiłabym jego wydajność na co najmniej dwa miesiące.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: Niestety jest to drogi produkt, zdecydowanie przewyższający moje przeciętne wydatki na pielęgnację. Jego cena w aptekach internetowych oscyluje w okolicach 80zł. Dostępny m.in. w Hebe i na DOZ.pl. Pełen spis aptek znajdziecie TUTAJ.
SKŁAD:
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Nie. Pomimo tego, że w ostatecznym rozrachunku bardzo polubiłam ten produkt, to jednak nie sądzę, żeby potrzeba tak silnego nawilżenia i odżywienia utrzymała się u mnie na dłużej. A jeśli nawet, to mam jeszcze całą masę innych produktów, które czekają na swoją kolej, wobec tego zwyczajnie nie stać mnie na tak drogi zakup, mając w zanadrzu co najmniej 10 innych mazideł, które przecież również chcę i musze zużyć. Nie zmienia to jednak faktu, że spotkanie z masłem Granatapfel było bardzo satysfakcjonującą przygodą i z przyjemnością zużyję ten produkt do końca.
Podsumowując:
+ dobre nawilżenie i odżywienie skóry;
+ przyjemny, owocowy zapach;
+/- treściwa konsystencja, która często bieli skórę;
- wolne wchłanianie się;
- wysoka cena;
A Wy skusiłyście się w końcu na jakieś kosmetyki tej marki? Czy tak wysokie ceny kosmetyków do pielęgnacji odstraszają Was od zakupu, czy raczej budzą Wasze zaufanie - w myśl zasady - im droższy produkt, tym wyższa jakość?
K.
Produkt otrzymałam do testów od agencji reprezentującej markę Pharmatheiss Cosmetics.
zapach mnie ciekawi, bo lubię granat, myślę, że spodobałoby mi się, jednak przez cenę sobie daruję
OdpowiedzUsuńDla mnie ten produkt nie pachnie granatem, co zresztą napisałam :)
UsuńBardzo podoba mi się jego konsystencja.
OdpowiedzUsuńŚwietnie prezentuje się w pudełku.
Ale nie kupiłabym.
Nie lubię zapachu owocu granatu.
Zazwyczaj ten syntetyczny inaczej pachnie niż naturalny :)
UsuńWidzę, że ktoś jest dzisiaj w humorze :)
UsuńAle to nie pachnie ani prawdziwym, ani nawet syntetycznym granatem :P
UsuńSkąd Ci to, Kraino Kosmetyczna? :D
UsuńKtoś mi powie, o co jej chodziło?
UsuńAle że o co? O ten humor, czy o ten granat? :D
UsuńO, Karotka - dzięki, że zainteresowałaś się moim przypadkiem :D
UsuńSerio, nie wiem, do czego przyłatane to, że ktoś [ja?] jest w humorze [ech ja i moje problemy].
:D
UsuńNie no, Zajęczaka posądzać o dobry humor! Skandal! Jeszcze złośliwy los pomyśli, że się Zajęczakowi za dobrze powodzi i znowu go do dentysty pośle! A jak wiadomo - w internecie nie jest się anonimowym, więc i los prędzej czy później dowie się, że trzeba Ci zepsuć humor... :D:D
Dobra, wyjaśnię.
UsuńNa przykład zapach syntetycznej/perfumeryjnej zielonej herbaty ma się nijak do oryginału w naturze. Co za tym idzie ten syntetyczny zapach bardzo mi się podoba, a naturalny - nie. Podobnie sprawa może się mieć z granatem.
...a w humorze jestem zawsze.
...i do czego tu była aluzja z humorem?
UsuńDobra, jakaś nerwowa się robię, a okres mam już za sobą, spadam :D
UsuńZajączku, żadnych żaluzji ;)) Skoro sugerowałaś, że sugerowanie Ci dobrego humoru jest złe, to ja zasugerowałam zły humor, co jak widzę też nie było trafne... :D Chill Zajączku, chill :D
UsuńA to, że zapachy w naturze i te syntetyczne mogą się różnić, to wiadomo sprawa i absolutnie tego nie podważam. Choć jak napisałam, jak dla mnie to masło, to żaden granat ;)
a... a... ale ja nadal nie wiem, co mogło śmieszyć w mojej pierwszej wypowiedzi.
UsuńDziękuję Ci bardzo za cierpliwość, Karotko, nie będzie Ci to zapomniane :D
:**
Ja też nie wiem, ale chyba nigdy się już tego nie dowiemy :D
UsuńJa dostałam kilka odlewki tych produktów i żaden nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia, a cena dodatkowo mnie zniechęciła.
OdpowiedzUsuńDla mnie żaden z nich nie jestem hitem do którego bym z całą pewnością wróciła, ale żel i masło polubiłam :)
UsuńNo i chyba to najważniejsze, aby przynajmniej kosmetyk się sprawdził nawet jeśli nie ma się w planach powrotu :)
UsuńDokładnie, przynajmniej było przyjemnie :D
UsuńCena faktycznie bardzo wysoka. Masła do ciała (nawet te wydajne) zużywam dosyć szybko, więc raczej nie byłabym skłonna zapłacić 80zł, gdy na rynku jest wiele dobrych produktów za frakcję tej ceny.
OdpowiedzUsuńJeśli nie masz wymagającej skóry, a zużywasz to szybko, to faktycznie chyba trochę szkoda.
UsuńLubie maselka wszelkiego rodzaju.Nawet nie myslalam,ze ta firma ma tak kosztowne produkty.
OdpowiedzUsuńNiestety. Gdyby nie to, to z pewnością zaznajomiłabym się z ich żelem pod prysznic, tak na stałe :)
UsuńChętnie bym wypróbowała, ale cena trochę zniechęca.
OdpowiedzUsuńu mnie różnie z wchłanianiem bywało jednak w przewadze było wolne wchłanianie - plus przy nie do końca dobrze osuszonej skórze balsam się 'maział' jednak efekt nawilżenia mi to rekompensował - po połowie zużycia produkt powędrował do mojej siostry która ma mega suchą skórę i u niej sprawdza się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńMaziania nie zauważyłam, ale długie wchłanianie dość często bywało uciążliwe. Jak widać, w tym przypadku jednak rodzaj skóry ma spore znaczenie :)
UsuńCena faktycznie jest wysoka, ale skoro dobrze działa, to nie widzę przeszkód, żeby zainwestować. Bardzo lubię granaty. Mmm.. Muszę wybrać się do Biedronki i sprawdzić, czy dowieźli :D
OdpowiedzUsuńJa granat jadłam tylko raz, całkiem niedawno, ale nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia :) Musiałabym spróbować z czymś :)
UsuńZa to ostatnio uwielbiam awokado! :)
Cena zaporowa jak dla mnie..
OdpowiedzUsuńMyślę, że niewiele osób ją przełknie.
UsuńCena zdecydowanie zniechęca ;)
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo to niezły produkt!
UsuńJak na studentkę przystało zazwyczaj kupuję produkty "ekonomiczne" ale myślę że raz na jakiś czas należy nam się odrobina przyjemności np. w postaci takiego masełka :) bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak. Trzeba się porozpieszczać raz na jakiś czas :)
UsuńTestowałam go u cioci i zapach bardzo przypadł mi do gustu ;) Na razie nie planuję zakupu bo używam genialnego balsamu Palmer's :)
OdpowiedzUsuńZ Palmers jeszcze nie miałam w ogóle do czynienia :)
UsuńJa bym pewnie polubiła jego zapach;-)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, bo jest przyjemny :)
UsuńU mnie ostatnio też baaardzo nerwowo!
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tym produkcie. :)
"Na prawdę? Napewno?" :D:D:D
UsuńHa! A mi jak się zaczął tydzień - na poczcie pani NIE ZNALAZŁA mojej paczki! Zdobyłam nowe życiowe doświadczenie ;)
OdpowiedzUsuńJak to nie znalazła? Ale awizowanej? Poczta nie przestanie mnie chyba zadziwiać...
UsuńOczywiście że awizowanej, stąd mój szok :) mają zadzwonić jak znajdą, na razie cisza...
UsuńNie no, produkt dla mnie, moja skóra jest sucha i miewa przesuszenia, więc mocna dawka nawilżenia to byłoby to, ale... ja też to powiem - cena :P
OdpowiedzUsuńNo niestety, trochę boli... To przecież dwa Essie :P
Usuńbrzmi jak coś dla mnie, bo mam mocno suchą skórę i muszę ją bombardować takim mocnym nawilżeniem :) ale za taką cenę to ja wolę masełko P&R :P
OdpowiedzUsuńSkoro już sprawdzone, to pewnie, że tak, ale jeśli zapragniesz odmiany, to myślę, że nie będziesz żałować :)
UsuńJak większość dziewczyn tu już pisała-cena skutecznie odstrasza, a ja wolę mieć za to 2-3 Essie:D
OdpowiedzUsuńHahaha też przeliczam to na ilość Essie :D
UsuńJeszcze nie mój wiek :)
OdpowiedzUsuń