Zgodnie z poranną obietnicą - przygotowałam dla Was recenzję kolejnego z produktów, otrzymanych w ramach warszawskiego spotkania blogerek (KLIK). Tym razem również wybrałam produkt marki Lirene, czyli żel + oliwka pod prysznic - oliwka z mango.
Dziś bez dłuższych wstępów, wszystko, co mogłam do tej pory powiedzieć na temat Lirene, czy żeli do mycia ciała poruszyłam już w postach o piance z Lirene, żelach Discover oraz porannym poście o rozpoczęciu współpracy z Lirene ;)
Słowo od producenta:
DZIAŁANIE: Według producenta żel ma za zadanie intensywnie nawilżyć skórę, poprawić jej kondycję oraz chronić ją przed wysuszeniem... A ja głupia myślałam, że żele pod prysznic, mają skórę oczyszczać! ;) Tak czy inaczej - z oczyszczania żel wywiązuje się wzorowo (jakiś efekt uboczny pozostałych działań? ;)), bez trudu pozbywa się wszelkich zanieczyszczeń oraz przyjemnie odświeża ciało. Jeśli chodzi o obiecane działania, to nie przesadzałabym z tym intensywnym nawilżaniem, w końcu żel mam na skórze tylko przez kilkadziesiąt sekund, a to stanowczo za mało, na intensywne nawilżanie, ale z pewnością żel ten nie przesuszył mojej skóry, mój chłopak, który niepostrzeżenie porzucił inne żele na rzecz tego, również na to nie narzekał ;) A ja, jak to ja, mając chwile słabości i lenistwa, nie zawsze używałam balsamu po kąpieli i żyję, i nawet nie jestem chodzącym wiórkiem :)
KONSYSTENCJA: Żel faktycznie wygląda na delikatną mieszankę żelu z oliwką, ponieważ jest dość rzadki w porównaniu z klasycznymi żelami pod prysznic. Może to powodować, że produkt będzie nam odrobinę uciekać z ręki, ale nie było to aż tak intensywne, żebym poczuła się zirytowana tym faktem. Wszystko w granicach akceptowalnej normy przelewania się przez palce :D:D:D
Produkt po połączeniu z wodą, bardzo, bardzo delikatnie pieni się na skórze. Jednocześnie jest bardzo "miły" w dotyku - nie umiem tego inaczej ująć. "Żelooliwka" nie pozostawia na skórze tłustej warstwy.
KOLOR/ZAPACH: Nie wiem czemu, ale miałam nadzieję, że to właśnie żel ma ten piękny zieloniutki kolor, jednak produkt jest przezroczysty. W sumie pewnie to lepiej, zawsze to o jeden niepożądanych składnik (sztuczny barwnik) mniej. Spodziewałam się, że po otwarciu otoczy mnie piękny zapach mango, ponieważ zasugerowałam się etykietą szczycącą się zawartością oliwki z mango, jednakże nic takiego nie wyczułam. Po dokładniejszym przestudiowaniu dalszych części etykiety doczytałam się, że żel ma pachnieć cytrusami i tak też jest... ;)
OPAKOWANIE: Produkt zamknięty jest w przezroczystozielonej butelce o pojemności 250ml. Sama buteleczka jest typowa dla produktów Lirene (dokładnie zbadałam tę zależność wpatrując się długimi minutami w rossmanowskie półki, wzbudzając przy tym czujność ochroniarza!;)), ma płaską "główkę", która umożliwia nam postawienie produktu do góry nogami, a tym samym wykorzystanie go do samego końca. Oprócz tego butla posiada wgłębienie tuż pod wieczkiem, które ułatwia otwarcie produktu - bardzo spodobał mi się ten detal, niby taka pierdoła, a jaka wygoda! :)
WYDAJNOŚĆ: Wydajność tego produktu oceniłabym raczej jako dość typową, czyli średnią. W tej chwili zostało nam go dosłownie na jakieś 2 użycia, a żelu używamy we dwójkę od około trzech tygodni. U nas to raczej typowe zużycie, jak na 250ml, z których korzystają dwie osoby.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.8-10zł, na pewno Rossman, Super-Pharm, Drogerie Jasmin, przypuszczam, że znajdziecie je wszędzie tam, gdzie dostępne są również inne kosmetyki Lirene;
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Tak. Mam ochotę wypróbować jeszcze wersję z oliwką z bawełny.
Podsumowanie:
+ dobre oczyszczenie;
+ nie wysusza skóry;
+ przyjemna konsystencja;
+ miły zapach (choć wolałabym mango zamiast cytrusów ;));
+/- średnia wydajność (ani ziębi, ani grzeje ;)).
SKŁAD:
Aktualnie nieco znudziliśmy się stale używanymi żelami Discover z Oriflame (lub raczej ich zapachami - ciągle kupuję te same :P), dlatego ten produkt był dla nas bardzo miłą odmianą. Jak wspominałam, mój chłopak widząc go pod prysznicem od razu zabrał się za to, co najnowsze, więc denkować pozostałe żele musiałam ja. Szczęście, że zostawił mi tylko końcówki, bo i ja miałam ogromną ochotę na żel Lirene... ;)
Być może nie będzie to mój KWC, ale z wielką chęcią sięgnę po inne wersje zapachowe. Zresztą już wypatrzyłam je w najbliższym Super-Pharm ;)
Miałyście już jakieś żele z Lirene? Z innych serii ciekawi mnie zwłaszcza ten jaśminowy, uwielbiam ten zapach, mam nadzieję, że tym razem jaśmin będzie jaśminem, a nie np.mango :D
K.
kocham zapach mango, więc pewnie spodobałby mi się ten żel :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie on niestety nie pachnie mango... Ale, jak to się mówi, też jest zaje...fajnie :D
Usuńja tak strasznie przekonałam się do Lirene do twarzy;))) mam w różowym opakowaniu;) zerknij u mnie na recenzję;))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkiedy znowu spotkanie blogerek?
Nie wiem, na razie chyba cisza w tym temacie :]
UsuńJeszcze go nie używałam, ale już nie mogę się doczekać ;>>
OdpowiedzUsuńTo szybciutko, szybciutko, bo niezły przyjemniaczek z niego :]
UsuńO a ja go nie miałam :(
UsuńNie? A to co miałaś zamiast niego, przyznaj się :P
UsuńMoniszon, co Ty za kity wciskasz? :D A czyje to zdjęcie i co to za żel? :D Pewnie wsadziłaś go gdzieś głęboko i zapomniałaś :P
Usuńhttp://4.bp.blogspot.com/-vjuvdrpc-hE/T8vqNEzNSjI/AAAAAAAAEY4/RyFWSGFusds/s640/PIC00419.JPG
tą drugą wersję też miałam, nawet recenzowałam :)
OdpowiedzUsuńO, to idę poszukać u Ciebie opinii :]
UsuńLubię te opakowania. Mam teraz szampon pharmaceris i pierwsze, na co zwróciłam uwagę to komfort używania od strony technicznej :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie one są mega wygodne przez ten "ubytek" :]
Usuńmuszę wypróbować :) dawno nie kupowałam czegoś z Lirene :D
OdpowiedzUsuńJa dopiero zapoznaję się z marką, aż dziwne, że wcześniej mi umknęła ;)
Usuńja nie mogę przekonać się do Lirene :( używam tylko ich podkładu nature matte ;)
OdpowiedzUsuńMi jak na razie spodobały się kosmetyki, z którymi miałam przyjemność "obcować". Ciekawe jak będzie dalej :]
Usuńmiałam migdałowy. bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńO! Ten zapach mi umknął, ale pewnie też go przygarnę kiedyś :]
UsuńWłaśnie testuję ten żel i w zapachu jestem zakochana:D Taki świeży! W sam raz na te upały:) Z wydajnością chyba jednak troszkę gorzej...
OdpowiedzUsuńNie jest źle, nam spokojnie wystarczył na ok.3 tygodnie :)
UsuńZapach faktycznie dobry na upały :)
Ja używam aktualnie wersję z bawełną :) Co do nawilżania to oczywiście tego nie robi, żel jak żel, ma myć ;p
OdpowiedzUsuńMam również tą z mango, ale jeszcze nie używałam.
No i też mi się podoba, że na wieczku jest to zagłębienie i łatwo się otwiera :)
A co do ochroniarza w Rossmannie, to wystarczy tylko chwilkę postać przed dowolną kolorówką to już się zwraca jego uwagę ;p
Ta bawełna mnie kusi, a jak pachnie? :)
Usuńnie miałam i nie znam.. ale brzmi fajnie :) ostatnio używałam płynu olejkowego z L'Occitane i świetna sprawa! :)
OdpowiedzUsuńZ L'Occitane mam tylko krem do rąk i bardzo go lubię, ten płyn musi być fajny :)
UsuńBrzmi fajnie :) Bardzo lubię Twoje recenzje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci ślicznie, bardzo mi miło czytać taką opinię :*
UsuńBędę musiała się kiedyś w niego zaopatrzeć, ogłnie bardzo lubię ich kosmetyki.
OdpowiedzUsuńjuż gdzieś czytałam pochlebną opinię tego produktu. może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńKusisz zapachem, ale na razie nie moge, musze zuzyc co mam ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te żele od lat, kojarzą mi się z latem, wakacjami. Świetnie koją skórę po opalaniu i cudownie pachną :)
OdpowiedzUsuńlubię zapach mango w kosmetykach, spróbuję sobie jak wykończę moje zapasy :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, w najbliższym czasie przejdę się powąchać inne zapachy :)
OdpowiedzUsuńLubię takie produkty łączące olejek/ oliwkę z żelem do mycia :)