Cześć Dziewczyny!
Pozwólcie, że dziś znowu będę kontynuować wątek maseczkowy, skoro już tak dobrze mi to zaczęło iść! W końcu zaczęłam zapisywać swoje uwagi w trakcie i po wykonaniu maseczki, więc mam nadzieję, że nie umknie mi już recenzja żadnej zużytej saszetki! ;)
Dzisiaj pora na maseczkę marki Under Twenty, która wchodzi w skład serii dedykowanej cerze z niedoskonałościami. Jest to maseczka delikatnie peelingująca, która w założeniu ma zapewnić naszej skórze 5 różnorodnych efektów. Ciekawe jak producent wywiązał się z obietnic? Zapraszam dalej! :)
Słowo od producenta:
Moja cera w lipcu przeszła prawdziwą masakrę, najpierw wysyp pryszczy, a później istne przesuszenie. Ze wszystkich tych nieprzyjemności powoli już wychodzę i eliminuję produkty z listy podejrzanych. W każdym bądź razie moja cera była ostatnio pokryta nie tylko śladami po wysypie, ale i suchymi skórkami, a także drobną kaszką, która zaatakowała głównie okolice czoła. Próbowałam radzić sobie z tym wykonując peeling morelowy z Soraya, a także atakowałam moją cerę korundem, ale skórki i kaszka, jak były, tak nie chciały znikać.
DZIAŁANIE: Początkowo byłam nastawiona dość sceptycznie do tej maski, mimo, że używałam już peelingów enzymatycznych (bo zakładam, że takim właśnie jest ta maska), to byłam przekonana, że zwykła drogeryjna saszetka nie da rady. O dziwo, dała! I to naprawdę przyzwoicie!
Przede wszystkim udało mi się pozbyć wszystkich większych suchych skórek, może nie wszystkie zniknęły od razu po zastosowaniu, ale najpóźniej drugiego dnia, nie było śladu po większości z nich. Mało tego, maseczkę wykonałam w piątek i w poniedziałek i na przestrzeni tego czasu zniknęła mi znaczna część kaszki, zostało już tylko kilka uparciuchów, które są zdecydowanie mniej uciążliwe niż cała kolonia... Ponadto cera uległa wygładzeniu w znacznym stopniu, jest miękka i delikatnie zmatowiona oraz - co dość istotne - nie jest ściągnięta nawet, jeśli nie nałożymy od razu kremu!
Jedyne czego ta maseczka nie robi, to jakiekolwiek działanie na ślady po gojących się wypryskach, ani tym bardziej ewentualne działanie na zaskórniki. O tym powinnyście raczej zapomnieć, a przynajmniej moja cera. Myślę, że sięgnęłam po tą maskę w idealnym momencie, ponieważ prawdopodobnie nie dostrzegłabym i nie doceniłabym jej działania kiedy moja cera była w lepszym stanie.
KONSYSTENCJA: Maseczka ma postać dość gęstego i zwartego kremu, który mimo to jest bardzo lekki i łatwo rozsmarowuje się po skórze. Maseczka nie zawiera drobinek ścierających, więc powinna być odpowiednia również dla cer, które na klasyczne peelingi reagują ostrymi zaczerwienieniami.
KOLOR/ZAPACH: Maseczka ma delikatny, żółtawy kolor i dość przyjemny zapach, który jednak nie kojarzy mi się z niczym konkretnym. W każdym razie nie jest drażniący i nie uprzykrza zabiegu.
OPAKOWANIE: Tutaj wielka pochwała dla producenta, bo o ile przy okazji gruszkowej maseczki z Perfecty marudziłam na zbyt dużą ilość maseczki w saszetce, tak producent Under Twenty zastosował najwygodniejsze moim zdaniem rozwiązanie dla maski innej niż nawilżająca, czyli podział maseczki na dwie osobne saszetki, zawierające po 6ml produktu. Nie wiem jak Wy, ale ja często mam tak, że po jednorazowym użyciu maseczki nie jestem przekonana co do jej działania i waham się z wystawianiem jej recenzji. Dzięki takiemu pakowaniu jestem w stanie w krótkim czasie potwierdzić swoje przypuszczenia, dzięki ponownej aplikacji.
Jedyne co nieco mnie drażni w tym opakowaniu, to fakt, że mimo nacięć, bardzo ciężko je rozerwać i za każdym razem musiałam biegać po mieszkaniu w poszukiwaniu nożyczek, co może być nieco upierdliwe, gdy robi się maseczkę pod prysznicem, czy w wannie... ;)
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.5zł, na pewno widziałam je w Super-Pharm, ale wydaje mi się, że nie powinno być problemów z jej dostępnością również w innych drogeriach, które mają w swojej ofercie kosmetyki Under Twenty.
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Myślę, że tak! Maska zdecydowanie pomogła mi w poprawie aktualnego, dość kiepskiego stanu mojej cery, więc jeśli tylko znowu poczuję potrzebę szybkiej pomocy, to chętnie po nią sięgnę!
Podsumowanie:
+ działanie wygładzające;
+ pozbycie się suchych skórek;
+ zmniejszenie kaszki;
+ dość przyjemny zapach;
+/- opakowanie - plus za podział na dwie saszetki, minus za ciężkie otwieranie;
- brak obiecanego działania na zaskórniki.
Ja tą maskę bardzo polubiłam i, mimo początkowego sceptycznego nastawienia, przekonałam się, że nie tylko Ziaja powinna być na moim maseczkowym podium! ;) Z ciekawości kupiłam również inną dostępną w tej linii maseczkę. Dam znać, jak się sprawdziła, jak tylko ją zużyję! :)
SKŁAD:
Czy miałyście okazję używać tej maseczki? Jak się u Was sprawdziła? Jakie są Wasze ulubione peelingi enzymatyczne?
K.
Produkt otrzymałam w ramach współpracy z Laboratorium Kosmetycznym Dr Irena Eris. Dziękuję Pani Ani za udostępnienie produktów do testów.
Miałam ją i byłam zdecydowanie na tak! Też wolę jak maseczki są podzielone na dwie w jednym opakowaniu:)
OdpowiedzUsuńTo jednak wygodniejsze niż wyciskanie wszystkiego na twarz lub odkładanie do słoiczków :D
Usuńno under twenty to ja byłam jakieś twenty lat temu :P haha
OdpowiedzUsuńbrawo za zapakowanie maseczki w dwie saszetki!
Daj spokój! Nie widać! ;)
Usuńmnie zniechęca nazwa tej serii :P producent sugeruje, że są to produkty dla nastolatek i nawet gdyby nieźle sprawdzały się na mojej skórze, to jakoś dziwnie byłoby mi ich używać ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam takich odczuć, nie wiem dlaczego :) Zresztą akurat pierwsze dwa przetestowane produkty całkiem nieźle się u mnie sprawdziły, zobaczymy co dalej :)
UsuńLubię całą serię Anti!Acne, maseczkę też (chociaż under twenty już nie jestem :( ). Teraz co prawda przerzuciłam się na glinki Ziaji, ale chętnie przypomnę sobie działanie tej. Zwłaszcza że ostatnio bez powodu stan mojej cery trochę się pogorszył.
OdpowiedzUsuńJa jestem ogromną fanką szarej glinki z Ziaji i naprawdę mało która maseczka daje radę doskoczyć do tego poziomu efektami, bo zazwyczaj po prostu ich nie widzę, ale tym razem jestem mile zaskoczona :)
Usuńmiałam jakieś dwie maseczki Under 20, ale mnie nie zachwyciły
OdpowiedzUsuńMoże inne potrzeby - mnie pewnie też by nie zachwyciła, gdyby moja cera była w lepszym stanie i nie zauważyłabym większych efektów, a tu jednak okazuję się, że zdziałała więcej niż standardowe zmiękczenie :)
Usuńnie mialam jeszcze maseczki z tej firmy, moze kiedys:)
OdpowiedzUsuńNic straconego :)
UsuńSaszetki nie sa wygdona forma neistety :( ale ogolnie na plus! ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat saszetki bardzo lubię, czasem tylko ponarzekam na zbyt duże pojemności, ale generalnie wolę saszetki, bo większość maseczek nie robi na mnie wrażenia, a po co męczyć się z tubką, czego co nam nie pasuje? ;)
UsuńTeż mam i całkiem lubię :D Aczkolwiek u mnie potrzeba było trochę dłuższego stosowania by zobaczyć efekty. Maseczka jest jednak bardzo wydajna :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, na upartego, można by ją zastosować i 4 razy, ale ja nie lubię samodzielnego dzielenia porcji, więc nakładam wszystko z saszetki :P
Usuńsię maseczkujesz na potęgę :D
OdpowiedzUsuńJak mnie sypnęło, to teraz łapię się za wszystkie zasoby maseczkowe, jakie mam :P
Usuńzapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, jeśli uważasz, że odpowiada potrzebom Twojej cery :)
UsuńDla mnie jednak za delikatny :(
OdpowiedzUsuńCzyli jednak lepsze mechaniczne? :)
Usuń