Witajcie!
Dzisiaj szybka recenzja maski oczyszczającej z Perfecty. Wprawdzie jakiś czas temu zaopatrzyłam się w dwa słoiczki czystych glinek z ZSK - białej i zielonej, ale nadal lubię czasem sięgnąć po maseczki w saszetkach. Tym sposobem skusiłam się na wykorzystanie kolejnej glinki znajdującej się w moich saszetkowych zasobach! :)
Słowo od producenta:
DZIAŁANIE: Czego nam tu producent nie naobiecywał! Zgodnie z tym maska powinna zrobić nam z twarzą istnego Photoshopa! Niestety tak nie jest, ale nie jest też źle. Maska rzeczywiście dość ładnie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń, jednak nie jest to z pewnością głębokie oczyszczenie! Delikatnie ją wygładza i sprawia, że przez jakiś czas po użyciu twarz jest zmatowiona. Twarz jest po niej przyjemnie mięciutka, ale nie zaobserwowałam poprawy jej elastyczności. Nie zauważyłam również ani poprawionego kolorytu, ani tym bardziej zmniejszenia widoczności porów. Teoretycznie nie jest źle, maska spełnia swoje podstawowe założenia i być może polubiłabym się z nią bardziej, gdyby nie kilka innych cech, które nie do końca mi odpowiadają.
KONSYSTENCJA: Maska jest niestety dość rzadka, co nie do końca mi się podoba, ponieważ lubię, gdy maski mają konsystencję papki lub gęstego kremu. Ta natomiast prawie, że przelewa mi się przez palce podczas nakładania na twarz. Ponadto maska właściwie w ogóle nie zastyga na twarzy, a maski z glinkami przyzwyczaiły mnie do tego, że jednak nie dość, że są gęste, to jeszcze tworzą na twarzy swego rodzaju skorupkę. Być może dlatego mam wrażenie, że ta maska nie działa tak mocno jak powinna.
KOLOR/ZAPACH: Maska ma delikatnie żółtawy kolor, ale wbrew pozorom nie pachnie gruszkami, a jabłkami. Zapach to jej ogromna zaleta!
OPAKOWANIE: Miękka saszetka o pojemności 10ml. Jak dla mnie to nieco za duża pojemność jak na saszetkę, ponieważ nie uznaję dzielenia masek w saszetkach na porcje. Zawsze nakładam tyle, ile zawarł w jednej porcji producent, ponieważ wychodzę z założenia, że saszetki powinny być jednorazowe, a ja nie mam ochoty babrać się z przelewaniem do słoiczków. O ile w przypadku gęstej maski nawilżającej ta pojemność jest całkiem ok, ponieważ taką maskę mogę zaaplikować również na dekolt i szyję, to w przypadku maski oczyszczającej i to tak rzadkiej, jest to zbyt duża pojemność. Moim zdaniem producent powinien zmniejszyć jej pojemność lub tą samą zawartość podzielić na dwie, osobno zapakowane porcje - wiecie, takie rozrywane. To byłoby dużo wygodniejsze! :)
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.2-3zł, dostępna praktycznie w każdej drogerii typu Natura, czy Rossman;
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Raczej nie. W kategorii glinkowych masek w saszetkach u mnie zdecydowanie prowadzi Ziaja z glinką szarą!
Podsumowanie:
+ delikatne oczyszczenie;
+ zmiękczenie;
+ wygładzenie;
+ delikatne zmatowienie;
+ piękny zapach;
- brak uelastycznienia;
- brak działania na pory;
- niewygodne opakowanie i problematyczna pojemność.
SKŁAD:
Być może polubiłabym się z tą maską bardziej, ale na moją cerę o niebo lepiej działa maska oczyszczająca z Ziaji. Gdyby jeszcze tylko Ziaja mogła tak cudownie pachnieć jabłkami, wtedy byłaby ideałem! ;)
A Wy miałyście do czynienia z tą maseczką? Polecacie jakieś inne maski oczyszczające w saszetkach lub tubkach?
K.
U mnie sprawdziła się o niebo lepiej, dlatego ja ją uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci podpasowała :)
UsuńBardzo często kupuję maski w saszetkach, mam w domu spory zapas i dobieram je do potrzeb skóry, z Perfecty najbardziej lubię nawilżającą i dla mnie nie są za duże, zawsze siedzę z nią w wannie i nakładam na twarz szyję i dekolt, akurat starcza :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię gromadzić saszetki :D Z glinkami, czy spiruliną nie zawsze chce mi się bawić, a te są szybkie i łatwe i lepiej pachną :D:D:D
UsuńJa nawilżające również często nakładam na również i na szyję i dekolt, ale z tego, co wiem, nie powinno się tak robić z glinkami, dlatego napisałam, że w przypadku tej maski, to dla mnie za duża pojemność :D A uwierz, że 7ml Ziaji nie sprawia mi problemu przy jednorazowym użyciu na samą twarz :D
u mnie jakoś się nie sprawdziła ,i trudno się smywała zostawała taki dziwny nalot na mojej twarzy
OdpowiedzUsuńU mnie było tak samo :/
UsuńNie no, nalotu nie zaobserwowałam, ale gdyby tak, to już na bank bym do niej nie wróciła, co i tak jest wątpliwe, bo używałam lepszych masek ;)
UsuńMoże raz używałam glinki, ale jakoś nie bardzo odpowiadała mi jej konsystencja, więc dałam sobie spokój. Także nie mogę niczego polecić:)
OdpowiedzUsuńTwoje cera woli pewnie nawilżające :)
Usuńja bardzo ją lubię i często używam :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Tobie służy lepiej! :)
UsuńKupiłabym ją dla samego zapachu :)
OdpowiedzUsuńZapach to akurat ma obłędny! :D
UsuńJa tez zdecydowanie wolę ziaję, mimo, że perfekty kilkakrotnie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńMiało być - high five ;)
Usuńgruszka pachnąca jabłkami fajne:)
OdpowiedzUsuń:D
Usuńmiałam tę maseczkę, była w porządku ale cudów nie działała. Mam w domu tę z ziaji, muszę w końcu wypróbować:)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, ciekawe, która lepiej na Ciebie zadziała :)
Usuńja bardzo polubiłam tą maseczkę :) na mnie chyba lepiej działa, bo widzę, że pory są oczyszczone i zwężone
OdpowiedzUsuńSzczęściara :)
Usuńmiałam ją wiele razy i w sumie to ją lubiłam :D
OdpowiedzUsuńCzy tylko u mnie się nie sprawdziła? :D
Usuńja mam zamiar wyprobowac Ziaje z glinka szara...ciekawa jestem czy bedzie dobra dla mnie:)pozdrawiam:
OdpowiedzUsuńOby tak! :)
UsuńNie używam gotowych maseczek, tylko glinki i spirulina :).
OdpowiedzUsuńJa też korzystam z glinek i spiruliny do przygotowania, ale nie zawsze mam je pod ręką, a saszetkę łatwiej zabrać ;)
UsuńJa jeszcze nigdy nie używałam maseczek, ale już mam kilka kupionych do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńPopróbuj! Dobrze dobrana maseczka może działać cuda! :)
UsuńJa tę nawilżającą wersję baaardzo lubię ;> Odkąd wcisnęli mi ją raz w Naturze... :D
OdpowiedzUsuńA jaką dostałaś na spotkaniu? Bo ja właśnie nawilżającą :D
Usuńhm, chyba mam tą maseczkę w saszetkowym stosie
OdpowiedzUsuńGdzieś wśród kilograma innych maseczek :D
UsuńJa miałam z nią do czynienia i prawdę mówiac doprowadziła moja buzię do porządku:)
OdpowiedzUsuńTo chyba tylko ja miałam z nią taki sobie średni związek ;)
Usuńwygląda średnio :P hihi
OdpowiedzUsuńlubię maseczki saszetkowe, choć też mnie wkurza ładowanie takiej ilości do jednej, niemożliwej do użycia na jeden raz..
Ja jestem w stanie zużyć max.7ml na raz :P 10 to już totalna przesada, chyba, że jest to maska nawilżająca, to wtedy szyja i dekolt się nie pogniewają :D
UsuńMiałam kilka razy ale nie widziałam po niej efektów:(
OdpowiedzUsuńWreszcie ktoś, kto nie jest nią zachwycony! ;) Już myślałam, że to ze mną coś nie tak :P
Usuńbez zapachu to i mniej sztuczności w środku :) nie próbowałam i raczej nie spróbuję, wolę czarne marokańskie mydło i do tego glinkę czerwoną :)
OdpowiedzUsuńTyle, że ona nie jest bez zapachu, tylko pachnie jabłkiem zamiast gruszką ;)
UsuńGlinki czerwonej jeszcze nie próbowałam, ale mam zieloną i białą :)
ja ją uwielbiam bardzo mi pasuję :)
OdpowiedzUsuńNo i świetnie ;) Jak zwykle co cera to inne potrzeby i nawet cera mieszana jest nierówna innej mieszanej, a co dopiero tłuste ;)
UsuńSzkoda, że nie pachnie gruszkami... Ja bym się nabrała bo lubię zapach gruszek, jabłek niekoniecznie :P
OdpowiedzUsuńJa ostatnio mam farta do kosmetyków pachnących jabłkami :]
Usuń