Skoro jest już lipiec, to na blogu nie może zabraknąć denkowego podsumowania czerwca! :)
W tym miesiącu udało mi się wykończyć 17 produktów - nieco mniej niż zwykle, ale wysoka tendencja nadal utrzymana! W czerwcu, obok stale zużywanych produktów, nadal starałam wyznaczyć sobie kilka kosmetyków, które nieszczególnie przypadły mi do gustu albo które z różnych innych powodów zalegały zapomniane gdzieś w łazience. Oto i one... ;)
1. Balsam do ciała Green Nature; Be Beauty, Biedronka (250ml, ok.5zł).
Swego czasu na blogach był niezły szał na te produkty. Moją tubkę użyłam po raz pierwszy w styczniu i, jak widać, dość opornie szło mi zużywanie tego gagatka. Niby wszystko ok, niby przyjemnie pachniał, łatwo się wchłaniał i przyzwoicie nawilżał, ale ewidentnie między nami nie zaiskrzyło. Cieszę się, że to już koniec tej znajomości i nie wróciłabym do niego, nawet pomimo tego, że jego producentem jest osławiona Tołpa.
Następca: głęboko nawilżające mleczko od Lirene.
2. Krem do rąk Silk Beauty; Oriflame (100ml, 14zł).
Produkt z kategorii otwartych sama-nie-wiem-kiedy. Niby zwykle było nam nie po drodze, niby nie iskrzyło, ale jego używanie było całkiem przyjemne. Pięknie pachnie, przyzwoicie nawilża i całkiem nieźle się wchłania. Pod koniec polubiłam go na tyle, że chętnie będę sięgać po większą tubkę, którą mama trzyma w łazience... Sasasa :D
Następca: milion innych nie-wiadomo-kiedy-otwartych kremów do rąk oraz świeżutka migdałowa Isana.
3.Rozmarynowy krem do stóp, Naturals Ultra Soft; Torf Corporation (100ml, ok.4zł).
Kupiony w ubiegłym roku, podczas pospiesznych zakupów. Pięknie pachniał, ale działanie miał wyjątkowo marne, chociaż muszę przyznać, że moje stopy, a raczej pięty, to ledwo co rusza... Gorzej, że mnie to rusza, że ich nie rusza... Znacie coś na taką przypadłość? :P Tego kolegi nigdy więcej!
Następca: regenerujący krem do stóp z 30% zawartością mocznika z Lirene.
4. Cukrowy peeling do ciała pomarańcza i kokos; The Secret Soap Store (200ml, ok.15zł).
Bardzo się polubiliśmy - pełna recenzja TU. Zdecydowanie znajomość do powtórzenia!
Następca: peeling solny z Perfecty
5. Emulsja do higieny intymnej; Intimea, Biedronka (300ml, ok. 3-4zł).
Całkiem niezły płyn do higieny rejonów intymnych. Nie podrażniał i w sumie robił, co miał robić, czyli oczyszczał. Zobaczymy, może jeszcze się u mnie pojawi.
Następca: kremowy płyn do higieny intymnej Lactima Duo od Lirene
6. Krem nawilżający; Corine de Farme (30ml, ok.14zł).
Ulubieniec minionych miesięcy, niedawno pojawiła się jego pełna recenzja TUTAJ. Jeszcze się zobaczymy!
Następca: matujący kremowy mus od Lirene
7. Krem pod oczy z wyciągiem z orchidei; Alterra (15ml, ok.10zł).
Ten produkt również był już przedstawiany na blogu TUTAJ. Bardzo go lubiłam, szczególnie na noc. Chętnie bym do niego wróciła, ale niestety został wycofany... :(
Następca: krem odżywczo-nawilżający pod oczy AA Ultra Odżywianie
8. Matujący krem-żel na noc Matte Touch; Oriflame (50ml, 43zł).
Bardzo go lubię. Uważam, że ten krem jest zdecydowanie lepszy niż jego brat bliźniak na dzień. Naprawdę odżywia i nawilża skórę, nieszczególnie ją przy tym przetłuszczając. Uwielbiam jego gęstą, kremową konsystencję. To już mój enty słoiczek, więc mam ochotę na coś innego.
Następca: Hydrogenic głęboko nawilżający krem na noc od Dr Irena Eris.
9. Micelarny żel do mycia i demakijażu Be Beauty; Biedronka (150ml, ok.5zł).
Jeden z faworytów do codziennego oczyszczania twarzy. Zasłużenie okrzyknięty hitem blogosfery! :) Szerzej było o nim TUTAJ. To była moja druga tubka i na pewno nie ostatnia! :)
Następca: pianka myjąca od Lirene
10. Maska oczyszczająca z glinką szarą; Ziaja (7ml, ok.1,50zł).
Bardzo polubiłam się z tym produktem i uważam, że jest to najlepsza dostępna glinka w saszetce. Żadna inna maska tak dobrze nie działa na moją cerę! Więcej było o niej TUTAJ. Zawsze chętnie do niej wracam!
Następca: Staram się zużywać inne posiadane glinka w saszetkach i tubkach oraz glinki sypkie z ZSK.
11. Maska nawilżająca z glinką zieloną; Ziaja (7ml, ok.1,50zł).
Kolejny hit blogosfery, który mnie niestety nie powalił na kolana. Za taką cenę dam szansę drugiej saszetce, ale na mojej cerze maski nawilżające nie robią większego wrażenia... ;)
Następca: jak wyżej - inne posiadane maseczki w saszetkach oraz spirulina z ZSK.
12. Peeling biała czekolada i wanilia; Isana (250ml; ok.5zł).
Jedne go kochają, inne nienawidzą. Ja należę do tych drugich, a że nieopatrznie kupiłam dwa opakowania (bo może będzie fajny), to dziękuję Bogu, że to już koniec! Nigdy więcej!
Następca: cukrowy peeling mango-arbuz od Farmony
13. Żel pod prysznic Discover Marrakech; Oriflame (250ml; ok.8-10zł).
Uwielbiam żele z tej linii, kilka dni temu na blogu ukazała się ich obszerna recenzja TUTAJ. Zawsze mam pod ręką spore zapasy... ;)
Następca: żel-oliwka z mango od Lirene oraz kremowe mydło pod prysznic Ziaja Kozie Mleko
14. Żel pod prysznic Discover Borneo; Oriflame (400ml; ok.10-14zł).
Jak wyżej - KLIK :)
15. Szampon do włosów granat i aloes; Alterra (200-250zł, ok.10zł).
Bardzo lubię tą wersję Alterry. Bardzo dobrze oczyszcza włosy, również z olejów. Ostatnio zastanawiam się tylko, czy nie pora na przerwę...
Następca: szczerze powiedziawszy używałam go w domu, a tam ostatnio bywam dość rzadko, więc rano łapię to, co wpadnie mi w ręce... :P
16. Odżywka do włosów granat i aloes; Alterra (200-250ml, ok.10zł).
Bardzo, bardzo dobra odżywka. Włosy po jej użyciu są miękkie, sypkie i delikatnie połyskujące. Zawsze chętnie do niej wracam.
Następca: maska granat i aloes z Alterry
17. Maska do włosów z proteinami kaszmiru i kolagenem; Bingo Spa (500ml, ok.10zł).
Dla mnie to absolutnie genialny produkt! Włosy po jej użyciu - nawet na kilka minut - były lśniące, niesamowicie mięciutkie, sypkie i bardzo, bardzo gładkie w dotyku! Z największą przyjemnością będę do niej wracać, szkoda tylko, że bardzo trudno ją dostać.
Następca: maska do włosów z proteinami mlecznymi Bingo Spa i Kallos Crema Al Latte
W czerwcu to by było na tyle. Jak widzicie pożegnałam kilka produktów z kategorii tych nielubianych, kilka tych, które mają szansę stać się moim KWC oraz kilka sprawdzonych ulubieńców. Co zabawne - wiele z wykończonych produktów zostało zastąpione produktami pochodzącymi ze spotkania blogerek - jak widać ominęły mnie spore zakupy (i spore - niekoniecznie potrzebne zostały też poczynione - shame on me!)... ;)
Czy używałyście już tych produktów? Sprawdziły się u Was?
K.
P.S. Z satysfakcją stwierdzam, że coraz więcej wykończonych produktów ma już swoją recenzję na blogu. Jestem z siebie dumna - oby tak dalej ;)) <głasku głask>
też posiadam ten peeling , jest beznadziejny ogólnie .
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego modowego bloga
http://styl-saharu.blogspot.com/
Ogólnie rzecz biorąc tak :P
UsuńFajne zużycia i przede wszystkim fajny opis. Bardzo podoba i się pomysł z wpisywaniem następcy :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! W takim razie zostanę przy takiej formie :)
UsuńAle tego :)) ten żel micelarny muszę w koncu zakupić :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Za piątaka to grzech nie spróbować :)
UsuńPodzielam ogólnie panujący zachwyt nad żelami do mycia buzi z biedronki:)) Są rewelacyjne i do tego są bardzo tanie:)
OdpowiedzUsuńTo prawda! :)
UsuńNo no, trochę się tego uzbieralo :)
OdpowiedzUsuńJa też używam maseczkę z ziaji z szarą glinką i mam podobną opinię na jej temat jak Ty ;D
OdpowiedzUsuńŁo matko ile zużyć! :O I że też udaje Ci się je na bieżąco recenzować, wielki szacun ja zawsze jestem do tyłu ;p no i mnie rozbawiło :D
OdpowiedzUsuńTo pierwszy raz kiedy się udało! Jestem z siebie dumna! :D:D:D
UsuńCo Cię rozbawiło? Niestety nie załapałam :P
Oj Karo, wstydź się, że tak mało zużyć!:P Dziś pędzę do Biedronki, może wreszcie dorwę tego micelka. I w Rossmanie zamierzam kupić szampon z granatem, zobaczymy jak u mnie się sprawdzi:)
OdpowiedzUsuńNie postarałam się, co? ;))
UsuńWidziałam, że już wszystko dorwałaś! Nareszcie! :)
Denko gigant :P a ja czekam kiedy znów w Biedronie pojawią się te balsamy. Z tego co pamiętam były w zeszłym roku w lipcu. W sierpniu wyjeżdżam i taka tubka byłaby praktyczna. Na mnie też nie robią wrażenia maseczki Ziai.
OdpowiedzUsuńE tam gigant, bywało więcej ;)
UsuńMoże będzie jakaś gazetka urodowa w Biedronce, w sumie dawno już nie było ;)
wow, ile zużyć!
OdpowiedzUsuńja też chętnie wracam do glinek ziaja :)
Z innymi mam różnie, ale szara, to mój faworyt :)
Usuńproteinu kaszmiru zapamiętam
OdpowiedzUsuńgratuluję denek, każde puste opakowanie jest na wagę złota :)
Koniecznie zanotuj ;)
UsuńCoś w tym jest, każde denko cieszy :]
No kochana, szalałaś z kosmetykami w czerwcu :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wielgachnego denka.
Szalałam, to niestety z zakupami, ale na ten wstydliwy post jeszcze przyjdzie pora... :P
UsuńDziękuję ;)
ten krem z Oriflame serio matuje? ;)
OdpowiedzUsuńNie no, on jest na noc. Moim zdaniem ma raczej właściwości równoważące w nocy matowienie w dzień... Ale nazwali go głupio, to fakt ;)
Usuńsporo tych zużyć ;)
OdpowiedzUsuńz przedstawionych przez Ciebie kosmetyków używałam tylko Alterry z granatem, ale nie polubiłam się jakoś bardzo ani z szamponem, ani z odżywką
Kurczę, ostatnio zdania są coraz mocniej podzielone...
Usuńnaprawdę wycofano ten krem pod oczy Alterry? ojej :(
OdpowiedzUsuńNiestety na to wygląda, szukałam w kilku Rossmanach i nigdzie nie było, a dziewczyny na wizażu pisały, że widziały go w CND :(
Usuńgłasku głask :D padłam :D jesteś boska Karolciu :*
OdpowiedzUsuńnazużywałaś całkiem sporo! jestem z Ciebie dumna! :)
Dziękuję Marti :* Taka pochwała z Twojej klawiatury, to miód na moje serce :D:D:D
UsuńJa również należę do grupy nienawidzącej peelingu Isany, ale na szczęście miałam tylko jedno opakowanie! :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara :P
UsuńSporo tych denkowców:-) Zapraszam do mnie na rozdanie:-)
OdpowiedzUsuńTroszkę się nazbierało :)
UsuńUżywam żelu micelarnego z Biedronki i maseczek z Ziaji, choć na mojej cerze żadna z tych maseczek szału nie robi. Do stóp teraz też używam Lirene z 30% mocznikiem, mam też genialny po prostu, bo inaczej tego określić nie można, krem SVR z 50% mocznikiem - Xerial 50. Moim zdaniem robi cuda ze stopami. Najpierw moczenie w wodzie z solą, potem ścinanie za pomocą ścinaka (Scholl), potem tarka (również Scholl), peeling (obecnie testuję dwa Biedronkowe) i na koniec krem (Xerial 50), na to grube, bawełniane skarpety... Rano stopy nie do poznania. Jedyną wadą jest to, że trzeba to robić bardzo regularnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie kremu, chętnie przyjrzę mu się bliżej! :)
UsuńNatomiast, jeśli chodzi o ścinanie, to ja jestem raczej przeciwniczką takich metod, tym bardziej, że to raczej pobudza organizm do zintensyfikowanego nadbudowywania naskórka, skąd może aż taki wymóg regularności. Trochę błęde koło, ale jeśli u Ciebie się sprawdza, to bardzo fajnie! Ja bym się trochę bała, zwłaszcza, że będzie boleć, a już nie daj Boże, boleć na darmo ;)
Maaasa tego ;D WOW. ja to jednak jestem leniwa... ;> Nic zupełnie z tych produktów nie używałam, wstyd mi :)
OdpowiedzUsuńPodkład zużyłaś! To się chwali :)
UsuńSpore zużycia :)
OdpowiedzUsuńNie jest źle :)
UsuńMam krem do rak z be beauty i jestem z niego zadowolona, jeszcze nie skusiłam się na balsam bo mam pare do zużycia ;) A co Ci nie pasowało w tym balsamie? :)
OdpowiedzUsuńp.s
zapraszam na rozdanie do mnie:
http://netfluxowekosmetyki.blogspot.com/2012/06/rozdanie.html
lubię te maseczki z ziaji :)
OdpowiedzUsuńTeż mam ten balsam z Biedronki - u mnie to samo, nie zaiskrzyło. Ale maseczkę z glinką szarą bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja do pielęgnacji stóp bardzo lubię olejek zmiękczający z Flos leku- dawno temu pisałam o nim u siebie. Warty uwagi i świetnie działa.
OdpowiedzUsuńZ kremów regularnie wracam do Polleny Evy seria Len.
gratuluję zużyć sporo ich:)
OdpowiedzUsuńnie lubię żelu Intimea, ale BeBeauty żel uwielbiam
raczej masz rację z zagrywka Maybelline, było pisane, że nie są dostępne jeszcze w PL, a tutaj nagle gazetka, po prostu szybka reklama,a le co z tego jak mi nie odpowiada