Kilka dni temu pisałam o kremie nawilżającym z Corine de Farme, który stosuję na dzień, natomiast do tak zwanego zestawu dobrałam mu kolegę w postaci niedawnej nowości z oferty Oriflame, czyli wygładzającego kremu na noc z serii EcoBeauty. Muszę przyznać, że takie połączenie całkiem nieźle się u mnie sprawdza i prawdopodobnie nie raz jeszcze będę do niego wracać, mimo, że akurat produkt z Oriflame, pomimo niewątpliwie skutecznego działania, jakimś cudem nie skradł całkowicie mojego serca... ;)
Obietnice producenta są długie i barwnie opisane, dlatego zainteresowane odsyłam bezpośrednio na stronę producenta TUTAJ. Warto jednak wspomnieć w tym miejscu, że produkty z linii EcoBeauty posiadają aż cztery certyfikaty, świadczące o naturalności tych produktów - są to certyfikaty ECOCERT, Vegan Society, Forest Stewardship Council oraz Fairtrade.
DZIAŁANIE: O ile w ciągu dnia sięgam zwykle po kremy matujące (CdF jest wyjątkiem) lub kremy przeznaczone stricte do cery mieszanej, to na noc wybieram nieco bardziej treściwe kremy - zazwyczaj nawilżające lub odżywcze. Krem EcoBeauty faktycznie intensywnie odżywia moją skórę i sprawia, że jest niesamowicie miękka i dobrze nawilżona. Nie zanotowałam, żeby z moją skórą działo się cokolwiek niepożądanego w trakcie stosowania tego produktu, moja cera bardzo dobrze go tolerowała i nie reagowała na niego żadnymi niespodziankami, ani podrażnieniami. Krem z racji swojej konsystencji początkowo bieli twarz, ale po kilku minutach niemal całkowicie się wchłania. Zupełnie mi to nie przeszkadza, w końcu jest to krem na noc i naprawdę w nocy nie muszę mieć nieskazitelnego matu na twarzy... ;)
Jeśli chodzi o inne obietnice producenta, to skóra rzeczywiście wygląda po nocy na wypoczętą, pytanie tylko, czy jest to zasługa kremu, czy po prostu snu? ;) Co do działania wygładzającego i spłycenia drobnych zmarszczek, to muszę stwierdzić, że moja buzia z pewnością jest miękka i wygładzona, ale zmarszczek na szczęście jeszcze nie posiadam, dlatego w tej kwestii krem nie miał czym się wykazać. Natomiast obietnice o zmniejszeniu porów, jak zawsze można włożyć między bajki.
Muszę się uczciwie przyznać, że na początku niechętnie sięgałam po ten produkt i nawet byłam bliska puszczeniu go w wymiance. Moje wątpliwości nie były jednak spowodowane właściwościami, czy działaniem kremu, bo te w zasadzie od początku mi odpowiadały, po prostu produkt ten cechuje bardzo intensywny, słodki zapach, dość typowy dla produktów naturalnych (np. Alterra). Później jednak udało mi się do niego przyzwyczaić, a nawet polubić. Nie jest to mój KWC, ale odpowiada mi jego działanie. Uważam, że jest to naprawdę dobry krem i naprawdę niewiele mam mu do zarzucenia, jednak z jakiegoś powodu zwyczajnie nie zaiskrzyło między nami na tyle, żeby kontynuować tą przygodę w stałym związku... To może być raczej relacja typu friends with benefits... ;)))
KONSYSTENCJA: Gęsta i bardzo treściwa. Z jednej strony to dobrze, bo po prostu czuć, że nakładamy na twarz produkt o sporych walorach odżywczych, ale z drugiej powoduje zastyganie grudki kosmetyku w pompce, co praktycznie codziennie kończy się tym, że wraz z porcją kosmetyku wyciskam sobie na dłoń "kamyczek" z kremu, który upierdliwie czepia się do rąk, do palców, do umywalki, a nawet do korka w umywalce...
KOLOR/ZAPACH: Krem ma białawy kolor oraz bardzo intensywny słodki zapach. O ile teraz już się do niego przyzwyczaiłam, tak na początku był on dla mnie dość sporą przeszkodą w używaniu tego produktu. Aktualnie darzę ten zapach umiarkowaną sympatią, ale zdecydowanie unikam go, kiedy gorzej się czuję, bo po prostu robi się obrzydliwe słodko i niebezpiecznie... :P
OPAKOWANIE: Opakowanie to plastikowa, walcowata tuba o pojemności 50ml, z pompką typu air-less. Zdecydowanie mój faworyt wśród opakowań! Pompkę można wcisnąć zarówno do połowy, jak i do końca, co ułatwia dozowanie odpowiedniej ilości produktu.
WYDAJNOŚĆ: Krem uważam za bardzo wydajny. Mam go niecałe trzy miesiące, a używam regularnie i niemal codziennie od około dwóch miesięcy. Jedna pompka produktu pozwala na aplikację kremu na twarz, szyję oraz dekolt. Ogromny plus!
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: 69zł bez promocji, ok.50zł w cenie promocyjnej, dostępny oczywiście tylko poprzez konsultantki Oriflame. Cena dość wysoka, ale myślę, że w czasie promocji warto się na niego skusić.
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Pewnie tak, ale raczej przy okazji składania większego zamówienia w Oriflame.
Podsumowanie:
+ gęsta, treściwa konsystencja;
+ dobre odżywienie i nawilżenie skóry;
+ bardzo przyjazny skład (olejek kokosowy, gliceryna, masło shea, olej z nasion borówki brusznicy, ekstrakt z rozmarynu, olej z nasion słonecznika);
+ certyfikaty ekologiczne;
+ bardzo wygodne opakowanie;
+ wysoka wydajność;
- zastyganie kremu w ujściu pompki;
- zbyt słodki, lekko mdlący zapach;
- wysoka cena
SKŁAD:
Używałyście któregoś z kremów z linii EcoBeauty? Cenicie kosmetyki certyfikowane przez ECOCERT i inne podobne organizacje?
K.
DZIAŁANIE: O ile w ciągu dnia sięgam zwykle po kremy matujące (CdF jest wyjątkiem) lub kremy przeznaczone stricte do cery mieszanej, to na noc wybieram nieco bardziej treściwe kremy - zazwyczaj nawilżające lub odżywcze. Krem EcoBeauty faktycznie intensywnie odżywia moją skórę i sprawia, że jest niesamowicie miękka i dobrze nawilżona. Nie zanotowałam, żeby z moją skórą działo się cokolwiek niepożądanego w trakcie stosowania tego produktu, moja cera bardzo dobrze go tolerowała i nie reagowała na niego żadnymi niespodziankami, ani podrażnieniami. Krem z racji swojej konsystencji początkowo bieli twarz, ale po kilku minutach niemal całkowicie się wchłania. Zupełnie mi to nie przeszkadza, w końcu jest to krem na noc i naprawdę w nocy nie muszę mieć nieskazitelnego matu na twarzy... ;)
Jeśli chodzi o inne obietnice producenta, to skóra rzeczywiście wygląda po nocy na wypoczętą, pytanie tylko, czy jest to zasługa kremu, czy po prostu snu? ;) Co do działania wygładzającego i spłycenia drobnych zmarszczek, to muszę stwierdzić, że moja buzia z pewnością jest miękka i wygładzona, ale zmarszczek na szczęście jeszcze nie posiadam, dlatego w tej kwestii krem nie miał czym się wykazać. Natomiast obietnice o zmniejszeniu porów, jak zawsze można włożyć między bajki.
Muszę się uczciwie przyznać, że na początku niechętnie sięgałam po ten produkt i nawet byłam bliska puszczeniu go w wymiance. Moje wątpliwości nie były jednak spowodowane właściwościami, czy działaniem kremu, bo te w zasadzie od początku mi odpowiadały, po prostu produkt ten cechuje bardzo intensywny, słodki zapach, dość typowy dla produktów naturalnych (np. Alterra). Później jednak udało mi się do niego przyzwyczaić, a nawet polubić. Nie jest to mój KWC, ale odpowiada mi jego działanie. Uważam, że jest to naprawdę dobry krem i naprawdę niewiele mam mu do zarzucenia, jednak z jakiegoś powodu zwyczajnie nie zaiskrzyło między nami na tyle, żeby kontynuować tą przygodę w stałym związku... To może być raczej relacja typu friends with benefits... ;)))
KONSYSTENCJA: Gęsta i bardzo treściwa. Z jednej strony to dobrze, bo po prostu czuć, że nakładamy na twarz produkt o sporych walorach odżywczych, ale z drugiej powoduje zastyganie grudki kosmetyku w pompce, co praktycznie codziennie kończy się tym, że wraz z porcją kosmetyku wyciskam sobie na dłoń "kamyczek" z kremu, który upierdliwie czepia się do rąk, do palców, do umywalki, a nawet do korka w umywalce...
OPAKOWANIE: Opakowanie to plastikowa, walcowata tuba o pojemności 50ml, z pompką typu air-less. Zdecydowanie mój faworyt wśród opakowań! Pompkę można wcisnąć zarówno do połowy, jak i do końca, co ułatwia dozowanie odpowiedniej ilości produktu.
WYDAJNOŚĆ: Krem uważam za bardzo wydajny. Mam go niecałe trzy miesiące, a używam regularnie i niemal codziennie od około dwóch miesięcy. Jedna pompka produktu pozwala na aplikację kremu na twarz, szyję oraz dekolt. Ogromny plus!
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: 69zł bez promocji, ok.50zł w cenie promocyjnej, dostępny oczywiście tylko poprzez konsultantki Oriflame. Cena dość wysoka, ale myślę, że w czasie promocji warto się na niego skusić.
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Pewnie tak, ale raczej przy okazji składania większego zamówienia w Oriflame.
Podsumowanie:
+ gęsta, treściwa konsystencja;
+ dobre odżywienie i nawilżenie skóry;
+ bardzo przyjazny skład (olejek kokosowy, gliceryna, masło shea, olej z nasion borówki brusznicy, ekstrakt z rozmarynu, olej z nasion słonecznika);
+ certyfikaty ekologiczne;
+ bardzo wygodne opakowanie;
+ wysoka wydajność;
- zastyganie kremu w ujściu pompki;
- zbyt słodki, lekko mdlący zapach;
- wysoka cena
SKŁAD:
K.
ja jakos nie jestem przekonana do oriflame...chociaz z perfum AMBER ELIXIR jestem zadowolona:))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa używałam niemal wyłącznie ich kosmetyków przez jakieś 5 lat i nadal bardzo je lubię, chociaż po takim czasie można się trochę znudzić... ;)
Usuńnie znałam wcześniej tego kremu. nawet nie wiedziałam, że Oriflame ma linię kosmetyków naturalnych ;)
OdpowiedzUsuńTa linia pojawiła się jakieś trzy miesiące temu :) Kupowałam ten krem chyba od razu w pierwszym katalogu, w którym był dostępny :)
UsuńUwielbiam pompkowe opakowania!! Ale Oriflamy ani inne Avony mnie jakos nie kusza ;)
OdpowiedzUsuńJa do Avonu zupełnie nie mam dostępu, a nie chce mi się zamawiać z Allegro ;) Natomiast Oriflame lubię od kilku dobrych lat, byłam ich konsultantką i nadal chętnie sięgam po ulubione kosmetyki od nich :)
UsuńJa chyba nigdy nie miałam nic z Oriflame ;)
OdpowiedzUsuńNawet słynnego miodku? ;)
UsuńDla mnie on pachnie jak drzewo ;P :> Też mi nie podpasił za bardzo, nie podoba mi się to, że muszę rozsmarowywać go na twarzy z prędkością światła, bo też zastyga mi na niej. No i jak dla mnie za małe nawilżenie, bo ja suchą mordeczkę mam...
OdpowiedzUsuńSerio? Mi on nie zastyga :P Może Twoja skóra go spija i dlatego :P U mnie musi minąć chwila zanim się dobrze wchłonie, ale skoro idę spać, to mnie to nie rusza... :P
UsuńA Ty masz mocno suchą buzię? Widzę, że wiele rzeczy, które u mnie się sprawdzają, dla Ciebie zwykle są za słabe.
Serio... może moja skóra po prostu nie umie chłonąć? :>> Nie, mam suchą a czasami w kierunku mieszanej, więc chyba nie jest aż tak źle ;>
UsuńHehe, no tak to jest, mamy różne cery ;> Ja to potrzebuję mocnego nawilżenia i wtedy jest wszystko okej :) W miarę dobrze mi nawilża ten krem od dr Ireny Eris, mrau ;)
Albo moja tak bardzo zadowala się średnim nawilżeniem... Chyba nie spotkałam się jeszcze z kremem po którym czułabym za słabe nawilżenie, no chyba, że wysuszę się czymś innym i trzeba się ratować, to może wtedy... :P
UsuńNie wiem dlaczego, ale nie przepadam za Oriflame :p
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem ;))
Usuńkremy z tej serii w ogóle mi się nie podobają. Zapach jest koszmarny... Teraz mam ten z serii do zadań specjalnych do cery z problemami. Doś
OdpowiedzUsuńTrochę przesłodzone, to fakt, trochę minęło zanim się przyzwyczaiłam.
UsuńKurczę, chyba nie wiem, o którym mówisz... Masz na myśli ten z serii BioClinic? Daj znać co o nim myślisz :)
nigdy nie miałam do czynienia z oriflame; nie znam żadnych konsultantek, ale też mnie nie ciągnie specjalnie
OdpowiedzUsuńZnasz mnie ;) Chociaż ja akurat od dłuższego czasu zamawiam już tylko dla siebie co jakiś czas, aczkolwiek patrząc na moje aktualne zapasy, to jeszcze długo niczego mi nie zabraknie chyba :P
UsuńMoim zdaniem Oriflame jak każda firma, ma swoje perełki, jak i buble. Mam trochę swoich ulubieńców, po których chętnie sięgam, ale już nie testuję każdej napotkanej nowości, jak kiedyś ;)
Zgadzam się ;> Ja tam lubię ich pielęgnację tak czy siak, bo kremy w większości były dobre dla mojej skóry. I żele pod prysznic super :D
UsuńO tak! Żele uwielbiam i ja! Zwłaszcza te z Discover :]
UsuńMam wersję na dzień i na noc i ja tam zapachu jakiegoś mocenego nie wyczuwam a co do działania to są dla mnie bardzo podobne wersja na dzień niewiele się różni jeżeli chodzi o poziom nawilżenia od nocnej.
OdpowiedzUsuńA to nowość :) Opakowanie z pompką to super opcja dla kremu :)
OdpowiedzUsuń