W podsumowaniu majowych zakupów pisałam Wam o moim pierwszym zamówieniu ze strony Zrób Sobie Krem. Dzisiaj przedstawię Wam bliżej które półprodukty skusiły mnie najbardziej. Ale ostrzegam! Ta strona, to istne zło! Zaglądam na nią niemal codziennie planując, co by tu popełnić w przyszłości! ;)
Pudełko dobroci! :) |
Po pierwsze - hydrolaty.
Do tej pory miałam do czynienia tylko i wyłącznie z hydrolatem różanym z Biochemii Urody i chętnie bym do niego wróciła, gdyby nie wrodzona ciekawość. Zamówiłam więc organiczny hydrolat z liści czarnej porzeczki oraz hydrolat z zielonej herbaty. Będę używać ich zarówno w najprostszej możliwej formie, czyli jako zamiast toniku, ale również do rozrabiania maseczek. Zamówiłam też hydrolat lawendowy, ale niestety okazało się, że mimo, iż na stronie był dostępny, to jednak zabrakło go na magazynie. Miałam zamiar dopełnić nim mgiełkę nawilżającą, ale o tym później. W każdym bądź razie zwrot pieniążków za brakujący produkt odbył się szybciej niż zdążyłam się zorientować, że czegokolwiek brakuje... Brawo dla ZSK!
Kolejne hydrolaty, o jakich myślę, to hydrolat oczarowy, lawendowy, z kwiatu pomarańczy oraz ponownie różany, ale na to jeszcze przyjdzie pora.
Po drugie - na mokro... ;)
Po drugie - na mokro... ;)
Przekopując po raz setny blog Anwen, natknęłam się na przepis na mgiełkę nawilżającą do włosów. W niedawnych postów włosomaniaczek o przeproteinowaniu włosów i innych takich przyjemnościach, postanowiłam, że chyba warto zadbać o równowagę między proteinowaniem, nawilżaniem i olejowaniem moich włosów. Mgiełkę wykonałam według TEGO przepisu. Ciekawa jestem jak się sprawdzi! :)
Ponadto widzę (KLIK i myk do Anwen), że wystarczy dokupić olej z pestek malin, żebym z już posiadanych produktów mogła również stworzyć mgiełkę, która będzie chroniła moje włosy przed promieniowaniem UV. Pewnie nie będę oryginalna, jeśli szczerze polecę Wam blog Anwen, dla mnie to totalna kopalnia wiedzy o szeroko pojętej pielęgnacji włosów, od kosmetyków drogeryjnych po własnoręcznie tworzone mgiełki i inne cuda z półproduktów.
Kwas hialuronowy przyda mi się nie tylko do przyrządzania mgiełek, ale przede wszystkim do rozrabiania masek oraz jako nawilżacz nakładany samodzielnie na twarz, bądź pod krem. Natomiast aloes można dodawać jako substancję nawilżającą np. do masek na włosy.
D-panthenol oraz hydrolizat keratyny, to kolejne produkty do wykonania wspomnianych wyżej mgiełek. Ponadto keratyna przyda się również do tuningowania masek do włosów.
Po trzecie - na sucho :]
Glinki, czyli główny powód całego zamówienia! Uwielbiam maseczki z glinkami, zwłaszcza te oczyszczające. Mam wrażenie, że to jedne z niewielu masek, po których dostrzegam realne działanie na mojej twarzy. Postanowiłam więc sprawdzić jak sprawdzą się na mojej cerze czyste glinki. Tyle dobrego się o nich naczytałam, że stawiam im poprzeczkę dość wysoko. Same glinki są w formie sproszkowanej, więc do ich rozrobienia przydadzą mi się hydrolaty lub kwas hialuronowy. Chociaż od biedy wystarczy i woda mineralna... ;)
A żeby glinki miały pełne pole do popisu, to trzeba najpierw użyźnić poletko... Czyli pora na peeling! Uwielbiam wszelkiego rodzaju gotowe peelingi, ale chętnie wypróbuję również nieco bardziej naturalne metody tego rodzaju pielęgnacji! Jestem baaaardzo ciekawa ich działania!
Już sobie wyobrażam jak najpierw wykonuję peeling z nasion czarnej porzeczki, a później przecieram twarz hydrolatem z liści tejże... Mam nadzieję, że moja mieszana i kapryśna cera ucieszy się z takiego połączenia.
Było złuszczanie, było oczyszczanie, to trzeba się jeszcze nawilżyć! Spirulina, czyli algi morskie lub inaczej śmierdziuch... :P Wrażenia węchowe podobno niezapomniane, to samo jeśli chodzi o wszelkie osoby, które napotkają nas z tą trawiastozieloną breją na twarzy, ale o efektach tego cudaka również czytałam istne peany! :)
Po czwarte - i inne... :]
Mikronizowany tlenek cynku, to gratis od sklepu. Wiem, że gdzieś natknęłam się na przepis z jego użyciem, ale zupełnie nie mogę sobie przypomnieć czego on dotyczył... Coś mi się kojarzy, że w użycia mogła być też któraś z glinek... No nic, pokopię, pogrzebię, albo któraś z Was wspaniałomyślnie zaproponuje mi coś ciekawego, jeśli tylko macie jakieś ciekawe pomysły na wykorzystanie moich półproduktów, to piszcie śmiało! Chętnie poczytam wszelkie wskazówki!
No i na koniec kilka spraw sprzętowych... Miarka łyżeczkowa (2,5ml oraz 5ml) i dwie buteleczki z atomizerkiem. W jednej jest już mgiełka aloesowa, a w drugiej Jantar.
A Wy robiłyście już jakieś zamówienie w ZSK albo Biochemii Urody? Macie jakieś sprawdzone produkty, półprodukty lub przepisy, którymi chciałybyście się podzielić? Piszcie śmiało! :)
K.
Ja też mam zamiar w przyszłości sobie coś takiego wykombinować :)
OdpowiedzUsuńTo całkiem fajna sprawa, wystarczy tylko znaleźć dobry przepis albo używać prostych mieszanek :]
UsuńZamówienie z ZSK planuję już od 2 miesięcy, ale cały czas nie mogę się za to zabrać. Jest tyle do wyboru i tak różne produkty mnie kuszą, że nie mogę się na nic konkretnego zdecydować. Do tej pory testowałam z Biochemii hydrolat oczarowy, który był w porządku, ale po wykończeniu go nie miałam ochoty na powtórkę oraz olejek arganowy, który niestety straszliwie śmierdział. Spirulinę dostałam w Blogboxie i jestem z niej bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo miłe było dzisiejsze spotkanie:D
No właśnie, paradoksalnie duży wybór wcale nie ułatwia sprawy :D
UsuńA pewnie, że było miłe! Oby więcej takich! :]
ja mam zamiar ciagle cos zamowic, ale za kazdym razem coś bardziej potrzebnego muszę kupic;d
OdpowiedzUsuńW sumie takim zamówieniem z ZSK lub BU można by zastąpić też normalną pielęgnację drogeryjną i też się sprawdzi :]
Usuńdużo słyszałam już na temat Zrób sobie krem, ale jakoś przeraża mnie że coś może nie wyjść i będzie to widać w miejscu którego na codzień nie można ukryć;))) pozdrawiam serdecznie;)))
OdpowiedzUsuńDlatego zamówiłam na początek same proste składniki ;) Mgiełka wymaga jedynie odmierzenia i zmieszania wszystkich składników, a glinki czy spirulina rozrobienia z wodą/hydrolatem/kwasem hialuronowym na ręku lub na spodeczku tuż przed użyciem :] Z tym poradzi sobie każdy :]
UsuńJa mam jeszcze strach przed zrobieniem swojego własnego kremu. Obaiwam się ze chemik ze mnie żaden :P Obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńKrem to i ja póki co bałabym się zrobić, ale myślę, że przeprowadzę kiedyś taki eksperyment :D
UsuńPokaźne zakupy, nie ma co :)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię hydrolatu z lawendy, okazał się być najgorszym z mojej kolekcji. A najdziwniejsze to to, że nie przypadł mi do gustu jego zapach, a kocham zapach lawendy. Działanie też było niezauważalne. Powróciłam do oczaru aktualnie :)
Korund polecam- najbardziej hardcorowy zdzierak( w połączeniu z żelem z BD, bo inaczej nie działa).
O proszę! Ja o hydrolacie różanym też nie mogę powiedzieć, żeby działał jakieś cuda, ale spodobał mi się na tyle, żeby przygodę z hydrolatami kontynuować, a i zapach miał cudowny! A o oczarowym słyszałam wiele dobrego!
UsuńTym lawendowym chciałam dopełnić mgiełkę aloesową zamiast wody, ale się nie udało, jak widać :P
Oho! Już zacieram łapki na korund :D
Ja też planuję zrobienie zakupów na tej stronie... ;D planuję kupić zieloną glinkę, kwas hialuronowy i jakiś gotowy zestaw na krem ;D
OdpowiedzUsuńSuper, że mają te gotowe zestawy, też chyba taki wypróbuję! :]
Usuńjesteś złą kusicielką Karo! właśnie dzisiaj przekopywałam się przez ZSK, i mam już małą listę, głównie oleji do wypróbowania zarówno na twarz jak i na włosy, ale będę MUSIAŁA dodać do listy produkty do stworzenia tej mgiełki... och ciężkie życie zakupo- i włoso- (choć to jeszcze nie tak zaawansowane) maniaczki...
OdpowiedzUsuńNo teraz, to już musisz! Nie jesteś pierwszą osobą, która mnie tu ogłasza kusicielką, chyba już się przyzwyczaiłam ;)))
UsuńJa też nie czuję się jeszcze zbyt zaawansowana, ale coraz bardziej się wkręcam :D
A ja nie planuje zakupów na tej stronie, jakoś mnie to nie pociąga :)
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej, bo tam nie sposób kupić tylko, co masz na liście :D Zawsze się coś znajdzie, co jeszcze może się przydać :D
UsuńJeszcze nic stamtąd nie zamawiałam, ale te wszystkie produkty są mega kuszące! Szczególnie peeling ;)
OdpowiedzUsuńOj tak! Jak zobaczyłam, że mają peelingi z nasion truskawki, maliny i czarnej porzeczki, to chyba z pół godziny zastanawiałam się nad wyborem i byłam bliska kupna dwóch, mimo, że w sumie robią to samo... :P
UsuńMatko boska, nie wiem o czym tu piszesz, kobieto!:P Nie miałam styczności z tego typu produktami i na razie wolę nie mieć... Zawsze byłam kiepska z chemii:P Jeszcze bym dom rozsadziła i co!
OdpowiedzUsuńHahaha :D Ale to naprawdę nie jest taka filozofia na jaką wygląda! CZy może raczej chemia... :D
Usuńmikronizowany tlenek cynku jest fajny jako domieszka do pudrów i dodatek do kremów - ma działanie matujące i jest naturalnym filtrem:) gdzieś na ZSK było to opisane.
OdpowiedzUsuńO! Super! Dzięki za podpowiedź, na pewno go wypróbuję w ten sposób, jak tylko dogrzebię się do jakiś instrukcji, co by nie przesadzić :D
UsuńMnie strasznie ciągnie do ich spiruliny :P Nie robiłam jeszcze zamówienia z ZSK, bo jakoś zbyt leniwa jestem na szukanie receptur itd. :P
OdpowiedzUsuńDużo prostych przepisów jest na ich stronie w opisie produktu :]
Usuńhehehe śmierdziuch - skąd ja to znam :D
OdpowiedzUsuńa mikronizowany tlenek cynku stosuje się jako filtr - podobno całkiem niezły jest - też mam ale jakoś nie po drodze mi użycie go - muszę się w końcu zmobilizować ;)
No proszę, ile to można się dowiedzieć :] Dzięki za podpowiedź!
Usuńpierwsze ale za to jakie konkretne
OdpowiedzUsuńteż mam ten hydrolat z czarnej porzeczki, używam go na strefę T
Po co się rozdrabniać i kilka razy płacić za dostawę ;)
UsuńSama się zbieram tam do zakupów :P Głównie produkty do twarzy i włosów :)
OdpowiedzUsuńMiałam te same intencje ;)
UsuńJuż tyle razy "pakowałam" tam koszyk, ale nigdy nie mogę się zdecydować na konkretne rzeczy.. za dużo tam tego jest :P
OdpowiedzUsuńTo prawda, wybór jest ogromny i wszystko kusi :]
UsuńJa też wreszcie muszę coś sobie od nich zamówić, już dłużej nie wytrzymam chyba Waszego kuszenia :)
OdpowiedzUsuńprzegladalam juz strony sklepu kilkukrotnie i nie moge na nic sie zdecydowac heh:)))czuje sie jak dziecko w sklepie z zabawkami...wszystko jest super:)))ale trzeba na cos sie w koncu zdecydowac...:)pozdrawiam:)...obserwuje...:)
OdpowiedzUsuńżebym jeszcze się choc trochę na tym znała :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam algi i glinki ze Zrób Sobie Krem, myślę, że będziesz wiecej niż zadowolona ;-)
OdpowiedzUsuńJa planuję takie zamówienie od pół roku i póki co nie mogę się zebrać ;)
OdpowiedzUsuńhej mam pytanie bo ZSK rozumiem hhi ale czy możesz rozszyfrować sktrót BU? też się zastanawiam nad takimi zakupami...
OdpowiedzUsuńBU to Biochemia Urody :)
Usuńlepsza jest str skarby maroka
OdpowiedzUsuń