Cześć Dziewczyny!
Mam nadzieję, że wypoczęłyście przez Święta i pełne energii wracacie do codzienności. Również tej blogowej :) Na miły początek tygodnia przygotowałam dla Was kolejną recenzję pielęgnacyjną i znowu jest to recenzja produktu do włosów. Tym razem chciałabym podzielić się z wami moimi wrażeniami na temat produktu marki Alverde - maski do włosów zniszczonych i łamiących się z ekstraktami z winogron i z awokado.
DZIAŁANIE:
Według producenta, maska przeznaczona jest do włosów suchych i łamiących się. Moje włosy należą raczej do tych średnioproblematycznych. Mają skłonności do przesuszania się na końcach i nieznacznego przetłuszczania się u nasady. Są gęste i lubią się puszyć - oczywiście im dalej od nasady, tym bardziej jest to widoczne. Od pewnego czasu mam coraz mniejszy problem z ich łamliwością czy kruchością, a i z wypadaniem jest znacznie lepiej. Tyle w ramach wstępu.
Maskę z winogronami i awokodo kupiłam po prostu z ciekawości. Chciałam wypróbować trochę produktów do włosów z Alverde, a zachęcona w miarę pozytywnymi wrażeniami ze stosowania innej linii, sięgnęłam po ten wariant. Ochoty do testowania dodały mi też bardzo dobre wrażenia ze stosowania maski z awokado i mango z Love2Mix Organic (KLIK). Miałam nadzieję, że, ze względu na zawartość awokado, również i maska z Alverde ma szansę sprawdzić się w jakimś stopniu na moich włosach, jednak okazało się, że nie był to chyba najlepszy wybór, jakiego mogłam dokonać.
Choć maska nie zrobiła mi krzywdy, to jednak nie popisała się też niczym szczególnym. Na moich włosach sprawdzała się jak zwykła odżywka, a więc zmiękczała włosy, troszeczkę je odżywiała i ułatwiała ich rozczesywanie. Nie zauważyłam różnicy w działaniu, która byłaby zależna od długości czasu, który maska spędziła na moich włosach, dlatego w pewnym momencie maskę stosowałam raczej jako odżywkę. Mimo dość bogatego składu, maska nie wpłynęła ani na regenerację włosów, ani na ich większe odżywienie. Nie zauważyłam wzmożonego połysku, ani - na szczęście - nadmiernego przetłuszczania się. Starałam się unikać stosowania maski na skórę głowy, bo alkohol, zawarty w jej składzie (i nie mam na myśli alkoholu cetylowego), czasami podrażnia mi skórę głowy. Maska stosowana w ten sposób nie obciążała mi włosów. Właściwie to również nie dociążała ich i miałam wrażenie, że są za lekkie i jest ich trochę za dużo wokół ;))
KONSYSTENCJA I ZAPACH:
Maska ma dość gęstą, kremową konsystencję, która raczej łatwo rozprowadza się na włosach i dobrze do nich przylega. Nie spływa ani z dłoni, ani tym bardziej z włosów. Moim zdaniem, maska ma zapach typowy dla produktów naturalnych typu Alverde czy Alterra. Nie jest ani przesadnie nachalny, choć nieco słodkawy, ale też nie przypomina zbyt niczego konkretnego. Na pewno nie pachnie winogronami ;)
OPAKOWANIE I WYDAJNOŚĆ:
Produkt umieszczono w miękkiej tubie o pojemności 100 ml. Cała oprawa graficzna jest bardzo przyjemna dla oka i z pewnością plusem jest zamykane, a nie odkręcane zamknięcie, ale... Tę maskę spokojnie można by przełożyć do słoiczka, dzięki czemu aplikacja maski byłaby dogodna przez cały czas jej stosowania, a ten przy długich włosach jest bardzo krótki. Maska wystarczyła mi zaledwie na kilka aplikacji, a przy samym końcu opakowania musiałam się trochę nagimnastykować z wydostaniem ostatniej porcji kosmetyku.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Produkty Alverde kupicie przede wszystkich w drogeriach sieci DM poza granicami Polski (ok.2-3 euro), ale zdarza się, że produkty Alverde lub Balea są też sprowadzane przez właścicieli, prowadzących małe sklepiki z chemią niemiecką. W internecie znajdziecie je już w wielu miejscach - od Allegro po wiele sklepów internetowych, gdzie ceny wahają się mniej więcej w granicach 15-20 zł.
SKŁAD:
W składzie, zgodnie z obietnicą producenta, znajdziemy m.in. olej z awokado (Persea Gratissima Oil), a także ekstrakt z owoców winogron (Vinis Vinifera Friut Extract). Z ciekawszych składników, znajdziemy tu również (na różnych miejscach, raz wyżej, raz niżej) olej sojowy (Glycine Soja Oil), olej jojoba (Simmondsia Chinensis Seed Oil) oraz olej słonecznikowy (Helianthus Annus Seed Oil).
Jak widzicie, nie wszystko co niemieckie... Na moich włosach maska z awokado niestety nie sprawdziła się u mnie najlepiej. Z serii różowa (z aloesem i hibiskusem) byłam nieporównywalnie bardziej zadowolona, co oczywiście nie oznacza, że na Waszych włosach nie będzie dokładnie odwrotnie. Nie znam chyba bardziej nieprzewidywalnej "części ciała", niż moje włosy. To, co wielu z Was służy u mnie bywa bardzo przeciętne i często okazuje się, że moje włosy lubią jednak najprostsze rozwiązania i tym staram się kierować, ale mimo wszystko nadal nie odpuszczam im eksperymentów ;)
***
Jeśli miałyście tę lub inną maskę czy odżywkę z Alverde, to koniecznie dajcie znać jak sprawdziła się na Waszych włosach! :)
Karotka
Nie miałam jeszcze kosmetyków alverde, niedawno wypróbowałam odżywki Balea i jestem nią zauroczoną. Myślałam również nad tą maską ale właśnie sama nie wiem czy sprawdzi się na moich niesfornych włosach :/
OdpowiedzUsuńJa w końcu też przerzuciłam się na szampon i odżywkę z Balea - teraz używam wersji z aloesem i mango, a Ty jakiej? :)
UsuńTeż jeszcze nie miałam nic z Alverde i po tej recenzji, nie wiem czy mnie będzie kusiła ta odżywka. Moje włosy tak samo ani nie lubią alkoholu, no i są nieprzewidywalne. :)
OdpowiedzUsuńTo wszystko i tak zależy od rodzaju włosów, ale w sumie u mnie całkiem fajnie sprawdziła się wersja z hibiskusem i aloesem, więc polecałabym raczej ją ;)
UsuńO tej serii Alverde czytałam już niejedną recenzję i wszystkie oceniają ją najwyżej średnio, więc pewnie po nią nie sięgnę. Sama miałam odżywkę z morelą i cytryną i też szału nie zrobiła. Pewnie spróbuję jeszcze wersji z aloesem, bo ta zbiera pozytywne opinie (:
OdpowiedzUsuńWłaśnie użyłam kilka razy tej wersji, o której piszesz, ale faktycznie jak na razie szału nie robi... Za to wersja z aloesem i hibiskusem była naprawdę niezła :)
UsuńJa miałam podobnie w przypadku innej maseczki z Alverde. Nic złego mi nie zrobiła, ale jakiś specjalnych efektów też nie zauwazyłam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Trochę szkoda :(
UsuńByłam pewna że będzie świetna. Moje włosy też polubiły awokado w masce Garniera i Love2Mix ale widać ta im nie dorównuje.
OdpowiedzUsuńNo właśnie też sądziłam, że ma duże szansę się u mnie sprawdzić, ale okazała się bardzo przeciętna. Za to na bank muszę wypróbować tę odżywkę z Garniera! :)
Usuńnie miałam nic z tej marki, jakoś wciąż mi nie po drodze ;) ja ogólnie teraz od kiedy olejuję moje włosy to rzadko kiedy potrzebuję stosować jakiekolwiek maski, oleje wykonują za nie całą robotę ;)
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę! Ty nie miałaś nic z Alverde?! To ja Cię od razu odsyłam do pomadek ochronnych i olejków do ciała! To po prostu musisz wypróbować! ;))
UsuńJa jestem koszmarnie nieregularna jeśli chodzi o olejowanie, także zazdroszczę zawzięcia :P
Nie miałam nic do włosów z Alverde, ale w majówkę będę miała okazje zajrzeć do niemieckiego DM i przynajmniej wiem, żeby tej z avocado nie kupować ;)
OdpowiedzUsuńJak będziesz chciała skusić się na którąś z masek, to polecałabym raczej tę z aloesem i hibiskusem :) Udanych zakupów! :)
UsuńNie miałam jeszcze żadnego produktu z Alverde.
OdpowiedzUsuńNie miałaś ochoty, czy możliwości? :)
UsuńOd maski oczekuję lepszego działania, a skoro sprawdza się tak jak zwykła odżywka to znaczy, że jest raczej słaba. Ciekawe jak u mnie by się spisała, bo wersję z hibiskusem bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie tamta wersja była spoko, a ta jest przeciętna :(
UsuńZ Alverde nie miałam jeszcze maski, w sumie chyba wypróbuję jak się sprawdzi na moich włosach.
OdpowiedzUsuńPolecam raczej tę z hibiskusem i aloesem ;)
UsuńMam ją w zapasach. Nie używałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u mnie sprawdzi się lepiej :)
Tego Ci życzę! :D
UsuńDużo dobrego słyszałam o tej odżywce, jednak nie miałam jeszcze okazji używać kosmetyków z Alverde do włosów. Jak będę miała okazję, to na pewno na coś się skuszę i może tą maskę też wrzucę do koszyka :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak sprawdziłaby się u Ciebie :)
UsuńMaski nie miałam, ale mam serum na końcówki z tej serii, niestety skleja włosy, więc niezbyt przypadło mi do gustu :/
OdpowiedzUsuńMasz na myśli ten olejek arganowo-migdałowy? Czy może jest jakieś serum, którego nie kojarzę? :)
UsuńNiestety nie miałam z nią styczności - ale jakoś nie kusi mnie do jej zakupu :)
OdpowiedzUsuńNo bo w sumie nie powinna :P
UsuńMoje włosy również są nieprzewidywalne i mało co się u mnie sprawdza. Z Alverde jeszcze nic nie miałam, ale też ta firma jakoś mnie nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńAch te niesforne włosy! Ja teraz jestem po fryzjerze i dość mocno skróciłam włosy... i teraz każdy z nich sterczy w inną stronę... :P
UsuńCóż, pozostaje mi mieć nadzieję, że jednak ja jako-tako będę z niej zadowolona :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCo takiego zrobiła, że gorąco ją polecasz? Wyczuwam reklamę sklepu...
UsuńO kurczę, dopiero co kupiłam sobie w DM tę odżywkę i mimo wszystko liczę, że u mnie się sprawdzi... :)) Oby!
OdpowiedzUsuń