poniedziałek, 28 stycznia 2013

Essie - Your Hut Or Mine - kolekcja Resort - Summer 2011 [swatche]

Cześć Dziewczyny!

Kilka dni temu pytałam Was na fb o czym chciałybyście poczytać na blogu i kilka z Was opowiedziało się za dawno niewidzianymi tu lakierami, wobec tego przygotowałam dla Was dwa posty lakierowe. W dzisiejszym zapoznacie się z przepięknym i apetycznym Essie w kolorze Your Hut Or Mine, który mi wybitnie kojarzy się z truskawkami. A dlaczego? Zapraszam do pełnej recenzji! :)

Dodam jeszcze, że zakup tego lakieru był zupełnie spontaniczną decyzją, dokonaną po urokliwej jego prezentacji u Frambuesy (KLIK!). Koniecznie zerknijcie u niej jak ten cudak wygląda w słońcu! :)

UWAGA: Zdjęcia lakieru w buteleczce potraktujcie raczej poglądowo, bo skubaniec niezbyt miał ochotę ukazać swoją prawdziwą naturę. Skupcie się raczej na zdjęciach na paznokciach :)


KOLOR: Tak, jak wspomniałam wyżej, ten kolor kojarzy mi się z truskawkami, ale nie takimi prosto z krzaczka. Your Hut Or Mine, to dla mnie nic innego, jak truskawkowy shake albo nawet kogel mogel z samych truskawek z małą plamką śmietanki :)

Ten kolor jest bardzo trudny zarówno do oddania na zdjęciach, jak i nawet do opisania. To coś z rodziny korali, ale takich w których dominującymi kolorami są róż i czerwień. Pomarańcz przewija się tutaj tylko w sztucznym świetle i to w dość małej ilości.

Your Hut Or Mine zawiera w sobie całe mnóstwo drobinek, które są widoczne gołym okiem (choć na zdjęciach nie rzucają się zbyt mocno w oczy), a które dodatkowo uwydatniają się w słońcu. Drobinki te tylko potęgują moje skojarzenie z koktajlem, bo wyglądają jak pęcherzyki powietrza, powstałe w wyniku miksowania tych apetycznych truskawek :)


PĘDZELEK: YHOM wyposażony jest w wąski, amerykański pędzelek. Po raz kolejny przekonuję się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują - i że jednak nie należy się obawiać go, mając do czynienia z lakierami, które nie należą do rodziny kremowych. Absolutnie nie utrudniał mi pracy i uważam, że całkiem łatwo się nim operowało :)

KRYCIE: Do pełnego krycia wystarczą standardowe dwie warstwy, choć już jedna wygląda dość przyzwoicie. Mimo wszystko zwykle okazuje się, że na moich paznokciach dwie warstwy trzymają się po prostu dużo lepiej i dłużej.


KONSYSTENCJA: Lakier jest dość rzadki, ale nie rozlewa się na skórki. Równo pokrywa płytkę i nie tworzy na niej smug.

TRWAŁOŚĆ: No i tutaj jestem trochę zawiedziona... Pierwsze odpryski pojawiły się u mnie po dwóch dniach noszenia lakieru, ale ponieważ były one stosunkowo małe i niewidoczne, postanowiłam sprawdzić co będzie dalej. No cóż... Po czterech dniach, lakier nie nadawał się już do niczego. Odchodził od paznokcia płatami i odpryskiwał w najmniej odpowiednich momentach. Zwykle nie mam takich problemów z Essie, bo choć 4-5 dni, to u mnie standard, to jednak rzadko trafiają mi się odpryski, raczej ścierają się końcówki, co mimo wszystko, wygląda bardziej estetycznie (z dwojga złego...).


ZMYWANIE: Bezproblemowe. Ani lakier, ani drobinki nie sprawiały większych problemów przy zmyciu i po chwili można było cieszyć się paznokciami gotowymi do przyjęcia nowego lakieru :)

CENA: Mój egzemplarz kupiłam na Ebay, za pośrednictwem Moniszona. Niestety nie pamiętam jego dokładnej ceny, ale sądzę, że było to coś w granicach 25-30zł. Jest to kolor raczej niedostępny w Polsce (a na pewno nie w regularnych szafach Essie, więc w grę może wchodzić ewentualnie Douglas), więc niestety w grę wchodzą tylko zakupy przez internet.



Tu widać drobinki :)

Tu też jesteśmy! :)

Reasumując, jestem nieco zawiedziona trwałością tego lakieru, ale niech będzie, że zrzucę to na karb innej bazy i kiepskiej kondycji moich paznokci. Z pewnością dam mu jeszcze wiele szans, bo mimo, że kolor wybitnie pasuje mi do wiosenno-letniej pory, to jednak z przyjemnością nosiło mi się go już teraz i coś czuję, że ma on szansę trafić do zacnego grona ulubieńców :)

A czym Wam również przypadł do gustu? Widzicie ten koktajl truskawkowy, czy to tylko moja tęsknota za latem? :)
K.

74 komentarze:

  1. W butelce kolor mi się podoba.
    Na poznokciach, już mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia... Akurat w butelce, to on zbyt blado wyszedł :P

      Usuń
    2. No i taki bledszy bardziej mi się podoba :)

      Usuń
    3. Szkoda, że nie udało mi się go uchwycić dobrze na zdjęciu "profilowym" ;)

      Usuń
  2. Piękny kolor! Aż zachciało mi się takiego koktajlu truskawkowego! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałam ten post, to zaczęłam obsesyjnie zastanawiać się nad tym, gdzie mogę dostać taki prawdziwy koktajl o tej porze :D

      Usuń
  3. Przepiękny jest i faktycznie mi kojarzy się z koktajlem mleczno-truskawkowym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolor naprawdę wspaniały, a trwałość, no ja bym z taką przeżyła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też przeżyję, ale wiem, że Essie stać na więcej :]

      Usuń
  5. świetny opis i recenzja :) a porównanie do shake'a truskawkowego to strzał w dziesiątkę :D aż poczułam zapach truskawek!
    kolor i wykończenie bardzo mi się podoba- wybaczyłabym za to Essiakowi słabą trwałość.

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczny :) aż wiosny się zachciewa ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak napisałaś truskawki to zastanawiałam się gdzie je widzisz, ale koktajl truskawkowy to tak, jest widoczny w tym lakierze :) Ach...truskawki - teraz to się rozmarzyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż mi się zachciało koktajlu truskawkowego :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Też miałam problem z trwałością tego Essie, niestety. A piękny jest! Fajnie go porównałaś do truskawkowego shake'a! I podoba mi się efekt, jaki wyszedł Ci na zdjeciach. Ja niestety muszę jeszcze chyba raz spórbować sfotografować tego Essiaka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli on jednak lubi być problematyczny. Szkoda, ale wybaczam mu to, bo mam słabość do tego koloru :)

      Cieszę się, że uważasz, że wygląda nawet podobnie :D

      Usuń
  10. Hmmm... chyba w buteleczce podoba mi się bardziej niż na paznokciach ;)
    Ja z Essie jeszcze lakierów nie miałam, nie wiem czemu ale jakoś mnie one w ogóle nie kuszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w buteleczce mi nie wyszedł zbyt dobrze :P Może to i lepiej, że nie kuszą. Portfel szczęśliwszy ;)

      Usuń
  11. przepiękny kolor i te drobinki! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie wygląda jak koktajl truskawkowy. Zimo won, ja chcę świeże truskawki!

    OdpowiedzUsuń
  13. ja bardzo lubię lakiery z Essie :) śliczny kolor! takiego jeszcze nie mam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też je lubię! Ten wybór kolorów rozkłada mnie na łopatki :)

      Usuń
  14. dla mni eto bardziej koktajl malinowy,mocno rozbielony ;P PIEKNY!

    OdpowiedzUsuń
  15. chyba przy najbliższych zakupach się na niego skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem warto, bo kolor jest naprawdę urzekający :)

      Usuń
  16. W buteleczce ładniejszy, ale na paznokciach też mi się podoba. Świetny kolor, szkoda, że trwałość beznadziejna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo kiepska, jak na Essie. Liczyłam na trochę więcej, ale kolor mi to trochę wynagradza :)

      Usuń
  17. pięknotek <3 uwielbiam takie odcienie do tego stopnia, że mi nietrwałość by aż tak nie przeszkadzała...

    PS. zauważyłam ciekawą zależność. Essiaki z amerykańskim pędzelkiem trzymają się u mnie krócej niż wersje europejskie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jakoś to przeboleję, chociaż trochę się zawiodłam, bo z reguły nie miewam problemów z Essie :)

      Hmm mam mało lakierów z tym wąskim pędzelkiem, ale tak sobie myślę, że chyba coś w tym jest, bo większość faktycznie jakoś tak szybciej znika z paznokci, niż koledzy z szerszym pędzelkiem... Muszę się bliżej temu przyjrzeć! :)

      Usuń
    2. cóż, pewnie amerykańskie i europejskie essiaki różnią się formułą ;)

      Usuń
    3. Kto je tam wie, ale żeby aż tak?! No ale grunt, że wersja europejska jest lepsza :)

      Usuń
  18. Skusiłam? Bardzo dobrze :D Jest tego warty :) Pięknie prezentuje się w każdym świetle, ale słońce wyciąga z niego to co najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj skusiłaś! Mnie i Sylwię! W słońcu jest piękny, ale niestety niewiele go teraz, dlatego tym chętniej podlinkowałam do Twoich pięknych zdjęć :)

      Usuń
  19. Uwielbiam takie kolory. Ten kojarzy mi się z polewą do lodów waniliowych :) Pozdrawiam, Blogging Novi

    OdpowiedzUsuń
  20. Ładny... ale szkoda że tak brzydko odchodzi :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tak od razu, ale naprawdę, czwartego dnia wygląda koszmarnie. 99% moich Essie tak nie robi ;)

      Usuń
  21. Zapachniało u Ciebie wiosną i truskawkami.... kolor smakowity, w słońcu to w ogóle musi bosko wyglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Frambuesy super to widać :) ja niestety nie upolowałam słoneczka ;)

      Usuń
  22. Przyjemny kolor :) ale... w zasadzie nie wyróżnia się niczym specjalnym. Essie mnie nie przekonuje do siebie, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, ja wiem, ja już nawet nie próbuję Ci dogodzić z lakierami :P

      Usuń
    2. Wystarczy, że pokusiłaś Island Hopping :) To jest najlepszy zakupowy strzał od wielu miesięcy pod kątem koloru.

      Ważne, że Tobie pasują. Bo czego więcej potrzeba?:)

      Usuń
  23. Może to kwestia zdjęcia, ale w buteleczce prezentuje się lepiej niż na paznokciach - tak czy siak kolorek przyjemny, wnosi trochę pozytywnej energii w tej zimowej, burej aurze :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Smakowita truskawa w bitej smietanie.. Mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. ładny kolorek. wiosennie mi się kojarzy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Matuńku, jaki piękny kolor! Chyba się w nim zakochałam <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Ej, ale kogel mogel się robi z jajek, znaczy z żółtek! ;)
    Kolor całkiem przyjemny, mi przypomina zmiksowane truskawki zamrożone, jakie moja babcia robiła :) całkiem przyjemny, zwłaszcza na lato do opalenizny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha niby tak, ale u mnie zawsze się tak mówiło też na truskawki ugniecione z cukrem i śmietanką :P

      Usuń
  28. Pewnie, że ładny! ;) Byle czego nie noszę :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  29. pisałam o tym, jakie rozczarowanie spotkało mnie we wrocławskim Hebe...normalnie nie ma u nas szafy z Essie. Tyle czasu zajęło mi podjęcie decyzji, ze chcę, że muszę mieć choć jeden...i babol bo zanim pewnie się pojawią to promocja się na nie skończy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak w Rossmanie, nigdy nie ma tego co akurat jest promocji ;P

      Usuń
  30. Podoba mi się ta truskaweczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja tam truskawek nie widzę :P Ale za to piękny kolor na walentynki dla tych kobitek które nie przepadają za zwykłymi czerwieniami i różami :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Mam podobny z OPI i tak samo mi się kojarzy:))

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo mi się podoba ten kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Jej, bez kitu - truskawkowy shake :D Do zjedzenia! (A ja niedawno wyjęłam najprawdziwsze maliny z naszego ogródka, które zamroziłam wczesną jesienią - cóż to był za shake! :P )

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz! :)

Jeśli chcesz zareklamować swój blog w komentarzu, to zanim zostawisz swój adres, przeczytaj ostatnią notatkę i wypowiedz się na jej temat nieco bardziej obszernie niż tylko "fajna notka". Jeśli sama piszesz bloga, to na pewno potrafisz wyrazić swoją opinię poprzez komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Blog template designed by SandDBlast