Były denka, były zdobycze, więc najwyższy czas na (mrocznych) ulubieńców grudnia. Zdjęcia jakie są, takie są - spaliła mi się jedna żarówka z tych niby dziennych, więc znowu jestem zdana na zimne i marne światło dzienne, a tego nie będę miała okazji uchwycić do soboty, więc musicie przeboleć mroczny i chłodny klimat dzisiejszych ulubieńców ;)))
W grudniu niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o moje ulubione produkty. Znajdziecie tu kilka dobrze Wam znanych produktów oraz kilka nowości. Generalnie znowu wyróżniam przede wszystkim kolorówkę, ale znalazły się również dwa hity pielęgnacyjne. Zapraszam! :)
Oczywiście po raz kolejny w ulubieńcach ląduje pomadko-błyszczyk z Celii z serii Nude. Tym razem najchętniej sięgałam po kolor 603, ale każdy z tych, które posiadam są świetne. Ten po prostu wpadł do kosmetyczki podręcznej i już tam został ;) Aplikacja tej pomadki to dla mnie prawdziwa przyjemność i nawet moje wysuszone i popękane podczas choroby usta nie odczuwają żadnego dyskomfortu, związanego z jej noszeniem. Gdyby jeszcze była odrobinkę bardziej trwała, byłaby ideałem! :)
Zorientowałam się, że nigdy dotąd nie wspominałam Wam jeszcze o mojej ulubionej brązowej kredce z Oriflame. Biedna, nigdy jeszcze nie trafiła do ulubieńców, a jest właściwie jedynym kosmetykiem, który jest zameldowany na stałe w mojej kosmetyczce! Bardzo rzadko z niej rezygnuję, bo lubię użyć jej choć odrobinę, żeby zagęścić rzęsy z zewnętrznych kącikach oczu, zwłaszcza tych dolnych! Nie jest to może kredka marzeń, czasem się coś się zmaże, czasem coś rozetrze, ale i tak ją lubię, bo po całym dniu nadal mam jej całkiem sporo na linii wodnej. Kredka jest ciemnobrązowa, brak jej rudości, momentami wygląda nawet jak czarna, ale jest od niej dużo bardziej naturalna, jeśli chodzi o efekt :)
Najbardziej świąteczny lakier na świecie, to dla mnie w tym roku The Spy Who Loved Me od OPI (swatche TUTAJ). Jest to przecudowny czerwony lakier z drobinkami, którego urody nie uraczycie na powyższym zdjęciu, dlatego odsyłam Was do posta z recenzją KLIK.
A to chyba żadna niespodzianka, co? Paletka cieni Catrice - Hollywood Boulevard i podkład mineralny Lily Lolo w kolorze Warm Peach, ponownie były tymi produktami, które towarzyszyły mi przez większą część miesiąca. Spokojnie mogę napisać, że spędziłam z nimi jakieś 90% grudniowych dni ;)
Po raz enty w moich ulubieńcach znalazł się róż z Alverde w kolorze 04 Soft Rose. Uwielbiam go za wszystko! Za naturalny, świeży efekt, za trwałość i za łatwość w obsłudze. Skutecznie zdetronizował moje ukochane róże z TheBalm ;)
W grudniu miałam ochotę na nieco blasku, dlatego z ciekawością sięgnęłam po rozświetlacz, który udało mi się wygrać jakiś czas temu u Frambuesy. Okazuje się, że rozświetlacz z limitowanej edycji Essence Wild Craft daje na twarzy naprawdę piękny efeky i to nawet pomimo dość widocznych drobinek. Bardzo się z nim polubiłam i chętnie sięgam po niego nawet na co dzień :)
No i ulubieńcy pielęgnacyjni - po pierwsze krem intensywanie nawilżający z Oeaparol, który pomógł mi uratować twarz przed wysuszeniem na rodzynka ;) Jak tylko się rozchorowałam, moja skóra natychmiastowo zareagowała na to ogromnym przesuszeniem, w związku z czym, jak tylko trochę poradziłam sobie z gorączką, rzuciłam się do kuferka z zapasami w poszukiwaniu jakiegoś porządnego nawilżacza. Oeparol okazał się być strzałem w dziesiątkę!
Maska Catastrophe Cosmetic - mój absolutny hit! Jeszcze nigdy nie miałam maski, która tak świetnie i widocznie działałaby na moją twarz. Jestem absolutnie oczarowana! Ponieważ powoli wykańczam słoiczek, spodziewajcie się wkrótce pełnej recenzji! :)
A jak tam u Was w grudniu z ulubieńcami? Czy stawiałyście na sprawdzone produkty, czy może trafiłyście na produkt, który szturmem podbił Wasze serca? :))
K.
pisałaś obszerniej o Lily Lolo Warm Peach? :>
OdpowiedzUsuńObs, jeszcze nie! Ale powoli się przymierzam :)
Usuńno a teraz czekam na ulubieńców roku ! :)
OdpowiedzUsuńPorobiłam już zdjęcia kolorówki, ale obawiam się, że będę musiała je poprawić :P
Usuńja w sumie nie wiem co mam mysleć o tym Oeparolu.. niby intensywnie nawilżający a takiego wysuszenia nigdy nie miałam:(
OdpowiedzUsuńU nie z wysuszaniem poradził sobie prawie natychmiastowo. Co cera, to reakcja, dlatego każda opinia jest cenna :)
Usuńu mnie właściwie pół na pół. z jednej strony ciągle to samo, a z drugiej nowości ;) ekscytująco. muszę coś o tym napisać ;)
OdpowiedzUsuńna lily lolo się czaję od stu lat już, a opi mnie zachwyciły tą nową kolekcją i co ja teraz zrobię ;)
Dobrze, że nie zamykasz się całkiem na nowości :D A w stosowaniu sprawdzonych produktów nie ma nic złego przecież :))
UsuńTa kolekcja mnie totalnie urzekła i nie wiem, czy nie skuszę się jeszcze na coś :) A LL serdecznie polecam :)
Ja też kocham pomadko- błyszczyki Celia:)
OdpowiedzUsuńSą genialne! :)
UsuńRóż bardzo mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała okazję się skusić, to polecam! :)
Usuńmuszę wypróbować LilyLolo! i ten rozświetlacz by się przydał!
OdpowiedzUsuńPodkład Lily Lolo to jedyny przy którym mogę darować sobie puder, a moja cera jest i tak dłużej matowa, niż po płynnym podkładzie utrwalonym pudrem :P
UsuńGdzie zaopatrujesz się w pomadki Celia?
OdpowiedzUsuńKasiu, mi pomagała Agu, wysyłając je aż ze Szczecina. Pozostałe dwie dostałam. Klasyczna seria pomadko-błyszczyków jest dostępna np. w Jasmin, ale tych Nude niestety trzeba się naszukać. Podobno są w drogieriach Blue, czy jakoś tak. Zdaje się, że jedna jest na Rondzie Wiatraczna, a druga chyba w Halach Banacha :)
UsuńA jaki rodzaj najbardziej polecasz, z tego co widziałam jest ich sporo.. Witaminowa, kolagenowa, nude.. :)
UsuńJa mam jeden pomadko-błyszczyk z serii podstawowej i 5 z serii Nude i te uważam za minimalnie lepsze. Choć to też zależy czy znajdziesz swój kolor, klasyczne niektóre mają drobinki.
UsuńRóż z alverde piękny ♥
OdpowiedzUsuńTo prawda! Sylwia zrobiła mi idealny prezent :)
UsuńCatastrophe Cosmetic to mój hit od 2010r. :D i nic się nie zmieniło, maska idealna!
OdpowiedzUsuńU mnie ciągły ruch, nowości, zmiany. Stawiam, że dopiero gdy wrócę do domu wezmę się za mini zestawienie, bo jak na razie ciężko. Eliminuję za to moje buble.
Ani trochę nie dziwię się Twojemu zachwytowi. Nie miałam chyba jeszcze bardziej skutecznej maski :)
UsuńJa jakoś wyjątkowo rzadko trafiam na buble, prędzej na średniaki. Trudno za coś skrytykować, ale też nie ma czym się zachwycać :)
Niestety trafiłam na kilka słabych kosmetyków ale to bierze się stąd, że poprzeczka jest coraz wyżej stawiana. Dlatego też wypadają tak, a nie inaczej ;)
Usuńcelia ma piekny odcien :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam każdą jedną Celię z mojej kolekcji :)
UsuńMiałam czarną kredkę z ori ;)
OdpowiedzUsuńCzarnej też używałam, ale od pewnego czasu brąz jest moją czernią :)
UsuńŁadny ten jest róż. Sama szukam podobnego koloru;)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy nie wiem czy znam jakiś dupe. Trzeba polować ;)
UsuńTa paletka cieni jest cudna!!!
OdpowiedzUsuńo Opiku już nie wspomnę :)
Ta paletka to obecnie mój największy must have :)
UsuńŻałuję, że nie kupiłam tego rozświetlacza z essence
OdpowiedzUsuńUważam, że jest naprawdę udany :)
Usuńinteresuje mnie ta paletka Catrice. ja mialam opbszerne denko:) jest na świeżo u mnie opisane
OdpowiedzUsuńO, no to gratulacje! :)
UsuńU mnie standardowo jest więcej pielęgnacji niż kolorówki :) Zaciekawił mnie ten rozświetlacz, wygląda bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
Ja mam jakoś zawsze problem z wyróżnieniem ulubieńców w pielęgnacji ;)
UsuńCiekawi ulubieńcy :) Z nich znam tylko rozświetlacz essence wild craft - też często używałam go w grudniu :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :) Efekt, jaki daje jest idealny na świąteczno-karnawałowy okres :)
UsuńJestem bardzo ciekawa maseczki Lusha Catastrophe Cosmetic. Nie mogę się już doczekać otwarcia pierwszego sklepu Lusha w Polsce!
OdpowiedzUsuńJa tak samo! Mam nadzieję, że nie każą długo na siebie czekać :)
UsuńNa ten róż to z chęcią i ja bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńBrakuje u nas DM, co? :)
UsuńJaki ten róż Alverde piękny! :O
OdpowiedzUsuńUwielbiam go od pierwszego użycia! :D
UsuńCzekam na recenzję Lushowej maseczki. Ja jestem fanką Oatifix :)
OdpowiedzUsuńNiedługo pojawi się na blogu :)
UsuńOatfix jeszcze nie miałam okazji używać, ale CC wydała mi się być najbardziej odpowiednia dla mojej cery, dlatego sięgnęłam po nią w pierwszej kolejności :)
dwie celie zgarnelam na swieta i chyba czas juz je otworzyc:D
OdpowiedzUsuńroz z alverde-slicznosc:)
Widziałam u Ciebie na blogu, ciekawa jestem czy Tobie też tak przypadną do gustu :)
UsuńPomadki z Celii są boskie, ale niestety dość trudno dostępne ;<
OdpowiedzUsuńróż przepiękny!
Niestety, dostępność woła o pomstę do nieba! :P
UsuńMój oeparolek jest cudowny:)
OdpowiedzUsuńJa też jestem zadowolona :)
Usuńcelia boska - mam ją i jest moim ulubieńcem roku :)
OdpowiedzUsuńMoim też! Bez wątpienia! :))
UsuńA ja Oeparol dałam Babci... :P Cieszę się, że róż z Alverde tak przypadł Ci do gustu! Szkoda, że nie wiedziałam o Lushu, sama chętnie bym się skusiła:)
OdpowiedzUsuńNa wizażu co chwilę są jakieś wspólne zamówienia :)
UsuńTym różem trafiłaś w dziesiątkę! :)
czy ja już mówiłam / pisałam, że kocham Catastrophe Cosmetic? :D właśnie wykańczam opakowanie i będę ryczeć :(
OdpowiedzUsuńMoja Droga, przez Ciebie ją kupiłam! :) Też już kończę moje opakowanie i ubolewam nad brakiem dostępu i utrudnieniami w związku z krótką datą do użytku :(
UsuńJa też ostatnio używam różu Alverde i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę świetny! :)
UsuńCały czas kusisz tym różem z Alverde :)
OdpowiedzUsuńTak jak Ty kamuflażem :D
UsuńKrem Oeparol jest faktycznie bardzo dobry, miałam i bardzo lubiłam :)
OdpowiedzUsuńJestem nim pozytywnie zaskoczona :)
Usuńświetny lakier:)
OdpowiedzUsuńBardzo go polubiłam :)
UsuńTen róż z Alverde jest cudowny <3 A ja mam jeszcze drugi, ha! I nie wiem, który lubię bardziej, mrau <3
OdpowiedzUsuńZ dwoma to dopiero miałabym problem z wyborem ;) aktualnie zrobiłam sobie przymusowy odwyk od Alverde i siegnelam po lekko zakurzony Down Boy ;)
UsuńJestem na etapie zakupu kremu do twarzy, z chęcią przetestuję ten Oeparol :)
OdpowiedzUsuńMoje wrażenia z pierwszych dwóch -trzech tygodni są pozytywne, ale z recenzją jeszcze poczekam :)
Usuńteż lubię ten rozświetlacz essence :)
OdpowiedzUsuńKolor kolorem, ale uwielbiam to tłoczenie :)
UsuńI znowu zachwycam się nad paletką Catrice :)
OdpowiedzUsuńJedna z bardziej udanych moich wygranych ;)
UsuńUwielbiam rozświetlacz z limitowanej edycji Essence Wild Craft, bardzo często gości na moich policzkach ;-)).
OdpowiedzUsuńJa też mam ostatnio na niego fazę :D
UsuńChyba w końcu skuszę się na Lily Lolo, tyle dobrego o nich ciągle słyszę :)
OdpowiedzUsuńPolecam z całego serca! Moja cera go kocha! :)
UsuńWidzę, że mam co żałować jeśli chodzi o ten rozświetlacz Essence :( A nawet miałam go w rękach i w końcu odłożyłam! :(
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie zawiodłabyś się :) ale nie jest to must have ;)
UsuńWarm peach też kocham wielką miłością. Ostatnio pokochałam też pomadki lily lolo.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować krem oeparol i dać drugą szansę rozświetlaczowi essence :)
Te pomadki z Lily Lolo mocno mnie kuszą! A jakie masz kolory? :)
UsuńI ja w grudniu namiętnie smarowałam się Lily Lolo i jakoś tym razem bardziej mi się podobał efekt nim uzyskany, bardziej od tego z Annabelle Minerals. Raz tak,raz tak- dziwne ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie śmiesznie tak :D przynajmniej nie nudzi Ci się jeden ;)
UsuńPo wielu próbach moim mineralnym ulubieńcem stał się podkład Lily Lolo i w niego zamierzam się wyposażyć jak tylko wykończę płynne podkłady ;) Myślę, że też wielokrotnie pojawi się w moich ulubieńcach ;)
OdpowiedzUsuńJa nadal korzystam jeszcze z płynnych podkładów i mimo, że je lubię, to jednak widzę różnicę w efektach :)
UsuńHmmm ... ja tez chyba się skuszę na Lily Lolo - wszystkie macie o nim dobrą opinię
OdpowiedzUsuńTo prawda, opinie pozytywne mna temat LL mają tu zdecydowaną przewagę :)
UsuńNic miałam nic: )A o Lily Lolo nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuń