Cześć Dziewczyny!
Zdaje się, że zima wróciła. U mnie codziennie za oknem robi się odrobinę chłodniej i odrobinę bielej. W związku z tym, to chyba najlepsza pora na zrecenzowanie kosmetyku, który swoim zapachem idealnie wpasowuje się w tendencję wybierania zimą ciepłych, korzenno-jedzeniowych zapachów - mowa oczywiście o szarlotkowym peelingu do mycia ciała z linii Sweet Secret od Farmony.
Słowo od producenta:
DZIAŁANIE: Peeling zawiera bardzo dużo maleńkich drobinek, które są naprawdę ostre, wobec czego bardzo dobrze wywiązuje się ze swojego podstawowego działania. W moim przypadku drobinki są na tyle mocne, że moja skóra po użyciu tego produktu jest bardzo mocno zaczerwieniona, ale nie podrażniona. Dla mnie jest to zdecydowanie produkt do stosowania raz na jakiś czas - np. raz z tygodniu, a nie, jak sugeruje producent, codziennie. Chyba, że chcecie zedrzeć sobie kilkanaście warstw naskórka (kto wie, może to dobry sposób na odchudzanie? ;)) Wobec powyższego produkt ten nie zastąpi Wam żelu do mycia ciała, owszem sprawdzi się jednorazowo, ale warto mieć coś innego pod ręką, żeby nie nie drażnić ciała tak częstym i intensywnym złuszczaniem. Według mnie, zabiegi z użyciem tego kosmetyku umila również zapach, który w moim przypadku był elementem decydującym o zakupie (wcześniej kupiłam masło z tej serii, więc już wiedziałam, że zapach będzie świetny).
KONSYSTENCJA: Peeling jest dość gęsty, jak na produkt, który umieszcza się w butelce. Jest dużo gęstszy od tak zwanych żeli peelingujących, wobec czego jego wydobycie z butelki bywa problematyczne. Sam peeling dobrze rozprowadza się po skórze, nie spływa z rąk, ani z ciała. Dla wielu z Was istotną informację będzie zapewne to, że produkt ten zawiera nierozpuszczalne drobinki, dzięki czemu masaż możemy wykonywać tak długo, jak mamy na to ochotę, nie walcząc z czasem (jak to ma miejsce w przypadku peelingów cukrowych czy solnych :)).
KOLOR/ZAPACH: Peeling ma żółto-pomarańczowe zabarwienie, kojarzy mi się odrobinę z dżemem morelowym :) Jeśli zaś chodzi o kwestie zapachowe, co w przypadku tego produktu jest z pewnością dla Was bardzo istotne (:D), to moim zdaniem jest to najprawdziwsza szarlotka z cynamonem, ale taka wypełniona po brzegi jabłkami. Taka, jaką lubię najbardziej - mało ciasta, dużo owoców i słodkości, taka która rozpada się w ręku od razu po pierwszym gryzie :)) Wyraźnie wyczuwam w niej pieczone jabłka, doprawione cynamonem.
OPAKOWANIE: Peeling otrzymujemy w plastikowej, nieprzezroczystej butelce o pojemności 225ml. Choć jej oprawa graficzna z pewnością jest przyjemna dla oka, to niestety sama butelka jest dość twarda, co w połączeniu z gęstą konsystencją produktu niestety nie idzie w parze, ponieważ kosmetyk ma w zwyczaju stawiać opór przy próbach jego wydobycia. Nie jest to wprawdzie walka z wiatrakami, ale znacznie bardziej komfortowe byłoby umieszczenie tego produktu chociażby w słoiczku.
WYDAJNOŚĆ: Ze względu na nieprzezroczystą buteleczkę oraz wyżej opisaną konsystencję trudno mi jednoznacznie ocenić wydajność produktu. Po kilku użyciach w trakcie ostatniego miesiąca nie odnotowałam większego ubytku, ale kto go tam wie ;) Myślę, że ten akapit uzupełnię o konkretne informacje już po całkowitym zużyciu produktu.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.15zł; mój egzemplarz kupiłam w Douglasie, ale zdarzyło mi się spotkać ten produkt również w niesieciowej drogerii. Niestety nie dostaniecie do w bardziej popularnych drogeriach sieciowych, typu Rossman, czy Natura.
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Jeśli ten zapach będzie nadal dostępny za rok, w okresie świątecznym, to tak. Jednak uważam, że ten zapach jest wyjątkowo zimowy i tylko w takim okresie chciałbym się nim raczyć, dlatego w inne pory roku będę sięgać raczej po inne produkty.
SKŁAD:
Podsumowanie:
+ mocne działanie ścierające;
+ brak podrażnień, czy przesuszeń;
+ piękny zapach szarlotki wypełnionej jabłkami i cynamonem;
- niewygodne opakowanie, nieadekwatne do gęstej konsystencji;
- trudna dostępność
Mi ten produkt przypadł do gustu i z przyjemnością zużyję go do końca. Choć nie będzie moim hitem, to na pewno chętnie jeszcze do niego wrócę, jeśli za rok również będzie w sprzedaży. A póki co, coraz bardziej przekonuję się, że seria Sweet Secret od Farmony mocno trafia w moje upodobania, mimo że nie czaruje właściwościami pielęgnacyjnymi, to dla mojej niewymagającej skóry jest odpowiednia i zadowalająca :)
A jak prezentują się Wasze doświadczenia z serię szarlotkową i linią Sweet Secret ogólnie? Miłość, obojętność, czy nienawiść? :)
K.
Nie jest drogi, ślicznie pachnie, można sobie taki upolować i od czasu do czasu sprawiać przyjemność samym zapachem. Jestem na TAK :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, mi sprawia on dużą przyjemność :)
Usuńchciałabym móc poczuć ten zapach...
OdpowiedzUsuńNo to biegiem do kawiarki na ciepłą szarlotkę z bitą śmietaną :)
UsuńKurczę muszę zajść go powąchać!
OdpowiedzUsuńTylko nie zjedz go na miejscu ;)
UsuńUwielbiam kosmetyki pachnące jedzeniem :-) Czekoladowe, kawowe, szarlotkowe mmmm
OdpowiedzUsuńMam to samo! Wszystkie słodkości są mile widziane na mojej skórze :)
Usuńco za połączenie!
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie konkurs, w którym są do wygrania bony do sklepu Merg:)
Raczej co za zapach ;)
Usuńmoim zdaniem masło do ciała ma jeszcze lepszy zapach, peeling pachnie taki kwaśnymi, lekko cytrynowym zapachem, jest ładny ale nie tak jak masełko -polecam!
OdpowiedzUsuńMasełko też mam! Od niego zaczęłam :)
Usuńten peeling stał się moim nr 1!
OdpowiedzUsuńNo zdzierak z niego pierwsza klasa ;)
UsuńBardzo ładnie pachnie,ale też uważam,że zapach typowo zimowo/świąteczny :)
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam:*
Wiosną/latem chce się jednak czegoś bardziej rześkiego :)
Usuńmm..kusisz, chce go:)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze go nie miałaś? :)
UsuńA mi ten zapach nie odpowiada przez cynamon;/
OdpowiedzUsuńAle to miała być szarlotka, a nie jabłko. Musi być cynamon :))
UsuńCiekawy zapach, nie niuchałam, ogólnie do produktów tej firmy podchodzę sceptycznie. Ale kto wie? Może kiedyś się skuszę?
OdpowiedzUsuńJa póki co mam dobre doświadczenia z serią Sweet Secret i nieco gorsze z Tutti Frutti :)
Usuńnigdy nie myślałam, że ktoś zrobi mi smaka na szarlotke recenzja peelingu :P
OdpowiedzUsuńSama bym zjadła :D
UsuńSzarlotkowy peeling od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie, ale cały czas mam za duże zapasy i zgodnie z noworocznym postanowieniem nie mogę go sobie jeszcze kupić :)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście peelingi zużywam w miaaarę na bieżąco, więc nie zwlekałam zbyt długo z zakupem ;)
UsuńA za Ciebie trzymam kciuki! Ja też mam postanowienie, żeby zredukować moje kosmetyczne zapasy :)
Miałam tylko próbkę masełka :) Bardzo przyjemnie pachniało, więc na pewno skuszę się na coś z tej serii :) Peeling niekoniecznie, bo wolę jednak cukrowe zdzieraki i zapakowane w słoiczku :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, opakowanie nie należy do najwygodniejszych. Masełko też przypadło mi do gustu :)
Usuńszarlotka brzmi pysznie.. ale cynamon już nie.. choć wiem, że szarlotka jest z cynamonem :P
OdpowiedzUsuńMarti, to co Ty same jabłka jesz zamiast ciasta? ;)))
UsuńAch ta szarlotka chodzi za mną ...
OdpowiedzUsuńZa mną też długo chodziła, więc nie mogłam sobie odmówić :)
UsuńUwielbiam szarlotkę, więc i zapach pewnie by mnie uwiódł :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak :))
Usuńja go szukam wszędzie i nie ma :( buuuu
OdpowiedzUsuńNiestety dostępność jest marna :/
UsuńZapachy tej serii są obłędne! Uwielbiam kawowo-truflowy -słodki, przyjemny zapach!
OdpowiedzUsuńNa tę serię kawową mam niemały smaczek :)
UsuńZdziera pięknie, ale pachnie obrzydliwie chemicznie.
OdpowiedzUsuńEj, a mi się podoba ten zapach :D
Usuńja niestety nie używałam tego peelingu, a po wielu juz recenzjach powinnam się na niego skusić, ale mam jeszcze tyle innych w swojej półce więc niestety Sweet Farmony musi poczekać :)
OdpowiedzUsuńDobrze to rozumiem, ja też znowu tonę w zapasach. Muszę to mocno uszczuplić :)
Usuńz tego typu kosmetyków miałam jedynie peeling i balsam do ciała, zarówno pierwszy jak i drugi nie przypadły mi do gustu.
OdpowiedzUsuńZ jakiego typu? Z Farmony? Ze Sweet Secret? Z kosmetyków o zapachu jedzenia? Nie potrafię się odnieść ;)
UsuńJa bym tego zdzieraka chciała powąchać, to na pewno :)
OdpowiedzUsuńTo zamawiasz jutro szarlotkę i wąchasz :D
UsuńPosiadam i polecam:) Wraz z masłem do ciała:)
OdpowiedzUsuńTeż mam masełko! :))
UsuńZapach mnie zachwycił <3 Wąchałam na targach i nie mogłam oderwać nosa od tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńU nas na targach nie było testera, więc później kupowałam w Douglasie ciut w ciemno. Na szczęście się nie zawiodłam :)
UsuńSerio mocny zdzierak? A tak niepozornie wygląda ;p
OdpowiedzUsuńMuszę sobie kupić ale w innym zapachu, bo nie lubię cynamonu :)
Moim zdaniem mocny, mam po nim zaczerwienioną skórę :P nie wiem jak inne zapachy, ale chętnie poczytam jeśli kupisz :)
UsuńA ja mam w takiej samej buteleczce kawowy peeling, ciekawe czy też będzie takim zdzierakiem. W każdym razie, kusisz tą szarlotką! Ale chyba już teraz nie będę jej kupować, mam tyle w zapasach tego, że hej! A jak wiosna przyjdzie to już na takie ciepłe zapachy pewnie odejdzie mi ochota:)
OdpowiedzUsuńDo przyszłego roku byś tego nie zużyła ;) ja też tak mam :P
UsuńMmm pysznie!!! Az nabralam ochoty na niego:)
OdpowiedzUsuńJuż sama nazwa brzmi apetycznie, prawda? :)
UsuńWygląda i pachnie jak szarlotka.. to nie kosmetyk dla mnie - zjadłabym :D
OdpowiedzUsuńHaha może nie ;)
UsuńChciałabym go powąchać :) Szukałam go ale niestety nie znalazłam :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
Niestety dostępność jest wyjątkowo marna :(
UsuńWiesz co, dzięki bardzo za ten fragment o szarlotce! Jestem na diecie i właśnie obśliniłam klawiaturę, tak to pięknie opisałaś, om mniam mniam!
OdpowiedzUsuńZawsze przy recenzji produktów Sweet Secret zastanawiałam się czemu ich nigdzie nie widziałam i dopiero w tym poście doczytałam o ich dostępności.
Wiesz, miałam na myśli ten konkretny zapach. Spory wybór z pozostałych zapachów ma Natura. W Rossmannie są zazwyczaj tylko masła :)
UsuńLubię zapach cynamonu, jest idealny na tę porę roku;)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak! :)
UsuńPachnie tak. ze ma się ochotę go zjeść!
OdpowiedzUsuńOj zgadzam się! :))
UsuńBrawo, Farmono, udało Ci się zrobić peeling, który nie ma parafiny na pierwszym miejscu w składzie i nie zostawia lepkiej, capiącej powłoki (tak przynajmniej mam z cukrowym, czekoladowo-pistacjowym)!
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, że dobry zdzierak, bo jak wiesz, czeka w kolejce, a ja podejrzewałam, że będzie takim zwykłym żelem myjącym z drobinkami.
Dobry zdzierak, ale niestety NIE dla wrażliwej skóry.
OdpowiedzUsuńPo spotkaniu z tą serią całkiem odpuściłam Farmonę. Nigdy więcej :P
Oj nie miałam :)Ale na razie testuję peeling z Farmony bombonierka z migdałami :)
OdpowiedzUsuń