Cześć Dziewczyny!
Przyszła pora na drugą część ulubieńców roku 2012 (pierwsza część - kolorówka TUTAJ), tym razem pokażę Wam kilka kosmetyków, które urzekły mnie w sferze pielęgnacji. Przyznam szczerze, że miałam niemały problem z ich wyrożnieniem, ponieważ kosmetyki pielęgnacjne zmieniam stosunkowo często. Do niektórych wracam częściej, do innych rzadziej, a czasami mimo owocnej znajomości nie jestem w stanie wrócić do nich w tym samym roku, ze względu na spore zapasy i chęć wypróbowania nowości. Mimo to wybrałam kilkanaście kosmetyków, które w ubiegłym roku dały mi się zapamiętać w sposób szczególny - czasami wyróżniałam markę, czasami rodzaj produktu, ale częściej starałam się wyróżnić jednak konkretny kosmetyk.
Zresztą, dość tych wstępów! Wszystkiego dowiecie się czytając ciąg dalszy :)
***
PIELĘGNACJA CIAŁA
Po pierwsze balsamy z Bath & Body Works, które urzekły mnie bogatym wyborem zapachów i bardzo dobrymi właściwościami pielęgnacyjnymi. Wprawdzie warto po raz kolejny wspomnieć, że moja skóra nie należy do najbardziej wymagających, a mój nos jest mocnym flirciarzem i wiele zapachów jest w stanie go uwieść, to jednak uważam te produkty za naprawdę niezłe kosmetyki, na które warto zwrócić uwagę. Może składy nie powalają, ale nie tylko to się liczy w życiu. Czasami do szczęścia wystarczy obezwładniający zapach i przyzwoite właściwości. Niedługo postaram się przybliżyć Wam zarówno same produkty, jak i moje ulubione linie zapachowe tej marki.
W ubiegłym roku używałam wielu balsamów i masełek do ciała i wiele z nich bardzo mi się podobało, jednak te powyższe na tyle oczarowały mnie swoimi zapachami, że to właśnie te produkty postanowiłam wyróżnić w tej kategorii, choć gdyby nie bogactwo zapachów, mogłabym równie dobrze wyróżnić mleczka do ciała z Bielendy i Biotherm.
Żel + oliwka pod prysznic z oliwką z mango od Lirene, to mój niekwestionowany hit prysznicowy. Ten żel zabierałam do kąpieli chyba najczęściej ze wszystkich w ubiegłym roku. Miałam również wersję z bawełną, ale chyba minimalnie bardziej przypadło mi do gustu mango. Jest to produkt, którego zakup z pewnością będę ponawiać co jakiś czas. Aktualnie mam jeszcze dwie butelki w zapasie :) Pełną recenzję tego produktu znajdziecie TUTAJ.
Żele pod prysznic z Original Source, to kolejne produkty pod prysznic, które za każdym razem uwodzą mój kochliwy nos. Pomimo szerokiego wyboru opcji zapachowych, najbardziej do gustu przypadła mi wersja śliwka + syrop klonowy, z najnowszej, zimowej edycji żeli. Lubię produkty tej marki za to, że nie tylko umilają kąpiel zapachem, ale również dobrze oczyszczają skórę jednocześnie jej nie przesuszając.
Jeśli chodzi o kremy do rąk, to w tej kategorii zdecydowanie przodują kremy z Isany. Równie dobrze sprawdziły się u mnie wersje migdałowa i z kwiatem pomarańczy. Ostatnio polubiłam również wersję z mocznikiem, którą traktuję jako treściwy krem do rąk na noc. Szkoda tylko, że większość najbardziej atrakcyjnych zapachowe wersji to edycje limitowane, dlatego wyróżniam kremy tej marki jako ogół, ponieważ, te, których do tej pory używałam miały zbliżone właściwości pielęgnacyjne.
***
PIELĘGNACJA TWARZY
Kolejnym megahitem w pielęgnacji jest dla mnie duet kremów z Pharmaceris. Bardzo dobrze sprawdziły się, kiedy moja twarz borykała ze wzmożonym atakiem nieprzyjaciół i dziwnych podskórnych gul. Krem na dzień całkiem nieźle utrzymuje nawilżenie i delikatnie wspomaga matowienie cery, natomiast krem z kwasem migdałowym, który stosowałam na noc, świetnie trzymał moją cerę w ryzach i usprawniał gojenie się wszelkich niespodzianek, które ośmieliły się pojawić na mojej twarzy. Jakby tego wszystkiego było mało te dwa gagatki są chyba najbardziej wydajnymi kremami, które miałam okazję stosować. Używam obu codziennie od września i ciągle jeszcze je mam! Już drugi miesiąc patrzę na nie podejrzliwym okiem, sądząc, że kolejne użycie będzie tym ostatnim, a one ciągle są i są... ;)
Tonik z Lirene, to dla mnie chyba największe odkrycie ubiegłego roku w kategorii pielęgnacji! Absolutnie uwielbiam ten tonik i jak tylko wykończyłam pierwszą buteleczkę, to z miejsca ruszyłam do sklepu po kolejną! Gdyby nie konieczność wykańczania zapasów, to już nigdy nie użyłabym żadnego innego produktu! :) Zresztą wszelkie zachwyty przeczytacie w recenzji TUTAJ.
Płyn micelarny Bioderma H2O, to już produkt kultowy w blogosferze. Jedne z Was go kochają, inne nienawidzą, ale nie da się zaprzeczyć, że jest to produkt, który każdy chce wypróbować. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Płyn nie podrażnia moich oczu i świetnie radzi sobie z demakijażem. Bez większych problemów zmywa większość moich kosmetyków do makijażu.
W kategorii kremów pod oczy nadal szukam ideału, ale tym, po który sięgałam najczęściej jest żel ze świetlikiem z Flos-Lek. Świetnie odświeża po nieprzespanej nocy (zwłaszcza schłodzony w lodówce!), a w połączeniu z delikatnym masażem jest w stanie zdjąć opuchliznę pod oczami. To mój faworyt jeśli chodzi o poranne sytuacje kryzysowe! :)
W ubiegłym roku stosowałam wiele różnych żeli do mycia twarzy, ale zawsze najchętniej wracałam do tego micelarnego z Biedronki! Dla mnie jest idealny i wszystkie zachwyty już dawno wyraziłam w TYM poście. Będę go używać dopóki będzie dostępny. Ponownie - gdyby nie zapasy, to przypuszczam, że używałabym tylko tego produktu ;)
Nad maską Catastrophe Cosmetic zachwycałam się całkiem niedawno, więc powtórzę tylko, że chyba jeszcze nigdy nie miałam maski do twarzy, po której efekty byłyby tak dobrze i tak szybko widoczne! Nie mogę się doczekać, aż w końcu Lush otworzy swoje podwoje w Polsce. Więcej na temat tej maski poczytacie TUTAJ.
W pierwszej połowie roku zachwycałam się maską oczyszczającą z glinką szarą z rodzimej Ziaji. Nadal bardzo lubię ten produkt i chętnie do niego wracam, choć ostatnimi czasy próbowałam masek z innych firm, to jednak ta nadal stoi na podium masek gotowych do użycia. Bardzo dobrze oczyszcza moją cerę, a stosowana regularnie ogranicza nieco przetłuszczanie. Więcej przeczytacie TUTAJ.
***
PIELĘGNACJA WŁOSÓW
Szampon Equilibra z 20% zawartością aloesu chyba najbardziej podpasował mojej czuprynie. Świetnie oczyszcza zarówno włosy, jak skórę głowy, a także - stosowany regularnie - nieco łagodzi nieco podrażnienia. Wysoka zawartość aloesu łagodzi ewentualne negatywne działanie ALS, czyli detergentu, zastosowanego, zamiast SLS/SLES.
Maska/odżywka do włosów z aloesem i hibiskusem z Alverde, to produkt, który fantastycznie sprawdza się na moich włosach! Pięknie je zmiękcza, nabłyszcza i pielęgnuje. Żałuję tylko, że nie jest u nas ogólnodostępny. Więcej postaram się napisać o nim wraz z recenzją szamponu i odżywki z tej samej linii.
Maski z Bingo Spa, to kolejny produkt, który moje kapryśne włosy wyjątkowo polubiły. Stosowane z umiarem nadają im piękny błysk i niesamowitą miękkość. Mam też wrażenie, że efekty masek są na moich włosach dużo bardziej widoczne, niż efekty namiętnie nakładanych olejów różnej maści. Wspominałam już, że moje włosy są kapryśne? ;)
Jedwabie w ogóle, to produkt, do którego wróciłam po dłuższej przerwie. Sama nie wiem, czemu tyle czasu byłam na nie obrażona, ale teraz sama widzę, jak dobrze sprawują się, jeśli chodzi o zabezpieczanie końcówek. Moje włosy, są dzięki nim w dużo lepszym stanie i ładniej się prezentują pomiędzy kolejnymi wizytami u fryzjera. Produkty widoczne na powyższym zdjęciu, to produkty marek CHI, Biovax i Marion. Żaden z nich nie posiada w składzie alkoholu, więc jeśli tylko Wasze włosy nie reagują paniczną reakcją na silikony, które przecież czasami są wręcz wskazane, to możecie być pewne, że te produkty powinny się u Was spisać w 100%.
No cóż, w pielęgnacji to by było na tyle. Niektóre produkty były większymi hitami, inne mniejszymi, ale myślę, że każdy z nich zasłużył na to, żeby się w tym zestawieniu znaleźć. O tych, o których jeszcze nie pisałam postaram się prędzej czy później "spreparować" jakiś post. W pierwszej kolejności na pewno zajmę się produktami Bath & Body Works, o których opisy wielokrotnie mnie prosiłyście. A na dobry początek wkrótce ogłoszę minikonkurs dla dotychczasowych obserwatorów, którzy wyrażą chęć zapoznania się z tą marką :)
I jak podobają się Wam moim pielęgnacyjni ulubieńcy? Popieracie mój wybór, a może wręcz przeciwnie? Co byście dodały lub ujęły z tego zestawienia? :)
K.
Żel + oliwka pod prysznic z oliwką od Lirene i tonik Lirene i ja bardzo polubilam :)
OdpowiedzUsuńNiby zwykłe kosmetyki, ale mają w sobie coś takiego, że chce się do nich wracać, a ich używanie sprawia po prostu przyjemność :)
UsuńNie jestem zaskoczona Twoimi ulubieńcami ;D Ha! To chyba efekt właściwego (hę?) śledzenia Twojego bloga :P ;)
OdpowiedzUsuńNos flirciarz :D:D:D
Tak mi się wydaje :D Wiesz, co w trawie piszczy :D
UsuńMiałaś rzeczywiście rację w komentarzu pod moimi ulubieńcami kolorówkowymi - mamy bardzo podobne gusty i mogę z czystym sercem powiedzieć, że zazwyczaj to, co prezentujesz na swoim blogu urzeka mnie i zaraz mam ochotę to kupić :D Ale znalazłam w Twoich ulubieńcach coś, czym się aż tak nie zachwyciłam jak Ty - żelem pod prysznic Lirene z mango. Owszem, odświeża, ale ja jednak wolę OS :) Skoro jesteśmy przy tej marce, to teraz właśnie używam śliwki i nie wiem jak mogłam twierdzić, że ta pomarańczowa wersja pachnie ładniej :P Śliwka jest the best <3
OdpowiedzUsuńKremy z Isany też lubię, zresztą wyróżniłam je u siebie ;) Btw. wiesz, że w Rossmanie jest już nowa, limitowana wersja, zdaje się z masłem shea? Jutro pobiegnę do Rossa przed egzaminem coś czuję :D
I wreszcie widzę o jaki szampon z aloesem Ci chodziło!;) Spróbuję, może pomoże moim przesuszonym włosom.
I oczywiście czekam na mini konkurs:)
Naprawdę mamy zbliżone gusty :) Dużo podobnych rzeczy podoba się nam obu i na szczęście większość również u obu się sprawdza :) No a z Essie jesteś moją soulmate ;)
UsuńPolecam ten szampon! Odżywki, czy maski nie zastąpi, ale może je fajnie wspomóc :)
Na krem z Isany się już skusiłam - czeka w kolejce ..na micel z biodermy tak samo - rewelacja dla mnie..teraz kręci mnie ten żel z biedronki:) Nie miałam przyjemnosci obcować z bingo spa i jestem ciekawa:)
OdpowiedzUsuńTen żel z Biedronki to mój ulubieniec! Dawno go nie miałam i już za nim tęsknię! ;)
UsuńWidzę tutaj parę perełek! ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to same perełki :)
Usuńja również bardzo lubię żel do mycia twarzy z Biedronki :) tani i bardzo dobry! :) no i oczywiście widze u CIebie moje ukochane maseczki z ziaji :)
OdpowiedzUsuńTen żel jest świetny! Tylko ciągle nie sięgnęłam jeszcze po pozostałe dwie wersje! :P
UsuńWiększość kosmetyków, to również moi ulubieńcy. Niedawno kupiłam zestaw z Pharmaceris-u zobaczymy jak będzie się sprawował :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego żelu z Lirene, zaraz zabieram się za czytanie Twojej recenzji.
Pozdrawiam A.
Mam nadzieję, że będziesz zadowolona :) U mnie sprawdził się świetnie :)
UsuńPo Twojej recenzji kupiłam tonik z Lirene i jest świetny. Dziękuję! :* żel z BeBeauty też lubię. Polecam Ci wypróbować płyn micelarny z BeBeauty. U mnie się fajnię sprawdza, a zaoszczędzone pieniążki z Biodermy można zainwestować w jakąś nową zdobycz :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś z niego zadowolona! Ja właśnie korzystam z drugiej buteleczki :)
UsuńNa ten micel muszę w końcu zapolować, czytam o nim same dobre rzeczy :)
Bioderma i żele pod prysznic z Orginal Source u mnie też królowały w 2012 roku:)
OdpowiedzUsuńPozdarawiam:)
Haha no widzisz :) Mamy podobne typy :)
UsuńSzkoda, że nie ma u mnie produktów Bath & Body Works, bo chętnie bym coś przetestowała. Żel OS uwielbiam! Pachnie przepięknie:) Tą maskę do włosów różową Bingo Spa mam, ale pachnie okropnie :D
OdpowiedzUsuńNiedługo będzie można u mnie zgarnąć zestaw miniaturek z BBW, więc zachęcam do regularnego zaglądania :)
Usuńkocham i uwielbiam ten tonik z Lirene <3
OdpowiedzUsuńJest genialny! :)
UsuńTonik Lirene wielbię ogromnie.
OdpowiedzUsuńChoć pamiętam, że początkowo nie podobał mi się zapach.
Właśnie mam w użyciu trzecią butelkę :)
A mi przypadł do gustu od razu w całości :) Byłam mile zaskoczona, że te wszystkie pochwały na jego temat nie okazały się być bajkami ;)
Usuńcóż, mnie micel Biodermy służył tak samo jak dużo tańszy Bourjois.
OdpowiedzUsuńa migdałowy krem do rąk Isany szału na moich problematycznych dłoniach nie robi :(
Bourjois też dobrze się u mnie sprawdza, nie mogę złego słowa na niego powiedzieć, ale mając półlitrową Biodermę niewiele miałam okazji do testowania innych tego typu produktów ;)
UsuńNo tak, Isana raczej nie nadaje się jako ratunek dla przesuszonych dłoni, ja nie mam tego problemu, więc dla mnie to dobre kremy na co dzień :)
nie miałam kompletnie nic z tego co tu pokazujesz :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest kilka produktów, którymi warto się zainteresować, tylko nie wiem od czego zacząć, bo nie wiem, co lubisz ;)
UsuńZdecydowanie Orginal Source zele sa najlepsze za zapachy! Zakochalam sie w nich :)
OdpowiedzUsuńMają świetne połączenia zapachowe :)
UsuńSporo się tego uzbierało :) Z Pharmaceris ostatnio wygrałam konkurs u Gosi z Beautyfascination i miałam wziąć któryś z kremów z tej zielonej serii, ale nie mogłam się zdecydować i przeskoczyłam na z serii HYDRO-ROSALGIN Multikojący Krem do cery tłustej :) Ale widzę, że i tych warto spróbować.
OdpowiedzUsuńŻel z oliwką z Lirene miałam raz w wakacje (i pewnie po części przez to) bardzo się z nim polubiłam. Na wyjeździe nie musiałam używać po nim balsamu, co przy mojej skórze jest mega szokiem ;) Mam jedenw zapasach i nie mogę się doczekać aż się dokopię do niego :)
O! Chętnie poczytam o tym kremie, bo bardzo mnie zainteresował. No i jest do cery tłustej :)
UsuńJa do tego żelu wracam z wielką chęcią za każdym razem, pomimo, że lubię różnorodność, to do tego wracam całkiem regularnie :)
BBW rules:)Lush uwielbiam
OdpowiedzUsuńCzekam i czekam na tego Lush'a w Polsce! Mam ochotę lepiej się zapoznać z ich produktami :)
UsuńJakoś nie moje te kosmetyki :) :P Ale tonik bym chętnie wypróbowała. Kusi mnie :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam!
UsuńCieszę się czytając Twoją pozytywną recenzję o maskach Bingospa, bo ostatnio je kupiłam :) Mam nadzieję, że napiszę o nich podobnie :D
OdpowiedzUsuńW takim razie liczę na to, że Tobie też przypadną do gustu :)
UsuńBardzo fajni ci twoi ulubieńcy,Bioderma to rowniez moj hit,mam tez ochote wyprobowac ten zel Lirene :)
OdpowiedzUsuńŻel jest naprawdę przyjemny, zwłaszcza w okresie letnim :)
UsuńNareszcie się doczekalam !!!!! :))))) Mamy kilku wspólnych ulubienców, ale najbardziej Ci dziękuję za ten żel pod prysznic z lirene, aktualnie jestem w jego posiadaniu ! :)
OdpowiedzUsuńMiałam jeszcze wersję z bawełną, która też była bardzo fajna :) Jest chyba jeszcze z migdałem :)
UsuńŻele z OS i maseczki z Ziaji również bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
Ja lubię tą z glinką szarą i całkiem niezła jest też z glinką zieloną. Po innych nie widzę zbytnio efektów ;)
UsuńMaska Alverde czeka grzecznie na swoją kolej u mnie. A wiesz, że ja jeszcze nie kupiłam żelu i toniku Lirene? Dzięki, że mi przypomniałaś teraz o tych produktach po raz kolejny :)
OdpowiedzUsuńNo to koniecznie je dopisz na listę najbliższych zakupów :)
Usuńbioderma<3 a zapachy balsamów kusza oj kusza;)
OdpowiedzUsuńJa za każdym razem w BBW zwyczajnie głupieję od mnogości pięknych zapachów! :)
Usuńmam maskę z bingo spa, ale przy odżywce z Isany(różowej) wygląda słabo...
OdpowiedzUsuńWiadomo, że to zależy od włosów, ale pewnie też od wersji. U mnie mleczna sprawdza się dość słabo, ale te dwie moje włosy akurat polubiły :)
UsuńTa różowa Isana, która jest nadal w ofercie? Muszę ją wypróbować :)
Bardzo fajni ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuńBiodermę wielbię ponad wszystko. Wiele produktów dwufazowych podrażnia mi oczy a Bioderma jako jedyna tego nie robi.
Żele pod prysznic z OS i tonik Lirene także bardzo lubię.
I produkty B&BW z chęcią bym wypróbowała ale niestety nie mam do nich dostępu :(
Mnie do tej podrażniła tylko Ziaja Sopot Spa. To był koszmarek! Dwufazówki mnie nie grzeją, ale czasem trzeba, a te z Lirene i z Bielendy są akurat całkiem spoko dla mnie :) Ale rozumiem, że wiele osób ceni Biodermę właśnie za brak podrażnień! :)
Usuńteż bardzo lubię ten żel z Biedronki- to było dla mnie absolutnie pozytywne zaskoczenie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! :) Podobno pozostałe wersje też są dobre :)
UsuńDużo u Ciebie Lirene! Ja cały czas miałam do czynienia tylko z jednym żelem pod prysznic i niestety mnie mocno rozczarował. Maski BingoSpa też podpasowały moim włosom!
OdpowiedzUsuńNie tak dużo, tylko dwa produkty :) I dwa Pharmaceris :)
UsuńNo cóż, te żele może nie są ósmym cudem świata, ale ja je bardzo polubiłam, tak po prostu :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUżywałaś już kremu z nowej edycji limitowanej Isany z masłem shea i kakao? Obłędny zapach, ja na pewno zrobię zapasy! :)
UsuńWklejam jeszcze raz, bo walnęłam byka ;)
No właśnie nigdzie nie mogę dorwać tej wersji! :( U mnie są tylko puste półki :/
UsuńEris pod każdym względem uwielbiam, Bath mniej, ale mają piękne zapachy <3
OdpowiedzUsuńZ Lirene miałam jedną nieprzyjemną przygodę, ale pozostałe produkty Lirene i Eris ogólnie bardzo polubiłam :)
UsuńJa uwielbiam płyn micelarny biodermy :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę dobry :)
UsuńMam tę maskę do włosów Alverde. Jest całkiem niezła, aczkolwiek ta z Alterry bardziej służy moim włosom. Ale nie są to jakieś znaczne różnice. Obydwa produkty mogę ocenić jako zbliżone pod względem działania;)
OdpowiedzUsuńKrem do rąk Isany okazał się również moim hitem kosmetycznym. Wersja z mocznikiem doskonale nawilża moje przesuszone dłonie i łokcie. Krem wprawdzie nie nadaje się do stosowania w ciągu dnia, ale zawsze można go nałożyć na noc.
Tę z Alterry również lubię, ale jednak Alverde moim włosom pasuje bardziej, mimo, że - tak jak piszesz - są dość podobne :D
UsuńRzeczywiście ten krem z mocznikiem jest bardzo dobry. Ja też używam go tylko na noc, albo w wyjątkowych sytuacjach w dzień, jeśli dłonie potrzebują szybkiego ukojenia :)
sporo masz tych ulubieńców:)
OdpowiedzUsuńmaseczkę ziaja też bardzo lubię:)
Regularnie stosowana jest naprawdę skuteczna :)
Usuńnie znam żadnego z tych kosmetyków, ale lubię ISANE :)
OdpowiedzUsuńWarto się zapoznać :)
Usuńżele pod prysznic OS lubię i często się na coś skuszę przez mój zachwycony nos :) niestety żele wysuszają mi skórę, konieczne po ich użyciu jest nawilżenie skóry.ale dla przyjemności czasami warto :) różową biodermę również lubię, chociaż ostatnio używam płynu micelarnego vichy. maseczek z ziaji nie znam, ale niedługo poznam bo już czekają na półce :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Mojej skóry na szczęście nie wysuszają, ale nie jest na to podatna. No, ale w sumie balsamów po prostu lubię używać, więc to też nie byłby problem ;)
UsuńMicela z Vichy jeszcze nie używałam, może spróbuję, jeśli trafię na jakąś promocję :)
Na Twojej liście jest też kilku moich ulubieńców :D Tonik z Lirene niedawno kupiłam i dochodzę do wniosku, że byłam totalnym osłem używając wcześniej toników z alkoholem - robiły więcej złego niż dobrego.
OdpowiedzUsuńBtw. - jesteś moją 200 obserwatorką, ale miałam miłe zakończenie weekendu, dziękuję :*
O nie tej maski z Ziaji nie cierpię :)
OdpowiedzUsuń