Witajcie!
Zgodnie z obietnicą, dzisiaj znowu pora na recenzję! Tym razem temat, który jest zawsze na czasie, ale jesienią szczególnie przybiera na znaczeniu, a mianowicie pielęgnacja dłoni! Słońce niestety przestaje nas rozpieszczać, a wiatr i chłód coraz bardziej dają się we znaki, dlatego w tym czasie szczególnie warto pamiętać, o tym, żeby zawsze mieć przy sobie krem do rąk, który skutecznie i szybko ukoi wszelkie nieprzyjemności związane z pogarszającą się pogodą... Dzisiaj przedstawię Wam jeden z mojej licznej kremowej gromadki, czyli miodowy krem regenerujący od Lirene.
Słowo od producenta:
DZIAŁANIE: Zacznę od tego, że z reguły nie mam problemów z przesuszaniem skóry dłoni, jednak w pracy mam dużo do czynienia z papierami, z których pył wyjątkowo niekorzystnie działa na moje dłonie. Krem rzeczywiście bardzo dobrze nawilża i natłuszcza moją skórę dłoni. Skóra po posmarowaniu jest natychmiastowo ukojona i dość szybko staje się wygładzona. Oczywiście wiadomo, że krem to nie lifting, ani żaden cudotwórca i jeśli posmarujemy dłonie raz na tydzień, to efekty prawdopodobnie nie będą tak zadowalające, jednak przy regularnym stosowaniu skóra bardzo szybko odzyskuje równowagę i jest mniej wrażliwa na wszelkie bodźce, które są dla niej potencjalnie szkodliwe.
To, co bardzo polubiłam w kremie Lirene, to fakt, że naprawdę szybko się wchłania i po jakiejś minucie-dwóch bez problemu można już szaleć długopisem po kartce, bez obawy, że zgubimy go gdzieś w czeluściach biura z powodu śliskich rąk ;) Ponadto imponującym jest fakt, że pomimo braku tej charakterystycznej śliskości, na skórze jest nadal wyczuwalna delikatna warstewka ochronna, którą bardzo w kremach do rąk lubię.
Jeśli chodzi o działanie regenerujące - nie spodziewajcie się natychmiastowej regeneracji, zwłaszcza, jeśli właśnie naraziłyście Wasze dłonie na długotrwały kontakt z detergentami (ach to sprzątanie! ;)). Moim zdaniem jednorazowe użycie kremu nie przyniesie zbyt wiele, poza doraźnym ukojeniem, ale który krem byłby w stanie natychmiastowo zregenerować tak wysuszoną skórę?! Bądźcie jednak pewne, że po kilkukrotnym zastosowaniu tego kremu Wasze dłonie szybko wrócą do dobrej formy.
KONSYSTENCJA: Krem jest bardzo gęsty, ale jednocześnie przy tym dość lekki. Podejrzewam, że właśnie to jest tajemnicą skutecznego działania i szybkiego wchłaniania.
KOLOR/ZAPACH: Krem ma standardowy biały kolor, jednak zapach, wbrew pierwszym skojarzeniom, związanym z nazwą, zupełnie nie przypomina miodu. Mi kojarzy się raczej z męskimi perfumami. Ja jestem fanką takich zapachów, ale wiem, że nie każdej z Was mógłby on przypaść do gustu.
WYDAJNOŚĆ: Krem ma naprawdę bardzo dobrą wydajność, ponieważ wystarczy niewielka ilość, żeby rozprowadzić go po całych dłoniach, dzięki czemu produkt starcza nam na dłuższy czas. Sama nie wiem, kiedy go zużyję, po dość intensywnym użytkowaniu przez jakiś miesiąc, półtora nadal mam wrażenie, że mam jakieś 3/4 tubki.
OPAKOWANIE: Krem zapakowany jest standardowo w miękką tubę, o zawartości 100ml, która jest zamykana na klapkę. Jest to dobre rozwiązanie dla osób, które mają problem z notorycznym gubieniem nakrętki od kremu ;) Moim zdaniem jest to bardzo wygodne opakowanie dla tego typu produktu, jednak ze względu na jego nieprzezroczystość nie będziemy w stanie z całą pewnością stwierdzić, ile kremu nam jeszcze zostało. Ponadto podejrzewam, że na sam koniec, ze względu na gęstą konsystencję produktu nie obędzie się bez rozcinania tubki.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.8zł, dostępny w większości sieciowych drogerii typu Rossman, Hebe, Super-Pharm;
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Nie wiem. Jestem z tego produktu bardzo zadowolona, ale nie dość, że jest on szalenie wydajny, to jeszcze ja jestem typowym chomikiem i posiadam tak dużą ilość zapasów kremów do rąk, że nie wiem, czy jak w końcu wykończę tę kolekcję, to ten krem będzie jeszcze w sprzedaży :P
SKŁAD:
Aqua, Glyceryl Stearate, Isohexadecane, Isopropyl Myristate, Stearic Acid, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Polysorbate 80, Allantoin, Dimethicone, Hydrogenated Olive Oil Decyl Esters, Triethanoalamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Propylene Glycol, Ethylhexylglycerin, Carbomer, Tocopheryl Acetate, Mel, Phenoxyethanol, Methylparaben, Hexyl Cinnamal, Linalool, Benzyl Salicylate, Citronellol, Limonene
Podsumowanie:
+ skuteczne działania - nawilża i natłuszcza;
+ przyzwoite działanie regenerujące;
+ szybkie wchłanianie;
+ wysoka wydajność;
+ szeroka dostępność;
+ wygodne opakowanie;
+/- zapach, który z miodem nie ma nic wspólnego i nie każdemu może przypaść do gustu
Miałyście już okazję używać kremów do rąk z Lirene? To moja pierwsza przygoda z tego typu kosmetykiem tej marki, ale mam jeszcze jeden w zapasach. Ciekawi mnie, czy ten drugi będzie równie dobry. A jakie są Wasze dotychczasowe wrażenia? A może sięgacie po zupełnie inną markę kremów do rąk? Podzielcie się swoimi ulubieńcami :)
K.
Produkt otrzymałam w ramach współpracy z Laboratorium Kosmetycznym Dr Irena Eris. Dziękuję Pani Ani za udostępnienie produktów do testów.
Ja oddałam swoje dłonie kremikowi z Natury Syberyjskiej i nie zamienię go na nic innego. Znając jednak Lirene krem jest zapewne dobry. O powiedz mi jeszcze tylko czy zostawia to takie tłuste uczucie na dłoniach? Bo tego w tych mazidełkach nienawidzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Oo! Te kosmetyki bardzo mocno mnie ciekawią! Może kiedyś się skuszę, ale teraz nakładam na siebie ban od października :P
UsuńJa nie czuję tłustości na dłoniach, tylko przez kilkanaście sekund zanim krem się wchłonie, dłonie są nieco śliskie, ale później już nie :)
Ja mam biało-fioletowy z tej serii. Bardzo, ale to bardzo lubię. Ma genialny zapach i nie zostawia tłustej warstwy. W ogóle ostatnio zaprzyjaźniłam się z kremami do rąk bo mam problem z przesuszonymi dłońmi. :(
OdpowiedzUsuńTen anti-aging? Jeśli tak, to właśnie ten czeka na mnie w kolejce ;) No to jak dłonie przesuszone, to kremy, to absolutny mus! ;)
UsuńNie miałam, ale nie lubię zapachu miodu w kosmetykach!
OdpowiedzUsuńNo cóż, wyraźnie napisałam w recenzji, że ten krem NIE pachnie miodem... Przegapiłaś, czy nie przeczytałaś ;)
UsuńMam go i będę musiała w końcu przetestować :)
OdpowiedzUsuńLubię miodowe zapachy i szkoda, że ten krem tak nie pachnie...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ten zapach zupełnie nie przypomina miodu, w tym przypadku niestety ;)
Usuńmiałam daktylowy, stosowałam regularnie, ale nic a nic mi nie pomógł
OdpowiedzUsuńO daktylowym akurat słyszałam podobnie opinie, jak Twoja, ale nigdy go nie miałam i cóż, chyba po niego nie sięgnę ;)
Usuńmoim zdaniem nie warto, ale to też zależy. ja mam bardzo problematyczną skórę dłoni i potrzebuję silnych zawodników. jeśli ktoś nie ma takich problemów, ten daktylowy może przez taką osobę być ciepło przyjęty...
Usuńo prosze nie wiedziała, że Lirene ma kremy do rąk;))) na razie mam Kamill z rumiankiem ale jak zużyje to na pewno spróbuję, zbliża się jesiń, zima to miodek bedzie barzdo wskazany;)
OdpowiedzUsuńMają, mają :) O tym kremie Kamill również co nieco słyszałam, ale jeszcze nie miałam okazji używać :]
Usuńto mój nr 1 wśród kremów do rąk!
OdpowiedzUsuńNo proszę, aż taki ulubieniec? :))
UsuńKrem jest bardzo fajny, tylko jego zapach strasznie mnie drażni:(
OdpowiedzUsuńMi on akurat odpowiada, ale tak przypuszczałam, że co nos, to opinia ;)
Usuńu mnie aktualnie Neutrogena do rąk i paznokci - jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie miałam kremu z Neutrogeny, chyba jestem w mniejszości ;)
UsuńNigdy nie miałam kremu z Lirene do rąk ;) Nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńU mnie krem do rąk to podstawa pielęgnacji ale nie mam większych problemów z nimi więc sięgam po różne produkty. Ostatnio mam w użyciu kremy Flos-Leku z serii Hand care. Są niezłe, lubię do nich wracać podobnie jak po Biedronkowe BeBeauty (różowy i zielony, nigdy nie pamiętam nazw;))
O proszę, a ja dla odmiany nigdy nie miałam kremu z Flos-Lek, ani nawet z Biedronki :P Kiedyś dominowało u mnie Oriflame, nadal mam jeszcze sporo ich kremów :] Ale tych biedronkowych może też kiedyś spróbuję, bo na Flos-Lek to niestety ciężko trafić...
UsuńPrzyznam się, że BeBeauty szybko trafiły w grono faworytów. Świetne kremy :)
UsuńA Flos-leku nie ma w SP? bo pytam się tak na wyrost a wiem, że masła z Natural Body były na pewno.
No nie! To istnieje miodowy krem do rąk, a ja go jeszcze nie mam???? Okej, dzięki za opinię, pewnie prędzej czy później wpadnie w moje... znaczy na moje łapki - powiedziała maniaczka i ekspresowa zużywaczka kremów do rąk. :)
OdpowiedzUsuńTo Ty kremy też tak szybko zużywasz? Do tej pory wiedziałam o balsamach i innych pielęgnacyjnych smarowidłach do ust ;)
Usuńmoim ulubiencem od jakiegos czasu jest hand food soap&glory. uwielbiam za nawilzenie i zapach.
OdpowiedzUsuńkremu do rak z lirene jeszcze chyba nie mialam. lubie tego typu kremy, ktore szybko sie wchlaniaja ale pozostawiaja ta ochronna warstwe (byle nie lepka):). musze sobie zapamietac ten krem:D
O tak! Nie cierpię, kiedy krem do rąk na długo po aplikacji nadal się lepi... ;)
UsuńWow, nie wiedziałam, że jest miodowy krem:D Ale szkoda, że miodkiem nie pachnie;/ Moje dwa kremy stoją i nie mogę ich wykończyć:P
OdpowiedzUsuńNo niestety do miodku mu daleko... Ja chyba zbliżam się do końca Isany migdałowej, ale ona jest dużo rzadsza niż ten Lirene, więc nie jest to takim wyzwaniem ;) Co ciekawe, te kremy są zupełnie różne w każdym aspekcie, a oba są bardzo skuteczne na moich dłoniach :)
UsuńJa czasem mocno zaluje, iz nie mam dostepu do polskich kosmetykow :(
OdpowiedzUsuńJeśli coś Cię bardzo ciekawi, to zrób listę, a z tym już zawsze można coś poradzić ;)
UsuńZwykle nie lubię takich miodowych zapachów w kosmetykach, ale skoro ten nie pachnie tak miodowo, jak powinien... ;)
OdpowiedzUsuń