Wróćmy na chwilę do pielęgnacji - Sylwia nie martw się, lakiery wrócą już niedługo :D - tym razem przygotowałam dla Was recenzję maski do włosów, którą każda szanująca się włosomaniaczka powinna wypróbować! Mowa oczywiście o Crema al Latte marki Kallos.
Jest to maska, która u mnie sprawdza się naprawdę bardzo dobrze i choć nie jest moją faworytką, to coś czuję, że jeszcze nie raz się spotkamy. Moje włosy chyba lubią się z proteinami mlecznymi! :)
Słowo od producenta:
Dzięki proteinom pozyskanym z mleka, krem wspaniale nadaje się do każdego rodzaju włosów, pozostawiając je delikatne i odżywione. Doskonały dla zregenerowania włosów osłabionych przez rozjaśnianie, farbowanie oraz trwałą ondulację.
JAK UŻYWAM MASKI: Tej maski używam w dwojaki sposób, zarówno jako szybką odżywkę, pozostawiając maskę na włosach na jakieś 5 minut oraz w tradycyjny sposób, na 15-20 minut. Maskę nakładam na skórę głowy oraz na całą długość włosów, jednak nie używam foliowego czepka - szczerze przyznam, że zupełnie o nim zapominam ;) Maskę nakładam na umyte włosy na samym początku kąpieli i trzymam ją przez cały czas wykonywania zabiegów kosmetycznych na pozostałych częściach ciała :)
DZIAŁANIE: Maska, stosowana w wyżej opisany sposób, fantastycznie działa na moje włosy. Po jej użyciu są one niesamowicie mięciutki i bardzo mięsiste. Są odpowiednio obciążone, w tym sensie, że nie puszą się i nie fruwają na wszystkie strony, ale jednocześnie nie są absolutnie oklapnięte, ani na długości, ani przy skórze. Uwielbiam to, że moje włosy są po niej delikatnie połyskujące i świetnie układają się nawet pozostawione "samopas". W tym stanie utrzymują się aż do kolejnego mycia.
Czy są odżywione? Na pewno trochę tak, choć nie sądzę, żeby pomogła w regeneracji mocno zniszczonych włosów i ja tego od niej nie oczekuję, ponieważ wychodzę z założenia, że silnie uszkodzonym włosom, w szczególności końcówkom, nie pomoże nic poza nożyczkami i wdrożeniem odpowiedniej pielęgnacji. Moje mocno zniszczone, kruszące się końcówki niestety nie zostały przez nią zregenerowane (nie ma cudów ;)), ale muszę przyznać, że mimo wszystko, po zastosowaniu maski, wyglądały dużo lepiej.
DZIAŁANIE: Maska, stosowana w wyżej opisany sposób, fantastycznie działa na moje włosy. Po jej użyciu są one niesamowicie mięciutki i bardzo mięsiste. Są odpowiednio obciążone, w tym sensie, że nie puszą się i nie fruwają na wszystkie strony, ale jednocześnie nie są absolutnie oklapnięte, ani na długości, ani przy skórze. Uwielbiam to, że moje włosy są po niej delikatnie połyskujące i świetnie układają się nawet pozostawione "samopas". W tym stanie utrzymują się aż do kolejnego mycia.
Czy są odżywione? Na pewno trochę tak, choć nie sądzę, żeby pomogła w regeneracji mocno zniszczonych włosów i ja tego od niej nie oczekuję, ponieważ wychodzę z założenia, że silnie uszkodzonym włosom, w szczególności końcówkom, nie pomoże nic poza nożyczkami i wdrożeniem odpowiedniej pielęgnacji. Moje mocno zniszczone, kruszące się końcówki niestety nie zostały przez nią zregenerowane (nie ma cudów ;)), ale muszę przyznać, że mimo wszystko, po zastosowaniu maski, wyglądały dużo lepiej.
KOLOR/ZAPACH: Kallos słynie ze swojego cudownego waniliowo-mlecznego zapachu. Wszelkie pozytywne opinie o zapachu tego produktu nie są ani trochę przekłamane! Maska pachnie cudownie budyniem waniliowo-śmietankowym. Sama maska występuje w formie białego kremu.
WYDAJNOŚĆ: Maskę posiadam od czerwca, stosowałam ją średnio raz-dwa razy w tygodniu, pomijając wyjazdy sierpniowe, dwa i pół miesiąca, to naprawdę świetny wynik.
OPAKOWANIE: Wybrałam na próbę mały słoiczek maski, który mieści w sobie 275ml produktu. Opakowanie jest dość wygodne, choć ostatnie dwie aplikacje były nieco uciążliwe ze względu na konieczność wygrzebywania maski z zagłębień w ściankach, jednak nie jest to szczególnie upierdliwy problem ;) Poza tym opakowanie jest wyposażone w zakręcane wieczko. Myślę, że wygodniejszym byłoby zamknięcie na klik, tym bardziej, że pod prysznicem wszystko łatwo ucieka... ;) Mały słoiczek nie jest szczyt em wygody, ale przez 90% nie sprawiało mi najmniejszych problemów.
Maska jest dostępna również w pojemności 1000ml i nie wykluczone, że kolejnym razem skuszę się właśnie na taką pojemność do podziału z mamą.
Maska jest dostępna również w pojemności 1000ml i nie wykluczone, że kolejnym razem skuszę się właśnie na taką pojemność do podziału z mamą.
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Tak! Na pewno tak! Maska świetnie się sprawdza na moich włosach i choć nie pobije ulubionej maski z Bingo Spa (o której postaram się niedługo napisać), to jednak z pewnością zasługuje na uwagę i częste powroty do mojej włosowej pielęgnacji! :)
SKŁAD:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Methosulfate, Parfum, Phenoxyethanol, Methyldibromo Glutaronitrile, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Citric Acid, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Methylisothiazolinone
Podsumowanie:
+ miękkie, mięsiste włosy;
+ dobrze obciążone, nie puszące się;
+ brak oklapnięcia;
+ nadaje delikatny połysk;
+ bardzo dobra wydajność;
+ korzystna cena;
+/- średnio wygodne opakowanie;
- utrudniona dostępność
+ miękkie, mięsiste włosy;
+ dobrze obciążone, nie puszące się;
+ brak oklapnięcia;
+ nadaje delikatny połysk;
+ bardzo dobra wydajność;
+ korzystna cena;
+/- średnio wygodne opakowanie;
- utrudniona dostępność
Miałyście już mlecznego Kallosa? Sprawdził się u Was tak samo dobrze, jak i u mnie? Jakie są Wasze ulubione maski do włosów? A może w ogóle ich nie używacie?
K.
Ja właśnie też używam Kallosa. Jestem zadowolona, ale wydaje mi się, że mleczna maska Biovaxu dawała u mnie lepsze rezultaty :)
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie Biovax działał dużo słabiej... ;)
UsuńDzięki Twojemu postowi stała się moim must-have. Wydaje mi się tylko że trudno ją zdobyć :(
OdpowiedzUsuńWarto poszukać w sklepach lub hurtowniach fryzjerskich. A może fryzjerka będzie mogła go zamówić dla Ciebie? :)
UsuńStrasznie choruję na tą maskę, ale niestety póki co nie mam jej jak dostać :(
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, że właśnie tak trudno ją dostać, ale poszukaj u fryzjera lub sklepach internetowych :)
Usuńbędę działać, ale najpierw muszę zajechać do Polszy, a to jeszcze trochę potrwa :)
Usuńjak zużyję maski, które mam a będzie to w 2016 roku to sobie kupię
OdpowiedzUsuńMam podobną sytuację z zapasami :P
UsuńCzyli same plusy, ale rzeczywiście utrudniona dostępność.
OdpowiedzUsuńNiestety... :(
UsuńBardzo ją lubię, chociaż solo uzywam bardzo rzadko. Najczęściej tuninguję ja olejami i ekstraktami.
OdpowiedzUsuńNo proszę, a u mnie świetnie działa samodzielnie :] Poza tym nawet nie wiedziałabym co do niej dodać :P
Usuńjest na mojej liście zakupowej:)
OdpowiedzUsuńWarto sprawdzić na sobie! :)
UsuńAchh, czekam na więcej lakierów:D
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, ze Kallos mnie zainteresował. Zastanawiam się czy w Jasminie nie ma. Ale w Hebe nie było promocji? Aż taka tania jest?
W Jasminie go nie ma, ale w Hebe jest zarówno mała, jak i duża pojemność. I nie, to nie była cena promocyjna :)
UsuńNie próbowałam jeszcze tej maski :)
OdpowiedzUsuńA warto ;)
Usuńja na razie włosy traktuję szamponami, odżywkami i olejami. muszę w końcu kupić jakąś maskę :)
OdpowiedzUsuńJa prędzej zapomnę o oleju, niż o masce ;) Od lutego czy marca, to moja podstawa pielęgnacji :D
UsuńLąduje na mojej liście kosmetyków do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się sprawdzi :]
Usuńjuż od dawna się na nią czaję/...
OdpowiedzUsuńDziewczyny na pewno znalazły ją w jakiejś perfumerii internetowej, więc warto pogrzebać :]
UsuńTa maska to fenomen - średni skład a działa jak szalona :D. Lubię!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Ja też na początku krzywo na nią patrzyłam ze względu na to, że te proteiny, to jednak jakiś ogonek składu, a jednak działa na mnie dużo lepiej niż np. mleczny Biovax :)
Usuńmiałam kiedyś tą maskę i byłam zadowolona, cudnie pachnie :) na pewno jeszcze się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńZapach, to ona ma taki, że ledwo wytrzymuję, żeby jej nie zjeść :D
UsuńNie używałam jeszcze tej maski do włosów, ale bardzo chciałabym ją wypróbować.
OdpowiedzUsuńi ja nie stosowałam jeszcze tej maski ale mam nadzieję, że uda mi się ją zakupić
UsuńJeśli nie macie do niej dostępu stacjonarnie, to szukajcie w internecie. Chyba iperfumy mają ją w ofercie, ale jest droższa, niż w sklepach ;)
UsuńMiałam, lubiłam i od czasu do czasu wracam :)
OdpowiedzUsuńJa na razie mam stadko innych masek, ale na pewno do niej wrócę :)
UsuńPoczułam się zainteresowana! :)
OdpowiedzUsuńI słusznie :)
Usuńnie mialam akurat filmy kallos ale milo o ile dobrze pamietam, i bylam zadowolona. dobrze ze natrafilam na Twojego bloga, bo akurat myslalam jaką maske zakupic i bach! :)
OdpowiedzUsuń