Cześć Dziewczyny!
Kończąc już podsumowania sierpnia, zapraszam na ulubieńców ubiegłego miesiąca! Tym razem poza oczywistą kategorią kolorówki, wybrałam również dwa produkty z zakresu pielęgnacji, po które bardzo chętnie sięgałam w sierpniu. Zapraszam!
Po pierwsze kolorówka!
Sierpień był miesiącem, w którym, pomimo braku pogody na urlopie, mimo wszystko moja buzia złapała trochę słońca, dlatego nastąpiła również zmiana warty w produktach, po które sięgałam w codziennym makijażu.
Przede wszystkim róże - tutaj nadal zostajemy w obrębie marki The Balm - i tak, wiem, że to zakrawa niemal na obsesję! Ukochany Down Boy zastąpiłam najpierw cudownym różowobrzoskwiniowym Hot Mama, który zawiera sporo pięknie rozświetlających drobinek. Ten róż najchętniej aplikowałam samodzielnie, bez towarzystwa żadnych dodatkowych rozświetlaczy, czy nawet bronzera. Następnie, kiedy już złapałam "ostateczną" dawkę słońca, sięgnęłam po Cabana Boy, stosowałam go wymiennie z Pomergranate, który ma zbliżoną tonację, ale jednak The Balm był grany znacznie częściej. Cabana Boy, to cudowny róż o delikatnym satynowym połysku w odcieniu różu podbitego sporą ilością fioletowych tonów. Nigdy nie sądziłam, że będę się dobrze czuła w tej kolorystyce, tym bardziej, że próby na bladej skórze średnio mi przypadły do gustu, ale na opalonej buzi? I to jeszcze z bronzerem? Magia, moje Panie! :D I gdyby tylko mój aparat nadawał się do zbliżeń twarzy i potrafił oddać kolory, które na nią zaaplikuję, to już dawno uraczyłabym Was tym widokiem! :)
W temacie bronzera pozostając - wierzcie lub nie, ale ten z powyższego zdjęcia, to mój jedyny bronzer w kolekcji! Mało tego, Jedyny, który do tej pory przypadł mi do gustu i którym potrafię się obsłużyć! Wprawdzie chodzą mi jeszcze po głowie Marrakesh Dream z Joko i Bahama Mama z The Balm (jakże by inaczej?! :D), ale ten póki co wiedzie prym! Piękny, matowy bronzer, który nie zawiera w sobie pomarańczowych tonów, o delikatnym mlecznoczekoladowym odcieniu. Moim zdaniem, będzie to kolor dobry nawet dla bladziochów, nawet zimą, jeśli ktoś lubi! Właścicielki ciemniejszych karnacji raczej nie będą zadowolone, bo mogą go nie dostrzec na swojej buzi, ale kolor zawsze można delikatnie stopniować. Bohaterem w kategorii bronzer jest delikwent marki Oriflame - Terracota Powder.
Wyżej opisany delikwent radował mnie już wcześniej, wraz z użyciem pędzelka Maestro 150, ale dopiero do pary z grubaskiem z EcoTools zrobił na mnie mega wrażenie. A samego grubaska uważam za tak samo wartościowy i ulubiony pędzel w mojej kolekcji, jak Hakuro H24 do różu, który pojawił się w ulubieńcach w poprzednim miesiącu.
Ostatni bohater powyższego zdjęcia, to właściwie comiesięczny ulubieniec, czyli pomadka ochronna Nivea Vitamin Shake, którą zawsze noszę w torebce i chyba żadna inna pomadka nie radzi sobie z moimi ustami tak dobrze jak ta. Stara dobra Nivea! :)
Pozostańmy jeszcze na chwilę w temacie kolorówki. O Essie Good To Go, już wspominałam miesiąc temu, ale nadal jestem urzeczona działaniem tego top coatu. A doceniłam go jeszcze bardziej, gdy akurat nie miałam go pod ręką i po staremu musiałam czekać, aż lakier sam łaskawie wyschnie. Never again! ;)
Wspominałam Wam również o drugim ulubieńcu, czyli o lakierze Essie w odcieniu Splash of Grenadine. To mój niekwestionowany ulubieniec sierpnia. W tym miesiącu niemal nie sięgałam po jakiekolwiek inne kolory! Bliżej zapoznacie się z nim TUTAJ.
No i płynnym ruchem przejdźmy do pielęgnacji. Skromnie, bo skromnie, ale z pewnością bardzo przyjemnie. Żel z oliwką z Lirene pokochałam, dzięki wersji z mango (recenzja TUTAJ) i aktualnie niemal nie korzystam z innych żeli pod prysznic, również mój chłopak, który na wyjeździe deklarował miłość do żelu emolientowego z Pharmaceris (recenzja TUTAJ), po powrocie do domu rzucił owy żel w kąt i zaczął podbierać mi Lirene, więc jest nas dwoje, a nawet troje (licząc żel) w tej miłości! ;)
Mleczko do ciała z Bielendy było - jak zapewne wiecie - dodatkiem do bodajże lipcowej Urody. Początki stosowania tego produktu nie zwiastowały aż tak ciepłych uczuć względem niego, ale pomimo, że na wyjazdy zabierałam kosmetyki, które dobrze sobie radziły z nawilżaniem mojej skóry, to jednak nic mnie tak nie relaksowało po powrocie, jak wmasowywanie w siebie mleczka z serii Bawełna w towarzystwie tego cudownego zapachu. Moja skóra, która z reguły gardzi wszelkim nawilżeniem, dopóki sama o nie nie poprosi, wyjątkowo się z nim polubiła i odwdzięcza się ogromną miękkością i długo utrzymuje na sobie ten cudowny zapach! Obiło mi się o uszy, że mają to mleczko wycofywać, więc z paniką zastanawiam się czy by nie zrobić zapasu w postaci choć jednej butelki, pomimo całego ogromu mazideł w mojej "poczekalni". Jest dość ciężko dostępny, ale już wyczaiłam go w moim Realu... Chyba popełnię ten karygodny czyn i przygarnę zapas, bo nieuchronnie zaczynam dobijać do dna...
To by było na tyle z moich ulubieńców sieprnia! Mam nadzieję, że odnajdziecie w nich produkty, który również i Wy lubicie, albo które chętnie byście wypróbowały! Dajcie znać, po co Wy najchętniej sięgałyście w sierpniu! :)
K.
Ah bardzo chciałambym spróbowac Hotmamy :)
OdpowiedzUsuńRose Gold Ze Sleeka i Candid Coral z ELF są zbliżone kolorystycznie :)
UsuńA kosmetyki The Balm można już kupić w co najmniej dwóch sklepach internetowych, więc nie musisz się przejmować ewentualnym brakiem dostępu do Marionnaud ;)
UsuńO tak, grubasek jest też moim ulubionym :) Używam go do kuleczek brązujących też z Oriflame, ale ten matowy prasowany bronzer mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńNa tą pomadkę Nivea też muszę się skusić, czytałam o niej sporo dobrego. Kiedyś miałam jakąś inną Nivea, chyba pearl coś tam, to niestety nie zachwyciła mnie. Aktualnie zachwycam się pomadką Alterry :)
Co do mleczka - mam je, kupiłam z Urodą i nigdy nie używałam (właściwie, po co je kupiłam, skoro nie lubię mleczek do ciała?). Mogę Ci je oddać jak chcesz.
No w sumie do kuleczek też musi się dobrze sprawdzać :) Ja swoje oddałam mamie, bo już z nich nie korzystałam, a one je bardzo lubi :)
UsuńTen bronzer wygląda dość niepozornie w katalogu, bo ma złote drobiny na wierzchu, ale to tylko wierzchnia warstwa ozdobna, która się ściera po pierwszym przejechaniu pędzlem. Pod spodem mamy piękny mat! :)
Jak Ty go nie chcesz, to ja chętnie przygarnę :P
No to musimy zorganizować jakieś spotkanie blogerek w Warszawie :)
UsuńJestem za! Fajnie, że też jesteś z okolic :))
Usuńfajni ulubieńcy :) The Balm rządzi :D
OdpowiedzUsuńHaha dokładnie :D Balmomaniaczka :D
UsuńMuszę w końcu kupić sobie coś z The Balm choćby dla boskiego retro opakowania ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te ich opakowania! :D
UsuńZaciekawiłaś mnie opisem Cabana Boy, bo ja uwielbiam róże z fioletowymi tonami i ciągle szukam nowych:D
OdpowiedzUsuńTen pędzel z EcoTools jest ostatnią szansą dla firmy, którą ratuje pędzel do różu ale nie używam go zgodnie z przeznaczeniem.
Udane zestawienie:)
Hexx, tutaj pokazywałam pierwsze swatche Cabana :) http://charlottes-wonderland.blogspot.com/2012/05/thebalm-kolejne-zdobycze-z-promocji-50.html
UsuńZrobię jeszcze recenzje każdego z róży, ale obawiam się, że nie zrobię zdjęć na twarzy, bo mój aparat sprawdza się do wszystkiego, tylko nie do zdjęć makijażu... :P
Ja uwielbiam tego grubaska :P I pędzel do pudru też, natomiast pędzel do różu wg mnie nadaje się tylko do rozświetlacza :P No może ewentualnie do bronzera, jak komuś tak wygodniej, ale ja wolę do tego grubaska :]
Dziękuję :* obejrzałam sobie i pogooglałam za innymi zdjęciami dla porównania. Kolor świetny!
UsuńPędzel do różu z ET używam głównie do blendowania, w tej roli jest najlepszy.
Do kiedy mam się określić z Ori? bo będę chyba też coś dla Przyjaciółki brać:)
A Pomergranate ze Sleeka masz? To podobna kolorystyka, tylko Sleek jest bardziej połyskujący :)
UsuńSpróbuję użyć go w ten sposób :)
A z zamówieniem daj znać jakoś tak do soboty :)
UsuńPomergranate miałam ale dla mnie była tam nutka brązu i jakoś nie do końca mi leżał więc znalazł nowy dom;)
UsuńA jeżeli kolorystyka podobna to wiem, że nie dla mnie. Pooglądałam sobie inne swatche i dużo zależy od światła oraz aparatu.
Postaram się do piątku ogarnąć:)
Hmm ja tam brązu w nim nie widzę... Postaram się go zeswatchować znowu, a Ty może dorwiesz tester gdzieś ;)
UsuńZ testerem nie ma problemu:) Sprawdzę jeszcze raz ale wróciłam do swojej notki na blogu więc wyjaśniło to dlaczego go nie mam:D
UsuńJak the Balm to wiedziałam, że to Twoi ulubieńcy ;)
OdpowiedzUsuńJa grubaskiem chyba tylko umiem dobrze aplikować puder, bo do bronzera jest dla mnie za duży.
W tej kwestii jestem raczej monotematyczna ;)
UsuńJa na początku też myślałam, że jest za duży, ale jakoś tak z czasem udało mi się go wpasować w dobre miejsce ;) Z mniejszym pędzlem miałam ten problem, że nie rozcierałam zbyt dobrze bronzera i wyglądałam, jakbym sobie zrobiła kreski na policzku, a ten ładnie mi wszystko rozciera :]
Bronzer z Oriflame nie ma drobinek? Zaciekawiło mnie to, że można stopniować efekt, a na zdjęciach wygląda bardzo fajnie, zero pomarańczki:)
OdpowiedzUsuńOn w katalogu może być mylący, bo ma złote drobiny na wierzchu, ale to warstwa, która się ściera po przetarciu pędzlem ;) Coś jak w słynnym rozświetlaczu AOH z Essence :)
UsuńTak wygląda z tymi drobinami, ale po ich starciu jest już zupełnie matowy :)
http://pl.oriflame.com/catalog-images/product/global/22855_1.png
Ciekawa jestem tej Essie :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Essie był już pokazywany. Link znajdziesz w treści postu.
UsuńOprócz żelu pod prysznic z Lirene nic nie używałam
OdpowiedzUsuńNie było okazji, czy nie Twoje klimaty? ;)
Usuńtej pomadki jeszcze nie miałam, ale mam chęć wypróbować. :) hot mama mnie kusiła swego czasu.:)
OdpowiedzUsuńI przestała? Tak po prostu? ;)
UsuńGood to go robi się coraz popularniejszy :)
OdpowiedzUsuńChyba warto spróbować :)
Ja jestem bardzo zadowolona, choć dziewczyny twierdzą, że po jakimś czasie gęstnieje. Mój mam od bodajże trzech miesięcy i jest ok, a używam go co kilka dni. A co do gęstnienia, to chyba taki wątpliwy urok wysuszaczy niestety, że po jakimś czasie każdy zgęstnieje i SV i Essie i inne ;)
UsuńHot mama - wzdycham i wzdycham a Ty go do ulubieńców dajesz :D! Czyli - muszę go mieć :D!
OdpowiedzUsuńNo nie masz wyboru ;)
UsuńMam masło z bawełną z Bielendy i jestem zadowolona. Chciałam mleczko, bo jest pewnie lżejsze ale nie udało mi się znaleźć :/
OdpowiedzUsuńMleczko widziałam w Realu, w Jasminie była wersja aloesowa. Poszukaj w marketach, bo w drogeriach jest raczej słabo dostępne...
UsuńBardzo lubię ten róż Hot Mama, a pędzelek do bronzera EcoTools jest genialny:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z każdym słowem :]
UsuńJa co chwilę odnajduję u siebie w różnych kieszeniach pomadki nivea :P niedawno wygrzebałam pink guava, ale nie lubię jej, a wcześniej właśnie tę witaminową. O ile dobrze pamiętam kupiłam ją pod wpływem chwili w maju.
OdpowiedzUsuńJa już dawno nie używałam innych pomadek z Nivea, ale ta wyjątkowo dobrze się u mnie sprawdza :)
UsuńCabana Boy!! <3 Ja Ci go kiedyś... skseruję :D
OdpowiedzUsuńNie miałabym z tym problemu, pasowałby Ci :)
UsuńTeż skusiłam się na Urodę z mleczkiem; używa się go bardzo milutko. Zazdroszczę róży z The Balm!
OdpowiedzUsuńPrawda? Takie niepozorne mleczko, a jaki przyjemniaczek się okazał :)
Usuńsame dobra nam tu pokazujesz :) Mleczko bawełniane lubię choć wiem, że nie ma wielu zwolenników :> a szkoda
OdpowiedzUsuńI chyba ogólnie marnie z jego dostępnością, to i pokochać nie ma komu ;)
UsuńEcotoolsiaka mam w głowie od dłuższego czasu, aczkolwiek póki co do nakładania fluidu używam skunksa elf, a do bronzera jakis pędzel, chyba no name, ale świetnie się sprawdza :) a te mleczko bawełniane muszę spróbować, bo chwalicie i chwalicie, a wcześniej chwaliłyście dwufazówkę z tej samej serii i nie pożałowałam :)
OdpowiedzUsuńNo name'y nie zawsze są złe :) Moja mama ma jeden taki starszy ode mnie i nadal go uwielbia :P
Usuńrównież uwielbiam Essie "Good to Go" :)
OdpowiedzUsuńa kosmetyki The Balm strasznie mnie kuszą. nie miałam jeszcze żadnego, bo jakoś nigdy mi nie po drodze do Marionnaud ;)
Zawsze są jeszcze zakupy przez net :) theBalm mają na pewno w Minti Shop i w I Love Beauty :)
UsuńNo ten pędzel musi być mój :D A balsam też mam z Urody i lubię go :))
OdpowiedzUsuńJak mus to mus :P
UsuńRóże The Balm wciąż kuszą i kuszą.Piękne są:)
OdpowiedzUsuńMnie kusi uzupełnienie kolekcji o Frat Boy'a ;)
Usuńpomadkę Nivea tez lubiłam do czasu,aż mi się skończyła :D
OdpowiedzUsuńLogiczne w sumie :D
Usuńno i znowu kusi mnie the balm :)
OdpowiedzUsuń'Jestę kusicielką' :P
UsuńCudne te róże, na pewno super wyglądają na buźce :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://sayonaramoose.blogspot.com/ :)
Na pewno masz rację ;)
UsuńNo tak, Twój Splash haha :D
OdpowiedzUsuńA pomadka Nivea to również moja ulubiona na letnią porę:)