Pozostając w temacie pielęgnacji, dziś postanowiłam zrecenzować dla Was produkt aptecznej marki Pharmaceris. Przedstawiam Wam zatem emolientowy żel do mycia ciała z serii Pharmaceris E - Emoliacti, który otrzymałam w ramach współpracy z Laboratorium Kosmetycznym Dr Ireny Eris.
Produkt jest przeznaczony przede wszystkim dla skóry przesuszonej, wrażliwej a także skłonnej do różnych chorób. Ani moja skóra, ani skóra mojego chłopaka (z którym stosowałam produkt na spółkę) na szczęście nie boryka się z powyższymi problemami, dlatego trudno mi stwierdzić, jak na produkt zareagowałyby osoby, które mają tendencję do łuszczenia się skóry lub cierpią na atopowe zapalenie skóry, produkt będę więc oceniać, jako nawilżający żel do mycia ciała.
Słowo od producenta:
DZIAŁANIE: O ile zazwyczaj wkładam między bajki obietnice głębokiego nawilżenia, składane przez producenta żelu, tak tym razem jestem zmuszona przyznać, że produkt faktycznie wywiązuje się ze swojego zadania. Moja skóra po kąpieli z tym produktem jest ładnie nawilżona i natłuszczona, na tyle, że jeśli mam lenia, to spokojnie mogę sobie odpuścić balsamowanie się po kąpieli. Wprawdzie moja skóra nie ma zbytnich tendencji do szybkiego przesuszania, to jednak odczuwam różnicę po użyciu tego produktu, a po użyciu innych żeli. Żadne z używanych żeli mnie nie wysuszają, ale tylko po produkcie z linii Emoliacti skóra jest tak miękka i przyjemna w dotyku, jakby była czymś posmarowana - i to niezależnie od wody z którą używam tego żelu. Produkt zabierałam ze sobą na wyjazdy i używałam go w co najmniej trzech różnych miejscach, z różną wodą, a efekt zawsze był ten sam.
O ile jednak ten żel jest delikatny dla mojej skóry, tak zupełnie nie sprawdza się stosowany awaryjnie zamiast żelu do higieny intymnej. Zazwyczaj nie zabieram na wyjazdy osobnych żeli do higieny tych rejonów, a na te kilka dni wystarcza mi zwykły żel, tym razem jednak musiałam radzić sobie zwykłym mydłem, ponieważ żel Emoliacti niestety powodował pieczenie i podrażnienie miejsc intymnych. Wiem, że nie jest on przeznaczony do tych rejonów, jednak skoro zwykłe żele, zawierające SLES, nie robią mi krzywdy, to tego samego spodziewałam się po żelu przeznaczonym dla skóry wrażliwej.
KONSYSTENCJA: Żel ma lekką i mocno kremową konsystencję, która rozsmarowuje się na ciele jak balsam, jednak jest od balsamów nieco rzadsza.
KOLOR/ZAPACH: Żel ma biały kolor i pachnie typowo kremowym klasycznym zapachem. Dla mnie ten zapach jest przyjemny, ale nie wywarł na mnie szczególnego wrażenia, za to mój chłopak przyjął go ze sporym entuzjazmem! :) Z pewnością jest on jednak przyjemny dla nosa (i żel, i mój chłopak... :P)...
OPAKOWANIE: Żel zamknięty jest w butelce o zawartości 250ml, charakterystycznej dla produktów Pharmaceris i Lirene, z wygodnym zagłębieniem pod wieczkiem, ułatwiającym otwarcie produktu. Sama butelka ma kolor biały i jest nieprzezroczysta, przez co niestety nie do końca wiadomo, ile produktu nam jeszcze zostało. Butelka ma jednak płaskie wieczko, dzięki czemu, można postawić ją do góry nogami i wykorzystać produkt do ostatniej kropli.
WYDAJNOŚĆ: Co do wydajności tego żelu mam pewne zastrzeżenia. Po około dwóch tygodniach stosowania tego żelu przez dwie osoby, zostało nam już jedynie ok.1/3 produktu, jednak na wyjazdach nie dysponowaliśmy gąbką, ani myjką i trzeba było radzić sobie rękami, stąd też zwiększone zużycie. Mimo to wydaje mi się, że i tak kończy się dużo szybciej niż choćby żelooliwka marki Lirene.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.25zł, dostępny tylko w aptekach;
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Być może. Produkt jako taki przypadł mi do gustu, z pewnością świetnie wywiązuje się z obietnicy nawilżenia, jednak moja skóra nie ma większych problemów z przesuszaniem, dlatego nie jestem pewna, czy produkt apteczny będzie niezbędny w mojej pielęgnacji. Sądzę, że jeśli kupię go ponownie, to głównie ze względu na mojego chłopaka, który darzy ten żel dużo większym uczuciem niż ja ;)
SKŁAD:
Podsumowanie:
+ bardzo dobre nawilżenie skóry;
+ przyjemny kremowy zapach;
+ kremowo-balsamowa konsystencja;
+ wygodne opakowanie;
+/- stosunkowo wysoka cena, jednak należy wziąć pod uwagę, że jest to produkt apteczny, przeznaczony do problemowej skóry;
- bardzo średnia wydajność;
- powoduje podrażnienie okolic intymnych.
Względem tego produktu mam dość neutralne uczucia. Polubiłam go za działanie nawilżające, jednak wiem, że mojej skórze nie jest niezbędny tak silnie działający produkt. Troszeczkę zniechęciło mnie też wspomniane podrażnienie stref kobiecych (jak to się ładnie mówi ;)), jednak trudno mi się o to czepiać, skoro produkt nie jest przeznaczony do tego celu. O ile mnie ten produkt nie rzucił na kolana, tak mój chłopak z pewnością został jego fanem, więc myślę, że raz na jakiś czas prawdopodobnie będziemy do niego wracać.
A czy wy miałyście do czynienia z serią Emoliacti? Czy są inne produkty z tej serii, które polecacie?
K.
Produkt otrzymałam w ramach współpracy z Laboratorium Kosmetycznym Dr Irena Eris. Dziękuję Pani Magdzie za udostępnienie produktów do testów.
zazwyczaj te żele, balsamy pochodzące z aptek mają dobre działania i nie rozczarowują. Musze poszukać u siebie, bo też mam często problem z wysuszoną skórą, szczególnie w okolicach ud ;)
OdpowiedzUsuńnatalie BLOG
Może pomoże, ale dobry balsam na pewno też nie zaszkodzi, chyba Hexxana (1001 pasji) pisała o mleczku z tej serii, poczytaj sobie :)
Usuńto co to za żel dla wrażliwców jak powoduje pieczenie? nawet choć do miejsc intymnych nie jest przeznaczony.. brzydal..
OdpowiedzUsuńNo właśnie zastanawia mnie to... Natomiast mój facet nie marudził, ale ich to tam chyba mało co rusza :P
UsuńHmm... Jakoś mnie nie zachęcił ten żel i w sumie cieszę się, że nie otrzymałam go do testów:) Haha, to żel czy Twój chłopak jest bardziej przyjemny dla nosa?:P:P
OdpowiedzUsuńMój chłopak pachnie lepiej niż wszystkie żele świata razem wzięte :P
Usuńcoś dla mnie, bo nie lubię się regularnie balsamować :P nie że nie lubię, po prostu jestem leń :P
OdpowiedzUsuńAlbo to albo żelooliwki z Lirene :)
UsuńUżywałam tego produktu, bardzo fajnie się spisywał,pięknie pachniał. Używam Laktacyd więc nie wiem czy powodowałby u mnie podrażnienia w strefie intymnej:)
OdpowiedzUsuńJa też mam osobny płym do higieny intymnej, ale sądziłam, że nie potrzebuję go na wyjazd, a tu klops :|
UsuńJa mam niestety potwornie suchą skórę... Borykam się z tym od lat i rzeczywiście ostatnio zaczynam znajdywać produkty, które są w stanie powalczyć z tą moją przypadłością. Niedługo u mnie ranking kremów do twarzy co cery suchej:). Potem zamierzam "zrankingować" również różne inne rodzaje kosmetyków. Wszystko dla tych, którzy mając suchą skórę wciąż szukają ukojenia. Ja szukałam latami i ostatnio znalazłam kilku ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńA tego produktu nie znam, więc zapewne któregoś dnia się na niego skuszę :)
Wprawdzie nie mam cery suchej, ale z ciekawości i tak poczytam :)
UsuńMam z tej serii mam balsam do ciała czeka grzecznie w kolejce.
OdpowiedzUsuńJa nie mam problemowej skóry więc nie potrzebuję takiego drogiego żelu ;)
OdpowiedzUsuń