Witajcie!
Pora wrócić do recenzowania kosmetyków! Ostatnimi czasy udało mi się przetestować sporą grupkę nowości, które pojawiały się u mnie w ostatnich miesiącach, zarówno tych zakupionych przeze mnie, jak i otrzymanych czy to w ramach nawiązanych współprac, czy też przy innej okazji. Dziś jeden z takich produktów, a mianowicie dwufazowy płyn do demakijażu oczu od Lirene.
Bez zbędnych wstępów (długo i nie na temat będzie prawdopodobnie po weekendzie ;)), przedstawiam Wam bohatera dzisiejszej recenzji! :)
Słowo od producenta:
Zacznijmy od tego, że daleko mi do fanki wszelakich dwafazówek - jestem raczej zagorzałą miłośniczką płynów micelarnych. Zanim więc sięgnęłam po ten produkt, ostatni raz z dwufazowym płynem do demakijażu miałam do czynienia ładnych kilka lat temu (i nie wspominam go dobrze!), a jedynym produktem, który z tej kategorii mnie ciekawił, była dwufazówka z Bielendy. Ponieważ jednak produkt Lirene otrzymałam na czerwcowym spotkaniu blogerek, to pomyślałam, że skoro idą wakacje (kiedy to było!), to przyda mi się dobry płyn do zmywania wodoodpornego tuszu. Tym sposobem w ogóle sięgnęłam po ten kosmetyk. Początkowo największą radochę sprawił on mojemu ukochanemu, który co i rusz łapał za buteleczką, wstrząsał nią i obserwował jak rozdzielają się fazy. Ja na dwufazówkę patrzyłam raczej z nieufnością i minął dobry miesiąc, zanim spróbowałam go na własnej skórze.
DZIAŁANIE: Przede wszystkim zacznijmy od tego, że płyn działa bez zarzutu. Zmywa zarówno zwykły dzienny makijaż, jak i ten nieco mocniejszy. Nie rozmywa resztek makijażu, tylko wszystko dokładnie usuwa. Świetnie radzi sobie z pozostałościami brązowej kredki na linii wodnej (lubię czasem przyciemnić dolną linię rzęs). Problemu nie sprawiają mu ani zwykłe maskary, ani nawet wodoodporne. Ja testowałam go przede wszystkim z tuszami Falsies od Maybelline, False Lash Effect Fusion od Max Factor i One by One od Maybelline (w wersji wodoodpornej), z każdym z nich sprawdził się bez zarzutu i nie wymagał szczególnego pocierania. Wystarczy przyłożyć do oka nasączony wacik i dać mu chwilę na rozpuszczenie tuszu.
Co dla mnie niezwykle ważne, produkt ten nie zostawia na moich oczach mgły, jakkolwiek to brzmi, na pewno wiecie o co chodzi i znacie to nieprzyjemne uczucie, gdy wzrok po demakijaży traci na parę chwil ostrość widzenia. W przypadku tego produktu, ten niemile widziany efekt nie występuje. Inaczej pewnie rzuciłabym ten produkt w kąt i na dobre zniechęciłabym się do dwufazówek, bo te kojarzyłam zawsze właśnie z ową "mgłą". W przypadku tego płynu zdarzyło mi się to może ze dwa razy i to raczej dlatego, że przejechałam wacikiem po gałce ocznej, a na to już nie ma rady... ;)
Co więcej produkt nie podrażnia oczu i nie zostawia tłustej, lepkiej warstwy wokół oczu. Owszem wyczuwam na skórze delikatny film, ale nie jest on zbyt uciążliwy i dość szybko znika.
Warto również pamiętać o wylaniu produktu na wacik bezpośrednio po zmieszaniu faz, ponieważ te dość szybko się rozdzielają, a wtedy kosmetyk może po prostu zadziałać nieco słabiej.
KONSYSTENCJA: Typowa dla płynów dwufazowych, lekko tłustawa, wodnista, niezbyt rzadka, ale mająca tendencję do "uciekania" z wacika, jeśli zbyt mocno ściśniemy buteleczkę.
KOLOR/ZAPACH: W tym przypadku zapach jest raczej neutralny, a kolor płynu po zmieszaniu faz jest lazurowo-błękitny.
OPAKOWANIE: Opakowanie, to zgrabna plastikowa buteleczka, zawierająca 125ml produktu. Bardzo lubię w kosmetykach Lirene to wgłębienie ułatwiające otwarcie buteleczki bez zbędnego siłowania się i łamania paznokci. Przez otwór wylatuje odpowiednia ilość produktu, jednak trzeba uważać, jak ściskamy buteleczkę, ponieważ możemy przez to wylać co nieco na podłogę ;) Buteleczka jest dość zgrabna i lekka, więc łatwo ją zmieścić w podróżnej kosmetyczce.
WYDAJNOŚĆ: I tu mam zagwozdkę, ponieważ nie używam zbyt często tego typu produktów, ale wydaje mi się, że z tą jest dość średnio. Po dwóch tygodniach codziennego stosowania zostało mi już tylko pół buteleczki i niby wiem, że pojemność też nie jest duża, ale spodziewałam się, że wystarczy mi go na dłużej. Obawiam się również, że - jak to często bywa - może wystąpić problem nierównego wykańczania faz, ponieważ faza biała znika mi zdecydowanie szybciej niż ta niebieska.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.12zł; Widziałam go zarówno w Rossmanie, jak i w Super-Pharm, więc podejrzewam, że w innych drogeriach również nie będzie problemów z jego dostaniem.
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Nie wiem. Generalnie płyny dwufazowe przydają mi się przede wszystkim w okolicach lata, kiedy używam wodoodpornego tuszu do rzęs, w innym przypadku wystarcza mi sam płyn micelarny. Jeśli jednak będę potrzebować czegoś mocniejszego, to z pewnością wezmę ten płyn pod uwagę.
Podsumowanie:
+ delikatny dla oczu;
+ bardzo dobrze zmywa makijaż, również wodoodporny;
+ brak charakterystycznego efektu "zamglonych oczu";
+ wygodne opakowanie;
- bardzo średnia wydajność;
- nierówne wykańczanie się faz;
Uważam, że jest to produkt godny uwagi, jeśli lubicie tego typu demakijaż lub jeżeli potrzebujecie kosmetyku, który poradzi sobie z demakijażem mocniejszego lub wodoodpornego make-up'u. Ja używałam go głównie z myślą o zmywaniu woodopornego tuszu i z tego zadania płyn od Lirene wywiązał się na 5.
SKŁAD:
A Wy lubicie płyny dwufazowe, czy raczej jesteście fankami miceli? A może wolicie mleczka?
K.
P.S. Na początku fazy rozdzielały się dość płynnie, a teraz zaczęła mi się tworzyć śmieszna pianka pomiędzy fazami, przez którą przenikają się poszczególne fazy. Nic strasznego, ale wygląda ciekawie, jak niebieski Flubber albo Buka (widzicie oczy i ręce?!) :D
Bardzo ciekawy ;D
OdpowiedzUsuńNo bardzo ;)
UsuńBuuuka!:D Ja widzę jeszcze usta, czy właściwie otwór gębowy:D
OdpowiedzUsuńTeż używam obecnie tego płynu i jak Tobie - znika mi ta przezroczysta warstwa. Dziś położyłam płyn do góry wieczkiem, może to coś pomoże w mieszaniu się płynów :) a generalnie też jestem zadowolona, tylko ta kiepska wydajność...
Dokładnie tak, otwór gębowy też widzę :D
UsuńJa jestem miło zaskoczona, bo generalnie dwufaz nigdy nie lubiłam :]
ja uzywam dwufazowego plynu z ziaji, kosztuje 5zl i dziala swietnie :)
OdpowiedzUsuńJa o Ziaji słyszałam różne opinie, ale każdemu odpowiada co innego :) Ja do demakijażu od Ziaji zraziłam się trochę po niby micelu Sopot Spa, który mnie koszmarnie piekł w oczy!
Usuńw takim razie jest dla mnie jak nie podrażnia oczu, dobrze wiedzieć:)
OdpowiedzUsuńMoich nie podrażniał, ani nie szczypał :]
UsuńDobre mamy synchro ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? :D
UsuńMnie tylko denerwowało machanie nim przed użyciem :D:D Ale faktycznie, świetnie sobie z makijażem radził, nawet moim ;D
OdpowiedzUsuńSkoro radził sobie z Twoim makijażem, to już dobrze o nim świadczy :D
UsuńJestem ogromną fanką preparatów dwufazowych i w tym temacie mam faworyta z Garniera Simply Essentials oraz Yves Rocher - genialna dwufaza!
OdpowiedzUsuńLirene miałam ale jakoś nie zachwyciła mnie niczym szczególnym ;)
Mleczka lubię, jak najbardziej ale wyłącznie do twarzy- oczy traktuję dwufazami.
No proszę, może w takim razie sięgnę kiedyś po Garniera. Miałam od nich kiedyś płyn do demakijażu z tej serii winogronowej i bardzo go lubiłam, naprawdę nieźle się sprawdzał, więc może dwufaza też by mnie przekonała.
UsuńJa jakoś nie jestem przekonana do mleczek, ale to pewnie ze względu na rodzaj cery. Dobrze jednak, że Tobie służą :]
Ja osobiście z dwufazowych używałam tylko Ziaji i trochę się sparzyła... Myślę że trochę zajmie zanim znowu sięgnę po tego typu kosmetyk, ale jeżeli już się zdecyduje wybiorę ten ze względu na cenę i w miarę pozytywne recenzje jak twoja ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam pomóc :)
UsuńMój płyn do demakijażu z Pharmacerisu wczoraj się skończył i rozglądam się teraz za nowym. Może na ten się skusze :))
OdpowiedzUsuńCzemu nie :) Jeśli lubisz dwufazy, to ta jest moim zdaniem naprawdę niezła :)
UsuńLubię tą dwufazówkę z Lirene. Całkiem fajna. Miałam ją ze 2 razy :) Później używałam Ziaji, ale zdetronizowała ją teraz Bawełna z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńJa na Bawełnę polowałam w Biedronce, ale dorwałam tylko Awokado, które też zrobiło na mnie dobre wrażenie :]
UsuńOoo widzę oczy, gębę i ręce! W moim egzemplarzu nie robią się takie potwory ;p A płyn całkiem fajny, opisywałam go ostatnio, dobrze zmywa, ale jakoś i tak wolę mleczka :)
OdpowiedzUsuńJa mleczek nie cierpię :P Haha czyli jednak Buka! :D
Usuńhaha ostatnie zdjęcie boskie :D
OdpowiedzUsuńBuka jak się patrzy ;)
Usuńmoja ulubiona dwufaza, będę ją teraz nazywała buka ;)
OdpowiedzUsuńJestem za! :D
Usuń