Witajcie Dziewczyny!
Wczoraj pokazywałam Wam, co przybyło, ale nie da się ukryć, że coś mi również ubyło... Kontynuując lipcowe podsumowanie przedstawiam Wam moje denka! W tym miesiącu udało mi się zużyć 15 produktów oraz doczekać jednego wyrzutka i szczerze powiedziawszy jestem trochę zawiedziona... Po tylu miesiącach średniej ok.20 denek czuję, że się opuszczam, a ponadto samych denek przybywa mi znacznie wolniej, niż wcześniej i zastanawiam się z czego to wynika. No nic, mam nadzieję, że wrzesień przywitam z całą wesołą gromadką pustych pudełek! ;)
1. Antybakteryjna maseczka oczyszczająca z wyciągiem z gruszki; Perfecta (10ml, ok.3zł).
Kilka dni temu napisałam pełną recenzję tej maski (TUTAJ). Muszę przyznać, że tym razem byłam średnio zadowolona, raczej do niej nie wrócę.
Następca: m.in. glinka biała i zielona z ZSK.
2. Nawilżająca maseczka z sokiem z aloesu; Perfecta (10ml, ok.3zł).
Na blogu pojawiła się recenzja również i tej maski, znajdziecie ją TUTAJ. Ta sprawdziła się nieco lepiej, niż jej gruszkowa siostra, ale nadal bez zachwytów. Być może znowu po nią sięgnę.
Następca: m.in. spirulina z ZSK.
3. Szampon 2w1 Jedwabista Miękkość; Head&Shoulders (200ml, ok.8-10zł).
Tego szamponu używał głównie mój chłopak, chociaż ja też kilkukrotnie dołączyłam z ciekawości. Mam nadzieję, że uda mi się namówić go na krótką recenzję, bo wydaje mi się, że z tego szamponu był dość zadowolony. Od siebie mogę dodać tyle, że dobrze mył, nie podrażniał skóry i bardzo przyjemnie pachniał. Możliwe, że jeszcze się u nas pojawi.
Jako ciekawostkę dodam, że mój M. już wie, że nie powinien wyrzucać pustych opakowań po kosmetykach bez konsultacji ze mną - ten szampon wykończył, kiedy nie było mnie u niego, a po powrocie usłyszałam - "zostawiłem Ci butelkę po szamponie" :D Tak więc to denko jest w ogromnej mierze jego sprawką! ;)
Następca: oboje używamy teraz szamponu Syoss Silicone Free - Repair & Fullness.
4. Balsam do ciała mango i olej kokosowy; Eveline (500ml, ok.14zł).
Co to był za balsam! Jak on cudownie pachniał! Nie dość, że cała łazienka była w oparach mango, to jeszcze podobny kłębek zapachu unosił się za każdym, kto się nim nasmarował. Zdecydowanie nie dla przeciwników intensywnych zapachów. Za to my byliśmy bardzo zadowoleni, bo nie dość, że cudownie pachniał, to jeszcze faktycznie bardzo przyzwoicie nawilżał skórę! Duży minus za ciężkie wydobywanie produktu pod koniec, produkt osadzał się na ściankach, a pompka nie mogła tego zebrać, więc trzeba była obstukiwać butelkę z każdej strony... Jednak bardzo chętnie jeszcze do niego wrócę! :)
Następca: Oriflame Body Care - lotion z wyciągiem z zielonej herbaty; Bielenda - mleczko z serii Bawełna.
5. Żel + oliwka z olejkiem z mango; Lirene (250ml, ok.8zł).
Zdecydowanie na tak! Ten produkt bardzo mi się spodobał, zarówno pod względem zapachu (choć liczyłam na mango, to cytrusy też dają radę ;)), jak i pod względem właściwości. Produkt recenzowałam TUTAJ. Na 1000% do niego wrócę! Już kupiłam wersję z bawełną i poluję ponownie na wersję z mango.
Następca: mydło pod prysznic Ziaja Kozie Mleko.
6. Maseczka delikatnie peelingująca 5 efektów; Under Twenty (2x6ml, ok.4zł).
Ta maseczka przypadła mi do gusto dużo bardziej niż wspomniane wyżej maseczki z Perfecty. Zakładam, że tym razem dobrze trafiłam z doborem maseczki do aktualnych potrzeb mojej skóry, bo ta maska naprawdę dała mi to, czego mogłabym od niej oczekiwać, gdybym miała odwagę, bo jak wiecie, nie dawałam jej zbyt dużych szans... Z pewnością sięgnę po nią ponownie, jeśli moja cera będzie tego wymagać! Więcej znajdziecie informacji znajdziecie w recenzji TUTAJ.
Następca: ...chyba muszę przejrzeć zasoby maseczkowe ;)
7. Wygładzający krem na noc EcoBeauty; Oriflame (50ml, od 40 do 70zł).
Bardzo polubiłam ten krem, choć nie na tyle, żeby powracać do niego regularnie. Dobrze nawilża i odżywia skórę, nie powoduje niespodzianek. Tylko mocno drażnił mnie jego przesłodzony zapach. Nie byłam w stanie korzystać z tego produktu, jeśli gorzej się czułam, bo od razu robiło mi się mdło. Mimo to, być może spotkamy się kiedyś ponownie. Więcej przeczytacie w recenzji TUTAJ.
Następca: Lirene Design Your Style nawilżający kremowy mus.
8. Oczyszczający żel do mycia twarzy Normaderm; Vichy (moja tubka to gratis).
O tym jak skrajnymi uczuciami darzę ten produkt, mogłyście przeczytać już TUTAJ. Zdania nie zmieniłam i już raczej nie zmienię. Chyba dam sobie z nim spokój, bo nie mogę mu darować takiego wysuszenia twarzy, jakim mnie uraczył.
Następca: zależnie od domu - powrót do pianki Lirene Design Your Style oraz do kremu myjącego z Alterry.
9. Antyperspirant w kulce Aloe Vera; Rexona (50ml, ok.8-10zł).
Zdecydowanie jeden z najlepszych antyperspirantów. Świetnie chronił przed nieprzyjemnym zapachem,a to wszystko, czego wymagam od tego typu produktów. Sam w sobie również ładnie pachniał, niestety dość wolno zastygał. Próbowałam korzystać z antyperspirantów bez zawartości aluminium, ale u mnie one się po prostu nie sprawdzają. Z pewnością wypróbuję również inne wersje.
Następca: Dove z trawą cytrynową.
10. Szampon z ekstraktem z moreli i pszenicy; Alterra (200-250ml, ok.10zł).
To chyba moja ulubiona wersja. Mocno przypomina mi ubiegłoroczne wakacje. Sam szampon dobrze oczyszczał włosy i skórę głowy, również z olejów. Mam jednak wrażenie, że po pół roku korzystania z tych szamponów nasiliło mi się swędzenie skóry głowy na czubku (:P), więc na razie robię sobie od nich przerwę.
Następca: wyżej wspomniany Syoss oraz wymiennie szampon Babydream dla dzieci.
11. Chusteczki antybakteryjne; Tami (12szt., ok.2zł).
Całkiem przyzwoite chusteczki. Dobrze oczyszczały dłonie ze wszelkich zabrudzeń, niestety jest ich mało w opakowaniu, a i tak pod koniec były już niemal całkowicie wyschnięte. Raczej do nich nie wrócę.
Następca: żel antybakteryjny do rąk The Body Shop.
12. Żel po prysznic o zapachu borówki i wanilii; Alterra (250ml; ok.6zł?).
Moja relacja z tym produktem, to prawdziwe love-hate. Czasami zapach był relaksujący, a czasami nieznośnie słodki. Do tego dziwna glutowata konsystencja, właściwa produktom Alterry - o ile w szamponach ją lubię, tak w tym żelu była ona dość upierdliwa. Żel wprawdzie spełniał swoje zadanie, ale nie wróciłabym do niego nawet, gdyby był jeszcze dostępny.
Następca: żel pod prysznic melon & arbuz Tutti Frutti od Farmony.
13. Maska do włosów mleczna z elastyną; Bingo Spa (500g, ok.10-12zł).
Ten produkt podebrała mi mama, której skończyła się odżywka, więc tak naprawdę zdążyłam użyć jej dosłownie kilkukrotnie na początku oraz kilka razy pod koniec opakowania. Wrażenia po tych użyciach miałam naprawdę bardzo dobre, choć to trochę za mało, żeby zrecenzować ten produkt. Za to moja mama jest w tej masce zakochana! Już mamy kolejne opakowanie.
Następca: dokładnie ten sam produkt :)
14. Grapefruitowy scrub do stóp; Oriflame (75ml, ok.10zł?).
Przez lata nazbierałam mnóstwo tego typu produktów z Oriflame i chyba żaden nie spełniał moich oczekiwań w momencie, gdy moje stopy były w gorszym stanie. A złuszczyć stopy, które mają 3 suche skórki na krzyż, to żadna sztuka. Nigdy więcej.
Następca: kolejna ofiara zapasów - również peeling do stóp z Oriflame...
15. Serum do twarzy przywracające równowagę, Swedish Spa; Oriflame (50ml; 20-30zł).
A to dla odmiany produkt, który bardzo lubię i jest to moje drugie lub trzecie opakowanie. Stosowałam je zawsze, gdy moja cera wymagała dodatkowego nawilżenia, jak i wtedy kiedy była podrażniona np. po bliskim spotkaniu z zarostem mojego ukochanego... ;) Produkt za każdym razem dawał jej odczuwalne ukojenie, jednocześnie nie powodując ściągnięcia skóry. Chętnie jeszcze do niego wrócę.
Następca: na razie brak.
Baza pod cienie; Kobo (6g, ok.16zł).
To niestety wyrzutek tego miesiąca. Wprawdzie zostało mi jeszcze całkiem sporo produktu, niestety ze względu na wadliwe opakowanie zakrętka od początku sprawiała problemy w dokręceniu, a później po prostu przestała zakręcać się jakkolwiek. Dzięki temu powietrze miało swobodny dostęp do kosmetyku, a ten po prostu zgluciał i nijak nie da się go już zaaplikować na powieki bez rozcierania ich na pół twarzy... Do tego przy aplikacji pojawiały się trudne do rozsmarowania grudki. Chętnie kupiłabym ją ponownie, ale na razie trochę się zraziłam. Myślę jednak, że ta baza zasługuje na pełną recenzję, bo mimo wszystko to był naprawdę dobry produkt.
Następca: baza pod cienie Dax Cashmere.
No i bonusowo saszetka peelingu do stóp, otrzymanego od Agaty wraz z lakierami. Muszę przyznać, że produkt mnie zaciekawił i zastanowię się nad kupnem pełnowymiarowego opakowania, ponieważ naprawdę czułam różnicę po jego zastosowaniu.
No i to by było na tyle, jeśli chodzi o lipcowe zużycia. Dużo? Mało? A Wam jak poszło dziewczyny?
K.
sporo tego :)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak nie wypadłam całkiem z rytmu ;)
Usuńłoo sporo tego, też Ci ładnie poszedł ten miesiąc:)
OdpowiedzUsuńDzięki :]
UsuńDużo! :) U mnie też jakoś poszło :)
OdpowiedzUsuńKochana, widzę swój komentarz. Sam "wskoczył" czy musiałaś wyciągać mnie ze spamu? Pytam, bo może mój problem już sam się rozwiązał (hura!).
UsuńNiestety Twoje komentarze nadal lądują w spamie... :/
UsuńKurde, co jest grane... :/
Usuńkusi mnie balsam Eveline i żel Lirene,
OdpowiedzUsuńOba produkty bardzo dobrze się u mnie sprawdziły, więc mogę polecić :]
UsuńO, widzę, że o bazie Kobo mamy identyczne zdanie... Kiedyś napisałam pozytywną dość recenzję, myślałam, że jedynie trafiłam na felerne opakowanie ale okazało się, że wszystkie są takie :( Edytowałam ją bo wydaje mi się, że przestała działać - nie masz takiego wrażenia? Kiedyś cienie trzymały się cały dzień, teraz nie jestem z niej w ogóle zadowolona.
OdpowiedzUsuńDziałać, to ona by nawet jeszcze działała, ale co z tego, skoro robiły mi się taki grudy, że ciężko to było rozprowadzić... :/ Moja recenzja, jeśli chodzi o samo działanie, byłaby na pewno pozytywna, ale opakowanie, a co za tym idzie, trwałość tej bazy, to jednak porażka na całej linii...
UsuńSporo tego... :D oj denkujesz, deknujesz :D
OdpowiedzUsuńDenkuję, dziękuję ;)
UsuńDużo :) Ja też lubię żel+oliwkę z mango Lirene :) Antyperspirant Rexony również, jednak ja zawsze w wybieram wersję w sprayu.
OdpowiedzUsuńMam jedną Rexonę w sprayu, też jest bardzo dobra, ale jakoś tam bardziej przyzwyczaiłam się do kulek ;)
UsuńNooo, dużo tych denek i tak, nie marudź!
OdpowiedzUsuńA Eveline też mnie doprowadza do szału jak się kończy ;/ Bingo Spa kupiłaś jak byłaś z nami w Jasminie, nie? Sama zaczęłam się zastanawiać czy nie wypróbować:)
i mango + oliwka <3 :D
UsuńOj ale i tak mało jak na mnie :P
UsuńSpróbuj! Mi one bardzo pasują, może Tobie i Twoim włosom też się spodobają :)
P.S. Tak w Jasminie :)
spore denko! ;)
OdpowiedzUsuńja mam nadal i strasznie męcze blsam z eveline tylko zapach wanilia i kozie mleko,jednak 500ml dla mnie to za dużo.
Ja używam balsamów wspólnie z chłopakiem, więc idzie szybciej ;)
UsuńE no co Ty pisze dużo zużyłaś:D jakbyś zobaczyła moje denko to dopiero jest małe;)
OdpowiedzUsuńE tam, mało jak na mnie ;)
Usuńcałkiem tego sporo, ale ja i tak miałam więcej! :D sesese :P
OdpowiedzUsuńNo Ty w tym miesiącu wymiotłaś, aż czuję się zawstydzona ;)
UsuńTa baza z Kobo już tak chyba ma ;/
OdpowiedzUsuńChyba tak... A szkoda, bo to naprawdę dobry produkt!
Usuńzaszalałaś :D
OdpowiedzUsuńE tam! Szalałam to kiedyś ;)
Usuńbardzo dobrze Ci poszło, nie ma co narzekać!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńspro tego ja uwielbiam szampon z altery oraz maseczki z perfekty
OdpowiedzUsuńLubię tą odżywkę z alterry
OdpowiedzUsuńSporo tego, aż miło popatrzeć. I nawet baza pod cienie się znalazła, a ja myślałam, że takich produktów nie da się wykończyć ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam borówkowy żel Alterry, ten "sernikowy" po czasie mnie męczył.
uwielbiam maski bingo;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam;)
ze Swedish Spa miałam świetną maseczkę oczyszczającą :)
OdpowiedzUsuń