niedziela, 8 kwietnia 2012

Alterra - krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży

Cześć Dziewczyny,

Dzisiaj szybka notka do przeczytania w przerwie między świątecznymi potrawami, czyli kilka słów o kremie do mycia twarzy z Alterry. Wiem, że jest to produkt, który robi się coraz bardziej popularny, więc pomyślałam, że skoro kończę moją tubkę, to jest to najwyższa pora, żeby napisać Wam o moich wrażeniach.

Alterra - krem do mycia twarzy
Słowo od producenta:
"Krem myjący Alterra został opracowany specjalnie dla potrzeb młodej i wymagającej skóry. Łagodne substancje powierzchniowo czynne oczyszczają skórę dokładnie, nie uszkadzając jej bariery ochronnej. Połączenie substancji aktywnych w postaci oleju z dzikiej róży* orz oleju z pestek winogron działa pielęgnacyjnie i ochronnie na skórę już podczas jej oczyszczania. Testy dermatologiczne potwierdzają wyjątkowo dobrą tolerancję kremu myjącego Alterra na skórę.
* z kontrolowanej biologicznie uprawy."

DZIAŁANIE: Ten krem jest w trójce moich ulubionych produktów do oczyszczania twarzy, wprawdzie zajmuje miejsce trzecie, ale to w końcu nadal pudło ;) W mojej opinii jest to bardzo przyjemny produkt, który delikatnie oczyszcza skórę zarówno z resztek makijażu, jak i z całego arsenału kosmetyków kolorowych, które nałożyłyśmy przedtem na twarz. 

Ja zazwyczaj do demakijażu oczu stosuję płyny micelarne, ale raz - w ramach - testu spróbowałam użyć również tego produktu. Muszę przyznać, że nie miałam najmniejszego problemu ze zmyciem cieni czy tuszu, jednak nie stosuję tej metody przede wszystkim ze względu na fakt, że wszystkie produkty, które nie mają wodnistej konsystencji zaraz robią mi "mgiełkę" w oczach, czego ja nie znoszę! Poza tym bardzo często używam czarnej lub brązowej kredki w linii rzęs na dolnej powiece, czego taki produkt nie jest w stanie zmyć. Myślę, że sprawdzi się dla osób gustujących w delikatnych makijażach lub w sytuacji awaryjnej, ponieważ nie zauważyłam po nim żadnego rodzaju podrażnień. Do oczyszczania czy nawet demakijażu całej twarzy sprawdza się bez zarzutów. Nie zauważyłam również żadnego rodzaju wzmożonych ataków nieprzyjaciół.

Ja używam tego kremu dokładnie tak samo, jak wszelkich żeli, olejków czy innych tego typu produktów. Najpierw zwilżam twarz wodą, a później rozsmarowuję produkt, wykonując przy tym lekko koliste ruchy. Żadna filozofia, ale dzięki tej metodzie ten produkt rozprowadza się po twarzy równomiernie nie zostawiając "mokrych plam" produktu w losowo wybranych miejscach twarzy ;) Później wszystko zmywam wodą. Producent wskazuje również na możliwość starcia produktu wacikiem, ale ja zwyczajnie nie lubię tej metody. Po to używam czegoś do mycia, żeby to później zmyć wodą, a nie "usunąć" wacikiem... ;)

Alterra - krem do mycia twarzy

KONSYSTENCJA: Hmm... Krem to to nie na pewno nie jest, ale może chodziło o to, że po roztarciu na twarzy jest lekko kremowy w dotyku?! Ten produkt nazwałabym raczej emulsją. Jest on dość rzadki, wyciśnięty na dłoń lubi się rozpływać, ale raczej nie ulewa się z niej.

KOLOR/ZAPACH: Krem ma kremowobiały kolor (a masło ma kolor maślany...). Pachnie jak inne produkty z linii z dziką róża - odrobinę świeżo, odrobinę cytrusowo, ale jest w nim coś, co sprawia, że nie jest to czysta świeżość. Zupełnie nie potrafię tego opisać, ale głównie z tego powodu ten produkt znajduje się na wspomnianym trzecim miejscu, a nie drugim. I również dlatego wolę raczej serię z orchideą.

Alterra - krem do mycia twarzy

OPAKOWANIE: Miękka tuba, zawierająca 125ml produktu. Słyszałam, że niektórym dziewczynom tuba po prostu pękła, ale mi się to na szczęście nie zdarzyło, a uwierzcie, że łatwo ze mną nie miała, bo kilka razy zabierałam ten produkt na wyjazdy. Myślę, że bardzo będzie łatwo wydobyć produkt do samego końca (tym razem zaleta rzadkiej konsystencji i tuby).

WYDAJNOŚĆ: Produkt, z racji swojej konsystencji, może być średnio wydajny, ale nie jestem w stanie obiektywnie tego ocenić, ponieważ moją tubkę kupiłam około września. Nie oczarowała mnie, więc jak kupiłam olejek pomarańczowy w Biochemii Urody, to ten krem poszedł w odstawkę do czasu wykończenia olejku. Teraz jednak używam go od około 2 miesięcy z tym, że nie codziennie. Myślę, że przy ciągłym stosowaniu dwa razy dziennie wystarczyłby mi na około 1,5 miesiąca.

CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.9zł, tylko drogerie Rossman (marka własna)

Podsumowując:
+ dobre oczyszczanie twarzy;
+ możliwość awaryjnego zastosowania do demakijażu oczu;
+ wygodne opakowanie;
+/- rzadka konsystencja - nie sprawia problemów, ale trochę irytuje;
- zapach - nie do końca moje klimaty


SKŁAD:

Aqua, Coco Glucoside, Glycerin, Alcohol*, Glycine Soja Oil*, Olea Europaea Oil*, Xanthan Gum, Caprylic/Capric Triglyceride, Rosa Canina Oil*, Vitis Vinifera Oil, Rosa Canina Fruit Extract*, Vitis Vinifera Fruit Extract*, Sodium Cocoyl Glutamate, Disodium Cocoyl Glutamate, Sodium Cetearyl Sulfate, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum**, Limonene**, Citronellol**, Linallol**, Citral**.
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
**naturalne olejki eteryczne.




U mnie na pierwszym miejscu w prywatnym rankingu myjących ulubieńców znalazł się olejek myjący z Biochemii Urody w wersji pomarańczowej, za którym zatęskniłam i zachwyciłam się nim dopiero, kiedy go wykończyłam i musiałam wrócić do innych produktów. Na drugim miejscu znajduje się natomiast żel micelarny z Biedronki, o którym również wkrótce słów "kilka", czyli jak to u mnie bywa - przygotujcie się na długi post... ;)

A jakich Wy macie twarzowych ulubieńców? Wolicie mleczka czy żele?
K.

_______________________________________________________________
W tym miejscu chciałabym Wam życzyć wesołych świąt, żółciutkich kurczaczków, wielkich jajeczek i mokrych zająców (nie Zajęczaków - co by nie było, że źle życzę koleżance blogerce ;)). Niech Wasze święta będą ciepłe i rodzinne, a brzuszki pełne, ale nie przepełnione. I niech wszystko pójdzie w cycki! ;) A tym, które shredują, życzę wytrwałości w ćwiczeniach i tego, żeby świąteczne jedzonko nie zaprzepaściło efektów wylanych litrów potu... :D


(jakie to apetyczne pisać w jednym zdaniu o pocie i o jedzeniu... mmm... możecie już wracać do stołu :D)

13 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tym produkcie... Ale warto wiedzieć, że fajnie się z nim współpracuje. Czekam na recenzję żelu z Biedronki, ostatnio go szukałam i nic. Może masz rację, że już wszystko wykupione...
    No i życzę spokojnych, rodzinnych świąt:* ojj tak, niech tylko w cycki pójdzie, błaaagam ;( :P
    haha, właśnie ostatnio zastanawiałam się o jakich to wyczynach ćwiczeniowych i zakwasach mówisz:D

    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, w takim razie postaram się pod koniec tygodnia wrzucić recenzję biedronkowego żelu :) Akurat te żele z BeBeauty są w stałej ofercie, ale ten micelarny jest chyba najbardziej rozchwytywany. Ostatnio jak po niego poszłam, to znalazłam tylko dwie sztuki wśród całej gromady pozostałych dwóch rodzajów.

      No właśnie od jakiegoś czasu "walczę" z 30 day shred :) Na szczęście teraz zakwasów już nie mam, co chyba znaczy, że jest lepiej ;)

      Wesołych Świąt S. ;*

      Usuń
  2. Mam na niego ochotę, ale po nieprzyjemnych przygodach z mleczkami boję się dać szansę temu mleczkowatemu delikwentowi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jemu raczej bliżej żelom niż mleczkom, mimo zbliżonej konsystencji. Ale na pewno nie jest taki tłusty jak mleczka, ani nawet tak gęsty.

      Usuń
  3. Lubię kosmetyki Alterry, może i tego myjadełka bym spróbowała?hmm.. notka brzmi zachęcająco;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest całkiem niezłe, a za taką cenę nie szkoda spróbować. Myślę, że będę do niego wracać :)

      Usuń
  4. zastanawiałam się ostatnio czy nie mają czegoś takiego i chyba się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie wszystkie inne rzeczy poza tą trójcę poszły w odstawkę. Tylko teraz jeszcze zużyję Vichy, który dostałam jakiś czas temu i znowu wrócę do Alterry, BU lub Biedrony ;P

      Usuń
  5. też lubię Alterre i czasem coś testuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie większość ich produktów się sprawdza, więc mam zaufanie do tej marki. Chociaż raczej nie skuszę się na serię z aloesem, bo słyszałam, że ma tendencje do uczulania.

      Usuń
  6. Z każdą wizytą w drogerii sięgam zawsze po coś z Alterry i jeszcze nie trafiłam na nic, co by się nie zgadzało z moimi wymogami. Być może dlatego, że nie mam wrażliwej buźki.
    Chętnie wypróbuję te produkty także do mycia twarzy. Chwilowo jestem na etapie wykańczania żelu do mycia twarzy Solutions z Avon.
    Kiss Kiss :*
    Zapraszam
    Dziś u mnie króluje tag: reading is cool :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ciekawią kremy do twarzy z Alterry, do tej pory spotykałam zupełnie skrajne recenzje - a to, że super, a to że do niczego, więc chyba pozostaje wypróbować je samodzielnie :)

      A ten tag bardzo mi się podoba, więc chyba sama się wkrótce nim otaguję ;) Tudzież poczuję otagowana przez dziewczyny, które tagują wszystkich chętnych ;)

      Usuń
  7. miałam i bardzo go lubiłam, trochę mnie ściągał ale na pewno o niego wrócę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz! :)

Jeśli chcesz zareklamować swój blog w komentarzu, to zanim zostawisz swój adres, przeczytaj ostatnią notatkę i wypowiedz się na jej temat nieco bardziej obszernie niż tylko "fajna notka". Jeśli sama piszesz bloga, to na pewno potrafisz wyrazić swoją opinię poprzez komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Blog template designed by SandDBlast