Cześć Dziewczyny!
Wczoraj były denka, dzisiaj pora na zdobycze miesiąca ;) Ponownie przybyło mi sporo nowości, przy czym duża ich część była związana z naszymi wyjazdami, więc ich zakup był poniekąd koniecznością. Nie oznacza to jednak, że obyło się bez zachcianek. Co to, to nie! I znowu, może się tego wydawać sporo, ale jak na moje chciejstwo i ilość podchodów (szczególnie do szafy Essie!), to i tak uważam sierpień za miesiąc zakończony sukcesem xD
Na dobry początek Biedronkowe zdobycze, czyli wszystkie cztery rodzaje musujących kul do kąpieli! Póki jeszcze czasem pomieszkuję z mamą i mam wannę, to korzystam póki mogę, bo później zostanie mi już tylko prysznic do dyspozycji. I choć długie kąpiele w wannie szalenie uwielbiam, to jednak na tyle przywykłam już do prysznica i do wiążącej się z nim wygody, że myślę, że jakoś odżałuję ten brak.
Musujące kule Body Club: 3,99zł/szt. (promocja)
Ciąg dalszy napadu na Biedronkę, który zaowocował również kupnem przepięknego kobaltowego (chabrowego? jaka jest różnica?) lakieru Bell. Niestety nie mam pojęcia, jaki to numerek, tym bardziej, że te w Biedronce mają zdaje się inne oznaczenia, niż lakiery dostępne regularnie w drogeriach (mimo, że kolory są chyba te same). Miałam ochotę na kilka innych kolorów, m.in. teal, tudzież morską zieleń, ale stwierdziłam, że mój Inglot 987 jest dość zbliżony, a nie jest to jednak kolor, który noszę na co dzień. Skończyło się tym, że kupiłam mamie piękną czerwień, której już ubyła 1/3 buteleczki, to chyba znak, że mamie spodobał się prezent ;)
Lakier Bell Air Flow - 5,99zł (promocja)
Po udanej przygodzie z dwufazą od Lirene zdecydowałam się zaryzykować i chwycić również dwufazę z Bielendy. Miałam ochotę na Bawełnę, ale już pierwszego dnia promocji u mnie zostały tylko dwie buteleczki Awokado. Złapałam więc Awokado i pobiegłam do kasy. Miałam go zabrać na wakacje, ale skoro miałam już otwarty Lirene, to wzięłam Lirene. Ale Awokado również przeszło test zmywania tuszu wodoodpornego - pomyślnie. Zobaczymy jak będzie dalej :)
Płyn dwufazowy Bielenda Awokado - 5,99zł (promocja)
Najbardziej urlopowa część zakupów, czyli filtry! W domu mieliśmy wcześniej SPF 30 od Lirene oraz SPF 15 z SunOzon. Trzydziestka jest dość wysokim filtrem, jak na nasze polskie warunki, a ja lubię zasięgnąć nieco słoneczka, więc od trzydziestki zaczynam swoje opalanie, stopniowo schodząc w dół z wysokością filtrów. Tyle, że nie mieliśmy na co schodzić, bo SunOzon okazał się dość marnym filtrem. Dlatego bez dłuższego zastanawiania pochwyciłam filrty 10 i 20 od Lirene. Muszę dodać, że mój chłopak był zachwycony aplikatorem dziesiątki! Ucieszył się, jak dziecko i gdyby tylko było słońce (taaak, pogoda nad Bałtykiem nie zachwycała), to pewnie z największą ochotą pryskałby się tym filtrem nawet i co 15 minut :D Od siebie dodam, że dziesiątka pachnie cudownie gumą balonową! :)
Całe szczęście, że chociaż dwudziestka - przelana do podróżnej buteleczki - przydała nam się w Rzymie! Mimo ostrego słońca wróciliśmy tylko delikatnie zbrązowieni! Ach, no i oczywiście, jak tylko wróciliśmy z nad morza, to filtry wszędzie były w promocji, a ja tydzień wcześniej kupowałam wszystko w regularnych cenach...
Lirene SPF 10 - 19,99zł
Lirene SPF 20 - 19,99zł
Na początku jako balsam po opalaniu planowałam kupić sprawdzony już wielokrotnie Pantenol, który mój ukochany lubi stosować również jako zwykły balsam po codziennej kąpieli. Niestety nie miałam zbyt wiele czasu na bieganie po aptekach w jego poszukiwaniu, a w Super-Pharm niestety nie znalazłam tego produktu, więc pochwyciłam w półki do kompletu Ratunek od Lirene. Tutaj również panthenol jest w dużej dawce i wysoko w składzie, dodatkowo miałam w pamięci pozytywną recenzję, przeczytaną u Orlicy.
Ratunek po przedawkowaniu słońca; Lirene - 20,99zł
Wczoraj w denkach pokazywałam Wam jeden z moich ulubionych toników, czyli ten z Corine de Farme. Ponieważ wzbudził on Wasze zainteresowanie, postaram się o nim napisać wkrótce kilka słów. Natomiast póki co, biegając po Super-Pharm tuż przed urlopem i uzupełniając braki w naszych zapasach wakacyjnych, skusiłam się również na chwalony tonik nawilżający od Lirene. Większość dziewczyn, które go do tej pory recenzowały była zadowolona i również ja przyznam, że póki co jestem zadowolona. Swoją drogą słyszałam wielokrotnie, że Lirene produkuje naprawdę dobre toniki. No cóż, zobaczymy! :)
Tonik nawilżający; Lirene - 12,49zł
Zarówno na Twitterze, jak i na Facebooku prosiłam Was o podpowiedzi co do Waszych ulubionych tuszy do rzęs w formule wodoodpornej. Niestety odzew był niewielki, ale i tak dziękuję każdej z osób, które cokolwiek próbowały się włączyć w dyskusję :) Z braku laku, braku promocji i braku czasu zdecydowałam się na maskarę One by One od Maybelline, której używałam wcześniej w wersji klasycznej i byłam z niej bardzo zadowolona. Wersja wodoodporna okazała się być również bardzo dobra, choć nie daje aż tak dobrego rezultatu, jak wersja klasyczna. Z pewnością jednak tusz był wytrzymały, zarówno na wodę, upały oraz wiatr i łzawiące oczy, a ponadto używało mi się go dużo lepiej niż wodoodpornego Collosala rok temu.
Pragnę jedynie nadmienić, że jak tylko wróciłam z nad morza, to - jakże by inaczej - otrzymałam na maila kupon z Super-Pharm na zakup maskary One by One w każdej dostępnej wersji, bodajże w cenie 19,90zł... Nie muszę chyba Wam mówić jak bardzo byłam wściekła?! ;)
Wodoodporna wersja tuszu One by One; Maybelline - 33,99zł
No i powoli zaczynamy przechodzić do chciejstw. Peeling bzowy z Joanny chodził za mną odkąd tylko dowiedziałam się o jego istnieniu. Pierwszą promocję na niego przetrwałam dzielnie i oparłam się pokusie kupna. Drugiej takiej okazji nie wytrzymałam i czym prędzej wrzuciłam go do koszyka! To nic, że poczeka na swoją kolej. Pachnie absolutnie CU-DOW-NIE! Na pewno się nie zmarnuje, a ja będę miała motywację, żeby szybko zużyć peeling, który mam obecnie otwarty, żeby szybko zabrać się za bez! :]
Bzowy peeling do ciała; Joanna - ok.10zł (promocja)
Kolejny krem do stóp do efekt poszukiwań pełnowymiarowej wersji peelingu, którego próbkę dostałam od Agu. Peelingu nie znalazłam, ale ten krem wydaje się być niezłą alternatywą. Odpalę go, jak tylko zrecenzuję aktualnie używany krem do stóp z 30% zawartością mocznika od Lirene. Ten z Propodii ma dodatkowo w składzie kwasy, które powinny nieco złuszczyć zgrubiały naskórek na piętach... Mam nadzieję, że cokolwiek mi pomogą, bo albo ja jakoś koślawo chodzę, albo coś innego jest ze mną nie tak, ponieważ na zewnętrzej części pięt mam zgrubienia w kształcie podkówek. O ile krem od Lirene był sobie w stanie poradzić z nawilżeniem suchej skóry na nich, tak niestety na zgrubienia nie pomagają ani kremy, ani peelingi, ani tarki. A ścinać skóry, to ja na pewno nie będę, bo to niestety spowoduje tylko szybsze narastanie nowej zgrubiałej warstwy. To to samo, co z wycinaniem skórek przy paznokciach u rąk ;) A może Wy jakoś poradziłyście sobie z tą przypadłością? A może to już kwalifikuje mnie do wizyty u dermatologa? A może wystarczy tylko jakiś zabieg u kosmetyczki? Poradźcie dziewczyny! :)
Krem złuszczająco-zmiękczający na zniszczone pięty; Propodia - ok.15zł (promocja)
Jako, że niemal duża część powyższych zakupów została dokonana w SuperPharm - nie jednorazowo, ale w krótkich odstępach czasu - to w krótkim czasie nazbierałam sporo gratisów. Bardzo rzadko spotykam się z otrzymywaniem gratisów lub próbek w drogeriach takich jak Super-Pharm - chociaż raz mi się już zdarzyło i dzięki temu mój chłopak, po 25 latach przekonał się do używania kremu do twarzy (alleluja!). Tym razem zostałam obdarowana gratisami, które były powiązane z innymi produktami, niż te które ja kupiłam, ale mimo wszystko owe gratisy niespodziewanie znalazły się w mojej torbie z zakupami. Serio! Zorientowałam się dopiero jak oglądałam na spokojnie zakupy! Pani przy kasie musiała wrzucić je jakoś niepostrzeżenie, ale grunt, że i tak mam zwyczaj ładnie podziękować odchodząc od kasy ;)
Tym sposobem trafił do mnie tusz do rzęs Great Lash od Maybelline )który oddałam mamie, bo jej zapasy nie są tak obfite, jak moje ;)), szczotka do włosów Syoss (z której korzysta głównie mój ukochany) oraz sześć próbek kremu do twarzy Siquens Renovation (które czekają na swoją kolej, gdyż obecnie przechodzę armaggedon na twarzy, o tym też chyba muszę napisać, bo będzie miało to wpływ na wszelkie "twarzowe" recenzje).
A nie mówiłam? Czyż nie mówiłam (no dobra, pisałam), że wrócę po niego? W trakcie promocji w Super-Pharm na jego miejscu zawsze była pusta półka, która zapełniła się wraz z nastaniem nowej gazetki. Tego problemu nie było jednak w Rossmanie. I to bez promocji. Wzięłam, a jakże! Ulubieniec jakich mało! Inne żele muszą czekać w kolejce, ja obecnie sięgam tylko po ten z mango lub z bawełną! :)
Żel + oliwka pod prysznic z oliwką z mango; Lirene - 7,50zł
Kupno odżywki było "zawinione" brakiem pustych buteleczek podróżnych (przypominam: bagaż podręczny - Rzym - RyanAir - ograniczenia bagażu;)) zarówno w moim SP, jak i w moim Rossmanie, albo wszystkich Rossmanach na raz... Nigdy ich nie ma, kiedy potrzebuję. A skoro nie miałam w co przelać odżywki, to kupiłam miniaturkę prawie ulubionej Alterry (ulubiona byłaby morelowa, ale tę dziadygi mi wycofały!).
Odżywka z granatem i aloesem; Alterra - ok.2zł
Co bardziej sprytne osoby zaopatrzyły się w zmywacz w płatach z wyprzedawanej różanej kolekcji Wibo, a ja nie wpadłam na to, że nie ma sensu targać ze sobą butli zmywacza na kilka dni... Olśniło mnie dwa dni przed wyjazdem, więc chwyciłam zwykłą wersję, za którą życzyli sobie jak za zboże... Po czym znalazłam opakowanie różanej w dzień wyjazdu... Sierpień, to nie był mój promocyjny miesiąc...
Zmywacz w płatkach; Wibo - ok.7zł
Płyn micelarny kupiłam skuszona pozytywnymi recenzjami kosmetyków tej marki oraz tym, że właściwie mój micelowy zapas powoli zaczyna topnieć, a ja jestem ogromną fanką tego rodzaju oczyszczania. Na razie nie wiem czy dobrze zrobiłam, bo opinie czytałam skrajne, a zależy mi głównie na demakijażu oczu.
Płyn micelarny Dermedic - 9,99zł (promocja)
No a odżywka GlissKur, to kolejny gratis z SP... Bo nie było już zmywaczy ani pilniczków dołączanych do lakierów Essie... ;)
O kosmetykach Sanoflore czytałam sporo dobrych opinii, w szczególności o kremie na niedoskonałości, dlatego też mimo zapasów kremowych zdecydowałam się na kupno, tym bardziej, że produkty te są uhonorowane certyfikatem ECOCERT, a także były przecenione o 40% :D
Krem dla cery z niedoskonałościami; Sanoflore - ok.35zł (promocja)
Maska oczyszczająca Sanoflore - ok.30zł (promocja)
Na tego cudownego Essiaka skusił mnie post Urbanka. Zupełnie niespodziewanie, bo normalnie nie zwróciłabym uwagi na ten lakier, ponieważ wśród 89 innych odcieni na pierwszy rzut oka zupełnie się nie wyróżnia. Dopiero, gdy weźmie się go do ręki i zobaczy jak się skubaniec mieni... No nie mogłam się oprzeć!
Oparłam się za to (chwilowo) megakuszeniu, które namiętnie uskuteczniają ostatnimi czasy Aliss, Krzykla i Burn. Jestem pewna, że doprowadzą mój portfel do ruiny! Wszystko przez te Essie... Przez nie na chciejlistę wpisałam już Peach Daiquiri, Watermelon i Sand Tropez. A i Bachelorette się nieźle uśmiecha... Już przeczuwam swoją słabość we wrześniu...
Essie 40 Demure Vix - ok.35zł
Jak już smarujemy te paznokcie, to wypadałoby, żeby wyglądały jak trzeba. A ponieważ konieczność korzystania z ToiToia na plaży :D:D:D:D skutkowała również koniecznością nadużywania żeli antybakteryjnych (tak, tych alkoholowych), to koniecznie (:D) musiało to doprowadzić do przesuszenia nie tylko samych dłoni, ale i skórek. A może zwłaszcza skórek! No to wzięłam się za nie!
Patyczki do skórek InterVion - jakieś 3zł (dość drogo, jak za kilka wykałaczek, ale nie miałam ochoty zamawiać kilkudziesięciu patyczków z allegro, bo pewnie dokupiłabym im coś do towarzystwa i w efekcie wyszłoby drożej, zamiast taniej... :D)
Preparat do usuwania skórek; Eveline - ok.11zł
291, 344, 289, 319 |
UWAGA: NIE WSZYSTKIE LAKIERY SĄ DLA MNIE! Powyższy zakup, to efekt moich włoskich wojaży. Dwa z powyższych są jednak kupione dla dwóch blogowych koleżanek, pewnie dobrze wiecie których ;) Na razie nie zdradzę co dla kogo, niech się domyślają :D Ale wiadomo, że chodzi o Gray i o Sylwię ;)
Lakier do paznokci KIKO - 2,50 euro/szt.
Lush Soft Coer/I Love Me |
Jakich to ja nie miałam planów względem zakupów w Lush! Czego to ja miałam nie kupić! Najpierw okazało się, że wszystkie nazwy kosmetyków są po włosku (no, nie wszystkie, ale chyba tylko Aquamarina miała dokładnie tę samą nazwę), to jeszcze - po wielkim rozszyfrowywaniu za pomocą włoskiej i angielskiej strony Lush - okazało się, że nigdzie nie mają maski Catastrophe Cosmetic, na której najbardziej mi zależało. Reszta była dość droga i nie do końca porywająca, więc ostatecznie wyszłam tylko z kostką do masażu Soft Coer alias I Love Me. Powyższa nazwa jest tylko jednym z przykładów, jak to wymówkę pani ekspedientki (notabene bardzo miłej) można o kant d... potłuc... Gucio prawda, że tłumaczą nazwy kosmetyków z angielskiego na włoski! No chyba, że I Love Me, to po włosku... Albo, że Frutta del Bosco, to dosłowne tłumaczenie Catastrophe Cosmetic... :P
No, ale dość narzekania. Kupiłam tylko kostkę, ale i tak dostałam do niej dwie próbki, jedną dla mnie - Dream Cream, a drugą dla mojego ukochanego, którego to zawołałam, gdy przyszło do płatności (spoko, kwota jest do zwrotu, mój facet nie chciał być sponsorem :D:D:D). M. dostał coś do stylizacji włosów, Dirty Hair Styling bodajże.
I Love ME (IT)/Soft Coer (ENG) - ok.6 euro
Powyższe zdjęcie przedstawia dowód uprzejmości pewnej blogerki, która zaoferowała, że wyśle mi odlewkę kremu BB od Eris. Jak powiedziała, tak zrobiła, a ja mogę się trochę mazać kolejnym kosmetykiem, który zbiera skrajne opinie w blogosferze :)
Dziękuję Angel! :)
No i na koniec drobiazgi od mamy. Wynaleziony wspólnie ekobalsam rozświetlający Cztery Pory Roku (naprawdę mega eko skład!), wychwalany przez wyżej wspomnianą Angel oraz moja upragniona dwufaza z serii bawełnianej z Bielendy.
No i to by było na tyle... Jak będzie we wrześniu? Na pewno się nazbiera... Boję się tylko ilości lakierów do paznokci, która zasili moje "konto", bo zapowiada się ostro... Już widzę dobre 6 sztuk w natarciu! :P
A jak tam Wasze zdobycze? Ja nie miałam szczęścia do promocji, większość tych najpotrzebniejszych mnie omijała. Trochę odbiłam sobie gratisami, ale to nie to samo ;) Może Wy miałyście więcej szczęścia? Pochwalcie się co ciekawego upolowałyście w sierpniu! :)
I czy Wy też nie możecie się powstrzymać od kupna nowych lakierów? Nawet, kiedy myślę, że mam już wszystkie kolory, które chcę, to zawsze znajdzie się jakaś kusicielka, która mi uświadomi, że ... ekhm... nic nie wiem :D
Pozdrawiam kolorowo :D
K.
PS. Muszę pomalować paznokcie... Muahaha :D
PS2. W sumie to prawie nie kupiłam kolorówki, nie licząc 3 lakierów i tuszu. Pielęgnacja rulez! ;)
PS2. W sumie to prawie nie kupiłam kolorówki, nie licząc 3 lakierów i tuszu. Pielęgnacja rulez! ;)
jeeeju ile dobroci!
OdpowiedzUsuńTrochę się nazbierało :P
UsuńWe włoskich Kiko powinni nauczyć się polskiego :D tyle tam naszych blogerek wędruje:) Też w tym roku byłam we Włoszech no i również byłam w Kiko:). Świetne zakupy, ładnie się obkupiłaś:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :D Tyle nas tam ściąga ostatnimi czasy ;)
Usuńhoho raj ;)
OdpowiedzUsuńile zakupów;)
Świetne zakupy! Jest na czym oko zawiesić :) Ciekawa jestem Twoich wrażeń odnośnie lakierów Kiko, bo sama jestem bardzo zawiedziona.
OdpowiedzUsuńLush ♥ Uwielbiam tę firmę a ich sklepy są jednymi z ulubionych, gdzie naprawdę miło spędza się czas. Nie tylko kupuje bo obsługa jest na wysokim poziomie.
Sanoflore miało ciekawą promocję:)
Lakiery? no cóż.... To pytanie do uzależnionej ;))) Kupiłam ostatnio następnym zestaw z Ciate i trzyma się tego, że na chwilę obecną starczy. Musi! bo nawet nie pokazałam poprzednich.
Moje zdobycze zbieram do kupy, że tak powiem... Czekam jeszcze na paczkę z Polski ale to w październiku będzie więc rozgrzeszam się;))
Czuję nasycenie. Mam praktycznie wszystko, co planowałam. Następną fazę zakupową uskutecznię od listopada bo zacznie się już przedświąteczny szał:D
Jak tylko zmaluję paznokci Kiko to dam znać, na razie nie mam ich przy sobie... :( W Lush faktycznie obsługa była naprawdę mocno przeszkolona i gdyby nie bariery "nazwowe", to łatwiej byłoby się dogadać ;)
UsuńGrzech nie skorzystać z tak wysokiej zniżki, prawda? :D
Haha widziałam ten Twój zestaw :D Czekam na prezentację każdego lakieru z osobna! Ja nie umiem się opanować, naprawdę... :P
Ty to jeszcze poczekasz na paczkę ode mnie, jeśli się zdecydujesz na zakupy :D To dopiero będzie post zakupowy, jak już wszystko złożysz do kupy ;))
Za każdym razem, kiedy myślę, że czuję nasycenie, trafiam na coś, co wyprowadza mnie z tego założenia :P
Na zakupy się zdecyduję, na pewno tym bardziej, że planujemy paczkę z Polski więc jakbyś słała to na polski adres żeby wszystko razem zebrać:)))
UsuńCoś w tym jest, co napisałaś w ostatnim zdaniu:) Też tak mam, niestety ale patrzę na zasoby tzw. Poczekalni to trochę mnie to przeraża :)))
Dokładnie tak, również odczuwam lekkie przerażenie na widok zapasów ;)
UsuńA właśnie przybyły nowe :D Muszę zabrać się za podsumowanie, a może lepiej nie?:)
UsuńJestem ciekawa kul Biedronki, jak na razie lubię te e Stendersa i Starej Mydlarni :)Żel z Lirene po spotkaniu blogerek uwielbiam i te zakupiłam kolejny, a dwufazówkę z Bielendy z bawełną uważam za najlepszą jaką miałam :)
OdpowiedzUsuńWczoraj kąpałam się z jedną kulą, ale poprzednia wersja bardziej mi się podobała ;) Dam znać, jak wykorzystam wszystkie ;)
Usuńrównież skusiłam się na te bomby do kąpieli z Biedronki, najbardziej spodobała mi się o zapachu owoców leśnych
OdpowiedzUsuńTej jeszcze nie używałam :) Ale może będzie następna w kolejce :)
Usuńale ładny nudny lakierek ;)
OdpowiedzUsuńkrem z Propodia mam taki sam, bardzo dobry
a na ten tusz One.. czaję się, jak tylko jakiś skończę to kupię, ale na razie odwyk bo za dużo zaczętych ;) ehh
O to fajnie, że u Ciebie ten krem do stóp się sprawdza. Jestem mocno ciekawa tego, czy na mnie podziała jak trzeba ;)
UsuńO klasycznym One by One pisałam jakiś czas temu, to jeden z moich ulubionych tuszy ;)
Wspaniałe zakupy :)
OdpowiedzUsuńMascara Maybelline One by One to jedna z moich ulubionych :)
Moja też :) Teraz czaję się na promocję, żeby capnąć wersję Satin Black ;)
Usuńmam tak samo z lakierami... właśnie ostatnio się zorientowałam, że idzie jesień, a ja nie mam żadnego, jakże jesiennego, śliwkowego lakieru :P tak więc już jest w drodze :P
OdpowiedzUsuńa co do lakierów Essie, jeśli nie przeszkadza ci amerykański pędzelek, to polecam zamawianie przez eBay, wychodzą duuuużo taniej, ja mam już sprawdzonego sprzedawcę, zawsze paczka US-NL po około 4-5 jest u mnie i nigdy nie miałam problemu ;) zbankrutowałabym, gdybym miała kupować Essie w Europejskiej cenie, a poza tym mało kolorów jest dostępnych ;)
O Boże! Śliwkowy lakier <3 Zabiję Cię, ja też nie mam! :D
UsuńWiesz co, nie korzystałam z amerykańskiego pędzelka do tej pory, ale zamówiłam dwa Essie z paatal, a te lakiery mają chyba właśnie wąski pędzelek, więc myślę, że się przekonam. A na ebay jeszcze nigdy nie kupowałam, więc trochę się boję ;)
No i trochę boję się tego wyboru kolorów niedostępnych w PL :D
Miałam tą kulę do kąpieli Owoce leśne. Polecam ją! Starczyła mi na 4 kąpiele.
OdpowiedzUsuńJa ich nie dzielę, tylko wrzucam w całości ;)
Usuńile nowości:D będziesz miała co testować:)
OdpowiedzUsuńWow sporo tego :))
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz sporo :P
UsuńO nie, stanowczo protestuję! Przez Twoje posty powiększa mi się zakupolista :P wczoraj tonik Corine de Farme, dziś płyn icelarny Dermedic :D
OdpowiedzUsuńHahaha :D Widzę, że nieźle mi idzie kuszenie ;)
UsuńKurcze, a ja nigdzie na te dwufazówki z Bielendy nie mogę trafić...
OdpowiedzUsuńW regularnej cenie widziałam ją w Jasminie.
UsuńDużo tych zdobyczy, będzie co zużywać ;) Lakiery KIKO mają piękne kolorki, też z Essie też, ale już bardziej "jesienny" chlip chlip (szkoda mi lata) ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja też już czuję podmuch jesieni na plecach ;)
UsuńMega zakupy, gratisy i prezenty :P poczekaj aż dodam posta o essie eternal optimist :P w sumie to i ja ostatnio widziałam recenzję sand tropez i chwilowo mam związaną z nim obsesję. Preparat do skórek jest wg mnie super, ale wrażenia po pierwszym użyciu mogą być mylące :)
OdpowiedzUsuńJuż się boję ;) Na Sand Tropez chyba się skuszę :D
UsuńO mamo! Zdobyłaś bardzo dużo ciekawych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńCo nieco udało się przygarnąć ;)
Usuńile nowości! :)
OdpowiedzUsuńmaseczka z Sanoflore jest świetna! :) powinnaś być z niej zadowolona :)
Mam nadzieję! :) A Ty nakładałaś ją grubą czy cienką warstwą?
Usuńile smakołyków! :)
OdpowiedzUsuńale się obłowiłaś :D serduszko Lushowe bosko pachnie! :D
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie je kupiłam ;)
UsuńKurdę, jaka szkoda, że nie ma u nas KIKO, lubię te produkty :D
OdpowiedzUsuńA Essiak cudny, jeszcze trochę i ja sama się na jakiegoś skuszę :D
Jeśli dobrze trafisz z kolorem to warto, ja jestem zadowolona z tych lakierów :)
Usuńsuper, pełno kosmetyków, to co lubimy:)
OdpowiedzUsuńWoooow, ale tego dużo :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę kuli do kąpieli, uwielbiam takie bajery :>
No i czekam na essiaka na paznokciach!
Essiaj będzie niedługo :)
UsuńKule są czasem w Naturze, więc możesz polować ;)
Łoo, ile łakoci! Ciekawi mnie bielenda, tonik Lirene, Dermedic (choć obecnie używam Oeparolu i jestem zachwycona!), o i masz Gliss Kura hehe ;) A już w ogóle to ciekawią mnie te Kiko cudowne i który dla mnie ahahahah :D Masz świetny gust kolorystyczny, to Ci muszę powiedzieć ;))
OdpowiedzUsuńHaha wiadomo :D
UsuńCzy to znaczy, że każdy kolor Cię ucieszy? ;)
:D:D
UsuńHaha, tak! :D no może prócz beżu, bo mam podobny ^^
powstrzymać się przed kupnem lakieru? mission impossible :P
OdpowiedzUsuńja w sierpniu zaszalałam z zakupami :]
W końcu ktoś to napisał! :)
UsuńI w końcu ktoś też poszalał! :)
Znów ten żel Lirene...:P:P
OdpowiedzUsuńMuszę też kupić ten Eveline to skórek:)