Cześć Dziewczyny!
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolejny z kosmetyków marki Lily Lolo, który trafił jakiś czas temu do mojej kosmetyczki. Tym razem przyjrzyjmy się bliżej kolejnemu twarzowemu produktowi mineralnemu - przed Wami rozświetlacz Stardust! :)
KONSYSTENCJA:
Rozświetlacz Stardust, jak większość kosmetyków w ofercie Lily Lolo ma formę sypkiego proszku. Nie jest zbyt suchy, ale jednocześnie nie jest też - w moim odczuciu - tak mokry, jak chociażby niedawno recenzowane róże (KLIK). Rozświetlacz bardzo dobrze chwyta się pędzelka i łatwo nakłada się na skórę, nie sprawiając przy tym problemów z rozcieraniem i stopniowaniem jego widoczności.
KOLOR:
Stardust, to piękna beżowa baza w chłodnym, ale dość neutralnym odcieniu, w której zawarte są połyskujące, drobno zmielone drobinki (masło maślane :)). Nie znajdziecie tu żadnego brokatu, ani dużych, wyraźnie odznaczających się drobin, bo Stardust twarzy na twarzy efekt tafli, odbijającej światło, subtelnie rozświetlając miejsce, które chcemy podkreślić :)
ZASTOSOWANIE:
Rozświetlacz jest mocno napigmentowany, wobec czego wystarczy naprawdę odrobinka, żeby rozświetlić kości policzkowe. Produkt sprawdzi się również w roli cienia do powiek, tworząc subtelną poświatę i ujednolicając kolor. Oczywiście możlwości jego zastosowania są niemal nieograniczone i zależą właściwie wyłącznie od Waszej wyobraźni - rozświetlacz można zaaplikować również na łuki brwiowe, w wewnętrzne kąciki oczu, zastosować do wykonturowania twarzy (w duecie z bronzerem, według zasady, że ciemny kolor chowa, a jasny uwypukla), możecie też zaznaczyć nim kości obojczykowe, jeśli czeka Was karnawałowa impreza i eksponujecie dekolt. W zasadzie możnaby się pokusić o dodawanie porcji rozświetlacza do ulubionego balsamu, żeby rozświetlić skórę, czy to w okresie karnawału, czy w wakacje, kiedy mamy opalone ciało :)
SKŁAD I GRAMATURA |
TRWAŁOŚĆ:
Generalnie minerały są u mnie trwałe i wytrzymują zwykle aż do demakijażu, jednak w przypadku Stardust, wydaje mi się, że przestaje być widoczny na mojej twarzy po kilku godzinach. Zwykle po mniej więcej 8h nie ma już po nim śladu, mimo, że przykładowo róż nadal tkwi na swoim miejscu. Trochę mnie to zawiodło, bo wiem, że inne dziewczyny nie miały z tym problemów, ale kiedy dłużej się zastanowić, ja już chyba tak mam z rozświetlaczami - po prostu się mnie nie trzymają, albo "blask" mojej cery je przytłacza :D A tak już całkiem na serio - rzeczywiście mam cerę skłonną do przetłuszczania się, wobec czego zdarza mi się przykładać do twarzy bibułki matujące czy ręczniczek papierowy, czasami dokładam nieco pudru. O ile na trwałość różu czy podkładu to nie wpływa, tak już rozświetlacz najwyraźniej nie lubi poprawek. Może nie powinnam się dziwić, w końcu chodzi o tu o subtelny efekt rozświetlenia, a nie widoczny kolor, jak w przypadku pozostałych produktów. Tak czy inaczej - na mojej twarzy trwałość rozświetlacza jest średnia.
OPAKOWANIE:
Rozświetlacz umieszczono w dużym, plastikowym słoiczku o identycznych wymiarach, jak te, w których umieszczono podkłady i pudry Lily Lolo. Podobnie jak w przypadku różu, dzięki możliwości regulowania odsłonięcia sitka, łatwo o ostrożne dozowanie produktu. Opakowanie zawiera 6 gram produktu.
WYDAJNOŚĆ:
Produkt jest szalenie, szalenie wydajny, ponieważ wystarczy naprawdę niewielka jego ilość, żeby rozświetlić wybrane partie twarzy lub ciała. Myślę, że nawet stosowany codziennie ma szansę wystarczyć na długie lata!
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Regularna cena produktu, to 72,90 zł, co jest dosyć wysoką ceną, ale zdecydowanie idzie w parze z jego wydajnością. Gwarantuję Wam, że będzie Wam brakować pomysłów na jego zastosowanie tak, żeby wykorzystać go w "regulaminowym" czasie. Na szczęście minerały są trwałe, więc nie trzeba się w tym przypadku tak mocno przejmować ich terminem ważności. Jeśli jednak 6 gram produktu, to dla Was za dużo, możecie się skusić również na miniaturkę 0,75 g w cenie 10,90 zł, dzięki której będziecie mogły sprawdzić produkt na sobie i zadecydować, czy chcecie skusić się na pełnowymiarowe opakowanie. Z tego, co widzę, na stronie trwa aktualnie promocja, obejmująca m.in. Stardust, warto więc zajrzeć na stronę dystrybutora - Costasy (KLIK) i sprawdzić ofertę :) Produtky Lily Lolo kupicie również stacjonarnie na wyspie Costasy, znajdującej się w warszawskiej Galerii Mokotów, między Sephorą, a MAC.
Zdjęcia wykonałam w świetle dziennym, ale jak z pewnością same zauważyłyście, trochę z tym ostatnio kiepsko, wobec czego na poniższym zdjęciu połysk jest delikatny, jednak światło sztuczne akurat w tym przypadku niewiele zmienia, co mnie bardzo cieszy, ponieważ - jak już wspomniałam - moja cera potrafi wystarczająco błysnąć, wobec czego traktuję ją pudrem matującym, a rozświetlacz ma jedynie sprawiać wrażenie świeżej, wypoczętej cery, a nie grać pierwsze skrzypce w moim makijażu :)
Poniżej znajdziecie porównanie rozświetlacza Stardust, z jednym z bardziej popularnych rozświetlaczy, czyli Mary-Lou Manizer od TheBalm. Pomysł oczywiście podkradłam bezczelnie od Iwetto (KLIK) :)) Zajrzyjcie do niej i sprawdźcie również porównanie z rozświetlaczem MAC. Stardust wypada na ich tle najchłodniej i jednocześnie najbardziej neutralnie, dzięki czemu wydaje się być najbardziej uniwersalnym wyborem :)
Po lewej: TheBalm Mary-Lou Manizer; Po prawej: Lily Lolo Stardust |
W najbliższym czasie postaram się uzupełnić recenzję o swatche w sztucznym świetle oraz o zdjęcia z efektem na twarzy (chciałabym w świetle dziennym :)), ale z tym drugim czeka mnie ciut więcej gimnastyki, ze względu na pracę w standardowych godzinach 9-17, dlatego puszczam recenzję już teraz! :)
Koniecznie dajcie znać, czy podoba Wam się Stardust i co w ogóle sądzicie o rozświetlaczach? Macie już swoich ulubieńców, czy nadal szukacie ideału? :)
K.
bardzo interesujące.
OdpowiedzUsuńSzukam dobrego rozświetlacza w fajnej cenie < nie przesadnie wygórowanej>>
a ten mnie zainteresował..
Ten daje naprawdę piękny, nienachalny efekt, więc warto się zastanowić :)
UsuńMój ulubiony mineralny rozświetlacz, jest przepiękny! :)
OdpowiedzUsuńWiem Magda! Zawsze kojarzysz mi się właśnie ze Stardust :)
Usuńpodoba mi sie, ale czy ja wiem, czy on taki uniwersalny.... nie jestem bladzioszkiem, wiec mi blizej do Mary:))
OdpowiedzUsuńopcja, by sie upewnic: zakup miniaturki:))
Dokładnie tak, miniaturka lepiej odpowie na Twoje pytanie, niż ja ;)
UsuńA co do TheBalm - na niebladzioszkach, to najpiękniej będzie wyglądać Betty-Lou :)
Fajny. :) Z LL nie miałam do tej pory żadnego rozświetlacza. W mojej kosmetyczce mam kilka z EDM. :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam oferty EDM. Przeraża mnie ten wybór formuł i kolorów :P
UsuńOgromnie mi się podoba, ma uniwersalny odcień i nieprzesadzony połysk. Cacko :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) Sama się zaskoczyłam tym, że jest taki neutralny - oczywiście na plus :)
Usuńczekam więc na prezentację na twarzy :)
OdpowiedzUsuńTeraz jestem chora, ale pamiętam! I postaram się! Obiecuję! :)
UsuńFaktycznie wypada dość neutralnie na tle innych rozświetlaczy i cieszę się, że można kupić miniaturkę :)
OdpowiedzUsuńPewnie i ta miniaturka wystarczy naprawdę na długo :D
UsuńNawet mi się podoba, ale wydaje mi się, że mi jednak bardziej mimo wszystko pasuje Mary-Lou :D
OdpowiedzUsuńMary-Lou pasuje wszystkim! :)
UsuńPróbowałam go uchwycić na twarzy, ale to była syzyfowa praca niezwieńczona sukcesem ;) Bardzo z nim się polubiłam i planuję zrobić z niego cień, żeby łatwiej aplikować na powieki :)
OdpowiedzUsuńbtw dzięki za wzmiankę i link :*
UsuńTak mówisz? Kurde, spróbuję, ale w takim razie nie nastawiam się ;)
UsuńNie ma za co, zrobiłaś świetne porównanie! :)
Swego czasu miałam na niego straszna ochotę ale jakoś mi przeszło. W sumie skusiłam się na Mary- Lou ;)
OdpowiedzUsuńMary-Lou też jest świetna! Oba rozświetlacze bardzo lubię! :)
Usuńładny ;)
OdpowiedzUsuńale póki co zaopatrzona jestem w rozświetlacze ;) a one takie wydajneeeee ;)
Oj tak! To chyba niekończące się kosmetyki :D
UsuńMa bardzo ładny odcień :)
OdpowiedzUsuńJest piękny! :)
Usuńw pracy rób focie! ;) oba mi się podobają, choć z moim kotkiem nie mogą się równać hehe
OdpowiedzUsuńNie chciałabym widzieć min kolegów z pracy :D
UsuńŚliczny jest ten rozświetlacz, chętnie bym go kupiła, bo mam słabość do tego typu kosmetyków :>>
OdpowiedzUsuńA ja przez Ciebie mam teraz ochotę na Cindy-Lou!
UsuńJa rozświetlacza praktycznie nie używam.
OdpowiedzUsuńJeżeli już potrzebuję błysku towybieram cień 395 z Inglota.
Świetnie się sprawdza w tej roli :)
Mam ten cień, ale jakoś nigdy nie próbowałam go w tej roli! Dobry pomysł! :)
UsuńBardzo ładny podoba mi się nawet bardziej niż Marry Lou chyba się pokuszę o mini wersję bo rozświetlaczy to mam hoho i jeszcze trochę :)
OdpowiedzUsuńMini wersja będzie idealna do rozświetlaczomaniaczek :D Na pewno się nie zmarnuje :)
UsuńOd pewnego czasu używam rozświetlacza La Rosa. W moim przypadku minerały sprawują się bez zarzutu. Żałuję, że tak późno je odkryłam. Widzę, że Stardust różni się od propozycji marki La Rosa. Jest zdecydowanie chłodniejszy:) Chętnie się z nim zapoznam, jeśli będę miała ku temu okazję;)
OdpowiedzUsuńO La Rosa do tej pory w sumie tylko czytałam, pisałaś już o swoim rozświetlaczu?
UsuńPewnie że boski ;) W ogole czuję, że ogarnęła mnie lilomania ;P
OdpowiedzUsuńHaha no to pięknie! Jak śliwka w kompot :D
UsuńJa raczej póki co rozświetlaczy unikam :) Choć nie mogę ująć mu jego uroku :)
OdpowiedzUsuńŹle się czujesz z tego typu produktami na twarzy?
UsuńPięknie prezentuje się na skórze! Swoją drogą, to nie wiem skąd wzięła mi się w głowie myśl, że LiliLolo to firma Polska... :) Właśnie komponuje sobie zamówionko - w ten oto sposób trafiłam do Ciebie. No i zostaje na dłużej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, WingsOfEnvy Blog
:)
O ile dobrze pamiętam, to jest brytyjska marka, ale w Polsce sporo o nich słychać, może to dlatego :)
UsuńZapraszam! :)
Rzadko używam rozświetlaczy, ale zawsze zachwycam się Mary - Lou Manizer :) LL też jest ładny!
OdpowiedzUsuńMary-Lou to w ogóle jest hit ;)
Usuń:)
OdpowiedzUsuń