Cześć Dziewczyny!
Dawno już nie pisałam o pielęgnacji, więc korzystając z okazji, że wykończyłam właśnie kolejny krem do rąk (czy u Was też znikają jak woda?), podzielę się z Wami moją opinią o nim. Po pierwsze, bo warto, a po drugie, bo sama byłam mile zaskoczona tym, jak dobrze sprawdził się u mnie parafinowy krem do rąk z Lirene.
Od producenta:
DZIAŁANIE:
Krem parafinowy wprawdzie nie zaiponował mi silnym nawilżeniem, ale moim zdaniem było ono na dobrym poziomie. Jednak to, co najbardziej mi się w nim spodobało i co najmilej mnie w nim zaskoczyło, to pozostawiana przez niego warstwa ochronna. Krem bardzo szybko wchłania się do sucha i pozostawia uczucie dłoni pokrytych delikatnymi, niewidzialnymi rękawiczkami. W ogóle nie czuć tłustej warstwy, którą często pozostawiają niektóre kremy, co sprawdza się szczególnie w pracy! W moim przypadku krem pomógł też zabezpieczyć skórę przed przesuszeniami, spowodowanymi częstym kontaktem z papierami (i tym nieszczęsnym pyłem), a także przed skaleczeniami od papieru.
KONSYSTENCJA:
Krem ma lekką, ale zwartą, trochę jakby kremowo-żelową konsystencję. Jak juz wspomniałam - bardzo szybko wchłania się do sucha i nie zostawia tłustej warstwy, choć jest wyczuwalny na dłoniach.
KOLOR/ZAPACH:
Krem ma typowy biały kolor, ale za to rozsmarowany na dłoniach pachnie czymś w rodzaju męskich perfum! Ten zapach bardzo mocno przypadł mi do gustu i umilał mi tak prozaiczną czynność, jak kremowanie dłoni :)
OPAKOWANIE:
Krem umieszczono w czerwonej, miękkiej tubie z zielonymi akcentami graficznymi. Tuba zamykana jest na klapkę, co jest zawsze wygodnym rozwiązaniem (i znowu - zwłaszcza w pracy! :)) i zawiera 100 ml produktu.
WYDAJNOŚĆ:
Większość kremu zużyłam już kilka miesięcy temu i z tego, co pamiętam, krem wystarczył mi na około 1,5-2 miesięcy, co jest - przy częstym używaniu - bardzo dobrym wynikiem.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Krem kosztuje ok.8zł i jest dostępny w większości drogerii i marketów.
SKŁAD:
Aqua, Parrafinum Liquidum, Dimethicone, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Ceteareth-20, Cetearyl Alcohol, Paraffin, Soduim Polyacrylate, Pentaerythrityl Distearate, Ethylhexylglycerin, Tocopheryl Acetate, Nacinamide, Pyridoxine HCI, Panthenol, Allantoin, Hydrolyzed Yeast Protein, Threonine, Biotin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Parfum
CZY KUPIĘ PONOWNIE:
Myślę, że tak. Wszystkie "czerwone" kremy z Lirene zdobyły moje serce, więc do każdego z nich chętnie powrócę :)
Podsumowując - krem świetnie się sprawdził w roli "ochroniarza" i tak stosowany przynosił oczekiwane efekty, natomiast jeśli chodzi o nawilżenie i regenerację, to był on po prostu dobry. Nie rewelacyjny, ale dobry, więc jeśli potrzebujecie silniejszego działania, to spróbujcie kremów Ratunek lub Regeneracja, które również bardzo dobrze się u mnie sprawdziły. Generalnie - jeśli chodzi o "czerwoną serię" - to z czystym sumieniem mogę Wam polecić wszystkie trzy kremy, ponieważ te świetnie się u mnie sprawdziły, natomiast z kremów z serii zielonej (awokado, cytryna, ogórek) stosowałam tylko ten cytrynowy i choć był on przyzwoity, to jednak nie wywarł na mnie większego wrażenia. Wydał mi się po prostu zwykły, natomiast te czerwone zdecydowanie się wyróżniają na tle zielonych kolegów :)
Czy macie jakieś doświadczenia z kremami do rąk z Lirene? Czy jesteście fankami czerwonej serii, tak jak ja, czy jednak jesteście "team green"? ;))
K.
***
Produkt otrzymałam w ramach współpracy z Laboratorium Kosmetycznym Dr Ireny Eris.
Mimo całej mojej sympatii do marki, kremów Lirene jeszcze nie stosowałam.
OdpowiedzUsuńWszystko przede mną :)
Dokładnie tak! Ja dla odmiany muszę wypróbować Twoje ulubione kremy, czyli Cztery Pory Roku, bo pamiętam, że lata temu miałam chyba cytrynowy, ale teraz jest tyle ciekawych wersji :)
UsuńA ja wygląda sprawa ze skórkami przy stosowaniu tego kremu? Pytam bo moje są strasznie suche i nie każdy krem, który radzi sobie z suchą skórą dłoni, radzi sobie u mnie ze skórkami :(
OdpowiedzUsuńNiestety ten krem raczej nie poradzi sobie z suchymi skórkami. W tym celu polecałabym Ci albo dodatkowo stosować masełko do skórek (np. z Inglota) lub olejek (np. Kinetics) albo sięgnięcie po krem Ratunek, który ma chyba najsilniejsze działanie z całej trójki, ale nawet wtedy warto poświęcić skórkom osobną chwilę i wsmarować w nie dodatkową porcję kremu, bo niestety, ale z doświadczenia wiem, że skórki traktowane po macoszemu jakoś nie chcą się zbyt szybko wrócić do formy! :D
UsuńAno nie chcą :( Buuuuu!
UsuńNie miałam jeszcze żadnego z nich (ani czerwonych ani zielonych) :) Ale chyba czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńPolecam zacząć od czerwonych! :)
Usuńmój ulubieniec :) zdecydowanie jestem w red teamie ;D :)
OdpowiedzUsuńHigh five! :D
UsuńDostałam całą serię, ale jeszcze nie używałam :) Czekam na pierwsze mrozy ;D
OdpowiedzUsuńNa mrozy możesz czekać z Ratunkiem, ale po resztę możesz już sięgnąć! :)
UsuńChętnie zapoznam się z tym kremem, ponieważ nie pozostawia tłustej warstwy. Gdy kładę się spać, sięgam po treściwe produkty, ale w ciągu dnia nie mogę sobie na nie pozwolić. Oczyma wyobraźni widzę tłuste plamy na klawiaturze;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, w ciągu dnia nie zawsze jest czas na tłuściochy, a ten świetnie się wtedy sprawdza :)
Usuńkremy do rąk znikają w u mnie w zastraszającym tempie. Jednak kremy Lirene nie goszczą u nie, bo za nimi nie przepadam, w dodatku cenowo też mnie nie kuszą ;/
OdpowiedzUsuńRozumiem, każdy ma swoich faworytów :)
UsuńAktualnie używam kremu SOS z Garniera i zachowuje się podobnie do tego twojego ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, że nie pamiętam, czy kiedykolwiek miałam krem do rąk z Garniera? ;)
UsuńNigdy nie używałam żadnego kremu do rąk z lirene
OdpowiedzUsuńNa szczęście są łatwo dostępne, więc jeśli najdzie Cię ochota, to nie naszukasz się zbytnio :D
UsuńNie znam, ale opis mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńNiestety nawet nie pamiętam czy z lirene miałąm jakiś krem do rąk - ale myślę że wybiorę do przetestowania coś z ich oferty :)
OdpowiedzUsuńSeria czerwona jest warta polecenia! Zielona jest raczej bardzo zwykła ;)
UsuńJa mam bardzo suche łapki, więc obawiam się, że nie jest to krem dla mnie, ale zwrócę uwagę na tę serię podczas najbliższej wizyty w drogerii.
OdpowiedzUsuńW takim razie, jeśli chodzi o ofertę Lirene, polecam krem Ratunek :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJa miałam ten krem kuracja regeneracja i go lubiłam :) Tym mnie zaciekawiłaś, ale na razie mam sporo kremów w zapasie... może się skuszę jak je wykończę ;p
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam :)
Usuńuwielbiam krem parafinowy bielendy, więc może na ten też się skuszę :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, zupełnie nie znam kremowej oferty z Bielendy! Nawet nie wiedziałam, że mają coś takiego :)
UsuńChyba nie używałam nigdy kremu do rąk Lirene :)
OdpowiedzUsuńWszystko jest do nadrobienia! :))
UsuńZ Lirene miałam Ratunek i ogólnie byłam zadowolona, a teraz stosuję regenerację na zmianę z balsamem do rąk Pat&Rub :)
OdpowiedzUsuńRatunek, to mój ulubieniec z oferty Lirene! :) A Pat&Rub również bardzo polubiła, zwłaszcza wersję otulającą! :)
UsuńMam go,dobrze nawilża i ślicznie pachnie.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam! :)
UsuńNie przypominam sobie, czy miałam jakikolwiek krem do rąk z Lirene. Chyba tak, ale było to bardzo dawno temu. Dobrze wiedzieć, że krem sprawdza się w pracy z papierami ;)
OdpowiedzUsuńPrzetestowane :)
UsuńNie wiedziałam, że Lirene ma kremy do rąk ;-)
OdpowiedzUsuńMa i to od dłuższego czasu :))
UsuńTeż wrócę na pewno do tej "czerwonej serii" Lirene. Kremy te też przypadły mi do gustu, ale nie użyłam wszystkich, niektóre podarowałam komuś. Na pewno kiedyś się w nie sama zaopatrzę.
OdpowiedzUsuńU mnie generalnie kremy do rąk nie idą zbyt szybko, bo często zapominam o ich użyciu. Ale rzeczywiście, jak kiedyś na praktykach miałam kontakt z dużą ilością papieru, faktycznie moje dłonie były przesuszone. Nie dziwię się więc, że tak często używasz kremów.
Ja chyba znowu kupię całą trójkę, jak tylko trafi się jakaś promocja :) Nie to, żeby bez promocji były zbyt drogie, ale mogę na nią poczekać, bo mam jeszcze kilka kremów, więc nie ma pośpiechu. Ale chętnie do nich wrócę :)
UsuńJa tam bez kremu do rąk nie mogę się obejść. W pracy to na bank, ale i w domu smaruję ręce kilka razy dziennie, choćby po myciu rąk.
Pamiętam, że na szkoleniu BHP na pierwszych praktykach Pan prowadzący powiedział, że na pewno będzie nam potrzebny krem do rąk, bo papier strasznie wysusza i była to jak dotąd najlepsza rada ;)))
Też chetnie bym się na tę trójkę skusiła. Jeśli będziesz wiedzieć coś o jakiejś promocji, to dawaj znać. Od siebie gwarantuję to samo :)
UsuńJa nie mam tego zwyczaju, żeby smarować ręce. Jak sobie przypomnę to faktycznie posmaruję, ale max dwa dni na dzieć. Ale chyba przydałoby się nawilżenie moim dłoniom częściej, bo widzę, że mają suche skórki.
Haha, to były praktyki w Twojej obecnej firmie?