Cześć Dziewczyny!
Strasznie mi głupio, że tak wolno odpowiadam na Wasze komentarze, a co jakiś pojawiają się nowe wpisy. Uwierzcie, że ostatnio dużo łatwiej napisać mi jakiś lekki i przyjemny post, niż dosiąść się hurtem do komentarzy. Jeśli któraś z Was zadała jakieś pytanie, to na pewno otrzyma na nie odpowiedź, bo nie mam w zwyczaju zostawiać żadnego posta bez odpowiedzi na komentarze (no chyba, że gratulacje w wynikach konkursu, ale to już nie są słowa kierowane do mnie ;)) W najbliższe wolne dni, postaram się trochę nadrobić komentarze, ale jednocześnie nadal będzie mnie mało na blogu (znacznie łatwiej utrzymywać mi z Wami kontakt na fanpage'u, więc jeśli macie konto na facebooku, to zapraszam Was serdecznie! KLIK). Zostało już niewiele czasu do złożenia pracy, a ja mam jeszcze trochę do zrobienia, więc same rozumiecie - są rzeczy ważne i ważniejsze ;)
***
Na osłodę, zapraszam dzisiaj na recenzję dawno nie widzianej pielęgnacji! Tym razem produkt, który w ostatnich miesiącach skradł moje serce i stał się dobrym zamiennikiem recenzowanego kiedyś peelingu morelowego marki Soraya (KLIK). Z czystej ciekawości, kierowana dobrą opinią Gosi (KLIK), skusiłam się na peeling drobnoziarnisty z Lirene.
Obietnice producenta:
* peeling przeznaczony dla cery normalnej, suchej i mieszanej;
* głębokie oczyszczenie;
* wygładzenie;
* przywrócenie blasku i promiennego wygladu;
DZIAŁANIE:
Peeling rzeczywiście dobrze wywiązuje się ze swojego zadania - z odpowiednią mocą oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i martwego naskórka. Nie jest tak mocny, jak wspomniana Soraya, ale jest to o tyle wygodniejsze, że dzięki temu łatwiej stopniować moc tarcie i dostosować ją do aktualnej kondycji cery. Jeśli tylko lekko zwilżymy skórę, peeling będzie znacznie bardziej odczuwalny, natomiast jeśli zastosujemy go na obficie zwilżoną cerę, wtedy jego moc jest jakby mniej wyczuwalna, drobinki łapią większy poślizg i nie przyczepiają się tak mocno do skóry, ale niemal równie skutecznie pozbywają się martwego naskórka z twarzy.
Skóra po zabiegu jest pięknie wygładzona, mięciutka i przyjemna w dotyku. Jest delikatnie zaczerwieniona, ale to normalne przy peelingach mechanicznych, a zaróżowienia na szczęście dość szybko schodzą. Jeśli chodzi o głębokie oczyszczenie, to cóż... jest ono raczej powierzchowne, ale ja oczyszczanie porów zostawiam przede wszystkim maskom glinkowym, które mają szansę wniknąć nieco głębiej, niż peeling. Jeśli macie problem z suchymi skórkami, to też polecam Wam wymienne stosowanie peelingu mechanicznego z peelingiem enzymatycznym (również polubiłam ten z Lirene), albo wręcz zastosowanie tylko tego drugiego. Oba produkty świetnie się uzupełniają i działają kompleksowo na skórze.
Myślę, że z peelingu drobnoziarnistego od Lirene mogą skorzystać również osoby z cerą mniej "gruboskórną", niż tłusta czy mieszana. Rzeczywiście ma szansę sprawdzić się również u osób z cerą suchą i normalną. Wrażliwcy w ogóle powinni unikać peelingów mechanicznych, więc pewnie i ten nie będzie dla nich najlepszy, ale nie ośmielę się doradzać Wam w tej kwestii ;)
KONSYSTENCJA:
Peeling, to stosunkowo zwarty żel, w którym zatopione są większe drobinki (które pełnią chyba funkcję ozdobną, bo w ogóle ich nie czuję ;)) oraz dużo mniejsze białawe drobinki, które nawet całkiem nieźle widać na powyższym zdjęciu, który w dotyku przypominają drobno zmieloną sól :)
KOLOR/ZAPACH:
Peeling ma biało-niebieski kolor i bardzo przyjemnie pachnie, nieco jakby kwiatowo. Zapach przypomina zapachy mnóstwa innych kosmetyków Lirene. Dorota (KLIK) ostatnio dobrze zauważyła, że mimo różnic w zapachach, Lirene ma w sobie coś tak charakterystycznego, że mimo wszystko łatwo rozpoznać produkty tej marki właścnie po tej nucie :)
WYDAJNOŚĆ:
Z peelingu staram się korzystać mniej więcej 1-2 razy w tygodniu, ale zauważyłam u siebie zrywy, podczas których najpierw intensywnie pielęgnuję cerę peelingami i maseczkami przez kilka tygodni, a później nagle o tym zapominam. Tym sposobem peeling gości już w moich zasobach dobre 4 miesiące. Trudno mi przez to określić z całą pewnością jego wydajność, ale tak na oko, szacowałabym, że wystarczyłby na jakieś 1,5-2 miesiące korzystania 1-2 razy w tygodniu.
OPAKOWANIE:
Opakowanie produktu, to miękka plastikowa tubka (75ml) z odkręcanym korkiem. Nie sprawia większych problemów - produkt łatwo wycisnąć ze środka, łatwo dozować jego ilość, a na czas wykonania zabiegu spokojnie można położyć peeling na umywalce i nie bać się, że coś z niego wypłynie. Generalnie średnio lubię odkręcane korki, ale jeśli konsystencja produktu jest odpowiednia, tak jak w tym przypadku, to jestem w stanie przymknąć na to oko :)
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
ok.15 zł, dostępny prawdopodobnie w każdej drogerii i markecie :)
SKŁAD:
Aqua, Polyethylene, Glycerin, Coco-Glucoside, Betaine, Polysorbate 20, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium Ricinoleamido MEA-Sulfosuccinate, MethylGluceth-20, Mannitol, Cellulose, Propylene Glycol, Ethoxydiglycol, Glucose, Butylene Glycol, Citrus Medica Limonum (Lemon) Juice, Sorbitol, Viccinum Myrtillus Fruit/Leaf Extract, Tocopheryl Acetate, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Hydroxypropyl Methylcellulose, Panthenol, Citrus Medica Limonum (Lemon) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Extract, Acer Saccharum (Suger Maple) Extract, Nelumbium Speciosum Flower Extract, Nymphaea Alba (Water Lily) Root Extract, Bambusa Vulgaris (Bamboo) Leaf/Stern Extract, Ascorbic Acid, Methylparaben, Methylchloroisothiazolinone, Potassium Sorbate, Methylisothiazolinone, Parfum, Benzyl Alcohol, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool, CI 77007, CI 42090, Caramel, CI 60730
CZY KUPIĘ PONOWNIE:
Z pewnością tak! Po wykończeniu tego produktu pewnie sięgnę po coś innego, ale na pewno jeszcze wrócę do Lirene. To po prostu dobry produkt za umiarkowaną cenę. Dobrze działa, przyjemnie pachnie - kolejny produkt, po który mogę kupić w ciemno :)
A jakich Wy macie peelingowych ulubieńców? Czy jest jakiś hit, którego nie znam, a znać powinnam? :)
K.
Ten peeling towarzyszy mi od dawna. Bardzo go lubię, choć zaczyna mnie nudzić. :) Muszę poszukać czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńA próbowałaś tego morelowego z Soraya? :)
Usuńno no pozytywna recenzja :)
OdpowiedzUsuńJa jestem wierna drobnoziarnistemu z Perfecty bo mam strasznie wrażliwą cerę i wiele rzeczy mnie uczula ciekawa jestem jak ten by się u mnie sprawdził :)
www.woman-world.pl
Mam saszetkę tego drobnoziarnistego, chętnie go porównam sobie :)
UsuńBardzo lubiłam różowy peeling synergen i bardzo żałuję, że został wycofany. Na jego miejsce chciałam kupić różowy lirene, ale w końcu zdecydowałam się na wspominaną przez Ciebie sorayę. Miałam kiedyś i lubiłam :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę został wycofany? Rossman to potrafi strzelić sobie w stopę wycofywanymi produktami :P
UsuńSoraya też była super :)
Ja kupiłam wersję gruboziarnistą.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi :)
No ciekawe :) Też nad nią dumałam, ale tę wersję polecała Gosia, więc wzięłam drobnoziarnisty :)
UsuńKiedyś te peelingi z Lirene były w Biedronce.. Miałam kupić gruboziarnisty, ale nie było już go :(
OdpowiedzUsuńKiedyś muszę się z nim zapoznać..
Pamiętam! Widziałam je wtedy, ale miałam jeszcze zapas :) Na szczęście są też w każdym Rossmanie, Naturze i SP :)
UsuńSzykuję się na niego jak wykończę Iwostin :) Brzmi bardzo zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńA jaki masz peeling z Iwostinu? :)
UsuńSądzę, że byłby dla mnie za słaby, ja potrzebuję mocnych zdzieraków :)
OdpowiedzUsuńJest też taka opcja, ale przyznam, że ja też lubię porządne zdzieraki, a ten mnie naprawdę ekhm zadowala :D
UsuńKiedyś miałam jakiś drobnoziarnisty Lirene, ale od jakiegoś czasu chętniej używam enzymatycznych :)
OdpowiedzUsuńEnzymatyczny również mam z Lirene, ale sprawdza się najlepiej nałożony na dłuższy czas i to najlepiej podczas kąpieli, ale po takim zabiegu efekt jest rewelacyjny! :D
UsuńJa od długiego już czasu używam właśnie peelingu morelowego z Soraya :) Jestem z niego bardzo zadowolona. Jednak nudzi mnie już bardzo, bo to chyba moje czwarte opakowanie, więc jak mi się skończy na pewno skuszę się właśnie na ten :)
OdpowiedzUsuńAaa no i życzę powodzenia :D Pamiętam jak ja pisałam mgr i moje siedzenie po nocach, bo terminy goniły, ale się udało :D Trzymam kciuki :*
UsuńAalimko! Dziękuję za kciuki! Bardzo mi pomogły! :D
UsuńUwielbiam ten peeling, to mój hit! Lubie też raz na jakiś czas użyć bambusa do peelingu ze Starej Mydlarni, ale to jest już dużo mocniejszy zawodnik:)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie! Muszę zerknąć na ten produkt! :)
UsuńNie próbowałam, ale pewnie kiedyś się na niego skuszę. Ja lubię morelowy peeling z Sorayi i domowy z sody oczyszczonej;).
OdpowiedzUsuńDomowego nigdy nie próbowałam, ale ten morelowy również baaaardzo lubię :)
Usuńja mam wersję gruboziarnistą i nie jestem z niej zadowolona :/ nie oczyszcza twarzy tak dobrze jak tego oczekiwałam
OdpowiedzUsuńHmm ciekawa jestem! Tej wersji jeszcze nie miałam, więc nie mam porównania. Może spróbuj korundu? :)
UsuńMoim hiciorem ostatnich tygodni jest pianka/peeling cupcake ze Starej Mydlarni! :)
OdpowiedzUsuńKurde, nie wiem o czym mówisz! Czuję się zacofana! :D
UsuńJa mam gruboziarnisty tej samej firmy - uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńO proszę, czyli jednak zdania są podzielone i wszystko pewnie jak zawsze zależy od oczekiwań :)
UsuńMiałam go kupić teraz jak byłą ta promocja w Rossmanie,ale wkońcu kupiłam inne rzeczy ;( ale kiedyś i tak go wypróbuje! :)
OdpowiedzUsuńCo się odwlecze, to nie uciecze ;)
UsuńCałkiem dobry produkt, kiedyś miałam i myślę, że jeszcze do niego wrócę :)
OdpowiedzUsuńFajnie! :)
UsuńNie używam peelingów do twarzy :)
OdpowiedzUsuńŻadnych? Może spróbuj od enzymatycznych? Moim zdaniem warto! :)
UsuńCzytałam o nim już trochę dobrych opinii, może sięgnę po niego, chociaż nie jestem przekonana do drobnoziarnistych peelingów.
OdpowiedzUsuńJa również wolę te mocniejsze, ale w tym przypadku jestem zadowolona :)
Usuńw ogóle ta seria Lirene Oczyszczanie cała jest świetna!
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest! :)
UsuńObecnie przeżywam zachwyt nad peelingiem Himalaya, ale kto wie... może Lirene też kiedyś dam szansę skoro polecasz :)
OdpowiedzUsuńA ja chyba wypróbuję Himalaya, skoro mówisz, że dobry! Ostatnio jestem pod wrażeniem ich pasty do zębów, więc jeśli reszta kosmetyków jest tak dobra... :)
UsuńMnie to tego typu produktów jakoś nie ciągnie, sama nie wiem..
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam wszystkie peelingi! Do ciała, do twarzy! :D
UsuńNie znam tego peelingu,chętnie się mu przyjrzę. Bardzo lubię peeling Korresa.
OdpowiedzUsuńZ Korres jeszcze nic nie miałam :)
UsuńMam go, mam go :) też jestem zadowolona, trafił w moje ręce przypadkiem, bo w sklepie nie mieli żadnego żelu peelingującego do twarzy więc z braku laku wzięłam ten peeling :) a żel dokupiłam kilka dni później. Jest bardzo dobry, też na pewno do niego wrócę :)
OdpowiedzUsuńSuper! Fajnie, że trafiłaś na swój hit, a nie bubel :D
UsuńZawsze byłam zwolenniczką peelingów mechanicznych (mimo cery naczynkowej), a teraz coraz bardziej przekonuję się do enzymatycznych :)
OdpowiedzUsuńA jaki peeling enzymatyczny jest Twoim faworytem? :)
Usuńktos czyta moje recenzje i sie nimi sugeruje! jest mi bardzo milo!! i ciesze sie, ze i u ciebie sie sprawdzil!
OdpowiedzUsuńGosiu, oczywiście, że nie ktoś czyta! Jestem przekonana, że nie tylko ja! :)))))))
UsuńSuper, że napisałaś o tym produkcie, bo pewnie nie sięgnęłabym po niego od razu :)
Lubię Lirene, mam peeling enzymatyczny do skóry wrażliwej i jest napraawdę niezły, z całą pewnością wypróbuję tą wersję ;)
OdpowiedzUsuńRównież mam ten enzymatyczny i jestem całkiem zadowolona :)
Usuńwłąsnie szukam peelingu :)
OdpowiedzUsuńMoże ten się sprawdzi :)
UsuńBrzmi ciekawie, jak go gdzieś znajdę to się skuszę .
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńChodź do mnie, chodź do mnie: http://graymaluje.blogspot.com/2013/05/tag-co-znajduje-sie-w-mojej-torebce.html
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zrobić ten tag! :D
UsuńOstatnio kupiłam w Rossmanie scrub do twarzy o pomarańczowym zapachu i od razu stał się moim ulubieńcem ;)
OdpowiedzUsuńA jaka to marka? :)
UsuńMam podobnie ostatnio, ale generalnie na nic nie mam za bardzo czasu choć bardzo bardzo się staram, żeby mi blog chwastem nie zarósł :)
OdpowiedzUsuńCo do peelingu - ja bardzo lubię gruboziarnisty z Daxa, ale żałuję, że sięgnęłam finansowego dna bo właśnie chciałam wypróbować ten gruboziarnisty z Lirene, bo dla mnie chyba jednak te grubo- są lepsze niż drobnoziarniste. Mam chociaż motywację do systematycznego zużywania tego co mam :D
Mam oba te peelingi z Daxa w saszetkach, muszę w końcu je zużyć :)
UsuńJeszcze będą okazje do zakupów! :)
Dużo osób chwali sobie te peelingi z Lirene, jeszcze nie spotkałam się z negatywną opinią, sama używam z tej serii peelingu enzymatycznego, bardzo go lubię i dzięki niemu nauczyłam się regularnie wykonywać peeling twarzy ;)
OdpowiedzUsuńSuper! :) U mnie enzymatyczny też się sprawdził :)
UsuńW zapasach mam gruboziarnisty. Ale ten też chętnie kupię :) W ogóle same zachwyty są w blogosferze na temat tych peelingow!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy również będziesz zadowolona :]
Usuń