Cześć Dziewczyny!
Pora na trochę pielęgnacji, w końcu równowaga na blogu musi być :) Postanowiłam przybliżyć Wam balsam, który wykończyliśmy na początku miesiąca, a który zdecydowanie wart jest uwagi, zwłaszcza teraz, kiedy lada moment rozpocznie się sezon grzewczy. Dzisiaj zapraszam Was na moją opinię o balsamie do ciała z linii Intensywna Regeneracja od Lirene.
Od producenta:
DZIAŁANIE:
Balsam do ciała od Lirene funduje mojej skórze solidną dawkę nawilżenia i świetnie radzi sobie z ułatwieniem jej powrotu do dobrej kondycji. Wprawdzie moja skóra nie miewa większych problemów z przesuszeniami, ale sądzę, że dzięki treściwej konsystencji balsamu, również i osoby, borykające się z suchą skórą będą zadowolone z działania tego produktu.
Balsam Intensywna Regeneracja stosowałam codziennie lub co drugi dzień, wespół z moim mężczyzną. W tym czasie okresowo, zwykle rano, sięgałam również po balsamy zapachowe z Bath & Body Works i zawsze dopasowywałam je do aktualnie noszonego zapachu. Lirene stosowałam zwykle po wieczornej kąpieli lub kiedy miałam w zamiarze użycie zapachu, do którego nie mam odpowiednio dopasowanego balsamu.
Moja skóra, po użyciu balsamu Intensywna Regeneracja była intensywnie nawilżona, miękka i przyjemna w dotyku. Balsam ma tę zaletę, że dość szybko się wchłania i choć wymaga to kilku minut, to zajmuje to nie dłużej, niż przykładowo umycie zębów :) Mimo, że balsam zawiera już na drugim miejscu parafinę, to nie odniosłam wrażenia, żeby na skórze pozostawała jakakolwiek nieprzyjemna warstwa. Nie zauważyłam również powstawania ewentualnych wyprysków. Moja skóra reagowała na niego bardzo dobrze.
Działanie balsamu docenił również mój Michał, który dotychczas był fanem balsamu ujędrniającego MaXSlim (również z Lirene). Już po pierwszym użyciu Intensywnej Regeneracji triumfalnie oznajmił, że koniecznie powinnam napisać, że ten balsam dużo lepiej nawilża i szybko się wchłania, więc piszę! A z ust faceta, który nie stosuje wiele więcej niż 5 kosmetyków, to naprawdę coś :)
KONSYSTENCJA:
Balsam ma dość gęstą, ale jednocześnie lekką konsystencję. Jest w miarę zwarty, ale bardzo łatwo rozprowadza się na ciele, nie tworząc smug i nie zostawiając białego nalotu.
ZAPACH:
Przy wyborze balsamu, po który będziemy sięgać oboje kieruje się, obok kryterium nawilżenia, również tym, żeby zapach był dość neutralny. Zależy mi na tym, żeby był przyjemny dla nosa, ale jednocześnie nie utrzymywał się zbyt długo na ciele i nie był dominujący. To również dobra cecha balsamu, który ma być tylko tłem dla różnorakich perfum. Lirene w pełni spełnia te wymagania, dzięki czemu ja mogę bez przeszkód używać ulubionych zapachów, a i mój chłopak pachnie tylko sobą i Bossem, zamiast różami i Bossem ;)
OPAKOWANIE:
Balsam umieszczono w dużej czerwonej butli o pojemności 400 ml. Butelka ma typowe dla marki Lirene wgłębienie przy wieczku, które ułatwia otwarcie produktu nawet mokrymi dłońmi. Design opakowania jest dość minimalistyczny, ale charakterystyczny i przyjemny dla oka. Zaletą butli jest, znowu typowa dla Lirene, płaska "nakrętka", dzięki czemu pod koniec można postawić produkt do góry nogami i zużyć go do końca.
WYDAJNOŚĆ:
Balsam wystarczył nam mniej więcej na dwa miesiące codziennego użytkowania. Mój chłopak sięgał po niego regularnie, co do dnia, natomiast ja - tak jak wspominałam - czasami przeplatałam jego stosowanie użyciem balsamu, odpowiadającego wybranej wodzie toaletowej, ale uśredniając i tak wyszłoby, że sięgałam po niego niemal codziennie.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Balsam jest łatwo dostępny we wszelkich drogeriach, takich jak Natura, Hebe, Super-Pharm czy Rossmann. Bez promocji (a te zdarzają się często) jego cena kształtuje się w okolicach 16-18zł. Jak za taką pojemność, jest to bardzo korzystna cena.
CZY KUPIĘ PONOWNIE:
Tak! Intensywna Regeneracja zdecydowanie wejdzie do naszego grona pewniaków! Lubię znać i mieć sprawdzone i jednocześnie uniwersalne produkty, dlatego jestem pewna, że ten balsam jeszcze niejednokrotnie pojawi się w naszej łazience.
SKŁAD:
Miałyście już okazję poznać ten balsam? Czy polubiłyście się z nim tak, jak ja? :)
K.
a ostatnio zastanawiałam sie czy go kupić ;p
OdpowiedzUsuńChyba był w promocji w ostatniej gazetce Rossmanna :)
UsuńMiałam kiedyś zielony i była całkiem fajny tylko ciężko się wchłaniał ale ta wersja dla skóry suchej bardzo mi sie podoba ;)
OdpowiedzUsuńZielony, czyli MaXSlim, czy jakiś inny? Nie bardzo kojarzę inny zielony :)
UsuńSzkoda, że Lirene nie robi maseł do ciała :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Ciekawe, dlaczego jeszcze nie mają żadnego w ofercie :)
UsuńPost u Karotki z rana jak śmietana :D:D Chyba go kiedyś miałam, ale daawno, bo musiał być w starej wersji opakowania. I spełnił moje oczekiwania, choć ostatnio do ciała wolę masła niż balsamy :)
OdpowiedzUsuńA widzisz jakie miałaś miłe zaskoczenie z rana? :)
UsuńA ja właśnie częściej sięgam po balsamy i te zużywam w miarę na bieżąco, za to stosik maseł rośnie w górę niemal nietknięty :P
Chyba go kiedyś miałam bo opakowanie wygląda znajomo :) lubię produkty pielęgnacyjne Lirene :)
OdpowiedzUsuńJa również je lubię :) Znaczna część oferty dobrze się u mnie sprawdza :)
Usuńmiałam peeling z tej serii i bardzo podobał mi się jego zapach. Przypuszczam, że balsam również przypadłby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPeeling też mam ochotę wypróbować :)
UsuńNie miałam jeszcze, ale widzę, że warto spróbować:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem tak :)
UsuńNie znam go:)
OdpowiedzUsuńBywa :D Wszystko do nadrobienia ;))
Usuńmam i nie bardzo sie z nim lubi,u mnie nawilża na krotko :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się na nim zawiodłaś :/
Usuńnie za bardzo lubie balsamy czy mleczka, teraz u mnie królują głównie masełka :D
OdpowiedzUsuńA ja jakoś jeszcze nie wróciłam do masełek, ale im chłodniej... ;)
Usuńa nie myślałaś wstawiać więcej Michałowych wstawek? :D
OdpowiedzUsuńJak się trafią, to mogę wstawiać ;)
UsuńKiedyś na niego zerkałam, ale bałam się, że będzie 'ciężki' i że będzie długo się wchłaniał.
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem, że moje obawy były bezpodstawne i jak wykończę moje zapasy to po niego sięgnę.
Nie wydaje mi się, żeby był ciężki. Owszem, czuć, że jest trochę bardziej treściwy, ale łatwo i szybko się rozprowadza :)
UsuńNie miałam jeszcze tego balsamu ale koniecznie muszę go zakupić :)
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas jest w atrakcyjnych promocjach :)
UsuńNigdy nie miałam balsamu z Lirene, będę pamiętać, że ten jest wart uwagi :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Aleś się uchowała :D
UsuńNie miałam jeszcze okazji go używać :)
OdpowiedzUsuńPewnie jeszcze się nadarzy okazja :)
UsuńLubię balsamy z Lirene ale tego jeszcze nie miałam więc trzeba będzie to zmienić :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam, ale pewnie kiedyś spróbuję, bo nie zawsze mam ochotę smarować się czymś zapaszystym ;D
OdpowiedzUsuńNo właśnie takie produkty o delikatnym zapachu fajnie się sprawdzają, jak zamierzasz pachnieć czymś innym :)
UsuńFajnie, że Wam przypasował :) Ja lubię z tej serii peeling :)
OdpowiedzUsuńMuszę go wypróbować :)
UsuńU mnie produkty z Lirene nie sprawdzają się za dobrze :(
OdpowiedzUsuńObserwuję!!!! :))
Szkoda, no ale co skóra, to reakcja ;)
UsuńZapraszam, miło mi :)
a to przyjemniaczek :) plus za neutralny zapach, takie czasem też są potrzebne :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo uważam :)
Usuńa ze tak spytam z czystej ciekawosci co twoj chlopak smaruje balsamem? :) moj by mnie wysmial jak bym mu to zapropomowala ;)
OdpowiedzUsuńJak to co? No skórę... Przecież nie samochód :D
UsuńOn i brat są przyzwyczajeni używać balsamów do ciała od małego dzieciaka. Wprawdzie Michał na całe ciało używa go tyle, co ja na dwie nogi, ale w koncu to facet ;)
domyslam sie ze na skore, chodzilo mi na jakie czesci ciala hehe :)
UsuńNoo... Skórę.. :D Ogólnie, cały się smaruje :P Kiedyś to nawet łącznie z twarzą, ale po 26 latach przekonał się, że krem do twarzy nie gryzie ;)
Usuńi wszystko jasne :)
Usuńno jeśli facet mówi że jest lepszy to nie śmiem się kłócić :)
OdpowiedzUsuń