Cześć Dziewczyny!
W końcu udało mi się zwalczyć post denkowy! Ja to ja zwykle, jak mam mało pustych opakowań, to nie chce mi się o nich pisać, bo uważam, że nie ma co pisać o kilku kosmetykach, po czym okazuje się, że kolejny miesiąc przynosi kumulację denek, a ja zabieram się do ich opisywania jak pies do jeża, bo tym razem jest ich za dużo :D Takiej to nie dogodzisz ;)
Od razu chciałabym Was mocno przeprosić za słabą jakość zdjęć, ale niestety dopiero na komputerze zobaczyłam, że niewiele da się z nimi zrobić, a wszystkie puste opakowania już dawno były w koszu ;) Z tego samego powodu, zdecydowałam się zostawić tylko zdjęcia "grupowe", już bez zbliżeń na pojedyncze opakowania, i opisywać produkty według kolejności na zdjęciu (od lewej).
Widzę, że w tym roku dominują u mnie nie tyle comiesięczne, co dwumiesięczne podsumowania zużytych kosmetyków. Jednak jak zwykle post denkowy traktuję jako możliwość zamieszczenia minirecenzji zużytych produktów. Tym razem zużyłam(liśmy) aż 27 produktów! Na szczęście część z nich była już recenzowana na blogu, dlatego w tych przypadkach odeślę Was do właściwego posta :)
1. Balsam ujędrniający MaXSlim; Lirene (400ml; ok.16zł).
To już chyba 3 czy 4 butla tego balsamu, którą zużyłam na spółkę z Michałem. Ja stosowałam go na strategiczne partie ciała, a Michał traktował go jako zamiennik zwykłego balsamu (pewnie nawet nie doczytał, że produkt ma być niby ujędrniający ;)). No i cóż... Ciągle zastanawiam się dlaczego wracam do tego produktu... Owszem pachnie ładnie, dobrze i szybko się wchłania, ale nawilża bardzo umiarkowanie i niestety nie ujędrnia, choćby był stosowany regularnie. Znacznie bardziej wolę typowe balsamy antycellulitowe, niż takie ujędrniacze. Nie jest to produkt zły, ale nie jest to też produkt rewelacyjny, dlatego w najbliższym czasie nie planuję powrotu.
Następca: balsam regenerujący Lirene Intensywna Regeneracja (na całe ciało), balsam antycellulitowy Lirene Stop Cellulit (na strefy strategiczne).
2. Krem regenerujący do rąk; Lirene (100ml, ok.8zł).
Ten produkt już dawno doczekał się swojej recenzji na blogu. Przeczytacie ją TU. Ten krem niestety nie jest już chyba dostępny w drogeriach, dlatego niestety więcej po niego nie sięgnę.
Następca: parafinowy krem do rąk i paznokci Lirene
3. Żel pod prysznic Havaiian Pineapple; Balea (250 ml; ok.1 euro).
Ten żel przypadł mi chyba do gustu najmniej z całego letniego trio od Balea (wspólna recenzja TU), ale nie oznacza to, że nie byłam z niego zadowolona. Pięknie pachniał kokosem i ananasem i dobrze sprawdzał się w letnie dni. Nie wrócę do tej konkretnej wersji, ale żele Balea zawsze są mile widziane w mojej łazience.
Następca: żel pod prysznic Twilight Woods z Bath & Body Works; żel malinowy Balea;
4. Drenujacy peeling antycellulitowy Pharmaceris C (225ml, ok.30zł).
Ten produkt również przypadł mi do gustu, miło mi się go używało i rzeczywiście zauważyłam jego działanie peelingujące, ale nie był pozbawiony wad, dlatego nie sądzę, żebym miała do niego wrócić. Dokładną recenzję serii C przeczytacie TUTAJ.
Następca: dowolny peeling do ciała - aktualnie Pat & Rub lub Bath & Body Works;
5. Masło do ciała z serii Granatapfel; Pharmatheiss Cosmetics (300ml, ok.80zł).
To masło bardzo dobrze sprawdziło się na przełomie roku i wtedy zużyłam też jego większość i wtedy napisałam też o nim obszerną recenzję, którą znajdziecie TUTAJ. Teraz zużywałam już tylko resztki. Generalnie byłam zadowolona z tego produktu i uważam, że był dobry, ale raczej już się nie spotkamy, bo mam całkiem sporo kandydatów na następców ;)
Następca: aktualnie używam balsamów do ciała z Bath & Body Works oraz balsamu do ciała Sensitive Eco Style z Farmony
6./7. Antyperspirant Rexona Fresh w dezodorancie i w kulce (ok.10-12 zł/szt.).
Rexona to w moim odczuciu najlepsze dostępne antyperspiranty. Świetnie chronią przed nieprzyjemnym zapachem i zapewniają mi świeżość na cały dzień, a do tego mają dość rozbudowany wybór zapachów. Jedyne co denerwuje mnie w dezodorancie, to fakt, że ciężko wytrzymać w łazience tuż po jego uzyciu, bo pyli tak mocno, że aż przytyka, dlatego raczej znowu wrócę do kulek.
Następca: antyperspirant z dezodorancie Rexona Cotton Clean
8. Nawilżająco-odżywcze mleczko do ciała SPF10; Lirene (200ml, ok.15-17 zł).
Bardzo udane mleczko z filtrem! Bardzo chętnie sięgaliśmy po nie latem i stosowaliśmy w te miejsca, które nie potrzebują wysokiej ochrony (np. nogi), a także zabieraliśmy je na plażę, żeby łatwo było ponowić aplikację po każdej kąpieli. Generalnie, przed wyjściem na plażę smarowałam się wyższym filtem, a dopiero na plaży, ponawiałam aplikacje filtru co jakiś czas, już z użyciem niższego SPF. Lirene przepięknie pachniał czymś w rodzaju gumy balonowej i miał bardzo wygodną formę sprayu.
Następca: balsam SPF 10 z Kolastyny
9. Żel pod prysznic z wanilią i werbeną z serii Aromatherapy; Bath & Body Works (250 ml/49 zł).
10. Żel pod prysznic z miętą i eukaliptusem z serii Aromatherapy; Bath & Body Works (250ml/49 zł).
Oba żele baaaardzo polubiłam i chętnie po nie sięgałam. Zresztą nie tylko ja! Żel z miętą i eukaliptusem był ulubieńcem gorących dni. Fantastycznie orzeźwiał, dobrze mył i rewelacyjnie relaksował. Natomiast żel z wanilią i werbeną to dla mnie idealna proporcja pomiędzy słodyczą wanilii i rześkim zapachem werbeny. Nawet mój Michał, kiedy go zapytałam, czy używa "tego żelu z wanilią" odpowiedział "ten fioletowy jest z wanilią? Jakbym wiedział to bym go nie tknął" :D Co dla mnie oznacza potwierdzenie, że wanilia nie jest w tej kompozycji przytłaczająca, choć jest wyczuwalna, to jednak nie mdli, a delikatnie otula zapachem :)
Następcy: malinowy żel Balea i żel Twilight Woods z Bath & Body Works
11./12. Pianka do stylizacji włosów z serii Volume Sensation; Nivea (150ml; ok.13zł).
Ten produkt wybrałam nieco w ciemno, kiedy ostatnim razem wróciłam od fryzjera i okazało się, że nadal jednak nie potrafię samodzielnie ułożyć swoich włosów. Pianka świetnie się sprawdziła, bo nie tylko ułatwiała opanowanie fryzury, ale również nie sklejała moich włosów i nie powodowała ich przetłuszczania. W tej chwili prawie z niej nie korzystam, ale mój Michał całkowicie przerzucił się na stosowanie tego produktu zamiast żeli, czy lakieru. Jest tak zadowolony z tego produktu, że nie pozwala mi kupować nic innego, dlatego jest to już stały element kosmetycznego wyposażenia naszej łazienki :)
Następca: ten sam produkt
13. Szampon z serii Shine Boost; Syoss (500ml; ok.15zł).
Ten produkt, to kolejny must have w naszej łazience. Głównym użytkownikiem ponownie jest Michał, ale ja bardzo lubię mu czasem podkradać ten szampon. Pięknie wygładza i nabłyszcza włosy, sprawia, że są miękkie i gładkie w dotyku, a przy tym nie podrażnia skóry i nie wysusza. Nie jest to produkt naturalny, zawiera SLES i silikony, ale ma olej z pestek moreli i to całkiem wysoko w składzie :) Ponownie - nie wolno mi kupować nic innego z przeznaczeniem dla Michała :D
Następca: ten sam produkt
14. Jedwab do włosów Biovax; L'Biotica (15ml; ok.7-10 zł).
To jeden z moich ulubionych jedwabi do włosów. Świetnie zabezpiecza końcówki i zapobiega ich rozdwajaniu. Nie zawiera alkoholu, więc nie wysusza ich. Dodatkowo, pomaga mi nieco ujarzmić moje napuszone końcówki. Zawsze chętnie go kupuję :)
Następca: jedwab do włosów CHI
15. Suchy szampon do włosów Blush; Batiste (50g; ok.8zł).
Batiste są moim absolutnym hitem, a zarazem must have, jeśli chodzi o suche szampony! Mam jedną większą butelekę w domu, a mniejszą wersję zawsze noszę w torebce. Mam nieznośną tendencję do częstego odgarniania i przeczesywania włosów, zwłaszcza grzywki, a do tego - w połączeniu z przetłuszczającą się cerą - moja grzywka czasami nieźle na tym cierpi. Mimo, że generalnie myje włosy co drugi dzień, Batiste pomaga mi ogarnąć te wszystkie dni, kiedy włosy są nadal świeże, ale grzywka jest już ulizana i oklapnięta. Nie chcę już żadnych innych suchych szamponów!
Następca: mini suchy szampon Tropic, Batiste
16. Odżywka do włosów z morelą i pszenicą; Alterra (produkt niedostępny).
Taaak... Dobrze widzicie! Ciągle jeszcze miałam zachomikowaną jedną butelkę tej świetnej odżywki, którą Rossman wycofał już dobry rok temu... Chyba nie ma większego sensu rozwodzić się nad tym, jaka była dobra, skoro jest już niedostępna, ale cóz... Będę tęsknić!
Następca: nawilżająca odżywka z Isany;
17. Odżywka do włosów z serii Miracle Moist; Aussie (250ml; ok.30 zł).
Aussie weszły na nasz polski rynem z wielkim hukiem i zrobiły szybką, choć niezbyt owocną karierę. Generalnie nie jest to zły produkt, nie robił krzywdy moim włosom, ale świadomość tego, że nakładam na moje włosy niemal same silikony, zamiast realnych składników odżywczych, nie pozwala mi wrócić do tej odżywki i wdrożyć jej do stałej pielęgnacji. Pełną recenzję odżywki i szamponu z tej serii znajdziecie TUTAJ.
Następca: jak wyżej
sorry za tragiczną jakość tego zdjęcia, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie :P |
18. Woda termalna Avene (150ml; ok.30zł).
Miałam tę wodę już od jakiegoś czasu, ale jeśli mam być szczera, to nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Ani szczególnie nie orzeźwiała, ani za bardzo nie nawilżała... Właściwie to nie widziałam żadnych jej efektów, więc początkowo trochę się zraziłam do wód termalnych, jednak odkąd odkryłam w lipcu wodę termalną z Uriage, to jestem pewna, że to Avene nie ma się czym chwalić ;)
Następca: woda termalna Uriage
19. Łagodny tonik nawilżający; Pharmaceris A (200ml; ok.20zł).
Polubiłam się z tym tonikiem, ponieważ był delikatny dla mojej skóry, nie podrażniał jej, nie pozostawiał lepkiej warstwy, a dodatkowo delikatnie odświeżał i orzeźwiał. Właściwie nie ma zapachu, więc osoby wrażliwe na produkty perfumowane powinny być zadowolone. Wróciłabym do niego, gdyby nie to, że nie udało mu się przebić mojego faworyta z siostrzanej marki, czyli toniku nawilżającego z Lirene.
Następca: tonik nawilżająco-oczyszczajacy z Lirene
20. Łagodząca pianka myjąca; Pharmaceris A (150ml; ok.25zł).
Ten produkt również był przyjemny w użytkowaniu, dobrze wywiązywał się ze swoich zadań i generalnie dobrze go wspominam, ale specyficzny dziwny zapach ("o zapachu niczego" ;)) skutecznie zniechęcił mnie do powrotu. Jeśli już, to sięgnę raczej po piankę z linii T. Recenzję pianki z serii A znajdziecie TUTAJ.
Następca: emulsja myjąca z nagietkiem z Alverde;
21. Lekki krem głęboko nawilżający; Pharmaceris A (50ml; ok.40zł).
Świetny, świetny, świetny krem! Nie napiszę tutaj nic więcej, bo po prostu musicie przeczytać o wszystkim w recenzji TUTAJ.
Następca: ten sam produkt
22. Żel micelarny do mycia twarzy; Be Beauty (150ml; 5zł).
Fantastyczny produkt myjący spod szyldu Biedronki, prawdopodobnie produkowany przez Tołpę. Zużyłam już niezliczone ilości tubek tego żelu i zawsze chętnie będę do niego wracać, choć teraz zdaje się, że w zmienionej wersji. Pełną recenzję produktu znajdzie TUTAJ.
Następca: emulsja myjąca z nagietkiem z Alverde
Następca: emulsja myjąca z nagietkiem z Alverde
23. Płyn dwufazowy z serii Bawełna; Bielenda (125ml; ok.5-8 zł).
Od pewnego czasu mocno polubiłam demakijaż z pomocą płynów dwufazowych i okazało się, że nagle z zagorzałej fanki miceli, stałam się zwolenniczą dwufaz. Teraz nie wyobrażam sobie bez nich mojego demakijażu, dlatego regularnie wracam albo do tych z Bielendy, albo z Lirene. Żaden z tych produktów nie zostawia mi mgły na oczach, nie podrażnia, a z makijażem radzi sobie dosłownie ekspresowo! :)
Następca: płyn dwufazowy z Lirene
Od pewnego czasu mocno polubiłam demakijaż z pomocą płynów dwufazowych i okazało się, że nagle z zagorzałej fanki miceli, stałam się zwolenniczą dwufaz. Teraz nie wyobrażam sobie bez nich mojego demakijażu, dlatego regularnie wracam albo do tych z Bielendy, albo z Lirene. Żaden z tych produktów nie zostawia mi mgły na oczach, nie podrażnia, a z makijażem radzi sobie dosłownie ekspresowo! :)
Następca: płyn dwufazowy z Lirene
24. Ziołowa pasta do mycia zębów Dental Cream; Himalaya Herbals (ok.11zł/szt.)
Zwykle nie pokazuję tutaj past do zębów, ale ta jest naprawdę świetna! Nie tylko dobrze myje zęby i odświeża oddech, ale też fantastycznie pielęgnuje jamę ustną. Łagodzi podrażnienia i pomaga w gojeniu drobnych ranek. Zauważyłam, że w trakcie jej używania nigdy nie mam problemów z krwawieniem dziąseł. Raz na jakiś czas sięgam po tubkę innej pasty, ale zawsze wracam do tej. Ostatnio upolowałam je w świetnej promocji, więc zapowiada się dłuższy romans :)
Następca: obecnie ten sam produkt
25. Mydło z masłem shea; L'Occitane (kostka miniaturka).
Kolejny produkt, pochodzący z miniaturowego koszyczka od L'Occitane, który bardziej rozczarował, niż zaskoczył. To mydło nie zrobiło na mnie w zasadzie żadnego wrażenia, po prostu przyjemnie pachniało, nieźle myło, nawet nie wysuszało. Ale nadal uważam, że to tylko mydło, nie warte takich pieniędzy, jakie sobie za nie życzy L'Occitane! Nie zamierzam kupować pełnego wymiaru.
Następca: serio? dowolne mydło, u nas zazwyczaj Luksja - i tak używam go co najwyżej do rąk, czy nóg...
26. Brązowa kredka z serii Glimmerstick Diamonds; Avon (ok.10-15zł/szt.)
Świetna kredka do oczu, która przez długi czas stanowiła podstawę mojego makijażu! Jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję do jej zakupu, to z chęcią do niej wróce, ponieważ ma piękny, czekoladowy odcień i ładnie prezentuje się na oku, a do tego jest całkiem trwała.
Następca: kredka Glimmerstick Cosmic z Avon
27. Przeciwtrądzikowa maseczka; Dermaglin (ok.10zł/szt.).
Ta maska, to w moim przypadku jakaś pomyłka. Nie widziałam żadnych efektów jej użycia, a komfort stosowania, z uwagi na specyficzny zapach również był znikomy. Największą frajdę z jej użycia miał mój chłopak, który wysmarował moją buzię tą zieloną mazią. Serio, to była największa zaleta tego produkt - jego frajda z usmarowania mojej twarzy i moja frajda z jego miny psotnego dzieciaka :D
Następca: maska Catastrophe Cosmetic z Lush
***
Uff! To było na tyle! Ten post produkowałam na raty chyba od tygodnia i cieszę się, że w końcu mam go z głowy. Te paskudne zdjęcia irytowały mnie tak bardzo, że zupełnie nie miałam ochoty pracować na tym postem. I uświadomiłam sobie jeszcze jedną rzecz. Im większe denko, tym bardziej nie chce mi się go opisywać, więc chyba wrócę do comiesięcznych "sprawozdań" albo przemyślę inną częstotliwość pojawiania się postów denkowych :)
A jak Wam idzie ze zużyciami? Jesteście chomikami, czy bez litości rozprawiacie się z otwartymi kosmetykami? Ja mam w sobie coś z jednej i drugiej grupy ;)
K.
Jak przyjemnie patrzy się na taką ilość pustych opakowań :) Wiem jednak, że opisywanie tego wszystkiego już tak przyjemne nie jest ;)
OdpowiedzUsuńCzasami się nie chce, oj nie chce ;)
Usuńseria A jest świetna i jej się trzymam:)
OdpowiedzUsuńJa trzymam sie kremu, co do reszty, mam innych ulubieńców lub dopiero ich poszukuję :)
UsuńPokaźne denko! Ciekawi mnie ten pianka z Nivea, kurcze moja ulubiona jest już na wykończeniu a chciałabym coś tańszego. Co do produktów Pharmacerisu- wszystkie pokazane kosmetyki znam i bardzo lubię,szczególnie piankę do mycia twarzy- jak dla mnie bajka :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto ją wypróbować. My zużywamy już chyba trzecią puszkę - działanie jest dobre, cena też przyjazna :)
UsuńDuże denko! Nie wiedziałam, że ten szampon z Syoss jest taki nabłyszczający :>
OdpowiedzUsuńOdżywki nie zastąpi, ale całkiem fajnie się sprawdza :)
Usuń27? :o Spore denko ;) Moje aż tyle nie liczy, ale i tak mi się nie chce go focić XD
OdpowiedzUsuńTeraz we wrześniu też już trochę naprodukowałam opakowań, ale na szczęście nadal nie jest tego tak dużo. Chyba muszę zwalczyć lenistwo i nie robić dwumiesięcznych podsumowań, bo za dużo się tego robi :P
UsuńImponujące zużycia! Żele pod prysznic z serii Aromatherapy uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa miałam te dwa plus jeszcze miniaturką lawendowo-waniliowego. Jak dla mnie ta seria jest naprawdę świetna! :)
UsuńZawsze myślałam, że systematycznie zużywam produkty. Okazuje się, że mam 3 otwarte szampony, 3 żele, 2 odżywki... Ja lubię żel peelingujący z BeBeauty. Świetny zdzierak.
OdpowiedzUsuńOj tam, ja też miewam po dwa produkty z tego samego rodzaju otwarte, ale jeśli każdego z nich używam, to nie mam wyrzutów sumienia :)
Usuńpokaźna kolekcja ;)
OdpowiedzUsuńKolekcja pustych opakowań? Już dawno jest w koszu :P
Usuńgratuluję zużyć :) też lubię Batisty :)
OdpowiedzUsuńAle tego sporo:)
OdpowiedzUsuńNazbierało się :)
UsuńZ pielęgnacją nie mam problemów, za to kolorówka to osobny rozdział. No i dużo zależy do jakiej grupy dany kosmetyk się zalicza bo np. kredki czy linery mam w ilości hurtowej :D Tusze, podkłady zużywam na bieżąco. Można tutaj niezły elaborat przygotować.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że masz ochotę na takie zestawienia. W zasadzie to jesteś jedną z niewielu osób, których denka mnie interesują :P Przykładasz się do tematu i widać efekty włożonej w to pracy. Poza tym wiem, że jeżeli szukam jakiejś informacji a prezentowałaś dany kosmetyk, to na pewno ją znajdę :)))
Brakuje mi poprzedniego baneru, chlip chlip :)))
W czym przygotowałaś zdjęcie wprowadzające?
Oj tam, ja również mam największy problem z kolorówką. Choć to trochę dużo powiedziane, że to problem, bo przecież lubię, wielu produktów używam i lubię zmieniać niektóre elementy makijażu, a więc również produkty. Róże na przykład mają u mnie tak dużą rotację, że w ciągu miesiąca spokojnie mogę wytypować 3-4, których używam najczęściej, po czym w kolejnym miesiącu mogą to być zupełnie inne kolory, żeby potem znowu zmienić na poprzednie i znowu... ;)
UsuńDziękuję Asiu za miłe słowa :) Nie widzę sensu w postach denkowych, które pokazują tylko puste opakowanie i pół zdania, które nie mówi nic o właściwościach kosmetyku. O ile ktoś odsyła do recenzji, to jeszcze jest wszystko ok, bo traktuję taki post jako kompleksowe zebranie linków do recenzji produktów, które zużyła dana osoba, ale już sam opis fajne/niefajne, trochę mija się dla mnie z celem. A skoro nie lubię tego u kogoś, to sama nie zamierzam też robić tego byle jak ;)
Oj, ja również go polubiłam i początkowo cały szablon miał bazować na podobnych elementach, ale ostatecznie stanęło na czymś zupełnie nowym. Na razie tak zostanie, ale nie wykluczam, że jeszcze kiedyś wrócę do tamtego nagłówka :)
Asiu, wszystkie efekty z tego zdjęcia udało mi się zrobić w Picasie :)
Masz rację, ale jakoś ciągle czuję wyrzuty jak kupuję coś nowego że przecież tamte produkty wyglądają jakby były mało używane, a tak nie jest. Tylko ich wydajność jest niesamowita. W swoim życiu kosmetykocholiczki :D udało mi się zużyć tylko 3 bronzery tak do cna, że zaliczyły denko i kilka różów.
UsuńStaram się by rotacja miała ciąg, ale różnie bywa....
Niestety większość denek to jakiś mało ciekawy ciąg, który w żaden sposób mnie nie jest zainteresować. Ale i tutaj potrzebny jest pomysł. Tobie się udało :)
Trochę się już opatrzyłam, że tak powiem i zaczynam znowu czuć się komfortowo :D Wiesz, jak to jest ze zmianami, choć nieuniknione to nie zawsze chcemy je od razu zaakceptować ;)
U mnie Picasa coś ostatnio jakieś fochy strzela, chyba czekają mnie generalne porządki na kompie..
Ależ piekne denko. Ja mam podobnie, zbieram sie do denka jak pies do jeża. Ale w przeciągu kilku dni się ukaże, bo tyle mam pustych opakowań, które zamiast trzymac należy wyrzucić :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubie wodę termalna Avene. Z Uriage miałam maseczkę nawilżająca, która mnie nie zachwyciła :(
To trochę tak jest, że z jednej strony puste opakowania cieszą, a im więcej ich, tym większa radość, ale jak przychodzi do opisywania, to już nie jest tak różowo ;)
Usuńniezłe denko !!! :) u mnie tym razem dużo mniejsze. :)
OdpowiedzUsuńlubię kredki z avon. :) teraz używam jedwabiu z green pharmacy ale może nast. razem kuszę się na ten który Ty zużyłaś. :)
Właśnie! Zapomniałam, że chciałam wypróbować jedwab z Green Pharmacy! W takim razie to chyba na niego się zdecyduję w najbliższym czasie! :)
Usuńpięknie, jesteś królową denkowania :D jestem tak oszołomiona ilością pustych opakowań, że chyba nic więcej nie napiszę...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Haha :D Dzięki :D
UsuńTeż lubię żele Balea, tego ananasowego jeszcze nie używałam. ;p
OdpowiedzUsuńAntyperspiranty Rexony też lubię, ja zawsze używam tych w sprayu.
Batiste to jak dla mnie również jedne z lepszych suchych szamponów! Teraz mam wersję dla brunetek.
A ta kredka z Avonu to kolor flashy copper? Jeśli tak, to jak dla mnie jest ciut za jasna ;p Ale ogólnie też lubię te kredki, tylko inne kolory.
Tej wersji dla brunetek jeszcze nie próbowałam, ale pewnie skuszę się na nią jako kolejną! :)
UsuńTa kredka to Brown Sugar, jest zdecydowanie ciemna i mocno czekoladowa :)
Karotko, ja uwielbiam Twoje denkowe posty. Zawsze coś ciekawego dla siebie wynajdę :)
OdpowiedzUsuńAle wiem jak ciężko jest je przygotować bo sama mam z tym niemały problem. Jest to bardzo czasochłonne.
Dziękuję Natalko! Przyznam Ci się, że pisząc posty denkowe myślę zawsze o Tobie i Hexxanie :) Jesteście chyba jedynymi osobami, które wnikliwie czytają każdy mój denkowy post, a dodatkowo zawsze mam w głowie Twoje entuzjastyczne komentarze, które z radością witają kolejne tego typu posty :D
UsuńKarotko, jest mi naprawdę niezwykle miło :))
UsuńSpore denko, a kosmetyki które zużyłaś to w większości moje chciejstwa :P Przy okazji zapraszam Cię do wzięcia udziału w rozdaniu z okazji roczka mojego bloga ;) Do wygrania są dwa zestawy kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńAle się złożyło :)
Usuńspore denko, widzę kilka perełek:D
OdpowiedzUsuńCo na przykład? :)
UsuńZaciekawiłaś mnie tymi "aromaterapeutycznymi" kosmetykami z Bath & Body Works.
OdpowiedzUsuńSą naprawdę świetne! Niestety trochę kosztują, ale zdecydowanie intensywnie pachną i naprawdę rozumiem o co chodzi z tą całą aromaterapią pod prysznicem ;)
UsuńTeż miałąm ten szampon z Syossa ale jakoś super działania nie zauwzyłam i słabiutko się u mnie w sumie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńPewnie wszystko zależy od włosów, jak zawsze... :(
UsuńLubię te kredki z Avonu, mam chyba 4 kolory :)
OdpowiedzUsuńJa mam teraz 3 kolory Glimmerstick Cosmic :) Te też są świetne! :)
UsuńCiekawa jestem jak sprawdzi się u Ciebie ta nawilżająca odżywka Isany, bo szczerze mówiąc dla mnie nie robi ona nic, a po niej wręcz moje włosy dość dziwnie wyglądają... Są jakby oklapnięte, mimo że odżywki czy maski nakładam zawsze od połowy włosów po końcówki.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Batiste są już w Hebe, nieprawdaż?:D
Lekki krem głęboko nawilżający love <3
P.S. Kurde, ja też dość długo zbieram się z denkiem, powinnam go już napisać;/
W sumie jestem z niej zadowolona, a właściwie byłam, bo wczoraj ją wykończyłam! Pewnie jeszcze do niej wrócę, choć nie określiłabym jej mianem hitu ;)
UsuńPrawdaż ;) i w Marionnaud :)
Widziałam, że udało Ci z nim w końcu uporać ;)
Imponujące denko!
OdpowiedzUsuńMiałam ten krem z Lirene, ale było to już tak dawno, że nie przypominam sobie specjalnie specyfiki jego działania na mojej skórze :)
Wiele dobrego słyszałam o tych kredkach z Avon - ale mam tak duży uraz do ich kolorówki, że nie skusiłabym się sama na zakup. Chyba :D
(przyznać trzeba, że Wasze opinie o nich kuszą)
Ja też od dawna nie miałam zbyt dużo do czynienia z Avonem, ale kredki - czy to Glimmersticki czy SuperShocki - naprawdę im się udały :)
UsuńLubię oglądać posty denkowe ponieważ czasem wpadnie jeszcze coś ciekawego w oko i można się skusić, a tak w ogóle to sporo tego wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńNazbierało się :)
UsuńWooooow!!! jakie ogromne denkooo! :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że rexona ma najlepsze antyperspiranty. Mimo że je uwielbiam to czasem próbuje nowosci z innych firm, jednak szybko wracam z podkulonym ogonem ;)
Mam dokładnie tak samo. Czego bym nie próbowała, to i tak ostatecznie wracam do Rexony ;)
Usuńdenko gigant :D
OdpowiedzUsuńNie ma wstydu :D
UsuńŁo matko, aż głupio mi będzie moje denko pokazać... Na razie mam 2 albo 3 zużyte produkty... Przebiłaś mnie całkowicie :D
OdpowiedzUsuńNo dobra, ale to jest efekt dwumiesięcznych zużyć, więc wiesz, nie sugeruj się mną :D
UsuńMój ulubieniec: żel pod prysznic Twilight Woods z Bath & Body Works, na pewno będziesz z niego zadowolona! :)
OdpowiedzUsuńJestem :) To nie jest mój pierwszy kontakt z nim - mam całą serię Twilight Woods i używam jej od ubiegłego roku, ale przez lato czekała grzecznie na półce :)
UsuńJa również muszę denko w końcu napisać, bo moja torba z pustymi kosmetykami już nam zaczyna powolutku wadzić ;)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam :D Tym razem puste opakowania dosłownie wysypywały mi się z szafy ;)
UsuńNiezłą gromadkę uzbierałaś ;)
OdpowiedzUsuńDo niedawna też byłam wierna tylko Rexonie, ostatnio wypróbowałam antyperspiranty Dove i wg mnie sprawdzają się równie dobrze :)
To prawda, są niezłe, ale jednak Rexona lepiej się u mnie sprawdziła :)
Usuńświetne denko! :) uwielbiałam tę odżywkę z morelą i pszenicą z Alterry :( a krem Pharmaceris A, średnio się u mnie sprawdza.
OdpowiedzUsuńTo prawda! Ta odżywka była świetna!
UsuńOgromne to denko, a tą dwufazówkę z Bielendy bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się u mnie sprawdza - zarówno bawełna, jak i awokado :)
Usuńbardzo duże denko :)))
OdpowiedzUsuń:))
UsuńWow, sporo tego! :)
OdpowiedzUsuńTrochę jest :)
UsuńSporo Ci się uzbierało tego! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
Usuńsporo tego :))) piankę z Pharmaceris mam i uwielbiam, tak samo jak lekki krem, muszę jeszcze przetestować ten tonik :)))
OdpowiedzUsuńobserwuję!
Skoro lubisz tę serię, to z toniku też powinnaś być zadowolona :)
Usuńomg ile tego jest :D heh... Ja zastanawiam sie od jakeigos czasu nad suchym szamponem Batiste i poczatkeim przyszlego meisiaca planuje jego zakup :D
OdpowiedzUsuńJa jestem z nich bardzo zadowolona! Są naprawdę świetne i zauważalnie odświeżają fryzurę :)
Usuńoch ten mały szampon Batiste jest cudowny! jestem straszna, lece na opakowania :P
OdpowiedzUsuńHahaha :D Nie martw się, ja też swój wybór wersji uzależniłam od tego, które opakowanie spodoba mi się bardziej ;)
UsuńWodę termalną miałam tylko z LRP i będąc w trakcie kuracji dermatologicznej bardzo doceniłam jej działanie łagodzące. Pomogła mi również w trakcie uczulenia na masło z TBS, które było masowo wysyłane ;)
OdpowiedzUsuń