Witajcie!
Dzisiaj przygotowałam dla Was minirecenzję produktu z gatunku - umilacze kąpieli, czyli olejku do kąpieli z serii Tutti Frutti od Farmony. Ponownie w wersji zapachowej melon & arbuz. Obiecuję, że jest to już przedostatnia recenzja produktów z tej linii ;)
Słowo od producenta:
"Tutti Frutti Olejek do kąpieli Melon & Arbuz - pełnia szczęścia! zawiera fitoendorfiny
Wyjątkowo wydajny olejek do kąpieli z puszystą pianą i soczystym zapachem świeżych melonów i arbuzów. Oszałamiająca radość życia! Tak pachnie szczęście!
Olejek do kąpieli Tutti Frutti zawiera fitoendorfiny- cząsteczki szczęścia, które wprowadzają w doskonały nastrój, stymulują pozytywną energię, radość i chęć do działania. Owoce noni rosnące na bajecznych, przepełnionych słońcem wyspach Polinezji zwiększają wydzielanie endorfin, pozwalają cieszyć się wspaniałym nastrojem i pełnią szczęścia. Wyjątkowo lekka, puszysta piana zmysłowo otula ciało, a radośnie świeży, soczysty zapach pobudza i orzeźwia. Dzięki zawartości olejku z kokosów nie wysusza skóry, delikatnie ją nawilża i wygładza."
DZIAŁANIE: Jest to raczej płyn do kąpieli, niż olejek, co nie zmienia faktu, że jest dość przyjemnym umilaczem. Wlany pod bieżącą wodę tworzy niewielką ilość pachnącej piany, która wprawdzie nie utrzymuje się zbyt długo, ani nie jest zbyt obfita, ale za to to zapach utrzymuje się w wodzie przez cały czas kąpieli. Produkt nie natłuszcza skóry, nie nawilża jej, ale też nie wysusza. Po prostu umila kąpiel przyjmnym aromatem. Tylko tyle i aż tyle, bo od tego typu produktów wymagam niewiele.
KONSYSTENCJA: Średnio-gęsty płyn, nie wylewa się zbytnio, ale również nie trzeba go wytrząsać z butelki. Jak to się mówi - jest akurat :)
KOLOR/ZAPACH: Płyn ma ładny, zielony kolor i pachnie - fakt - trochę sztucznie, ale jednak czymś mango-arbuzopodobnym. Za całej serii chyba właśnie ten produkt pachnie najładniej i najintensywniej.
OPAKOWANIE: Płyn mieści się w dość sporej - 500ml - butelce. Niestety korek jest o tyle problematyczny, że najwyraźniej zasysa się. Musiałam kilkukrotnie obijać go o kant szafki, albo podważać go nożem, żeby w ogóle otworzyć butelkę, co poskutkowało - jakżeby inaczej - poodgniatanym koreczkiem :P
WYDAJNOŚĆ: Hmm.. Raczej średnio, ale spokojnie wystarczył mi na jakieś 8-10 kąpieli, mimo, że lałam go dość sporo.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.12zł; dostępny w Rossmanie, prawdopodobnie też w Naturach i innych drogeriach sieciowych;
CZY KUPIĘ PONOWNIE: Niekoniecznie. Ostatnio rzadko korzystam z wanny, ze względu na to, że prawie, prawie mieszkam z chłopakiem, a tutaj wanny nie mamy :) Wobec tego korzystając z wanny u mamy zużywam dotychczasowe zapasy kąpielowe, a później mam ochotę wypróbować jakieś cudaki z Tso Moriri albo Lush.
SKŁAD:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Cocamide DEA, Parfum, C9-C11 Pareth-6, Sodium Chloride, Polysorbate 20, Morinda Citrifolia, Zingiber Officinale, PEG-120 Methylglucose Dioleate, PEG-150 Pentaerythrityl Tetrastearate, PEG-6 Caprylic/Capric, Glycerides, Panthenol, Citric Acid, DMDM Hydantoin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolino ne, Limonene, Benzyl Benzoate, CI 19140, CI 42090
Podsumowanie:
+ bardzo przyjemny zapach, który dość długo się utrzymuje;
+ delikatnie, bo delikatnie, ale jednak się pieni;
+ nie wysusza skóry;
- niewygodny korek od butelki
Ten płyn (o sorry... olejek!), to kolejny kąpielowy przyjemniaczek, który zużywało się naprawdę miło i nie żałuję, że ten produkt trafił w moje ręce. Lubię czasem umilić sobie kąpiel lekką pianką i przyjemnym zapachem i ten dość dobrze spełnia ten cel.
A Wy macie jakieś gadżety kąpielowe? Wolicie płyny, czy kule?
K.
Kula z Organique jest ostatnio moim nr. 1 :)
OdpowiedzUsuńMuszę popróbować tych kul trochę :]
UsuńJa uzależniłam się od oleju Fejnal. :)) Kule tez lubie :D
OdpowiedzUsuńNie próbowałam go jeszcze :) Muszę sprawdzić :]
UsuńLubię takie umilacze, ale na zimę wolę bardziej ciepłe - czekoladowe zapachy :-)
OdpowiedzUsuńTen produkt miałam od początku lata, więc sprawdzał się wtedy, kiedy takie zapachy były idealne :)
UsuńA ja go używałam jako żel do mycia, bo kąpieli nie robię zwykle, tylko sru pod prysznic ;>
OdpowiedzUsuńHaha :D Kombinatorka :D
UsuńNie wiem czemu nazywają go olejkiem, ale ok...;) W Każdym razie jakoś nie spodziewałam się po nim cudów;)
OdpowiedzUsuńNo z olejkiem to on niewiele ma wspólnego raczej... :P
UsuńMialal go ale rozdałam, bo nie przepadam za arbuzowo-melonowymi aromatami w kosmetykach... do kąpieli uwielbiam kule Stendersa, lubię olejki Green Pharmacy albo po prostu oliwę z oliwek, kilka kapsułek dermogalu, odrobinę mleka... :)
OdpowiedzUsuńOj Stenders jest nieźle reklamowany :]
UsuńKąpiele lubię, ale rzadko mam na nie czas :/ Olejku/płynu nie testowałam i raczej się nie skuszę, bo dużo ciekawsze są kule itp. ;)
OdpowiedzUsuńJa też mam teraz fazę na kule :D
UsuńWidzę, że kosmetyki Farmony robią karierę w blogosferze.
OdpowiedzUsuńDla mnie, niestety, ich zapachy są zbyt intensywne.
Troszkę szkoda, bo ich wersje zapachowe troszkę mnie kuszą :)
Oj zapachów to oni mają tyle, że aż głowa boli od intensywnego myślenia nad wyborem najlepszej wersji :D
UsuńA ja aktualnie nie mam wanny, i co teraz? ;)
OdpowiedzUsuńNo to klops! :P
UsuńUwielbiam melona, więc przyjrzę się temu płynowi, gdy go gdzieś wyhaczę ;)
OdpowiedzUsuńTylko kolor taki mega sztuczny...
UsuńTrochę sztuczny, ale natury też nikt nie obiecywał ;)
UsuńLubię takie umilacze, ale niestety też nie posiadam wanny:(
OdpowiedzUsuńSzkoda, czasem miło się walnąć w pianę z książką :)
Usuńnie moja linia zapachowa, oddałam, resztę próbuję zmęczyć, ale słabo mi idzie ;/
OdpowiedzUsuńMi najgorzej idzie z masłem, choć lubię ten zapach, to teraz aż łapki świerzbią do cieplejszych zapachów :]
UsuńJa zazwyczaj leje żelu pod prysznic, który akurat mi się pod rękę nawinie, ale nie jestem jakąś wielką fanką leżenia w wannie :)
OdpowiedzUsuńI też jest piana? :P Ja żelami piorę czasem rajtuzy :P
Usuńciekawi mnie zapach, szczególnie,że Farmona z tego słynie:)
OdpowiedzUsuńZapach jest naprawdę przyjemny :)
UsuńMimo wszystko mam wielką ochotę wypróbować.
OdpowiedzUsuńAle ja wcale nie zniechęcam :)
UsuńTeż mnie korci ostatnio Tso Moriri. Naczytałam się o tych cudownych kulach:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też się o nich naczytałam i od razu bym przygarnęła kilka najchętniej :D
Usuńmoimi zdecydowanymi kapielowymi gadżetami są Lushowe bubble bary :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :D Czekam aż i u nas otworzą LUSHa to w końcu je wypróbuję :) Ale pewnie prędzej gdzieś wyjadę, niż u nas się coś ruszy ;)
Usuńuwielbiam kosmetyki Farmony :) ten olejek miałam i bardzo polubiłam, choć nie na tyle by do niego wracać :D może kiedyś tam.. ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, był fajny, ale nie na tyle, żeby od razu do niego wracać :P
UsuńJa zazwyczaj szybko się kąpię i nie mam czasu na relaks:( A chętnie nacieszyłabym zmysły jakimiś pięknymi zapachami...
OdpowiedzUsuńCzasem warto poleżeć chociaż te 15min :)
UsuńMoże kiedyś się skuszę, bo uwielbiam długie kąpiele w wannie :)
OdpowiedzUsuńA ja nie miałam jeszcze nic zachwycającego pod prysznic ani do kąpieli. Używam BD na zmianę z Ziają czekoladową :)
OdpowiedzUsuńJak żałuję, że nie mam wanny! Będę do powtarzać do znudzenia :P
OdpowiedzUsuńzapach na pewno zniewala :)
OdpowiedzUsuń