Dzisiaj post nietypowy, bo ani to post o ulubieńcach, ani nawet nie jest to tag z rodziny "Ile warta jest Twoja twarz". Tym razem postanowiłam pokazać Wam mój mały makijażowy niezbędnik w postaci produktów, których używam, kiedy spędzam noc w domu, czy może raczej powinnam napisać u mamy (a co za tym idzie rano muszę się u niej jakoś umalować!;)). Te z Was, które śledzą mój blog już dłuższy czas, wiedzą z pewnością, że mój czas dzielę pomiędzy dwa domy - mieszkanie z mamą i mieszkanie z chłopakiem, ale już od dłuższej chwili ta granica płynnie przesuwa się na korzyść mojego mężczyzny i to u niego trzymam teraz wszystkie moje największe kosmetyczne skarby i zapasy. Co jednak, kiedy noc spędzam z u mamy, z dala od wszelkich skarbów i dylematów co by tu z czym dzisiaj...? ;)
Generalnie bardzo nie lubię targania wielkiej kosmetyczki za każdym razem, kiedy jadę do mamy, wobec tego w pewnym momencie postanowiłam skompletować z moich kosmetyków mały niezbędnik, który ma swoje miejsce u mamy, a na który składają się kosmetyczne pewniaki (w 90%). Nie wszystkie z tych produktów to ulubieńcy, ale starałam się, żeby ten zestaw był zestawem kosmetyków i akcesoriów, które doskonale znam i wiem, że w nocy o północy będę mogła się nimi szybko umalować i będzie się to nadawało do czegokolwiek ;) ...bo prawda jest taka, że makijaż o 7.30 rano, to dla mnie - sowy, tak jak w nocy o północy dla wszystkich rannych ptaszków ;) Makijaż musi być wobec tego łatwy do przewidzenia i nie wymagający dumania nad połączeniem kolorów ;))
Oto mój "mamowy" niezbędnik! :)
Zacznijmy od pędzli - tymi po które sięgam najczęściej są pędzelek do nakładania cieni - Maestro 320 w rozmiarze 12, pędzelek Maestro 497 do rozcierania oraz mała kulka z zestawu Duo Crease Brush z Essence of Beauty do aplikowania cienia na dolną powiekę. Oprócz pędzli naocznych korzystam tylko ze skunksa Maestro - Foundation I, którym aplikuję róż. Pisałam o tym pędzelku kilka dni temu TUTAJ. Z całego tego zestawu jestem bardzo zadowolona i bardzo chętnie po niego sięgam, ponieważ dokładnie wiem, czego się spodziewać po każdym z tych produktów. Pędzle są przyjemne dla twarzy i oka, nie drapią i nie drażnią skóry. Myślę, że każdy z nich zasłużył na oddzielną recenzję, wobec czego spodziewajcie się ich w kolejnych tygodniach.
Dalej mamy podkład - i tutaj znowu mamy jednego z moich faworytów w kategorii płynnych podkładów, czyli fluid matujący Anti! Acne od Under Twenty w kolorze 120. Podkład ten świetnie sprawdza się nakładany palcami, wygląda na twarzy bardzo naturalnie, a przy tym kryje niemal wszystko to, czego nie chcę uwydatniać na mojej buźce. Trzyma się naprawdę przez większość dnia i bardzo przyzwoicie matuje. Wiem, że wiele już o nim napisano w blogosferze, ale nie umiem się powstrzymać przed dorzuceniem wkrótce swoich kilku groszy na jego temat! :)
Warto jeszcze wspomnieć o pudrze, który nie załapał się na oddzielne zdjęcia, ale jest na zdjęciu grupowym. Niech Was nie zwiedzie opakowanie, bo w środku znajduje się słynny puder bambusowy z jedwabiem z Biochemii Urody. Kupiłam go ponad rok temu, kiedy jeszcze można go było kupić tylko w słoiczkach. Jest to niekwestionowany hit blogosfery i bohater dziewczyn o cerze tłustej lub mieszanej. Hit, na którym szalenie się zawiodłam! Próbowałam nakładać go zwykłym pędzlem do pudru, pędzlem kabuki, włochatym puszkiem i gąbeczką, ale żadna z tym metod zupełnie mnie nie zadowala. Najbliższa prawdy jest zwykła gąbeczka powleczona materiałem, taka jaką to zwykle znajdujemy w pudrach, jednak wymaga ona ode mnie mocnego dociskania pudru do twarzy, co i tak nie daje matu idealnego, ale uzyskany efekt jest najlepszy ze wszystkich opisanych wyżej metod. Niestety moja cera po tym pudrze bardzo szybko się świeci, a w dodatku jest bardzo "pudrowa" w dotyku. Za każdym razem kiedy dotknę twarzy czuję, jak wszystko zostaje mi na palcach... Nie rozumiem fenomenu tego pudru i chyba już nie zrozumiem... ;)
Totalny must have, czyli baza pod cienie - jeszcze nieco ponad rok temu uważałam produkt tego typu za zbędny wynalazek, a teraz niemal nie potrafię się bez niej obejść. Na zdjęciu nieśmiertelna baza z Hean, której recenzja pojawiła się dawno temu na blogu TUTAJ. Może nie uznałabym jej dziś za najlepszą bazę, ale z pewnością nadal plasuje się w czołówce i choć mam do niej pewne zastrzeżenia (gumowatość!), to z pewnością będą po nią sięgać dopóki nie zamieni się w kamień ;)
Kolejny produkt marki Hean, czyli paletka High Definition w wersji Hot Chocolate, czyli wersji kolorystycznej, która szturmem podbiła blogosferę nie dalej, jak rok temu. Ja również uległam tej manii i do tej pory nie żałuję, bo zestaw kolorystyczny jest nie tylko świetny do codziennego makijażu, ale również do makijażu, który ma zacięcie stać się wieczorowym. Ponadto cienie są bardzo dobrze napigmentowane, co tyczy się również jasnego matowego cienia, o co niełatwo nawet z Inglotami. Tę paletkę również przybliżałam Wam już kiedyś na blogu TUTAJ. Ponadto matowy brązowy cień świetnie sprawdza się również jako cień do brwi, jest idealnie neutralny kolorystycznie - ani on zbyt ciepły, ani zbyt chłodny, po prostu brąz idealny.
Skoro mamy niezbędnik, to nie mogłoby zabraknąć również różu - w tym przypadku jest to mój ukochany róż z wiosennej limitowanki Essence - Marble Mania, bliżej prezentowany TUTAJ. Ten róż to jeden z moich zdecydowanych faworytów. W tym kolorze czuję się świetnie o każdej porze roku i w każdym odcieniu skóry ;) Na początku nie chciał współpracować z klasycznym ukośnym pędzlem do różu, ale wspomniany wyżej skunsik od Maestro okazał się być ideałem do tego różu. Mogę zapomnieć pomalować oczy (poza tuszem oczywiście), ale róż musi być! I już! :)
Paletka Catrice Hollywood Boulevard z kolekcji Hollywood's Faboulous 40'ties, to nowość w moim niezbędniku (wygrana u Kasi z xkeylimex), ale za to nowość, która szturmem zdobyła moje serce piękną, jesienną kolorystyką! Za pomocą jedynie dwóch kolorów z tej paletki jestem w stanie stworzyć makijaż, w którym czuję się lekko, świeżo i atrakcyjnie, a wszystko to za sprawą odpowiednio intensywnie podkreślonego spojrzenia. Zdecydowanie faworytka! :)
No i na koniec mój prywatny koszmarek. Maskara Maybelline Falsies (albo raczej masakra...), bo o niej mowa, to dla wielu dziewczyn hit... Hit, który uświadomił mi, że ja zwyczajnie nie cierpię włochatych szczoteczek i zdecydowanie jestem wyznawczynią jedynie słusznych dla moich rzęs silikonowych, bądź gumowych szczoteczek. Dodatkowo przez to wygięcie wiecznie mam ufajdane powieki, wobec czego tak naprawdę do tego niezbędnika powinnam dodać również patyczki do uszu, którymi koryguję wszelkie kropki, kreski i inne cuda, która ta szczotka niepożądanie robi mi na moim misternym makijażu... Sam tusz nie jest zły, ale szczoteczka - a konkretniej jej wielkość, włochatość, miękkość i to jak okropnie skleja mi rzęsy, sprawiają, że szczerze nie znoszę tego tuszu... Ciekawa jestem, czy moja mama by go polubiła... Chyba ją zapytam, bo nie wiem ile jeszcze wytrzymam z tą szczotą :P
No i to by było na tyle... Dużo? Mało? Chyba całkiem w normie, jak na szybki makijaż :) A jak tam Wasze niezbędniki? Macie w swoich zbiorach produkty, po które sięgacie zawsze w pośpiechu? :)
K.
ja wstaje o 6:45 i tez cierpie codziennie:)
OdpowiedzUsuńTez mam na rano zelazny zestaw Kosmetykow na codzien, ktory wiem, ze nie zrobi mi krzywdy :D
To chyba najlepsza opcja! Przynajmniej można się malować na śpiocha ;)
UsuńFajny niezbędnik, ja takiego nie posiadam. Ja też byłam rozczarowana pudrem BU, sprawdza się dobrze, ale nad czym się tu zachwycać ?
OdpowiedzUsuńMaskara z Maybelline nie lubię, również zdecyowanie wolę sylikonowe szczoteczki. Paletka Hean jest cudna, muszę się za nią rozejrzeć ^^
Ja jestem bardzo zawiedziona tym pudrem... A szkoda, bo zapowiadało się pięknie!
UsuńZ maskar Maybelline bardzo lubię One by One, ale pozostałe, których używałam raczej nie przypadły mi do gustu ;)
Silikonowe szczoteczki to jest to :). Uwielbiam paletkę z Hean :). Ja bym nie potrafiła podzielić swoich ulubieńców na dwa domy, nie mam ich aż tyle :D
OdpowiedzUsuńJa nie miałam większego wyboru ;) To było dużo łatwiejsze, niż każdorazowe wypełnianie torby kosmetykami i innymi niezbędnymi szpargałami ;)
UsuńBardzo podoba mi się Twój niezbędnik :)
OdpowiedzUsuńI odpowiada pod każdym względem.
Ja też dzielę czas między dwoma mieszkaniami - tym u Rodziców (ze względów głównie zawodowych, jeszcze) i tym naszym, czyli moim i mojego partnera :)
Wyobraź sobie, że ja dopiero wczoraj kupiłam bazę pod makijaż.
Wybrałam tę z Art Deco - jestem ciekawa, jak się sprawdzi.
To pierwszy tego typu kosmetyk w mojej kosmetyczce.
Mam do Ciebie pytanie, tyczace tego fluidu, który pokazujesz.
Kusi mnie ten kosmetyk, ale nie bardzo wiem, który odcień wybrać.
Chciałabym ten najjaśniejszy, ale niestety, w Rossmannie nie było testerów.
Jaki odcień Ty posiadasz ?
Czyli znasz ten ból - a zaraz to usprawiedliwienie, żeby kupować podwójnie ;)
UsuńO bazie Art Deco słyszałam dużo dobrego, więc pewnie będziesz zadowolona :)
Wiesz co, ja mam kolor 120, to jest środkowy kolor w numeracji, ale tak naprawdę jest to najjaśniejszy odcień :)
Ja codziennie rano staram się sięgać po coś innego, bo w szufladzie mam tyle różności, że aż żal mi codziennie nie kombinować z innymi kosmetykami. Gdybym jednak tak jak Ty miała mieszkać na dwa domy to pewnie też bym coś podobnego skomponowała :)
OdpowiedzUsuńNa większą różnorodność pozwalam sobie u mojego chłopaka, bo tam mam prawie całe moje zasoby. U mamy zostawiłam sobie tylko mały niezbędnik :)
UsuńDzis wybieram sie do rossmanna po ten podkład.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że również będziesz zadowolona :)
Usuńuwielbiałam te pokład ale mi się skończył
OdpowiedzUsuńNo to biegusiem do sklepu ;)
Usuńbez tych rzeczy ani rusz :) idealny niezbędnik.. brakuje mi tylko eye linera :D
OdpowiedzUsuńJa akurat dość rzadko korzystam z linera :)
UsuńNo Karola, podziwiam, że zmieściłaś się tylko w takim małym niezbędniku:) Ja chyba nie umiałabym zdecydować czego mi potrzeba:P I wzięłabym wszystko, co może się teoretycznie przydać:D
OdpowiedzUsuńKasia, na początku woziłam niektóre kosmetyki ze sobą, ale szybko mi się znudziło dźwiganie dodatkowych kilogramów ;) I bez tego mam ciężką torbą, choć nie wiem, czym to jest spowodowane :P
UsuńTen podkład kusi mnie od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto po niego sięgnąć, jeśli tylko odpowiadają Ci kolory :)
UsuńNie lubię cieni catrice
OdpowiedzUsuńza to maestrzaki kocham
No cóż, cienie Catrice może nie są najbardziej napigmentowanymi cieniami na świecie, ale jako ja je bardzo lubię, na dzień sprawdzają się bardzo dobrze :) Zresztą mam trzy takie satynki, które kryją już po jednym przeciągnięciu pędzelkiem, więc to chyba zależy od sztuki :)
UsuńSwojego czasu miałam trzy zestawy :D i TO było wyzwanie, teraz widzę, że minimalistyczne podejście dobrze mi służy. Zabawne jest to, że obecny zestaw kompletowałam na wariata, nie wzięłam wielu rzeczy a najbardziej brakowało mi pędzli. Reszta asortymentu uzupełniona i chyba pokażę taką odsłonę bo wiem, że zostanie ona ze mną w takim wydaniu. Jedyne, co może się zmienić to pojedyncze produkty, które wejdą na miejsce "zdenkowanych".
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój zestaw i jedynie brakuje mi kredki/linera :P Nie sądziłam, że odczuję taki brak. Niby można poratować się cieniami ale jednak lubię inną formę.
Pokaż, pokaż! Chętnie obejrzę Twój uaktualniony minimalizm :)
UsuńJa z linera korzystam bardzo rzadko, częściej z brązowej kredki, którą zawsze mam w podręcznej kosmetyczce, a z racji tego, że jest jedna, to prędzej kwalifikuje się do niezbędnika nr.2 o którym również wkrótce ;)
potwierdzam under jest świetny:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :)
Usuńtez mam taki swoj zestaw,bez którego ani rusz ;]
OdpowiedzUsuńPrzydaje się, dzięki niemu zawsze mam te 5 minut snu więcej ;)
Usuńzestaw w sam raz, nie za dużo, nie za mało :)
OdpowiedzUsuńChyba tak, wyszło dość minimalistycznie :)
Usuńa widziałąm ten podkład na promocji w rossmannie i nie wziełam ;( chyba sie po niego wróce:P
OdpowiedzUsuńZastanów się, bo moim zdaniem warto :)
Usuńmoim zdaniem mały niezbędnik :P ale to na plus! :)
OdpowiedzUsuńWiększy pewnie mam u chłopaka, pomyślę nad nim i zrobię kolejny post tego typu :)
UsuńKuleczkowy zestaw Essence of Beauty uwielbiam i także używam codziennie :) Śliczne zestawienie ma paletka z Catrice, uwielbiam takie kolory.
OdpowiedzUsuńTe kuleczki to były chyba moje pierwsze "prawdziwe" pędzelki :)
Usuńw moim niezbędniku też jest porównywalna ilość:) czaję się na ten tusz od jakiegoś czasu!!!
OdpowiedzUsuńNo cóż, jeśli lubisz włochate szczoteczki, to może Ci się spodoba, ale moje rzęsy go nie znoszą ;)
UsuńTeż mam podobny niezbędnik, jednak co mogę, to staram się wymieniać na próbki :) kiedyś brałam całe kufry ze sobą ;) jak gupia ;)
OdpowiedzUsuńPróbki i odlewki są fajne na wyjazdy albo noce poza domem/domami :) Też staram się o nich wtedy pamiętać :)
UsuńMój niezbędnik wygląda bardzo podobnie :)
OdpowiedzUsuńCo do pudru bambusowego z BU - też się zawiodłam :(
No proszę, czyli jest nas więcej, a ten puder, to jednak nie taki świętoszek ;)
UsuńCałkiem konkretny zestaw :) Ale jest wszystko co niezbędne by prezentować się jak człowiek ;-))
OdpowiedzUsuńTak mi się wydaje :) W podręcznej kosmetyczce mam jeszcze korektor i pomadkę ochronną ;)
UsuńNie ma to jak dobra baza pod cienie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńTeż wolę silikonowe szczoteczki - pjona!
OdpowiedzUsuńMój niezbędnik jest mniejszy, bo nie używam cieni. Zamiast nich czarna kredka :)
Piona! :D
UsuńKiedyś też używałam przede wszystkim czarnej kredki, później mi się odwidziało i zaczęłam używać brązowej, a teraz i z tej korzystam sporadycznie :)
Używam podobnych rzeczy, ale wymiennie- codziennie staram się używać innych rzeczy, bo mam ich dużo i muszę je zużyć. Tę bazę pod cienie też bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńJeśli jestem u chłopaka, gdzie mam prawie wszystkie skarby, to też staram się wymieniać kosmetyki, ale u mamy zostawiłam ten jeden żelazny zestaw i tyle mi wystarcza te dwa razy w tygodniu :)
UsuńBaze Hean mam i jestem z niej póki co bardzo zadowolona ;) Mimo to planuję zakupić sobie inne, kiedy ta kiedyś się wreszcie skończy ;)
OdpowiedzUsuńTak swoją drogą, to bardzo lubię posty tego typu ;)
Co do pudru BU to mam zwykłego bambusa i też nie do końca jestem zadowolona. Matowi dobrze, nie ma na co narzekać, ale niestety buzia wydaje mi się taka bardzo "tępa", zbyt pudrowa...
UsuńJa polecam od siebie bazę Cashmere. Z bazy Kobo też byłam zadowolona, ale ma strasznie dziadowe opakowanie, przez to, że ciężko ją dokręcić, niestety zasycha szybciej, niż by mogła.
UsuńDokładnie, też mam to uczucie tępej skóry :/ Paskudne!
Mam te cienie z HEAN i jestem zachwycona :) Szczególnie tym kolorem łososiowym .
OdpowiedzUsuńAkurat tego jednego najrzadziej używam :P Nie wiem, w tym jednym czuję się trochę jakbym miała zapłakane oczy ;)
Usuńw normie jak na noc po za "właściwym" domem:P
OdpowiedzUsuńTak mi się wydaje :)
Usuńbardzo fajny blog, zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńzestaw optymalny, ale brakuje czegoś do ust :)
OdpowiedzUsuńTrochę o tym zapomniałam, ale zawsze w kieszeni czy kosmetyczce w torebce mam jakąś pomadkę ochronną, często wrzucam też jakąś szminkę, ale to już raczej element zasobów, które przechowuję u chłopaka :)
UsuńŚwietny niezbędnik, widzę kilka moich ulubieńców :))
OdpowiedzUsuńNiektóre kosmetyki są stosunkowo popularne, więc wcale mnie to nie dziwi :)
UsuńSzukam tej paletki HEAN i znalezc nie mogę ;/
OdpowiedzUsuńJa kupiłam ją stacjonarnie w Drogerii Jasmin, ale zdaje się, że można je też zamówić ze sklepu Hean.
UsuńMam ten podkład, ale jeszcze go nie stosowałam. Paletkę Hean ubóstwiam, szczególnie ten kolor złotobrązowy. Jest idealny. Biały też niczego sobie. Ładnie "oczyszcza" łuk brwiowy :)
OdpowiedzUsuńTo też moje ulubione kolorki :) Tego matowego brązu używam jeśli chcę trochę wzmocnić całość, no i na dolną powiekę też :)
UsuńJestem pod wrażeniem, że tak bardzo dobrze sprawują się u Ciebie podkłady jak np. Under Twenty. Niestety u mnie nie sprawdzają się kompletnie;/
OdpowiedzUsuńA co robią źle? Nie trzymają się, czy po prostu kolory nie takie? :)
UsuńU mnie to samo - ten Under20 zupełnie - raz, że się nie trzyma, parę godzin dosłownie, dwa że kolor, trzy że nic właściwie na twarzy nie robi :D :)
UsuńŚlicznota ta paletka Catrice ;)
OdpowiedzUsuńHmm, mój niezbędnik... Sleek Au Naturel tak na szybko na oczy, czarny liner, jakiś tam tusz, jakiś tam róż i sru :D
Poszczęściło mi się z nią! :D
UsuńU Ciebie bez linera to ani rusz :)
Bardzo fajny niezbędnik, zajmie niewiele miejsca w kosmetyczce a jest w nim wszystko co powinno być:)
OdpowiedzUsuńNawet nie pakuję go do kosmetyczki ;) Ustawiłam sobie piramidkę na półeczce, a to co się dało, to stoi sobie w kubeczku razem z pędzelkami ;)
UsuńTeż nie znoszę tego tuszu z Maybelline. Strasznie skleja rzęsy i pozostawia owadzie nóżki...
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne wrażenia...
UsuńTeż uwielbiam ten podkład z Under 20 :)
OdpowiedzUsuńA co do pudru z BU - mam zwykły bambusowy i jestem z niego zadowolona. Co prawda cudów nie czyni, bo po paru godzinach zaczynam się świecić, ale moja twarz wygląda po nim ładniej i cera też go polubiła :)
Bardzo się cieszę, że paletka Catrice przypadła Ci do gustu :*
ja do pracy jak mam na 6 musze wstac po 4:(
OdpowiedzUsuńŁadne te cienie Catrice :)
OdpowiedzUsuńO jaaaa, z Twojej bazy Hean rzeczywiście zrobiła się guma. Moja na razie jeszcze się trzyma.
OdpowiedzUsuńA ja wciąż dojrzewam do recenzji fluidu Under Twenty, bo moje uczucia do niego są zmienne. ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z Twojego makijażowego niezbędnika :)
OdpowiedzUsuń