Cześć Dziewczyny,
Zgodnie z facebookową zapowiedzią - przygotowałam dla Was recenzję i porównanie suchych szamponów Batiste, które przewinęły się przez moje ręce w sześciu różnych wersjach. Zdążyłam sobie wyrobić już o nich zdanie i przetestować każdą z posiadanych przeze mnie wersji, więc to najwyższa pora na podzielenie się z Wami moimi wrażeniami :)
Szampony przybyły do mnie z różnych źródeł - dwa z nich kupiłam na ubiegłorocznych targach kosmetycznych, jeden w sklepie internetowym, jeden dostałam na październikowym spotkaniu blogerek, a kolejne dwa przesłał mi polski dystrybutor Batiste celem przetestowania kolejnych wersji i wyrażeniu o nich opinii na blogu. Tym sposobem miałam okazję korzystać w wersji Blush, Cherry, Tropical, Medium & Brunette Hair, Wild oraz XXL Volume.
Wszystkie klasyczne wersje Batiste, tzn. te bez dodatków kolorowych pigmentów, czy lakieru (w moim przypadku mam na myśli oczywiście Blush, Cherry, Tropical i Wild), mają - moim zdaniem - w zasadzie identyczne właściwości i różnią się jedynie zapachem. Natomiast pozostałe dwa szampony posiadają kilka cech, które odróżniają je od reszty, o których będę wspominać dodatkowo w odpowiednich akapitach.
ZAPACHY:
BLUSH - to słodki, kwiatowy i na pewno bardzo dziewczęcy zapach;
CHERRY - słodki i owocowy zapach, trochę cięższy, niż Blush, nie wyczuwam tu prawdziwej wiśni, raczej coś w stylu wiśniowej galaretki;
TROPICAL - tutaj zdecydowanie dominuje kokos, jest intensywny i wyraźnie wyczuwalny;
MEDIUM & BRUNETTE - ten zapach trudno mi określić - jest słodkawo, może trochę kwiatowo, ale w porównaniu do pozostałych szamponów raczej dyskretnie;
WILD - ponownie trafiamy na słodki, nieco ulepkowaty zapach, w którym wyczuwam trochę wanilii i może nawet trochę cynamonu;
XXL VOLUME - zdecydowanie najświeższy z zapachów, choć nadal słodko; przypomina mi trochę zapach typowy dla salonów fryzjerskich :)
Każdy z zapachów jest intensywny i bardzo długo utrzymuje się na włosach. Często wyczuwam je przez cały dzień. Spotkałam się z zarzutami, że zapachy szamponów potrafią przyćmić zapach perfum, ale nie zaobserwowałam u siebie tego zjawiska. Może dlatego, że lubię sięgać po mocniejsze zapachy, które nie oddają tak łatwo pola do popisu. Niemniej jednak to, że moje włosy długo utrzymują zapach szamponu, poczytuję raczej na plus, niż na minus, ale weźcie pod uwagę, że przypadły mi do gustu te słodkie ulepki :)

Rano jestem w wiecznym niedoczasie i naprawdę trudno mi zmoblilizować się, żeby codziennie wstawać kilka minut wcześniej tylko po to, żeby umyć głowę, tym bardziej, że naprawdę rzadko zdarza się, że naprawdę jest na tyle źle, żebym tego potrzebowała. Mimo to, na drugi dzień po myciu, moje włosy nie zawsze wyglądają dobrze, szczególnie po nocy. Grzywka jest trochę ulizana od ciągłego odgarniania jej z czoła, a dodatkowo zdarza jej się poodgniatać w dziwnych kierunkach - na pewno znacie ten widok z własnego lustra :D
...i choć reszta włosów wygląda całkiem nieźle, to jeśli chodzi o ich objętość, to czubek mojej głowy wygląda raczej smętnie, no i w sumie gdybym miała ochoty na kucyk, to wychodzi na to, że i bokom przydałoby się wtedy trochę odświeżania... Znacie to? :)
Głównym zadaniem suchych szamponów jest odświeżenie fryzury i doprowadzenie jej do stanu używalności ;) W moim przypadku szampony Batiste okazały się świetnym rozwiązaniem, ponieważ zawsze kiedy czuję, że moje włosy mogłyby wyglądać trochę lepiej, a jednocześnie nie kwalifikują się jeszcze do mycia, wtedy to właśnie Batiste przychodzi mi z pomocą! Wystarczy kilka psiknięć, żeby odświeżyć i doprowadzić moją fryzurę do ładu, a dodatkowo nadać jej trochę objętości. Korzystam z Batiste zarówno wtedy, gdy mam ochotę upiąć włosy w kucyk, jak i wtedy, gdy zamierzam nosić je rozpuszczone - szampony sprawdzają się w każdej z tych sytuacji, no i nie wyglądam dzięki nim jakby mnie pies ulizał :D

Najsłabsze działanie odświeżające ma w moim odczuciu wersja z dodatkiem lakieru, czyli XXL Volume. Nie dość, że odświeżenie jest dużo mniejsze, niż w przypadku pozostałych wersji, to jeszcze dodatek lakieru sprawia, że moja włosy stają się lepkie i paradoksalnie trudniej je ułożyć! Miało być pięknie, miała być objętność, a jest jeden wielki klops i kołtun ;) Znacznie lepsze efekty, zarówno jeśli chodzi o odświeżenie, jak i o objętość, uzyskuję korzystając z innych wersji Batiste! Z XXL Volume zupełnie się nie polubiłam i choć zazwyczaj sięgam po pierwszy szampon z brzegu, to przed tą wersją zawsze cofam rękę i sięgam wgłąb półki po wersję łatwiejszą i przyjemniejszą w obsłudze ;)
Oczywiście należy przy tym wszystkim pamiętać, że nawet najlepszy suchy szampon nie zastąpi mycia głowy, jednak z pewnością znacząco ułatwi życie osobom, które nie mają czasu lub ochoty na codzienne mycie włosów, lub po prostu nie mają ku temu warunków, na przykład ze względu na podróż.
Wcześniej korzystałam z suchego szamponu innej firmy, ale ten nie tylko słabo odświeżał moją fryzurę, ale też był bardzo ciężki do zaaplikowania tak, aby nie tworzył na głowie "siwizny". To doświadczenie trochę mnie zniechęciło do kolejnych tego typu produktów, jednak o Batiste czytałam tyle dobrego, że postanowiłam spróbować i cóż... Jestem im wierna już od roku! :)
 |
Tak trzeba masować :D |
SPOSÓB APLIKACJI:
Szampony Batiste w większości wersji mają biały kolor i początkowo zostawiają osad na włosach, którego jednak bardzo łatwo się go pozbyć, jeśli tylko pamiętacie o odpowiedniej aplikacji! Przede wszystkim, należy zwrócić uwagę na to, żeby nie spryskiwać włosów ze zbyt małej odległości! Z suchymi szamponami trzeba się obchodzić trochę tak, jak z lakierem do włosów - im bliżej spryskasz, tym bardziej będzie widać, że masz coś na głowie i tym trudniej będzie to udawać, że Twoja fryzura, to zasługa tylko i wyłącznie natury lub dobrych genów ;))
Warto spryskiwać włosy z odległości ok.30 cm tak, żeby szampon mógł się na nich równomiernie rozłożyć i nie skupiał się tylko w pojedynczych miejscach. Następnie, należy wmasować dokładnie szampon w skórę głowy, co zazwyczaj załatwia kwestię widoczności białego osadu. Jeśli szampon nadal jest widoczny, wtedy dopiero zabieramy się za jego wyczesywanie, jednak moim zdaniem kilkanaście sekund masażu powinno sobie wystarczająco z tym poradzić - works for me - sama przecież mam ciemne włosy i nigdy nie miałam problemu z tym, żeby pozbyć się białych śladów :)

Jeśli jednak nadal nie możecie sobie poradzić z białym osadem po szamponie, to może warto wybrać wersję dopasowaną kolorystycznie do Waszych włosów? Producent wychodzi nam na przeciw, ponieważ w ofercie możecie znaleźć zarówno szampony dla blondynek, brunetek, jak i szatynek, a nawet rudowłosych :) Sama mam wersję MEDIUM & BRUNETTE, którą wyposażono z brązowo-szary pigment. Dzięki temu szampon nie zostawia widocznych śladów po spryskaniu włosów, ponieważ pigment idealnie się wtapia. Na pewno jest to spore udogodnienie dla osób które mają problem z białymi śladami. Wersja kolorowa ma w moim odczuciu identyczne działanie odświeżające, jak pozostałe produkty Batiste, więc mogę ją Wam spokojnie polecić :)
 |
U góry wersja Wild z białym szamponem, na dole wersja Medium & Brunette z kolorowym szamponem. |
Korzystając z Batiste, zauważyłam znacznie więcej plusów, niż minusów korzystania z tego typu produktów, jednak największą wadą tych produktów jest to, że w miejscu, w którym szampony zostały użyte, włosy tracą zdrowy połysk, a zostają dość mocno zmatowione. Oczywiście jest to efekt, utrzymujący się jedynie do czasu najbliższego mycia głowy, ale może być to uciążliwe. Pewnie lepiej byłoby po prostu umyć głowę, ale już chyba wspominałam, że jestem typem osoby, której trudno zwlec się z łóżka nawet minutę wcześniej, a co dopiero pół godziny, które zamiast na sen musiałabym poświęcić na mycie i suszenie praktycznie czystych, ale klapniętych i poodgniatanych włosów.... ;)
Trochę upierdliwe jest też to, że osad z szamponu jest wyczuwalny na włosach, które stają się nieco tępe w dotyku, więc ich macanie nie należy do najprzyjemniejszych. Z drugiej strony może to i dobrze - w końcu powszechnie wiadomo, że częste dotykanie włosów nie sprzyja zachowaniu przez nie świeżości ;)
Z drugiej strony warto jeszcze dodać, że mimo częstego korzystania z suchych szamponów nie nabawiłam się dotąd (odpukać! ;)) ani łupieżu, ani żadnego podrażnienia, choć moja skóra potrafi być wrażliwa.
A teraz wybaczcie nieestetyczne zdjęcie... Chciałam Wam pokazać różnicę między zwykłym Batiste, a tym kolorowym. No... moim zdaniem wszystko widać jak na dłoni... ;)))
 |
To be sure - na górze Batiste Medium & Brunette, na dole Batiste Wild. |
OPAKOWANIE/ CENA/ DOSTĘPNOŚĆ:
Produkty Batiste kupicie w dwóch pojemnościach - małe opakowania 50 ml (7,99zł) oraz duże opakowanie 200 ml (14,99 zł wersje zwykłe i 16,99 zł wersje z dodatkami. Małe opakowania rewelacyjnie sprawdzają się do torebki i w podróży, a także na weekendowy wypad. Duże oczywiście zajmuję honorowe miejsce na podręcznej półce w łazience :) Jeśli chodzi o sam design, to każde z opakowań jest bardzo kolorowe i z pewnością zwraca uwagę. Przyznam, że moje pierwsze szampony wybrałam właśnie na podstawie opakowania ;) Jeśli szukacie szamponów Batiste stacjonarnie, to zajrzyjcie przede wszystkim do Hebe oraz do Marionnaud, natomiast jeśli będziecie szukać ich w internecie, to zacznijcie od sklepu producenta -
Perelki.eu.
***
Podsumowując - stosowanie suchych szamponów z pewnością ma swoje plusy i minusy. W moim przypadku - plusy zdecydowanie przeważają nad minusami, a Bastiste stały się dla mnie nieocenionym pomocnikiem w porannych przygotowaniach i wielokrotnie pozwoliły mi na zaoszczędzenie czasu czy też po prostu szybką i sprawną poprawę stanu fryzury :) Ja jestem na tak i zdecydowanie polecam, jeśli nadal się wahacie! :)
A jakie jest Wasze zdanie o suchych szamponach? Używałyście już Batiste? :)
K.