poniedziałek, 30 kwietnia 2012

TAG: 50 pytań

Wiem, wiem - wszyscy już robili ten tag... ;) Otagowała mnie Gray i to już dawno temu, ale ciągle o tym tagu zwyczajnie zapominałam... Ale zostawię Was z tym tagiem pod moją nieobecność, może uzbiera się chociaż kilka pytań ;)


Zasady:
1. Napisz od kogo otrzymałaś tag i zamieść link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
2. Wklej logo tagu wpisując wcześniej swój nick.
3. Odpowiedz szczerze na 50 pytań zadanych w komentarzach pod notką.
4. Nominuj dowolną ilość blogerek, o których chcesz się czegoś dowiedzieć :)

Nie taguję nikogo, bo niemal u każdej z Was ten tag już się przewinął ;)

Zapraszam do zadawania pytań, tylko bądźcie łaskawe ;) Na wszystkie odpowiem po powrocie, czyli ok.4 maja. Do zobaczenia! :)

K.
Czytaj dalej

piątek, 27 kwietnia 2012

Zdobycze miesiąca, interes życia - rozświetlacz Mary-Lou Manizer i róż Down Boy od The Balm - szybkie swatche :)

Cześć Dziewczyny!

W wolnej chwili, między żelazkiem a walizką, przybiegam do Was z szybkimi swatchami moich dzisiejszych zdobyczy, czyli dwóch cudeniek marki The Balm. Tych zakupów zupełnie nie planowałam, ale nie mogłam przejść obojętnie wobec promocji w perfumeriach Marionnaud. Tylko do 29 kwietnia kupując minimum dwa produkty marek dostępnych wyłącznie w Marionnaud (czyli m.in. The Balm) dostajemy rabat 50% na te produkty. Tym sposobem za rozświetlacz Mary-Lou Manizer i róż Down Boy zapłaciłam mniej, niż gdybym kupowała sam rozświetlacz w cenie regularnej! To chyba mój deal życia! :D

Down Boy & Mary-Lou Manizer
Mary-Lou Manizer w cenie regularnej kosztuje 61zł, a róż Down Boy 54zł, natomiast ja za całe zakupy zapłaciłam 57,51zł i tyle samo zostało mi w kieszeni. No to przecież okazja jedyna w swoim rodzaju, nie mogłam nie skorzystać! Dlatego też z obawy, że promocja mnie ominie w szale zakupowym wsiadłam z walizą do autobusu (wprawdzie wyjeżdżam jutro, ale już dzisiaj musiałam się stawić na "zbiórkę" u lubego ;)) i pognałam radośnie do Marionnaud. Co ja się tego natargałam, to tylko ja i ludzie w autobusie przeskakujący nad moją walizką wiedzą, ale warto było! :D

Down Boy & Mary-Lou Manizer
Zresztą same popatrzcie... Na razie same swatche, bo nawet nie miałam kiedy wypróbować ich na buzi - na pewno wrzucę recenzję, jak już trochę się nimi pomiziam :)

rozświetlacz Mary-Lou Manizer
Mary-Lou Manizer nałożony prosto z palucha ;)
Mary-Lou Manizer lekko roztarty

róż Down Boy
Down Boy - po lewej podwójna warstwa, po prawej pojedyncza
I jak Wam się podoba? Skusicie się na coś w tej promocji? :)
K.

P.S. Rano wyjeżdżam na kilka dni na majówkę i nie będę miała dostępu do internetu, przez ten czas zostawię Was z tagiem 50 pytań, na które odpowiem po powrocie - o ile takie będą :D Do zobaczenia 4 maja! :) Wypocznijcie dziewczyny i trzymajcie kciuki za moje pisanie magisterki :P
Czytaj dalej

TAG: 11 Questions

I znowu tag - ostatnio sporo tego krąży, a mam jeszcze tag 50 pytań do wrzucenia - zupełnie o nim zapomniałam, ale z racji tego, że wyjeżdżam na weekend majowy, myślę, że zawiśnie on jako "najświeższy post", a na pytania (jeśli takie w ogóle będą) odpowiem po powrocie, bo niestety nie będę miała dostępu do netu.


Tym razem zostałam otagowana przez BeautyWizaż :)

ZASADY:
Po przeczytaniu odpowiedzi osoby która Cię otagowała, odpowiedz na pytania przez nią zadane.

1. Po przeczytaniu 11 pytań zadanych przez tagera odpowiadamy na wszystkie na swoim blogu.
2. Wybierz 11 osób które tagujesz, powiadom je.
3. Utwórz 11 pytań które chcesz zadać tagowanym osobom.

Pytania w większości natury mało kosmetycznej, ale może ktoś się zainteresuje lub zainteresuje rozszerzeniem jakiegoś tematu przy okazji tagu 50 pytań ;)

1. Jakiej części ciała poświecasz najwięcej czasu jeśli chodzi o pielęgnację?
Myślę, że ostatni ten czas rozkłada się mniej więcej podobnie pomiędzy pielęgnacją twarzy, a pielęgnacją włosów. Głównie ze względu na to, że wyznaczyłam sobie dwa dni w tygodniu, w które wykonują zarówno wszelkie peelingi czy maseczki na twarzy oraz jednocześnie kładę na włosy maskę, co czasem poprzedzam ich olejowaniem.

2. Jakie sa Twoje ulubione perfumy?
Ostatnimi czasy zdecydowanie klasyczna Euphoria Calvina Kleina i mam w nosie to, że dla niektórych ten zapach jest zapachem zimowym. Perfumy zmieniam na lżejsze dopiero przy upałach... :P

3. Ulubiona potrawa?
Ostatnio głównie sałatka caprese - to obowiązkowa pozycja weekendowego śniadania z moim M.

4. Jakich cech nie lubisz w ludziach?
Bezczelności i braku szacunku dla innych.

5. Jak spędzasz wolny czas?
Zależy, co nam wpadnie do głowy - im cieplej tym więcej pomysłów na wyjście z domu, niemniej jednak wypady do kina uprawiamy regularnie... Oprócz tego sporą część wolnego czasu spędzam po prostu na Waszych blogach! :)

6. Jaka jest Twoja podróż marzeń?
Malediwy, najlepiej zanim zatoną!

7. Jaki najdroższy kosmetyk kupiłaś?
Najdroższy? Hmm... Jedyne, co oprócz zapachów, wpada mi teraz do głowy, to półlitrowa butla Biodermy Sensibio H2O, kupiona w ubiegłym roku, w październiku - nadal mam jej ponad połowę, więc chyba starczy mi na kolejne pół roku :P Generalnie nie lubię wydawać dużo na kosmetyki, może z obawy przed wtopieniem kasy w błoto.

8. Ulubiony serial lub film?
Serial to Grey's Anatomy, a film to zawsze i na zawsze Star Wars :D

9. Najpiekniejszy dzień w życiu? Pozostał Ci taki w pamięci? Jesli tak, to opisz w kilku zdaniach.
Myślę, że na to jeszcze przyjdzie pora - śluby i dzieci jeszcze przede mną :D
...ale zdecydowanie jednym z cudowniejszych dni pod względem muzycznych chciejstw był mój pierwszy koncert Metallici dwa lata temu na Sonisphere (w tym roku też będę, to już tylko dwa tygodnie!). Rano obudziłam się z gorączką 39 stopni, ale byłam tak podekscytowana tym, że wreszcie po tylu latach są w Warszawie (a nie np.w Chorzowie) i tym, że wreszcie nie jestem za młoda (do tej pory wypominam tacie, że nie zabrał mnie na Metallicę na Gwardii bodajże w 99 roku), że wzięłam wszystko, co się tylko nadawało do zbicia gorączki i tym sposobem wieczorem byłam gotowa do boju! Normalny człowiek zostałby w łóżku, ale ja nigdy nie twierdziłam, że ze mną wszystko ok. Poza tym umówmy się - to jest Metallica - to jest legenda! Dopchaliśmy się z tatą praktycznie do samych barierek (niestety przed nami była jeszcze długa strefa Golden, więc barierki nie oznaczały bliskiej odległości od sceny), po drodze zgubiliśmy całą naszą ekipę, ale i tak było warto. Pomijając to, że niewiele pamiętam z wrażenia, było absolutnie tak, jak to sobie wymarzyłam. No a w tym roku, to dopiero mamy ekipę!

10. Od kiedy zaczęłaś się malować?
Pierwsze próby miałam przy okazji jakiś imprez gimnazjalnych, jak dyskoteki lub bale karnawałowe. Ale regularnie zaczęłam się malować dopiero w liceum.

11. Jakie cechy powinien mieć wg Ciebie idealny facet? :P
Długo by wymieniać. Grunt, że mój facet jest dla mnie idealny (publiczność robi rozmarzone "awwwww" ;)) - chciałam to jakoś bardziej ująć w słowa, ale zwyczajnie nie umiem, bo nawet, gdy odbiega od ideału, to robi to idealnie tak, jak ideał powinien :D


Czas na moje pytania - postawiłam na pytania w 100% skoncentrowane na tematyce kosmetycznej... :)

1. Czy masz jakąś manię skoncentrowaną na konkretnym obszarze pielęgnacji lub makijażu? (lakieroholizm, włosomaniactwo, kreskoholizm ;))
2. Czy uważasz za istotną znajomość składów kosmetyków, czy raczej nie przykładasz do tego uwagi?
3. Na co bardziej stawiasz w pielęgnacji włosów - maski czy oleje? Wymień ulubiony produkt.
4. Jakie barwy dominują w Twoim codziennym makijażu i czy stawiasz na makijaż ust czy makijaż oka?
5. Jak często zmieniasz lakier na paznokciach? Czy stawiasz na trwałość lakieru i lubisz nosić jeden kolor przez kilka dni, czy wolisz raczej różnorodność kolorów?
6. Czy uważasz, że droższe oznacza lepszą jakość, czy jednak stawiasz na tanie i dobre? Wskaż kosmetyk, który jest przykładem na potwierdzenie Twojej opinii.
7. Czy masz ulubioną markę akcesoriów do makijażu? A może uważasz, że każda marka specjalizuje się w produkcji akcesoriów do innej "partii" makijażu?
8. Czy trafiłaś kiedyś na bubel kosmetyczny, którym nie uraczyłabyś nawet swojego wroga? ;)
9. Czy jest jakiś kosmetyk, który poleciłabyś niemal każdej napotkanej osobie?
10. Czy uważasz, że jesteś podatna na hasło "promocja", czy jednak nie kupujesz kolejnego kosmetyku, jeśli naprawdę nie jest Ci on potrzebny?
11. Jakiego rodzaju wpisy na blogach kosmetycznych interesują Cię najbardziej?


Taguję:
Gray (nie mogłabym Cię pominąć! :D),
Obsession (co byś znowu nie marudziła, że Cię tag omija ;)),

I jak? Podejmiecie się odpowiedzi na moją niezwykle głęboką kosmetyczną psychoanalizę? :D
K.

P.S. Jeśli któraś z otagowanych dziewczyn tagów nie lubi, proszę o informację - następnym razem takiej osoby nie wyznaczę :)

Czytaj dalej

środa, 25 kwietnia 2012

Pędzle EcoTools w promocyjnych cenach w Drogeriach Hebe!

Spieszę Wam donieść, że w Drogeriach Hebe w nowej gazetce promocyjnej pojawiły się pędzle Eco Tools w promocyjnych cenach - warto dodać dość atrakcyjnych w porównaniu z tymi oferowanymi przez Super-Pharm, czy drogerie internetowe. Nadal nie są to ceny porównywalne z tymi z i Herb, ale jeśli ktoś nie chce się bawić w zamawianie przez internet lub zwyczajnie nie ma tyle cierpliwości, żeby oczekiwać kilka tygodni na paczkę z USA, to wydaje mi się, że warto z tej promocji skorzystać.
EcoTools w Hebe
Zgodnie z informacją z gazetki, na miejscu powinnyśmy odnaleźć m.in. słynny pędzel do bronzera czy zestaw pędzelków do oczu - czyli prawdopodobnie najbardziej popularne pędzle zamawiane z iHerb. Oprócz tego pędzle, o które w Polsce nieco łatwiej - m.in. pędzel do cieni, czy pędzel do różu.
EcoTools w Hebe
Poza EcoTools wypatrzyłam w gazetce promocję na 500ml Biodermy Sensibio H2O - tej z wygodną "tacką" dozującą produkt - dokładnie taką, jaką ma bodajże zmywacz do paznokci z Cien... ;)
Bioderma Sensibio H2O
W oko rzuciły mi się również nowe "smaki" Carmex'u w tubkach - mięta i jaśmin - czy któraś z Was miała już do czynienia z tymi specyfikami? Ciekawa jestem, czy jaśmin naprawdę pachnie jaśminem, bo to kolejny "kwietny" składnik, na punkcie którego mam niemal obsesję (tuż obok róży, maków i bławatków... :P).
Carmex - Mint & Jasmine

Cała gazetka dostępna jest pod adresem:

Upatrzyłyście coś dla siebie? Ja aż boję się zajrzeć do Hebe po tym, co zobaczyłam w gazetce! Mój portfel mógłby tego nie przetrwać! :D

K.
Czytaj dalej

wtorek, 24 kwietnia 2012

Sleek True Colour Lipstick - Coral Reef i Candy Cane - swatche

Cześć Dziewczyny,

Przybywam z obiecanymi swatchami moich nowych sleekowych nabytków, wprawdzie z lekkim opóźnieniem, bo miało być w weekend, ale zdjęcia robiłam niemal codziennie od soboty, aż do dzisiaj i nadal uważam, że kolory mogłyby być jeszcze lepiej widoczne, ale widocznie to wszystko na co stać mój aparat w połączeniu z szalejącym słońcem (czyli raz jestem, raz mnie nie ma...).

Sleek True Colour Lipsticks
Moje pomadki kupiłam na stronie kosmetykomanii za 21,90zł/szt., ale czasami można te szminki znaleźć również na allego. Niestety posiadane przeze mnie odcienie są raczej nieco mniej popularne, więc trzeba pogrzebać i poszukać kilka minut dłużej niż w przypadku jaśniejszych kolorów z tej serii pomadek Sleek'a.

Sleek True Colour
Jak już wiecie wybrałam dwa kolory, na które czaiłam się już od dłuższego czasu - intensywnie malinową (a jakże!) Candy Cane i koralową Coral Reef (masło maślane ;)). Póki co mam je dosłownie kilka dni, więc nie spodziewajcie się tutaj ich recenzji - to raczej pierwsze wrażenia po użyciu.

Sleek - Coral Reef & Candy Cane
Przede wszystkim pomadki są zamknięte w pięknych, typowych dla Sleek'a, eleganckich, czarnych opakowaniach z delikatnym logo marki. Na pierwszy rzut oka wydają się one dość małe, ale gramatura tych pomadek jest zbliżona do tych dostępnych szerzej - Sleek zawiera 3,5g produktu, natomiast przykładowo Rimmel, to 4g.

Sleek True Colour Lipstick
Pomadki zapakowane są w kolorowy kartonik, na którym znajdziemy informację odnośnie składu, zarówno szminek z linii matowej (matte), jak i tej z połyskiem (sheen). Oba kolory wybrałam w formule sheen, mimo, że podobno trwałość tych matowych jest dużo wyższa.

Sleek True Colour Lipstick - Ingredients
Oba mazidła mają zwartą kremową konsystencję oraz są naprawdę mocno napigmentowane. Gdyby nie konieczność równomiernego nałożenia szminki, to już jedno pociągnięcie wystarczyłoby dla uzyskania pełnego krycia. Na pewno nie ma co spodziewać się po nich delikatnego efektu, taki osiągniecie tylko nakładając pomadkę palcem. Oba kolory są mocno intensywne, więc dla uzyskania precyzyjnego makijażu ust na pewno niezbędny będzie pędzelek, albo chociaż patyczek kosmetyczny, w celu poprawienia konturu ust.

Jeśli chodzi o trwałość pomadek, to wydaje mi się, że Candy Cane jest nieco trwalsza, ale szczerze powiedziawszy nie miałam jeszcze okazji użyć tych pomadek w warunkach "niejedzenia", "niepicia" i "niecmokania", a wszystko to niestety wpływa na ich trwałość. Jednak mimo powyższych Candy Cane utrzymywała dość intensywny kolor na moich ustach około 4h. Coral Reef użyłam w sobotę cieńszą warstwą, ale niestety na zakupach nie miałam okazji obserwować ile ta pomadka utrzymuje się na ustach, a po zakupach nie było już po niej śladu, więc taką informację dodam, jak tylko będę miała okazję to sprawdzić ;)

Jedno, co rzuciło mi się w oczy, to to, że pomadki mają delikatną skłonność do podkreślania suchych skórek na ustach i wchodzenia w załamania, ale kilkusekundowy (dosłownie) peeling ust szczoteczką do zębów i potraktowanie ich cieniutką warstwą jakiegokolwiek balsamu nawilżającego wyjątkowo skutecznie rozwiązuje ten problem. Myślę, że jest to dość normalne przy tak intensywnych kolorach.

SWATCHE:
Na łapce...
Coral Reef & Candy Cane - w cieniu
Coral Reef & Candy Cane - w słońcu
 ...i na ustach...

1. Candy Cane.
Ta pomadka to przepiękna intensywna malina z domieszką fuksji. Na żywo jest nieco bardziej intensywna i hmm... zaryzykuję stwierdzenie jaskrawa. W tym kolorze czuję się odrobinę lepiej, ale być może wynika to z faktu, że po tego typu odcienie sięgam częściej, niż w przypadku CR.





2. Coral Reef.
To czerwono-pomańczowy koral ;) Na żywo również nieco bardziej jaskrawa - przy fotografowaniu tego koloru najtrudniej było mi znaleźć dobre światło i myślę, że podejmę jeszcze kilka prób... Bo to wyjątkowo trudny do uchwycenia kolor, ale z pewnością warto mu się bliżej przyjrzeć! :)





I jak Wam się podobają te kolory? Ciekawość zaspokojona? A może niechcący Was skusiłam? ;)

K.
Czytaj dalej

piątek, 20 kwietnia 2012

Moje zakupy z Kosmetykomanii :)

Mały sneek peak tego, co w najbliższym czasie będę testować... :) W poniedziałek zrobiłam zakupy na kosmetykomanii i wreszcie kupiłam kilka produktów, na które czaiłam się już od dłuższego czasu - myślę, że pół roku, to nie przesada... Czekałam z zakupami głównie dlatego, że miały być dla mnie nagrodą za wykończenie pewnego szczególnego produktu z kolorówki, którym był róż z ELFa w przepięknym kolorze Candid Coral, którego używałam niemal codziennie odkąd go kupiłam. Od momentu, gdy tylko pokazał mi się w nim fragment denka, rozpoczęłam intensywne poszukiwania następcy. Pewnie kupiłabym znowu ELFa, gdybym nie natknęłam się wcześniej na róż Pixie Pink ze Sleeka, który oczarował mnie kombinacją dobrej trwałości, wysokiej gramatury i niskiej - biorąc pod uwagę te czynniki - ceny. Wtedy pod czujnym okiem (i kuszeniem ;)) wizażanek ze Sleekowego wątku zdecydowałam się na megapopularny odcień Rose Gold, właśnie ze Sleeka. Ciekawa jestem, czy faktycznie mu najbliżej kolorystycznie do Candid Coral... Jutro "obfocę" i porządnie zeswatchuję nowe nabytki, więc może uda mi się porównać te dwa kolory - CC wykończyłam, ale zostało mi odrobinkę w rogach - może uda mi się jeszcze wygrzebać próbkę dla porównania... :)

Jeśli jesteście już dostatecznie wzruszone moją niezwykle trudną drogą do podjęcia jakże życiowej decyzji o wyborze koloru różu, to zapraszam Was na dosłownie kilka fotek poglądowych... ;)

Oto moje skarby - jak widać w końcu wzięłam się za realizację muszęmieciowej listy, którą jakiś czas temu pokazywałam przy okazji tagu (KLIK). I tak oto w moim koszyczku znalazły się róż Rose Gold ze Sleeka, dwie pomadki Candy Cane i Coral Reef (również Sleek) oraz pędzel kulka z Hakuro (H54).

Sleek Coral Reef, Sleek Rose Gold, Sleek Candy Cane, Hakuro H54
Kulka Hakuro okazała się być niesamowicie miłym miziakiem. Z chęcią wypróbuję ją jutro z jakimś płynnym podkładem, od dawna marzył mi się pędzel do podkładu o tym kształcie, z tym, że ciągle wahałam się pomiędzy Hakuro a Maestro. Z Maestro mam do tej pory bardzo pozytywne doświadczenia, ale stwierdziłam, że skoro Hakuro cieszą się niemal równie dobrą opinią, to skuszę się na kulkę od nich. Pierwsze wrażenia po macanku (:D) bardzo na plus!

Hakuro H54
Pomadki Candy Cane i Coral Reef spodobały mi się dawno temu po obejrzeniu ich swatchy na blogu Siulki. Problem polegał na tym, że żaden z polskich sklepów internetowych nie miał ich w swojej ofercie, przynajmniej nie wtedy, kiedy ja ich szukałam. Kiedy zobaczyłam na fb kosmetykomanii, że dodali do listy dostępnych kolorów Papaya Punch, napisałam do nich, czy jest szansa na CC i CR. I była! Kilka tygodni później pomadki już były w sklepie... Zanim jednak się ogarnęłam (i wykończyłam Candid Coral ;)), to do piątku (piątku 13-tego ma się rozumieć) zabrakło i Rose Gold i pomadek. I tu znowu nastąpił dramatyczny zwrot akcji, w postaci mojej panicznej interwencji na fb kosmetykomanii - jak się okazało różu miało nie być przez kilka tygodni, a pomadek przez około tydzień... A ja nastawiłam się już na zamówienie... (Już byłam w ogródku, witałam się z gąską...) Na szczęście w niedzielę odpisano mi, że jeszcze kilka sztuk tych produktów znalazło się w magazynie i zostały one dodane na stronę. W tym miejscu należą się ogromne brawa dla sklepu! Niejeden by olał - w końcu, to tylko kilka drobiazgów. Ale tak się właśnie dba o klienta - dbałością o drobiazgi!

Wracając jednak do pomadek, poniżej bardzo orientacyjne zdjęcie produktów i próbki kolorów. Nawet nie chcę ich teraz nazywać swatchami, bo na to przyjdzie pora i lepsze światło - te były zrobione bardzo na szybko, bardziej z ciekawości, niż faktycznej staranności i dbałości o idealne oddanie koloru. Mam nadzieję, że jutro dopisze mi światło i zrobię swatche na ustach... :)

Od lewej: Candy Cane, Coral Reef
Poniżej dosłownie lekkie maźnięcie samym czubeczkiem szminki (no bo przecież nie mogłam ich naruszyć przed zdjęciami ;)).
Od lewej: Coral Reef, Candy Cane
Być może zabrzmi to jak pieśń pochwalna dla kosmetykomanii, ale jestem naprawdę pod wrażeniem tego sklepu, przede wszystkim jakością obsługi! Na pewno będę do nich wracać ze Sleekowo-pędzlowymi zakupami, ponieważ naprawdę mam wrażenie, graniczące z pewnością, że zostanę bardzo dobrze obsłużona, dostanę odpowiedź na moje pytania, a może nawet uda mi/im się spełnić jakieś moje zachcianki, tak, jak było z kolorami powyższych pomadek. Ponadto jestem pod wrażeniem tego, że komuś tam chciało się sprawdzać w weekend, czy może jednak ostały się im jeszcze jakieś sztuki kolorów, które chciałam zamówić, a które nie były już dostępne ani na stronie, ani na ich profilu na allegro. Odpowiedź na moje pytania chyba za każdym razem otrzymywałam tego samego dnia, co niestety w kontaktach z niektórymi sklepami (czy też boxami :P) nadal graniczy z cudem... ;)

Moje zamówienie było dość spore, ponieważ oprócz tego, co Wam pokazałam w zamówieniu znalazło się kilka prezentowych "drobiazgów", z którymi na razie nie mogę się zdradzić, w razie, gdyby osoba, której dotyczą przypadkiem tu zajrzała... :) Kwota zamówienia przekroczyła 150zł, dzięki czemu udało mi się skorzystać z darmowej wysyłki paczki kurierem. Mogłabym się poczuć odrobinę zawiedziona brakiem jakiegoś gratisu do tak dużych zakupów, ale darmowa i przede wszystkim szybka wysyłka skutecznie mi to wynagrodziła. W końcu zawsze mogę wydać te zaoszczędzone kilka złotych na coś, co naprawdę jest mi potrzebne... ;) A przy takiej ilości plusów, coś takiego nie może się nawet zaliczyć jako minus... :]

Hołd oddany. Mam nadzieję, że w weekend obejrzycie moje zdobycze z bliska! :)

Jedno jest pewne - jeszcze tam wrócę po Storm i Pomergranate! :D

K.
Czytaj dalej

środa, 18 kwietnia 2012

MIYO OMG! Eyeshadows - 05 Gold Dust - cień do powiek [swatche]

Przed Wami mój pierwszy produkt z MIYO, z którym miałam przyjemność się zapoznać. Najbardziej zachwalanymi kosmetykami tej marki są cienie i lakiery, więc jak już w końcu miałam okazję bliżej się przyjrzeć zawartości MIYOwej szafy, która choć raz nie była wymieciona w 80%, postanowiłam skusić się na próbę na jeden cień. Mój wybór padł na numerek 5, czyli piękne szampańsko-beżowe złotko - Gold Dust.
MIYO - 05 Gold Dust
Miałam ochotę na delikatnie połyskujący cień, który nada się zarówno do rozświetlenia wewnętrznego kącika, jak i do rozjaśnienia całej powieki jako tło dla kreski wykonanej kredką lub linerem. W każdej z tych ról sprawdza się bardzo dobrze. W ostatnim czasie znalazłam dla niego tyle połączeń, że zdecydowanie wskoczył do czołówki moich ulubieńców :)

MIYO - 05 Gold Dust
Cienie MIYO są znane na blogach ze świetnej pigmentacji i dobrej jakości za naprawdę śmieszną cenę. Nie inaczej (na szczęście) jest w przypadku mojej zdobyczy. Cień ma bardzo dobrą pigmentację i daje bardzo wyraźny kolor nie tylko na paluchu, ale przede wszystkim na powiece. Kolor, który wybrałam, to właśnie (jak wyżej napisałam) szampańsko-beżowy odcień złota. Ten kolor zawiera trochę drobinek, które niestety odrobinę lubią się osypywać, ale użycie bazy pod cienie niemal całkowicie niweluje ten problem.

MIYO - 05 Gold Dust
Cienie upakowane są w dość proste, ale ładne plastikowe, okrągłe opakowania, które mieszczą aż 3g produktu. Otwarcie cienia nie sprawia żadnego problemu, nie łamie paznokci, ani nie otwiera się samo z siebie.

Mój cień kupiłam w Drogerii Jasmin za całe 4,99zł :]

No i oczywiście pora na swatche... :)

MIYO - 05 Gold Dust
MIYO - 05 Gold Dust
Miałyście już do czynienia z kosmetykiami marki MIYO?
Czytaj dalej

sobota, 14 kwietnia 2012

Kwietniowe wymianki z Lady Flower i Siempre La Belleza

Ostatnimi czasy mój pomadkowy potwór został odrobinę zaspokojony (nie mów hop!) za sprawą dwóch wymianek. To moje pierwsze doświadczenia z tego typu handlem wymiennym, ale jak dotąd są one jak najbardziej pozytywne. Ja posłałam w świat kosmetyki, których albo nie używałam (głównie nie moje kolory) lub takie, których nie miałabym szansy zużyć (np. 1/3 słoiczka pudru bambusowego z jedwabiem z Biochemii Urody), a w zamian otrzymałam takie oto skarbeńki:



Wymianka z Lady Flower:
cienie Virtual;
lakier Hean 614;
pomadka Kobo Elegance - 308 Goodnight Kiss;
pomadki Sensique

Wymianka z Siempre La Belleza:
paletka Kobo z cieniami matowymi Pale Peach i Papaya Shake;
pomadka Kobo Elegance - 307 Wild At Heart (absolutnie cudowny kolor, w dodatku mega trwały!);
pomadka Rimmel by Kate - 07;
pomadka Rimmel - 006 Pink Blush



A Wy często korzystacie z dobrodziejstw wymianek? Mi się chyba spodobało... :D
Czytaj dalej

czwartek, 12 kwietnia 2012

Oriflame - Pure Colour - cienie do powiek [swatche 5 kolorów]

Tym razem mam dla Was krótką opinię o pojedynczych cieniach z Oriflame z serii Pure Colour. Oczywiście znajdziecie tu również swatche tych jedynek. Mamy z mamą w sumie pięć odcieni z jedenastu dostępnych kolorów.
Oriflame Pure Colour

Moim zdaniem, ze względu na średnią pigmentację, te cienie przypadną do gustu osobom niewprawionym w makijażu lub takim, które lubią mieć bezpieczne cienie do szybkiego, porannego makijażu. Natomiast niemal na pewno nie będą z nich zadowolone osoby, które lubią intensywne kolory i mocno napigmentowane cienie.

Cienie znajdują się w okrągłym opakowaniu, zawierającym 1,5g produktu. Są dość średnio zmielone i chyba przez to niestety dość intensywnie pylą. Ich trwałość bez użycia bazy niestety zostawia wiele do życzenia, bo już po kilku godzinach (4-5h?) zbierają się w załamaniu i to w całości. Natomiast nałożone na bazę trzymają się spokojnie ok.10h, jedynie lekko blaknąc.

Pojedynczy cień kosztuje w cenie regularnej 19,90zł, co moim zdaniem jest grubą przesadą i uważam, że te cienie nie są tyle warte. Natomiast w cenie promocyjnej - zazwyczaj 9,90zł - jak najbardziej można się na nie skusić.

Podsumowując - są to dość przyjemne średniaczki. Ja stosuję je przede wszystkim do dziennego makijażu, sprawdzają się idealnie rano, kiedy się spieszę. Jeśli malujecie się mało i niezbyt intensywnie, to te cienie z pewnością się u Was sprawdzą. Natomiast jeśli wolicie dobrze napigmentowane cienie i szeroki wybór kolorów, to może lepiej kupić paletę Sleek'a, która będzie miała 12 cieni, zamiast przykładowo trzech jedynek z Oriflame. Zostawiam to Waszym upodobaniom i umiejętnościom "malarskim"... :)

Zapraszam na swatche.

Champagne Pearl, Pink Shimmer, Taupe Metal, Deep Purple
Royal Blue

Swatche w cieniu...
Royal Blue, Champagne Pearl, Pink Shimmer, Taupe Metal, Deep Purple
Swatche w słońcu...
Royal Blue, Champagne Pearl, Pink Shimmer, Taupe Metal, Deep Purple 

Royal Blue - to matowy, marynarski odcień niebieskiego;
Champagne Pearl - to satynowy, beżowy cień ze złotawymi drobinkami;
Pink Shimmer - satynowy, jasnoróżowy, również z drobinkami;
Taupe Metal - to coś pomiędzy brązem a szarością, satynowy;
Deep Purple - matowy, czysty fiolet.

Macie jakieś cienie z Oriflame? Lubicie mocno napigmentowane cienie, czy średniaki też u Was przejdą?
K.

SZYBKI EDIT: Tak, jak napisałam wyżej, cienie mają średnią pigmentację. Nie jest ona zła, ale też nie jest to taka jakość koloru, do jakiej przyzwyczaiłam się używając cieni Sleek'a, czy nawet Hean lub MIYO. Są niezłe, ale ja już jestem trochę rozpieszczona przez powyższe marki, stąd taka opinia o pigmentacji ;)

Dodam jeszcze, że akurat dwa najjaśniejsze cienie - Champagne Pearl i Pink Shimmer - są akurat najbardziej udanymi cieniami z posiadanej przez nas piątki i te są najlepiej widoczne, zarówno na swatchach, jak i na oku. Mimo to polecałabym stosować pod nie bazę, bo niestety samodzielnie nie grzeszą zbyt dobrą trwałością... ;)
Czytaj dalej

środa, 11 kwietnia 2012

Eveline Colour Instant 570 - lakier do paznokci [swatche]

Przed Wami piękny malinowy róż od Eveline. Jest to lakier, który dorwałam w ubiegłym miesiącu w biedronkowej promocji na Dzień Kobiet. Jak niektóre z Was (Gray ;)) z pewnością wiedzą, ostatnimi czasy mam wyostrzony radar na wszelkie malinowe odcienie, więc zwyczajnie nie mogłam sobie darować tego ślicznego koloru. W zależności od światła, raz jest bardziej malinowy, a innym razem wpada w odrobinę krwistą czerwień. W każdym wariancie bardzo mi odpowiada! :)

Eveline Colour Instant - 570
Sam lakier jest dość rzadki i ma tendencje do rozlewania się na skórki, co niestety widać na zdjęciach :/ Nie jest nawet w połowie tak dobry jak lakiery z serii Holografic Shine, ale nadal jest to całkiem przyzwoite smarowidło. Utrzymywał się bez odprysków czy otarć przez co najmniej 3-4 dni. Później go zmyłam.

Eveline Colour Instant - 570
Żeby nie było zbyt nudno dorzuciłam na palcu serdecznym warstwę Circus Confetti od Essence, a teraz pora na oglądanie! :)

Jako gratis - wzorki od pościeli po niedoschniętym Gel Look'u... :P

Cena: 5,99zł
Dostępność: w Biedronce już dawno ich nie ma, ale na pewno widziałam je Drogerii Jasmin :)

Eveline Colour Instant - 570
Eveline Colour Instant - 570
Eveline Colour Instant - 570
Eveline Colour Instant - 570
Eveline Colour Instant - 570
Myślę, że będzie to jeden z moich ulubionych kolorów na wiosnę! :)

A Wy lubicie malinę? :)
K.
Czytaj dalej
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Blog template designed by SandDBlast