Witajcie Dziewczyny!
W dzisiejszym poście chciałabym Wam pokrótce przybliżyć trzy rodzaje balsamów Blistex, które ostatnimi czasy zdobywają coraz większą popularność wśród blogerek. Spośród pięciu, czy nawet sześciu dostępnych wersji ja posiadam trzy - wersję klasyczną w sztyfcie Blistex Classic, wersję nadającą ustom kolor Blistex Lip Brilliance oraz krem do zadań specjalnych Blistex Lip Relief Cream.
Pierwszy Blistex w sztyfcie kupiłam sobie sama i bardzo go polubiłam, wersję koloryzującą dostałam w ramach upominku od mamy mojego Michała, a wersję w kremie otrzymałam do przetestowania od agencji reprezentującej markę Blistex.
BLISTEX LIP BRILLIANCE
Blistex Lip Brilliance, to pomadka w sztyfcie, która ma za zadanie nie tylko dbać o usta, ale również je podkreślać poprzez nadanie im delikatnego koloru i nabłyszczenie ich. Balsam zawiera filtr SPF15.
Balsam dość dobrze nawilża usta i pomaga w utrzymaniu ich dobrej kondycji, ale moim zdaniem nie jest to produkt do tak zwanych zadań specjalnych. Raczej nie poradzi sobie z bardzo przesuszonymi ustami, ale na co dzień jest wystarczający jako produkt ochronny, o ile na noc stosujemy balsam, który wspomoże nasze usta w głębszej regeneracji. Produkt bardzo przyjemnie pachnie owocami, ten zapach kojarzy mi się z napojami wieloowocowymi lub z owoców tropikalnych.
Lip Brilliance nadaje stosunkowo wyraźny, choć nadal delikatny, kolor. Usta po zastosowaniu tego balsamu przybierają kolor będący mieszanką ciepłego różu z czerwonymi tonami. Moje usta są dość wyraźnie podkreślone (mniej więcej tak jak po zaaplikowaniu Celii Nude). Balsam zawiera mnóstwo delikatnych drobinek, które rozświetlają usta, ale jeśli nałożymy produkt w nadmiarze, zamiast rozświetlenia uzyskamy raczej niezbyt pożądany efekt ust pociągniętych perłową pomadką.
Lubię ten produkt na co dzień, w dni kiedy mam ochotę delikatnie podkreślić usta. Jestem dość zadowolona z jego właściwości pielęgnacyjnych, ale nie stawiałabym na ten produkt jako główny filar pielęgnacji moich ust.
BLISTEX LIP RELIEF CREAM
Blistex Lip Relief Cream ma za zadanie dbać o usta, kiedy te potrzebuję szczególnej ochrony. Według producenta przyspiesza gojenie opryszczki oraz regenerację naskórka, a także intensywnie nawilża. Zawiera filtr SPF10.
Od razu zaznaczę, że nigdy nie miałam problemów z opryszczką, więc nie miałam na szczęście okazji do testowania tego produktu w tego typu warunkach, jednak moje usta raz na jakiś czas potrzebują mocnego nawilżenia, żeby uniknąć pierzchnięcia i powstawania suchych skórek. W tej kwestii krem poradził sobie bardzo dobrze, stosuję go co kilka dni na noc i zawsze rano budzę się z miękkimi i dobrze nawilżonymi ustami. Warto sięgnąć po niego na noc, jeśli następnego dnia mamy ochotę zastosować szminkę w intensywnym kolorze. Regularne stosowanie produktu ułatwia utrzymanie ust w dobrej kondycji i przyspieszenie ich regeneracji.
Z tej wersji Blistexu jestem zadowolona najbardziej, ale lubię ją stosować tylko na noc. Produkt, z racji swojej formuły, ma konsystencję gęstego kremu, więc dość intensywnie bieli usta przez co zwyczajnie nie nadaje się na dzień. Owszem, można go stosować w mniejszej ilości, ale wtedy i tak trzeba by go wklepać w usta. Warto dodać, że ten produkt bardzo intensywnie pachnie mentolem i delikatnie mrowi usta, więc jeśli nie lubicie tego zapachu, to musicie wziąć ten fakt pod uwagę.
BLISTEX CLASSIC
Blistex Classic ma nawilżać usta i chronić je w każdych warunkach pogodowych, pielęgnować je i chronić przed przesuszeniem. Zawiera filtr SPF10.
Ten produkt również przypadł mi do gustu i jest jednym z moich ulubieńców do codziennej pielęgnacji ust. Myślę, że postawiłabym go na drugim miejscu, tuż za moją ulubioną Nivea Vitamin Shake. Z tego produktu korzystałam zarówno pod koniec zimy, jak i wiosną. Sprawdził się dobrze zarówno w zimne dni, jak i w te coraz cieplejsze. Podczas jego regularnego stosowania nie zauważyłam żadnych większych problemów z ustami i nie stosowałam w tym czasie nic szczególnego na noc. Uważam, że produkt dobrze nawilża usta i tylko raz na jakiś czas odczuwałam potrzebę nałożenia na noc czegoś bardziej treściwego.
Wersja klasyczna pomadki pachnie jak dla mnie ciasteczkami waniliowymi, albo maślanymi! Uwielbiam ten zapach, więc wyjątkowo chętnie sięgam po ten produkt. Uroku dodaje mu również lekko słodkawy posmak, choć akurat oblizywanie ust w czasie mrozu nie jest najlepszym pomysłem, dlatego trzeba się nieźle pilnować. Produkt ładnie nabłyszcza usta, ale nie nadaje im żadnego koloru.
Każdy z produktów kosztuje około 10 zł i jest dostępny w zasadzie w większości drogerii. Uważam, że ich cena nie jest wygórowana, a właściwości są porównywalne, a nawet lepsze, niż w przypadku popularnych balsamów Carmexu, które intensywnie pachną kamforą, co skutecznie mnie do nich zniechęca. Blistexy lepiej trafiają w moje upodobania zapachowe, a z ich działania jestem całkiem zadowolona. Z powyższej trójki najsłabiej wypada wersja Lip Brilliance, więc po nią sięgam najrzadziej, ale nie jest to na pewno zły produkt. Sądzę, że warto wypróbować te produkty.
Próbowałyście już Blistexów? A może macie ulubieńców do pielęgnacji ust wśród innych marek? Koniecznie podzielcie się swoimi wrażeniami i typami w komentarzach! :)
K.