Cześć Dziewczyny!
Dzisiaj chciałabym się skupić na produkcie, którego jeszcze na blogu nie było, a który od dawna wzbudzał moje ogromne zainteresowanie. O peelingach do ust z Pat&Rub słyszałam i czytałam już wiele, więc tym bardziej ucieszyłam się, gdy w moim woreczku z upominkiem od firmy, otrzymanym na lipcowych Igraszkach Kosmetycznych odnalazłam wersję pomarańczową produktu! :)
 |
Napisałam "piling", bo takiej formy używa producent, ale szczerze jej nie znoszę i w dalszej części zamierzam posługiwać się pisownią przez dwa "e", zamiast swojskie "i" ;) |
Od producenta:
"Delikatnie Złuszcza, Nawilża, Wygładza. Piling do Ust Pomarańczowy to kosmetyk naturalny, który delikatnie złuszcza skórę ust, a następnie nawilża ją i wygładza. 100% natury tak ważne na ustach! Piling jest kompozycją zdrowego cukru z brzozy oraz olejów i maseł roślinnych. Zawiera ksylitol – cukier z brzozy o działaniu przeciwpróchniczym. Kolor nadaje masło pomarańczowe i olej anatto. Aromat pilingu pochodzi od olejku pomarańczowego. Kosmetyk błyskawicznie wygładza i odżywia usta. A ile przy tym przyjemności! Naturalne aromaty uwodzą, ksylitol osładza dzień."
KONSYSTENCJA I SPOSÓB UŻYCIA:
Zacznę nietypowo, bo nie od działania, a od konsystencji produktu, która jest bardzo specyficzna. Mając w pamięci peelingi do twarzy czy do ciała różnych firm, liczyłam raczej na gęstą i zwartą masę - i tu dopadło mnie pierwsze zaskoczenie - peeling z Pat&Rub jest bardzo suchy i kruchy.
Taka forma determinuje od razu sposób użycia, ponieważ warto pamiętać o wcześniejszym zwilżeniu warg, nie tylko dla własnego komfortu, ale przede wszystkim po to, żeby peeling miał się do jak przykleić. Sam produkt najwygodniej nabrać z opakowania palcami "szczypiąc" powierzchnię produktu :) W tym przypadku głaskanie palcem masy zwyczajnie mija się z celem :))
Następnie rozpoczynamy masowanie ust kolistymi ruchami. Warto robić to nad umywalką, bo mniej więcej połowa ziarenek odpada od skóry pod wpływem masażu. Po kilku minutach, kiedy czujecie, że krążenie zostało pobudzone, a większość ziarenek rozpuściła się lub odpadła, możecie zlizać i zjeść pozostałe na ustach ziarenka i voila! Aplikujemy coś nawilżającego - masełko, balsam lub pomadkę ochronną i cieszymy się gładkimi ustami i niskokaloryczną przekąską ;)))
DZIAŁANIE:
Peeling odczuwalnie wygładza wargi poprzez złuszczanie suchego naskórka i poprawienie ich ukrwienia. Ziarenka ksylitolu (cukier brzozowy) nie są przesadnie ostre, więc trudno zrobić sobie nimi krzywdę, dlatego jeśli zależy Wam na bardziej wyraźnych efektach, to warto pozwolić sobie czasem na mocniejszy lub dłuższy masaż.
Myślę, że wygładzenie, które funduje nam peeling nie jest szczególnie spektakularne i szczerze powiedziawszy spodziewałam się trochę więcej, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że usta są bardzo wrażliwe i podatne na uszkodzenia, dlatego też producent obchodzi się z nimi delikatniej, niż z resztą ciała.
ZAPACH I SMAK:
Peeling pachnie trochę jak pomarańczowe landrynki i jest dosyć słodki, ale jednocześnie rześki (brakowało mi innego słowa!) w smaku. Jak już wspomniałam, po zabiegu możecie zjeść pozostały na ustach produkt, ponieważ jego skład jest w całości naturalny, a ziarenka ścierające, to prawdziwy cukier, tyle, że brzozowy (czyli zdrowszy!). Dodam, że jest naprawdę smaczny i chyba kupię sobie paczkę, żeby stosować go w kuchni zamiast zwykłego białego cukru! :)
OPAKOWANIE:
Produkt otrzymujemy w plastikowym słoiczku, zapakowanym dodatkowo w kartonik w kolorze, odpowiednim do smaku peelingu. I tak mój pomarańczowy peeling otrzymał pomarańczowe ubranko, peeling różany ma różowy kartonik, a kawowy - brązowy.
Słoiczek jest solidnie wykonany i mógłby nawet sprawiać wrażenie szklanego, jednak jego waga zdradza materiał, z którego go wykonano :) Dużym plusem jest to, że średnica słoiczka jest stosunkowo szeroka (mniej więcej tak jak masełka do ust Nivea), więc peelingu nie trzeba łowić ;) Zakrętka jest dobrze dopasowana i nie sprawia problemów przy dokręcaniu, co przy produktach z ziarenkami nie zawsze jest takie oczywiste.
WYDAJNOŚĆ:
Produkt, mimo tendencji do uciekinierstwa, jest zaskakująco wydajny! Mam go już około pół roku i choć nie wykonuję zabiegów ze szczególną regularnościa, to jednak z pewnością wykonałam ich tyle, że spodziewałabym się zarejestrować jakiekolwiek zużycie, a tymczasem produktu ubywa naprawdę niewiele i sądzę, że wystarczy mi jeszcze na długie miesiące.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Peeling do ust kosztuje 49 zł i jest dostępny w sklepie internetowym Pat&Rub, a także w Perfumeriach Sephora. Oprócz tego, produkty Pat&Rub są dostępne w wielu sklepach internetowych, m.in. Merlin, Empik.
SKŁAD:
Xylitol, Glycine Soja (Soybean) Seed Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Wax, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Bixa Orellana Seed Oil, Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Limonene, Linalool, Citral
***
Słowem podsumowania - uważam, że peelingi do ust, to typowy kosmetyczny gadżet w damskiej kosmetyczne. W żadnym razie nie jest to produkt niezbędny, ani nawet podstawowy w pielęgnacji. Wiele osób wskazuje na fakt, że tego typu produkt z powodzeniem można wykonać samemu w domu, ale ile z nas tak naprawdę choć raz przyrządziło sobie domowy peeling? Ja chyba jeszcze nigdy nie dotarłam do kuchni w tym celu, a z ręką na sercu przyznaję, że regularne peelingowanie pozytywnie wpływa na kondycję ust, no i znacząco poprawia wygląd ust, pokrytych kolorowymi szminkami!
Jest to gadżet, ale zdecydowanie z gatunku tych przyjemnych, na które warto czasem wydać pieniądze z czystej zachciewajki, tym bardziej, że poza składnikami złuszczającymi mamy jeszcze cały szereg składników pielęgnujących skórę i korzystnie wpływających na jej kondycję! Produkt jest szalenie wydajny, więc koszt rozkłada się na wiele zabiegów i choć nadal wychodzi drożej, niż połączenie cukru z miodem w domowym wykonaniu, to jednak skutecznie kusi! Ciekawi mnie jeszcze wersja różana, ale sądzę, że minie wiele miesięcy zanim uda mi się zużyć moją pomarańczkę! :)
***
Co sądzicie o tego typu produktach? Zbędny i drogi gadżet, czy przydatna zachcianka? :)
K.
P.S. Przepraszam za te kolosalne odstępy pomiędzy poszczególnymi akapitami. W edytorze wszystko wygląda, jak trzeba, ale na poglądzie wszystko mi się rozjeżdża. Cokolwiek poprawię w edytorze, to za chwilę błąd pojawia się w innym miejscu. Też macie takie problemy z edycją notek?