Cześć Dziewczyny!
Przygotowałam na dzisiaj recenzję produktów, które cieszą się niezmiennie sporym zainteresowaniem wśród blogerek i ich czytelniczek i które wzbudziły również i Wasze zainteresowanie, kiedy pokazałam je w nowościach, czy na Instagramie. Zapraszam na moją opinię na temat bananowego duetu z The Body Shop! :)
Szampon i odżywkę kupiłam od razu w komplecie i tak też ich używałam, dlatego opiszę moje wrażenia ze stosowania ich w duecie. Najpierw chciałabym się skupić na wspólnych cechach produktów, żeby na koniec dodać kilka słów o ich działaniu i moich wrażeniach z używania każdego z kosmetyków.
***
OPAKOWANIE:
Zarówno szampon, jak i odżywkę umieszczono w plastikowych, dość twardych butelkach o pojemności 250 ml. Jest to standardowa pojemność tego typu produktów, choć na pierwszy rzut oka wydają się one znacznie mniejsze. Myślę, że im bliżej końca produktów, tym bardziej trzeba będzie się gimnastykować z ich wydobyciem z opakowania, ale na razie nie sprawia mi to żadnych problemów. Buteleczki zakończone są korkiem z klapką, więc przynajmniej odpada siłowanie się z odkręcanym korkiem :)
KONSYSTENCJA:
Produkty dość znacznie różnią się między sobą konsystencją. Szampon wygląda trochę jak rozwodniony kisiel, jest mocno zwarty i stosunkowo gęsty, jednak to dopiero odżywka pokazuje prawdziwe znaczenie słowa "gęstość" :) Ta przypomina raczej bardzo gęsty budyń i to taki w którym łyżka staje :)
Moim zdaniem konsystencja obu produktów jest bardzo odpowiednia do przypisanych im zadań, ponieważ szampon po kontakcie z wodą, nałożony nawet w niewielkiej ilości, zaczyna się obficie pienić i bardzo łatwo o rozprowadzenia go na całych włosach i skórze głowy. Odżywka natomiast mocno przywiera do włosów od razu po nałożeniu i nie spływa z nich aż do spłukania. Sprawia wrażenie takiej, która wręcz otula włos, a przy tym jej aplikacja jest bardzo łatwa i przypomina nieco kremowanie włosów.
KOLOR/ZAPACH:
Oba produkty mają żółtawy kolor, przy odżywka przypomina nierozrobione jeszcze żółtko jajka! Oba produkty fantastycznie pachną bananem i to takim prawdziwym, dojrzałym owocem! Nie czuję w nich żadnej chemii. Zapach jest mocno wyczuwalny w trakcie mycia, a czasami nawet zostaje na włosach na parę godzin. Nie zwracam na to nigdy szczególnej uwagi, ale faktycznie kilkakrotnie zdarzyło mi się wyczuć go na włosach dawno po myciu :)
WYDAJNOŚĆ:
Oba produkty kupiłam w tym samym czasie i używam ich wspólnie. Korzystałam z nich przez cały październik z przerwą na listopad, kiedy to używałam innego szamponu i odżywki (o których również wkrótce), żeby z początkiem grudnia znowu powrócić do bananowych smakołyków! Uogólniając - na moich dość długich włosach, mytych co drugi dzień, wylądowała już 1/3 szamponu i ok.1/2 odżywki. Jak na niecałe 1,5 miesiąca jest nieźle. Odżywka z pewnością skończy mi się dużo szybciej, niż szampon i pewnie przy regularnym używaniu wystarczy mi mniej więcej do końca grudnia. Natomiast szampon powinien wystarczyć jeszcze na ok.1,5 miesiąca korzystania.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
Każdy z produktów kosztuje 25 zł, jednak ostatnio co jakiś czas zdarzają się promocje takie, jak ta, z której skorzystałam, czyli 2 za 1. Warto polować na nie w Waszych salonach The Body Shop!
SZAMPON BANANOWY - MOJA OPINIA
Jak już wspomniałam, szampon bardzo łatwo rozprowadza się na skórze głowy i na całej długości włosów. Wystarczy mu jedynie niewielki kontakt z mokrymi włosami, żeby zaczął się intensywnie pienić (choć może też bez przesady z tą pianą, to taka normalna piana, typowa bardziej dla szamponów, niż dla płynów do kąpieli ;)) i dokładnie dał się rozmasować na długości. Szampon nie plątał mi włosów i gdyby nie to, że uwielbiam moje włosy po odżywkach, to byłabym nawet skłonna zaryzykować poprzestanie na tym. Myślę, że nie miałabym większych problemów z rozczesywaniem (ale z Tangle Teezerem lub drewnianym grzebieniem TBS jestem trochę nieobiektywna w tej kwestii ;)).
Produkt nie podrażnia mojej skóry głowy, za co jestem mu ogromnie wdzięczna i ponownie ze zdziwieniem stwierdzam, że chyba nigdy nie doświadczyłam podrażnienia od produktu, zawierającego SLES, co dość często zdarza się w przypadku produktów z łagodniejszymi detergentami, a wyposażonych w mnóstwo ziołowych ekstraktów. Bananowy szampon nie tylko mnie nie podrażnił, ale też nie spowodował żadnych innych nieprzyjemności. Jestem z niego bardzo zadowolona!
SKŁAD SZAMPONU:
Aqua/Water/Eau, Sodium Laureth Sulfate, Musa Paradisica Fruit (Banana), Cocamidopropyl Betaine, Glyceryl Hydroxystearate, Sorbitan Sesquicaprylate, Phenocyethanol, Sodium Chloride, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Mel/Miel/Honey, Panthenol, Polyquaternium-7, Stearic Acid, Citric Acid, Palmitic Acid, Parfum/Fragrance, Disodium EDTA, Ascorbic Acid, Sodium Hydroxide, CI 19140/Yellow 5, CI 14700/Red 4
BANANOWA ODŻYWKA - MOJA OPINIA:
O ile z szamponu jestem zadowolona, tak w przypadku odżywki to stwierdzenie byłoby dużym niedopowiedzeniem. Jestem nią autentycznie zachwycona i doskonale rozumiem wszechobecne zachwyty! Moje włosy świetnie na nią reagują! Nie tylko stają się szalenie mięciutkie w dotyku (i to już w chwilę po aplikacji odżywki!), ale są też po niej ładnie wygładzone i nie puszą się tak, jak to miewają w zwyczaju. Są dobrze nawilżone i odżywione i stają się bardzo mięsiste i gładkie w dotyku. Nie mam najmniejszych problemów z rozczesaniem włosów po użyciu tej odżywki i w zasadzie obojętne jest mi czy używam wtedy Tangle Teezera, czy zwykłego plastikowego grzebienia (choć wiem, że nie powinno się ;)).
Jedyne czego nie polecam, to korzystania z tej odżywki po użyciu wcześniej oleju Amla - połączenie kadzidlanej Amli w połączeniu z dojrzałym bananem, to wyjątkowo okrutny smród, który w dodatku dość długo utrzymuje się na włosach - poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń! :D
SKŁAD ODŻYWKI:
Zwróćcie uwagę na to, że skład odżywki naprawdę robi wrażenie, znajdziecie w nim ekstrakt w owocu banana znajdziecie już na drugim miejscu, oprócz tego w środku niezbyt długiego składu znajdziecie również miód i pantenol!
Aqua/Water/Eau, Musa Paradisica Fruit (Banana), Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Phenoxyethanol, Hydroxyethylcellulose, Lecithin, Mel/Honey/Miel, Panthenol, Propylene Glycol, Parfum/Fragrance, Benzyl Alcohol, Ascorbic Acid, Citric Acid, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, CI 15985/Yellow 6, CI 19140/Yellow 5.
***
Jestem z tego duetu bardzo zadowolona i z czystym sercem mogę go Wam polecić! Czy znacie już bananowe smakołyki z The Body Shop? :)
K.