poniedziałek, 9 kwietnia 2012

TAG: Nie zasnę bez...

Dzisiaj trochę luźniej, czyli pora na tag - Nie zasnę bez... czyli co trzymam obok łóżka?


Zostałam otagowana przez moją ulubioną kusicielkę Gray :)

ZASADY:
1. Napisz kto Cię otagował i opublikuj zasady zabawy.
2. Wymień rzeczy, które zawsze znajdują się obok Twojego łóżka, np na nocnej szafce. Jeśli chcesz, możesz także zamieścić zdjęcia.
3. Zaproś do zabawy 5 lub więcej blogerek.

Myślę, że najlepszą ilustracją dla "śpiącego" tagu będzie moja osobista kudłata wielbicielka snu w każdym miejscu i o każdej porze, czyli Kota (tak, to jest jej imię - długa i niesamowicie durna historia).

Kota w wersji codziennej - czyli "czemu mnie budzisz?!"
Tak sobie myślę i myślę... Co ja właściwie trzymam przy łóżku? Z racji nie posiadania szafki nocnej posiłkuję się podłogą, parapetem nad łóżkiem i podłokietnikiem fotela stojącego obok... a oprócz tego jeszcze biurkiem...

I tak idąc spać najpierw sięgam po...
1. ...stojący na biurku balsam Tisane lub Lip Smacker w wersji waniliowej,
2. ...czasami nurkuję pod łóżko po jakiś krem do rąk lub stóp, ale nie zawsze o nich pamiętam, ale zawsze tam mam przynajmniej po jednej sztuce (bo zawsze stawiam obok łóżka, żeby pamiętać, a rano na śpiocha zagarniam nogą pod łóżko... :P)...
3. ...kładąc się w łóżku łapię telefon, nastawiam budzik, liczę ile snu mi jeszcze zostało i stwierdzając, że jest go zdecydowanie za mało łapię za...
4. ...gazetę, książkę lub krzyżówkę (tutaj przydaje się dotykowa lampka stojąca na parapecie)...
5. ...albo Sudoku w telefonie, który przed chwilą odłożyłam...
6. ...następnie stwierdzając przeogromne zmęczenie odkładam krzyżówkę, poprawiam jaśka (bardzo istotny element!) i...
7. ...zasypiam, a wtedy dołącza do mnie pewien niezbędny "element", czyli moja Kota, która generalnie wie, że na łóżko wchodzić jej nie wolno, ale jeśli wskoczy jak już jestem w półśnie i nie mam siły jej zganiać (ani też specjalnie się nie staram :P), to wie, że uda jej się przespać w moich nogach całą noc, bo ja śpię mocno i nic mnie nie obchodzi (nawet budzik), dopóki nie stwierdzę, że to odpowiednia pora na otwarcie oczu... :D

Ale żebyście wiedziały jak się ta kudłata Paskuda wycwaniła :D Zazwyczaj obserwuje jak zasypiam, czule wpatrując mi się w oczy, dopóki nie stwierdzi, że odpłynęłam, a wtedy hop na łóżko! Chwila oczekiwania i obserwacji, czy nie oberwie jej się poduszką (patent mamy) i następuje ugniatanie pościeli, moich stóp i głośne mruczenie, oznajmiające przeogromną radość, że znowu jej się udało... ;)

W domu potrzebuję tego wszystkiego, żeby zasnąć, ale będąc u mojego M. wystarczy mi przytulanka (w sensie do niego, nie do maskotki ;)) i budzik w telefonie. Może to dlatego, że tam nie mam ani szafki, ani parapetu, ani fotela, ani nawet podłogi (śpię od ściany), a władzę nad lampką ma On... :D

Nie taguję nikogo konkretnego, bo widziałam, że wiele z Was ten tag już zrobiło, dlatego jeśli jeszcze któraś z Was ma ochotę przyznać się bez czego nie zaśnie, to zapraszam! :)

K.

Czytaj dalej

niedziela, 8 kwietnia 2012

TAG: Reading is cool!

Nie zostałam otagowana, ale poczułam się niejako wywołana do odpowiedzi przez Gray - cytuję "Kochane, taguję wszystkie swoje czytelniczki, które uwielbiają książki równie mocno jak kosmetyki i z chęcią zrobiłyby ten tag ;)" - no to przecież wypisz wymaluj ja! :)

OSTRZEŻENIE: To będzie dłuuuugi wpis!


Właściwie, to nie wiem kiedy zaczęła się ta moja miłość do książek. Przypuszczam, że gdzieś w połowie lub pod koniec podstawówki. Tak jak większość, średnio przepadałam za lekturami, ale większość z nich jednak czytałam. Myślę, że moja niechęć nie wynikała z tego, że to były złe książki, tylko raczej z ich natłoku w krótkim czasie - a ja po prostu lubię czytać w swoim tempie. Prawdopodobnie, tak jak każdy, lubię mieć wpływ na to co, kiedy i w jakim czasie czytam. Zdarza mi się zabrać za jakąś książkę i odłożyć ją, bo to akurat nie jej moment, po czym za kilka tygodni, czy miesięcy wrócić do niej i zachwycić się nią, jak każdą inną należącą do grona ulubieńców.

Uwielbiam kupować książki - mogę nie kupić sobie jakiegoś ciuszka, ale nową książkę chętnie zniosę do domu, choćbym nie miała jej gdzie postawić ;) Wolę mieć swoje, bo a) lubię wracać do książek, b) nie cierpię pożyczać komuś moich książek (trauma po tym jak ktoś tam, kiedyś tam zgubił mi książkę... :P), a z tym zwykle wiąże się też pożyczanie książek od kogoś, c) nie lubię mieć narzuconych ram czasowych do przeczytania czegoś. Czytam kiedy mam ochotę i ile mam ochotę, o!

O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Najchętniej czytam wieczorami, czy nawet nocami, kiedy wszyscy śpią i w domu jest cicho, telefon nie dzwoni i nikt mnie nie zagaduje. Niejednokrotnie zdarzało mi się czytać jakąś książkę do 4 czy 5 nad ranem, bo tak mnie wciągnęła, że nie byłam w stanie przestać ("przecież jeszcze tylko kilka rozdziałów i już koniec, jeszcze nie jest tak późno, jeszcze nie jestem taka śpiąca"). Ostatnimi czasy częściej jednak czytam w środkach komunikacji miejskiej.


Gdzie czytasz?
Czytam w łóżku lub, jak wyżej, w środkach komunikacji miejskiej. A, że dojazd w większość miejsc zajmuje mi około godziny, to jest kiedy czytać, o ile tylko upoluję miejsce siedzące ;)

W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
W domu - leżąc. W autobusach itp. - siedząc, na stojąco nie daję rady, bo a to się obcas zawinie, a to kierowca gwałtownie zahamuje, a to jest tłum i mi książkę z ręki wytrącają, a to muszę pilnować trzystu pięćdziesięciu toreb, które ze sobą mam....

Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Najchętniej sięgam po kryminały, a kiedy już tracę wiarę w gatunek ludzki (mordercy, porywacze, sadyści), to przerzucam się na coś lekkiego, niezbyt angażującego emocjonalnie. Najchętniej sięgam po powieści Harlana Cobena (np. Niewinny, Nie mów nikomu), Kathy Reichs (seria o Temperance Brennan, np. Deja Dead, jej powieści zainspirowały twórców serialu Bones) albo Simona Becketta (seria zapoczątkowana słynną Chemią Śmierci).

Ich książki pochłaniają mnie bez reszty. Zawsze się głowię, kto mógł to zrobić, jak ktoś mógłby tak postąpić, co ja bym zrobiła, gdybym znalazła się w takiej sytuacji. Najmocniej przemieliła mnie chyba książka Cobena Tylko jedno spojrzenie.


Czasem lubię też sięgnąć po książki, które czytałam w okolicach gimnazjum, np. Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów Ann Brashares, czy choćby zwyczajnie książki, które są popularne i niby dla młodszych odbiorców, ale która z Was nie czytała Zmierzchu? :D


Jaką książkę ostatnio kupiłaś/dostałaś?
Na Walentynki dostałam od mamy przepiękny album ze zdjęciami Audrey Hepburn. Natomiast ostatnia kupiona przeze mnie książka, to chyba Pamiętnik Nicholasa Sparks'a (miało być niby lekko, ale końcówka też mnie złapała mocno za serce).


Co czytałaś ostatnio?
Właśnie wspomniany wyżej Pamiętnik oraz Oskara i Panią Różę Erica Emmanuela Schmitt'a. Kolejna książka, która sprawiła, że ukradkiem ocierałam łzy, tak, żeby nie zauważyli ich współpasażerowie... ;)

Co czytasz obecnie?
Obecnie szczerze powiedziawszy mam chwilowy zastój z czytaniem. Moje czytanie to jedne wielkie fazy. Przez chwilę nie czytam nic, po czym odczuwam wielki głód i pochłaniam kilka książek jedna po drugiej, dzień po dniu. Zabierałam się do kilku książek, ale to właśnie nie był ten moment. Tak naprawdę teraz powinnam czytać materiały do pracy magisterskiej... :P

Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi?
Nigdy nie zaginam rogów. Szacunku do książek nauczyła mnie mama, która odkąd pamiętam, powtarzała mi, że to jest niszczenie książki. Wolę więc później szukać momentu, w którym skończyłam czytać, niż zagiąć róg. Mimo to do zakładek również nie mam serca. Miałam ich kilka, ale zazwyczaj o nich zapominam i zakładam książkę, tym co aktualnie znajdę w kieszeni lub portfelu - biletem, wizytówką, metką... Po części wynika to też z faktu, że jeśli tylko mogę, kupuję książki w tzw. formacie kieszonkowym. Są mniejsze, a co za tym idzie lżejsze (problem wiecznie ciężkiej torby, wypchanej samymi najpotrzebniejszymi rzeczami - znacie to?). Zakładki często są do nich za długie i niszczą się w mojej przepastnej torbie - a tego też nie znoszę. W ogóle nie lubię niszczyć rzeczy!

moja kolekcja "kieszonkowców" (brakuje dwójki nieobecnych)
E-book czy audiobook?
Szczerze? Ani to, ani to. Ebooki i tak drukuję. Może gdybym miała jakiś czytnik, to wtedy bym się przekonała... Myślę jednak, że nic mi nie zastąpi tego wyjątkowego uczucia, jakim jest zapach nowiuteńkiej książki lub wręcz przeciwnie - zapach starego bibliotecznego egzemplarza, który widział "w życiu" więcej niż ja ;)

Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Odpowiedź nie będzie zaskakująca - we wczesnej podstawówce uwielbiałam Dzieci z Bullerbyn i Przygody Tomka Sawyer'a. Do tej pory jestem przekonana, że Indianin Joe mieszka w pobliżu mnie i wie, że ja wiem, że to on. Serio, jest w mojej okolicy taki facet, który wygląda kropka w kropkę jak IJ, którego wyobrażałam sobie za dzieciaka i budzi we mnie to samo przerażenia, co jego książkowy "odpowiednik"! :D


Później zaczytywałam się oczywiście przygodami Ani z Zielonego Wzgórza i zamęczałam rodziców o kolejne części - mam je i zamierzam z nimi mieszkać w każdym miejscu, które nazwę domem. A w ostatniej klasie podstawówki odkryłam oczywiście Harry'ego Pottera... :)


Którą z postaci literackich cenisz najbardziej?
To jest trudne pytanie. W tej chwili przychodzi mi do głowy jedynie Pani Róża ze wspomnianego wyżej opowiadania (nowelki? :P) Schmitta. Za to, że potrafiła sprawić zarówno swoją obecnością, jak i mądrością, że umierające dziecko z ogromną radością witało każdy z ostatnich dni swojego życia.

Taguję:

A jak u Was jest z czytaniem książek - czytacie często, raz na jakiś czas, czy może w ogóle Was to nie kręci? :)
K.
Czytaj dalej

Alterra - krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży

Cześć Dziewczyny,

Dzisiaj szybka notka do przeczytania w przerwie między świątecznymi potrawami, czyli kilka słów o kremie do mycia twarzy z Alterry. Wiem, że jest to produkt, który robi się coraz bardziej popularny, więc pomyślałam, że skoro kończę moją tubkę, to jest to najwyższa pora, żeby napisać Wam o moich wrażeniach.

Alterra - krem do mycia twarzy
Słowo od producenta:
"Krem myjący Alterra został opracowany specjalnie dla potrzeb młodej i wymagającej skóry. Łagodne substancje powierzchniowo czynne oczyszczają skórę dokładnie, nie uszkadzając jej bariery ochronnej. Połączenie substancji aktywnych w postaci oleju z dzikiej róży* orz oleju z pestek winogron działa pielęgnacyjnie i ochronnie na skórę już podczas jej oczyszczania. Testy dermatologiczne potwierdzają wyjątkowo dobrą tolerancję kremu myjącego Alterra na skórę.
* z kontrolowanej biologicznie uprawy."

DZIAŁANIE: Ten krem jest w trójce moich ulubionych produktów do oczyszczania twarzy, wprawdzie zajmuje miejsce trzecie, ale to w końcu nadal pudło ;) W mojej opinii jest to bardzo przyjemny produkt, który delikatnie oczyszcza skórę zarówno z resztek makijażu, jak i z całego arsenału kosmetyków kolorowych, które nałożyłyśmy przedtem na twarz. 

Ja zazwyczaj do demakijażu oczu stosuję płyny micelarne, ale raz - w ramach - testu spróbowałam użyć również tego produktu. Muszę przyznać, że nie miałam najmniejszego problemu ze zmyciem cieni czy tuszu, jednak nie stosuję tej metody przede wszystkim ze względu na fakt, że wszystkie produkty, które nie mają wodnistej konsystencji zaraz robią mi "mgiełkę" w oczach, czego ja nie znoszę! Poza tym bardzo często używam czarnej lub brązowej kredki w linii rzęs na dolnej powiece, czego taki produkt nie jest w stanie zmyć. Myślę, że sprawdzi się dla osób gustujących w delikatnych makijażach lub w sytuacji awaryjnej, ponieważ nie zauważyłam po nim żadnego rodzaju podrażnień. Do oczyszczania czy nawet demakijażu całej twarzy sprawdza się bez zarzutów. Nie zauważyłam również żadnego rodzaju wzmożonych ataków nieprzyjaciół.

Ja używam tego kremu dokładnie tak samo, jak wszelkich żeli, olejków czy innych tego typu produktów. Najpierw zwilżam twarz wodą, a później rozsmarowuję produkt, wykonując przy tym lekko koliste ruchy. Żadna filozofia, ale dzięki tej metodzie ten produkt rozprowadza się po twarzy równomiernie nie zostawiając "mokrych plam" produktu w losowo wybranych miejscach twarzy ;) Później wszystko zmywam wodą. Producent wskazuje również na możliwość starcia produktu wacikiem, ale ja zwyczajnie nie lubię tej metody. Po to używam czegoś do mycia, żeby to później zmyć wodą, a nie "usunąć" wacikiem... ;)

Alterra - krem do mycia twarzy

KONSYSTENCJA: Hmm... Krem to to nie na pewno nie jest, ale może chodziło o to, że po roztarciu na twarzy jest lekko kremowy w dotyku?! Ten produkt nazwałabym raczej emulsją. Jest on dość rzadki, wyciśnięty na dłoń lubi się rozpływać, ale raczej nie ulewa się z niej.

KOLOR/ZAPACH: Krem ma kremowobiały kolor (a masło ma kolor maślany...). Pachnie jak inne produkty z linii z dziką róża - odrobinę świeżo, odrobinę cytrusowo, ale jest w nim coś, co sprawia, że nie jest to czysta świeżość. Zupełnie nie potrafię tego opisać, ale głównie z tego powodu ten produkt znajduje się na wspomnianym trzecim miejscu, a nie drugim. I również dlatego wolę raczej serię z orchideą.

Alterra - krem do mycia twarzy

OPAKOWANIE: Miękka tuba, zawierająca 125ml produktu. Słyszałam, że niektórym dziewczynom tuba po prostu pękła, ale mi się to na szczęście nie zdarzyło, a uwierzcie, że łatwo ze mną nie miała, bo kilka razy zabierałam ten produkt na wyjazdy. Myślę, że bardzo będzie łatwo wydobyć produkt do samego końca (tym razem zaleta rzadkiej konsystencji i tuby).

WYDAJNOŚĆ: Produkt, z racji swojej konsystencji, może być średnio wydajny, ale nie jestem w stanie obiektywnie tego ocenić, ponieważ moją tubkę kupiłam około września. Nie oczarowała mnie, więc jak kupiłam olejek pomarańczowy w Biochemii Urody, to ten krem poszedł w odstawkę do czasu wykończenia olejku. Teraz jednak używam go od około 2 miesięcy z tym, że nie codziennie. Myślę, że przy ciągłym stosowaniu dwa razy dziennie wystarczyłby mi na około 1,5 miesiąca.

CENA/DOSTĘPNOŚĆ: ok.9zł, tylko drogerie Rossman (marka własna)

Podsumowując:
+ dobre oczyszczanie twarzy;
+ możliwość awaryjnego zastosowania do demakijażu oczu;
+ wygodne opakowanie;
+/- rzadka konsystencja - nie sprawia problemów, ale trochę irytuje;
- zapach - nie do końca moje klimaty


SKŁAD:

Aqua, Coco Glucoside, Glycerin, Alcohol*, Glycine Soja Oil*, Olea Europaea Oil*, Xanthan Gum, Caprylic/Capric Triglyceride, Rosa Canina Oil*, Vitis Vinifera Oil, Rosa Canina Fruit Extract*, Vitis Vinifera Fruit Extract*, Sodium Cocoyl Glutamate, Disodium Cocoyl Glutamate, Sodium Cetearyl Sulfate, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum**, Limonene**, Citronellol**, Linallol**, Citral**.
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
**naturalne olejki eteryczne.




U mnie na pierwszym miejscu w prywatnym rankingu myjących ulubieńców znalazł się olejek myjący z Biochemii Urody w wersji pomarańczowej, za którym zatęskniłam i zachwyciłam się nim dopiero, kiedy go wykończyłam i musiałam wrócić do innych produktów. Na drugim miejscu znajduje się natomiast żel micelarny z Biedronki, o którym również wkrótce słów "kilka", czyli jak to u mnie bywa - przygotujcie się na długi post... ;)

A jakich Wy macie twarzowych ulubieńców? Wolicie mleczka czy żele?
K.

_______________________________________________________________
W tym miejscu chciałabym Wam życzyć wesołych świąt, żółciutkich kurczaczków, wielkich jajeczek i mokrych zająców (nie Zajęczaków - co by nie było, że źle życzę koleżance blogerce ;)). Niech Wasze święta będą ciepłe i rodzinne, a brzuszki pełne, ale nie przepełnione. I niech wszystko pójdzie w cycki! ;) A tym, które shredują, życzę wytrwałości w ćwiczeniach i tego, żeby świąteczne jedzonko nie zaprzepaściło efektów wylanych litrów potu... :D


(jakie to apetyczne pisać w jednym zdaniu o pocie i o jedzeniu... mmm... możecie już wracać do stołu :D)
Czytaj dalej

piątek, 6 kwietnia 2012

Alterra - krem pod oczy z orchideą

Dzisiaj kilka słów o jednym z moich podocznych ulubieńców - kremie pod oczy z orchideą - oczywiście marki Alterra. Kremów pod oczy nauczyłam się używać już dłuższy czas temu, więc nie mam problemów z regularnym ich stosowaniem, ale wiem, że jest wiele dziewczyn, którym sprawia to problemy... :) Dla mnie jest to już nawyk, stały element pielęgnacji mojej buzi i staram się nie robić zbyt często odstępstw od tej zasady (jednodniowe wyjazdy, noclegi w innych miejscach). Kremów pod oczy używam nawet, a może zwłaszcza, po wieczornym, poimprezowym demakijażu... :)

Ten krem kupiłam w grudniu ubiegłego roku, ponieważ chciałam mieć jakiś krem pod oczy u mojego M., a do Alterry zdążyłam się już wtedy po części przekonać. A jak on się u mnie sprawdza?

Alterra krem pod oczy z orchideą
Słowo od producenta:
"Każda skóra zasługuje na indywidualną pielęgnację. Krem pod oczy Alterra został opracowany specjalnie do dojrzałej i wymagającej skóry okolic oczu. Bogaty i intensywnie pielęgnujący olej arganowy* wraz z olejem sojowym* i masłem shea* optymalnie rozpieszczają i regenerują skórę wokół oczu. Dodatkowej pielęgnacji dostarczają jej wartościowy ekstrakt z orchidei w połączeniu z olejem z orzechów makadamia i olejem migdałowym. Ekstrakty z liści miłorzębu japońskiego, naturalny koenzym Q10 oraz witamina E chronią przed wolnymi rodnikami i zapobiegają przedwczesnemu starzeniu się skóry. Roślinna gliceryna zapewnia dobroczynne nawilżenie. Delikatny, kwiatowy zapach rozpieszcza zmysły. *z kontrolowanej biologicznie uprawy."

Alterra krem pod oczy z orchideą
DZIAŁANIE: Przy wyborze tego kremu kierowałam się raczej przyjaznym składem, a nie kategorią wiekową, a producent teoretycznie dedykuje ten krem skórze dojrzałej ze względu na rzekome działanie przeciwzmarszczkowe. W tej kwestii nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ mam 22 lata i zwyczajnie zmarszczek jeszcze nie mam, jednak nie spodziewałabym się po nim silnego działania przeciwzmarszczkowego. Uważam, że natura, aż tak mocno nie będzie na nas oddziaływać, ale może to moje błędne przekonanie. Kremów pod oczy używam przede wszystkim dlatego, że chcę działać profilaktycznie na moją skórę - im wcześniej zaczniemy o nią dbać, tym później pojawią się na niej zmarszczki.

Z tego zadania Alterra wywiązuję się bardzo dobrze. Krem bardzo dobrze nawilża i hmm... natłuszcza (?) delikatną skórę pod oczami, jednak jeśli używamy go rano, to należy dać mu chwilę na wchłonięcie się, zanim zaczniemy wykonywać makijaż. Ja zazwyczaj nakładam później krem do twarzy i idę się ubrać/smaruję się balsamem/robię kanapki/prasuję koszulę etc. Nie używam zbyt często korektora pod oczy, ale jeżeli już go używam, to również nie zdarzyło mi się zaobserwować, żeby ten sprawiał trudności w aplikacji na skórę potraktowaną wcześniej Alterrą. Nie wydaje mi się również, aby krem ten wpływ w jakiś negatywny sposób na trwałość korektora, czy reszty naoczno-podocznego makijażu.

Sądzę, że ten krem ma również dobre działanie odżywcze dla okolic oczu, a nakładając produkt o takiej konsystencji mam wrażenie, że nakładam coś naprawdę treściwego i dobrego dla mojej skóry. Jednocześnie uważam, że po zastosowaniu tego produktu skóra pod oczami jest bardziej napięta, jednak moim zdaniem efekt ten nie utrzymuje się na stałe. Krem po wchłonięciu się zostawia bardzo delikatny film pod oczami, który jednak nie przeszkadza ani w makijażu, ani w ogóle w funkcjonowaniu ;)

Alterra krem pod oczy z orchideą
KONSYSTENCJA: Krem ma dość gęstą konsystencję, stąd potrzeba tych kilku minut na jego wchłonięcie się. Bardzo łatwo się go aplikuje i rozsmarowuje pod oczami, zarówno na szybciocha, jak i wykonując delikatny masaż okolic oczu. Nie zostawia białych śladów, w kontakcie ze skórą i po lekkim roztarciu robi się przejrzysty.

KOLOR/ZAPACH: Krem ma typowo biały kolor. Kwestią problematyczną dla niektórych osób może być jego zapach. Jest to typowy dla produktów naturalnych, słodkawy, odrobinę mdły zapach. Mnie on bardzo odpowiada i, albo szybko się do niego przyzwyczajam, albo szybko się ulatnia. W każdym razie nie uważam, żeby był on dla mnie szczególnie męczący, jednak spotkałam się z taką opinią na innych blogach. Nie wiem, czy ten zapach to faktycznie orchidea, ale mi on odpowiada.
Alterra krem pod oczy z orchideą
OPAKOWANIE: Produkt umieszczony jest w 15ml tubce, zakończonej dziubkiem typowym dla kremów pod oczy. Tubka natomiast umieszczona jest w kartoniku z wizerunkiem kwiatu orchidei. Ogólnie szatę graficzną tego produktu uważam za udaną i przyjazną dla oka.

WYDAJNOŚĆ: Uważam ten produkt za bardzo wydajny. Stosuję go mniej więcej przez połowę tygodnia dwa razy dziennie (przez drugie pół używam jego brata - w wersji z dziką różą - uroki życia na dwa domy) i dopiero teraz zaczyna wymagać jakiejkolwiek "pomocy" przy wydobywaniu go z tubki, a używam go od początku grudnia. Myślę, że wystarczy mi jeszcze co najmniej na miesiąc, przy czym na noc wcale go sobie nie żałuję.
Alterra krem pod oczy z orchideą
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: 11,90zł tylko w drogeriach Rossman (marka własna)

Podsumowując:
+ działanie nawilżające;
+ wygodne opakowanie;
+ dobra wydajność;
+ cena;
+ przyjazny skład;
+/- doraźne napięcie skóry pod oczami;
+/- zapach - dla mnie na plus, ale wiem, że niektóre osoby bardzo drażni.

SKŁAD:


A Wy macie w nawyku codzienne, regularne stosowanie kremu pod oczy, czy może uważacie, że nie warto robić tego dopóki, nie pojawią się pierwsze "poważniejsze" zmarszczki? A może zwyczajnie zapominacie o wszelkich tego typu specyfikach? :)

K.
Czytaj dalej

wtorek, 3 kwietnia 2012

Marcowe zakupy

Wczoraj pokazywałam Wam moje marcowe denka, a dzisiaj pora na zakupy. Zauważyłam, że im bardziej sobie obiecuję, że nie będę kupować zbyt wielu kosmetyków, tym z większą ich ilością kończę podsumowanie kolejnego miesiąca... Dlatego tym razem nie będę już nic pisać na temat nakazów, zakazów i szlabanów na zakupy, bo to i tak nie działa :D

Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie tyle, że zdecydowana większość zakupionych produktów, to rzeczy, które zużywam najszybciej, czyli pielęgnacja, w dodatku do części z nich mam wspólników. Część rzeczy została też zakupiona albo dlatego, że od pewnego czasu czasu ich szukałam i wreszcie znalazłam, są limitowane lub trafiłam je w korzystnej cenie... Wiem, wiem - standardowe argumenty, ale kolorówki jest stosunkowo niewiele... ;)

W tym miesiącu moje zakupy zdominowała pielęgnacja włosów i smarowidła do ciała.

1. Pielęgnacja ciała.
Be Beauty - masła do ciała
Moje ukochane masła do ciała z Biedronki - musiałam zrobić ich zapas. Recenzje TU i TU.
Cena: 7,99zł/szt., 200ml
Isana - masło do ciała
Normalnie nie zwróciłabym na nie uwagi, ale o tych masłach rozpętała się prawdziwa burza postów z rozbieżnymi zdaniami autorek - jedne z Was wykupywały całe Rossmanowskie zapasy, a inne nie miały siły wykończyć jednego. Przecież muszę to sama zweryfikować, tym bardziej w cenie 4,99zł/szt., 200ml ;)

Eveline Spa - balsam
Efekt biedronkowych łowów z gazetki na Dzień Kobiet - zapytałam mojego mężczyznę, czy kupujemy i pozwoliłam mu wybrać zapach, więc to wszystko Jego wina! :P
Cena: 11,99zł/500ml
Oriflame Body Care - balsam
Kolejny z ulubieńców do ciała. Z założenia kupiony, żebym miała jakieś lekkie smarowidło w domu, ale znając życie i tak pewnie skończę z samymi masłami, a ten lotion wyląduje u mojego M., bo oboje go polubiliśmy. Balsam recenzowany TUTAJ.
Cena: 12,90zł/400ml (w promocji)
Intimea - płyn do higieny intymnej
Kolejna zdobycz z Biedronki - płyn do higieny intymnej. Zamieszkał pod prysznicem u mojego M., sam by nie kupił, bo przecież mało który facet ma pojęcie o istnieniu takiego produktu... :D
Cena: ok.3zł/200ml (?)

2. Pielęgnacja włosów.
...czyli co zdominowało moje marcowe zakupy :)
maski Bingo Spa
Nareszcie dorwałam mocno polecane na blogach maski Bingo Spa! Chodziłam po marketach, szukałam w drogeriach i nigdzie ich nie było, aż w końcu trafiłam na nie przypadkiem w Drogerii Jasmin. Wcześniej też tam szukałam, ale były tylko dwa rodzaje, którymi nie byłam zainteresowana, a teraz miałam całkiem spory wybór. Skusiłam się na maskę mleczną z elastyną i maskę z proteinami kaszmiru i kolagenem. Ta druga zamieszkała pod prysznicem w zużytym pudełeczku po mlecznym Biovax'ie :) Jutro pierwsze starcie BS kontra moje włosy :P
Cena: 10,99zł/500g


Alterra
Do tej pory używałam szamponów i odżywek z Alterry z serii z granatem i aloesem, ale teraz, korzystając z promocji, zrobiłam zapasy (przypomniam - na dwa domy... :P) zarówno linii z granatem, jak i linii z morelą i pszenicą. Z "zielonej" serii korzystałam w ubiegłoroczne wakacje i miałam ją ze sobą w Turcji, więc jak tylko znowu ją powąchałam, to od razu przypomniały mi się te upalne dni nad basenem :D Stąd dwa komplety... Nie mogłam się oprzeć tej pokusie!
Cena: szampon 6,99zł/200-250ml, odżywka 6,99zł/200-250ml, maska 6,99zł/150ml (wszystko w promocji)

Isana - seria z olejkiem babassu
I znowu - korzystając z promocji w Rossmanie, kupiłam zapas odżywek z olejkiem babassu, które fantastycznie sprawdzają się na moich włosach. Moja mama też jest z nich bardzo zadowolona, więc kupiłam jej do kompletu szampon z tej samej linii.
Cena: odżywka 3,99zł/300ml, szampon 3,99zł/400ml (wszystko w promocji)

3. Pielęgnacja twarzy.
Ziaja - maski z glinkami
Na maskę kojącą z glinką różową natknęłam się "eksplorując" nowoodkrytą drogerię. Nie widziałam jej nigdzie indziej, więc chwyciłam szybko w łapki dwie sztuki. Natomiast maski oczyszczającej z glinką szarą chyba nie muszę przedstawiać, a jeśli jeszcze jej nie znacie, to zapraszam TUTAJ.
Cena: glinka różowa 1,95zł/szt., glinka szara 1,49zł/szt.

Bielenda - maska z ogórkiem i limonką
Skusiłam się na te maseczki, bo po pierwsze byłam jej bardzo ciekawa, po drugie czytałam o niej pozytywne opinie, a po trzecie trafiłam na nią w korzystnej cenie.
Cena: ok.3,50zł/szt.
Oriflame
Z katalogu Oriflame 4/2012 skusiłam się na krem na noc z nowe ekoserii EcoBeauty. Pierwsze wrażenia mam dosyć pozytywne, chociaż nie wiem, czy potrzebuję aż tak treściwego kremu. Pachnie bardzo słodko, więc trzeba się do niego przyzwyczaić, ale poużywam i zobaczę co dalej... :)
Cena: 46,90zł/50ml (w promocji)

Krem peelingujący z serii Oriflame kupiłam, bo kiedyś mi się spodobał, a z produktów dodatkowych miałam wybór pomiędzy nim, a peelingiem, który już mam, więc wybór był oczywisty.
Cena: ok.11zł/75ml

Na zdjęcie wkradł się też element kolorówkowy w postaci kredki w kolorze Nude. Na razie jestem z niej bardzo zadowolona, kolor jest idealny, a trwałość całkiem przyzwoita.
Cena: 12,90zł/szt.
Corine de Farme
Natknęłam się na te kosmetyki w Auchan w bardzo korzystnej cenie, a że do tej pory widziałam je tylko w Drogeriach Hebe (i to chyba drożej), a niedługo wykończę kolejny tonik i kremy (ciekawe, który będzie pierwszy, bo zmierzam do końca dwóch kremów na dzień i jednego na noc), to stwierdziłam, że mogę sobie na nie pozwolić. Zobaczymy jak moja skóra zareaguje na coraz większe dawki kosmetyków naturalnych.
Krem nawilżający - 13,99zł/50ml
Tonik oczyszczający: 7,99zł/200ml

4. Kolorówka.
Alterra - krem tonujący
Skusiłam się na brzoskwiniowy krem tonujący z Alterry, który w cenie promocyjnej, połączonej z rabatem dla wizażanek kosztował mnie około 5zł. Grzech nie kupić! ;)

Eveline Color Instant
W Biedronce kupiłam również dwa lakiery Eveline w cudownych kolorach - blady róż 496 i malina 570.
Cena: 5,99zł/szt.
Essence - Marble Mania
Moje zdobycze z najnowszej limitki Essence prezentowałam już TUTAJ.
Cień: 11,99zł/szt.
Róż: 13,99zł/szt.
Celia
Pomadko-błyszczyków z serii Nude nie udało mi się nigdzie dostać, ale znalazłam klasyczną serię tych cudaków i wybrałam dla siebie piękną czerwień, która daje na ustach półtransparentny kolor, który z powodzeniem nadaje się również na dzień.
Cena: 10,80zł/szt.
kolorówka
Totalny misz-masz!
Essence Gel Look - 6,99zł/szt.;
Essence Soft Touch - 7,99zł/szt.;
Eveline Holografic Shine 414 - 2,99zł/szt. (więcej TUTAJ);
cień MIYO Gold Dust - 4,99zł/szt.;
wazelina różana Flos-Lek - 7,09zł/szt.
EcoTools - pędzel do pudru
I na koniec pędzel do pudru z EcoTools. Nareszcie mam porządny pędzel u mojego Mężczyzny. Do tej pory korzystałam z jednego składanego pędzla, ale nakładanie nim zarówno pudru, jak i różu, nie zawsze było dobrym pomysłem, zwłaszcza przy okazji kolejnego makijażu... Wyobraźcie sobie efekt miziania tym samym pędzlem w kolejności puder-róż-puder-róż-puder-róż... I co teraz macie na twarzy? :P
Cena: 26,99zł


Ufff... Dużo tego! A jak tam Wasze zdobycze? Czy Wy też skorzystałyście z jakiś ciekawych promocji lub okazji?
K.

__________________
30 day shred, level 2, day 2
Dlaczego drugi level jest takim hardcorem?! :P

Czytaj dalej
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Blog template designed by SandDBlast